Samiec spojrzał ze współczuciem na zmartwioną waderę. Panuje zima, więc jest ciężej o pożywienie niż zazwyczaj. Basior jednak nie chciał, aby Renesmee zrzucała całą winę na siebie. Podszedł bliżej srebrzystej wadery i z uczuciem otarł się pyskiem o jej głowę, by ją pocieszyć.
- Nie obwiniaj się. Głód doskwiera także im, są wrażliwsze na dźwięki niż zazwyczaj. - westchnął spoglądając w kierunku, w którym stado uciekło. - Złapiemy coś innego.
- Ale.. - wadera próbowała polemizować, jednak Capitán już ruszył pewnym krokiem przed siebie. Zatrzymał się kilka kroków dalej i z figlarskimi iskierkami w oczach spojrzał na Renesmee.
- Idziemy? Czy będziemy rozpaczać za jeleniami resztę poranka? - zaśmiał się basior. Głód nie popsuł mu humoru, wciąż miał pełno energii i chęci do działania. Wilki czujnie ruszyły przez leśne poszycie. Nadsłuchiwały najmniejszego szmeru na śniegu, czy w krzewach. Nagle Capitán zatrzymał się, nastawiając uszy w kierunku z którego usłyszał ciche chrupanie. Delikatnie zaczął się podkradać, starannie kładąc łapę za łapą. Nim zdążył się obejrzeć, niósł w pysku dorodnego zająca.
- Ciepłe śniadanie dla damy. - odparł kładąc zdobycz przed waderą.
Rene? uwu
Brak komentarzy
Prześlij komentarz