Rodrigo zaczął ten dzień obudzony przez siostrę. Była zachwycona, ponieważ był to pierwszy raz od dawna, kiedy wreszcie było ciepło i nie było ani śladu śniegu. W rodzinnych stronach rodzeństwa było to typowe, jednak samiec dużo czasu spędził później na ośnieżonych terenach. Zmiana pogody nie była dla niego specjalnie fascynująca. Ale cóż, wstać trzeba było i tak. Patrol, bo w końcu Rodrigo był strażnikiem terenów, sam się nie zrobi.
Mruknął do Raquel, co miało oznaczać w jego wykonaniu "miłego dnia" i wyszedł z jaskini. Rzeczywiście dało się wyczuć zmiany w przyrodzie. Pojawiało się coraz więcej ptaków. Dopiero to ucieszyło basiora, ponieważ zrozumiał, że pojawi się również więcej zwierzyny, na którą będzie mógł polować.
Zadumany Rod szedł w kierunku Golden Grove. Dlaczego by nie wykorzystać okazji i nie upolować drobnego zająca na śniadanie? Na tą myśl wilkowi aż zaburczało w brzuchu. Skrzywił się i przyspieszył do truchtu. Nie minęło wiele czasu, aż znalazł się na moście do złotego lasu będącego istnym rogiem obfitości w zwierzynę oraz (jakby dodała Raquel) w rozmaite owoce i zioła. Młodsza siostra naprawdę się nie myliła, było tam bardzo przyjemnie.
Nagle samiec usłyszał trzask patyka. Momentalnie zastygł w miejscu i powoli odwrócił się w stronę dźwięku. Zbliżył się trochę do podłoża, żeby być mniej widocznym. Strażnik dostrzegł w oddali skrawki ciemnego futra, postać wyglądała, jakby szła w jego kierunku, ale zatrzymała się przez - w sumie wydany przez siebie - odgłos łamanej gałązki. Rodrigo podniósł się, zrozumiał, że musi być to wilk. Były dwie opcje. Ktoś nowy lub intruz. W przypadku intruza miał kolejne dwie opcje: przyjaźnie nastawiony lub wróg. Każdą możliwość trzeba było sprawdzić, ale basior postawił na przyjazne powitanie. Oczywiście na tyle przyjazne, na jakie był w stanie się zdobyć.
Postać zareagowała na jego nagłe przyspieszenie i również się podniosła. Przed Rodrigo stała wysoka wadera o ciemnym futrze z tajemniczym kamieniem połyskującym na czole. Basiora zaintrygował jednak nie sam kamień, ale jej oczy - miały piękny kolor, jednak wydawały się dość nietypowe. Zupełnie tak, jakby wadera nie reagowała nimi na obraz, który rejestrują.
- Witaj. Jestem Rodrigo, strażnik tutejszych terenów. Znajdujesz się na terenach Watahy Renaissance - powtórzył swoją standardową formułkę. Odpowiedź tajemniczej wilczycy może wytłumaczyć jej zamiary.
<Daevari?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz