Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Od Shori c.d Sininen/Noiter ~ Oszroniony Ogień

*Akcja toczy się przed "Anatomia obłędu 3cz."*
- Nieee! - Zawołałam rozpaczliwie, gdy sylwetka jasnoszarej wadery zaczęła rozpływać się w czarnej mgle. Skoczyłam w jej kierunku, chcąc ją złapać i przytulić. - Nie zostawiaj mnie... - w mych oczach pojawiły się łzy. - Ma... Mamo... - Pina przeleciała mi przez łapy, jak piasek na plaży, a nim całkiem zniknęła, uśmiechnęła się do mnie. Był to taki sam uśmiech, jak tego dnia, w którym oznajmiła, że stanie się moją rodziną. Opadłam na ziemię, szlochając w najlepsze. Nie dany był mi jednak spokój. Wszystko pokryła czerń, a ja straciłam grunt pod łapami. Chciałam użyć skrzydeł, ale nie mogłam, chciałam krzyczeć, ale i to nie było mi dane. Spadałam w otchłań, nie wiedząc, czy i kiedy sięgnęła jej dna. Po pewnym czasie jakaś siła szarpnęła mną, a ja pokiwałam się za kłócącymi się Eredenem i Sininen.
- To wszystko Twoja wina dziwolągu! - krzyczał basior i pluł przy tym takim jadem, że aż przeszły mnie ciarki. - Lepiej by było, gdybyś się nie urodziła! - kontynuował, a mniejszej puściły nerwy.
- Słusznie! Nie musiałabym się patrzeć na ten Twój głupi pysk! - warknęła, a ja nie mogłam tego dalej oglądać. Wskoczyłam między nich.
- Przestańcie! Jesteście rodzeństwem na bogów! - Jednak Ci nie zareagowali. Zupełnie, jakby mnie nie było. Usłyszałam kroki, obraz zawirował i znów pokrył się czernią. Scena się zmieniła. Stałam przed jaskinią Medyków. Trzy długości ogona przede mną siedział załamany Naharys.
- Tato. - podbiegłam, chciałam się do niego przytulić. Nawet nie dostrzegłam, że ten w ogóle nie zareagował na mój głos. Stanęłam przed nim — Tato! - powtórzyłam. Basior jednak wpatrywał się pustym wzrokiem w dal. Chciałam go szturchnąć, aby na mnie spojrzał, jednak moje działania na nic się nie zdały. Zupełnie tak, jakby nie czuł mojego dotyku, jakby mnie nie widział, ani nie słyszał — Tato... - skomlał, zaczynając pogrążać się w rozpaczy. ~ Dlaczego mnie ignorują? Nie słyszą mnie? Co się stało? A może to ja zrobiłam coś nie tak?~ Obraz zmienił się po raz kolejny. Siedziałam na plaży, a wkoło mnie wściekle latała kometa. Kątem oka dostrzegłam jakiś cień, nienależący do żadnego ze znanych mi wilków. Już miałam odwrócić się w stronę postaci, gdy coś jakby ukuło mnie w bok. Przez mój grzbiet przeszedł dreszcz. Poderwałam się do siadu, ciężko dysząc.
- Ciii... Oddychaj. To tylko zły sen. - wyszeptała waderka, gładząc mnie po plecach. Potrzebowałam chwili, by zorientować się, że zaciskałam łapki na pluszowym króliczku, a Sininen próbowała mnie uspokoić. Zapewne obudziłam ją, gdy się wierciłam, a może słyszała, jak mruczałam coś. W sumie nieważne. Obudziłam Sini i koniecznie chciałam ją za to przeprosić. Odwróciłam pysk w stronę siostry, ale waderka tylko wtuliła się we mnie i szeptała
- Nic się nie stało... Nie spałam — przytuliłam ją swoim skrzydłem i oparłam pyszczek na jej głowie, powoli się uspokajając.
- Dziękuję — wyszeptałam, kątem oka rozejrzałam się nieznacznie po naszej jaskini. Tato spał twardo. Dawno nie widziałam go tak spokojnego. Ereden dalej przebywał u cioci Lony, zapewne wciąż nie odzyskawszy przytomności. Na niebie księżyc pomału zmierzał ku horyzontowi. Westchnęłam cicho. Zerknęłam na Sininen, ale waderka miała przymknięte oczy. Nie w sposób było mi ocenić, czy zasnęła, czy czuwa nade mną, jak to miała ostatnio w zwyczaju. Zamknęłam oczy i nie wiedząc, kiedy zasnęłam.
*~*~*
Obudziłam się rano, jakieś dwie godziny po świcie. W powietrzu czuć było nieco już zwietrzałą woń Naharysa, który pewnie równo ze wstającym słońcem, udał się do lecznicy, a później wybierze się na szkolenie. Sininen również nie było u mego boku. Nie wiem, jak wydostała się z mych objęć, ale zrobiła to perfekcyjnie. Tylko Króliczek pozostał w moich łapkach. Właśnie wstawiłam, gdy u wejścia do jaskini pojawiła się Sini w bezskrzydłej formie, ze sporym kawałkiem jeleniny. Położyła mięso na kamiennym stole i uśmiechnąwszy się delikatnie, powiedziała charakterystycznym dla siebie, cichym głosikiem
- Mamy dzisiaj wolne. Wspólne śniadanie to fajny pomysł, prawda siostro? Dawno nie jadłyśmy razem. - oznajmiła, a ja przytaknęłam skinieniem głowy. Obie zasiadłyśmy do posiłku. Życzyłyśmy sobie smacznego, po czym zjadłyśmy jakże smaczną potrawę. Po załatwieniu podstawowych potrzeb udałyśmy się na spacer w kierunku pobliskiego strumienia.
- Nie miałabyś ochoty polecieć tam ze mną? Byłybyśmy szybciej i dłużej mogłybyśmy cieszyć się łapaniem żab — spytałam, przerywając w pewnym momencie nawet przyjemną ciszę. Spojrzałam na Sini idącą w swej bezskrzydłej formie. Waderka cicho spuściła powietrze z płuc, po czym nie spoglądając na mnie, odpowiedziała.
- Shori, nie zaczynaj znowu tego tematu. Przecież już Ci mówiłam, dlaczego nie chcę używać skrzydeł. - zrezygnowana spuściłam głowę.
- Dobrze — odpowiedziałam. Reszta drogi minęła nam w ciszy, gdzie od czasu do czasu podskakiwałam i szybowałam przez kilka metrów. Od kiedy uczę się latać, wolę ten sposób poruszania się w towarzystwie wilków idących. Odnoszę wrażenie, że jest on o wiele korzystniejszy niż zwykłe stąpanie po ziemi.
*~*~*
Dotarłyśmy na miejsce po niecałej godzinie spaceru. Napiłyśmy się wody i zaczęłyśmy tropienie jakiekolwiek żaby. Gdy stworzenie zostało znalezione, zaszyłyśmy się w wysokiej już trawie.
- Ta, która ją złapie, wygrywa jutrzejszy „dzień na tak". - zameldowałam, szepcząc. Czekałam na reakcję Sininen. Po krótkiej analizie waderka skinęła głową, na znak zgody. Rozeszłyśmy się, otaczając naszą ofiarę. Sininen całkiem zniknęła w wysokiej już trawie, tak że tylko wyczuwałam jej delikatną woń. Przycisnęłam skrzydła do siebie, nie chcąc poruszyć zbytnio roślinnością. Wolnym krokiem zbliżałam się do szarozielonej żabki. Gdy znalazłam się dwie długości ogona za nią. Wyskoczyłam, rozkładając skrzydła i usiłowałam ją pochwycić w łapy. Stworzonko jednak sprawnie wyskoczyło z mego uścisku. Zaaferowana zwierzątkiem nawet nie zauważyłam, kiedy wpadłam do płytkiej wody, wydając przy tym donośny plusk. Fuknęłam poirytowana, gdy żaba wskoczyła mi na nos i uciekła, po próbie złapania jej. Straciłam swą ofiarę z oczu. Podniosłam się i nie minęła nawet minuta, gdy do mych uszu dotarło radosne stwierdzenie
- Wygrałam - Oznajmiła Sini i wesoło zamerdała ogonem. W siedziała i starannie trzymała żabkę lekko przyciśniętą do ziemi, by ta jen nie uciekła. Skinęłam głową, akceptując swoją przegraną. Błękitnooka wypuściła stworzonko, które błyskawicznie uciekło do wody. Odpoczywałyśmy chwilę, leżąc i rozmawiając.
- Jak ją złapałaś? - zapytałam, przewracając się na brzuch i patrząc w błękitne oczy Sini.
- Wiedziałam, że jeśli nie uda Ci się jej złapać, to ją spłoszysz. Musiałam tylko obserwować Twoją taktykę i czekać.
- Nie wolałaś mieć 100% pewności na wygraną? Przecież mogłam ją złapać. - zagaiłam, rozmyślając nad taktyką młodszej. Wadera uśmiechnęła się zadziornie, odwracając się na brzuch.
- T o by było za proste.
*~*~*
Reszta dnia minęła nam na spacerowaniu. Wieczorem Sininen miała jeszcze trening z Tatą, po czym wspólnie zjedliśmy kolację. Po o dziwo spokojnie przespanej nocy nastał dzień kolejny, który to mieliśmy spędzić z Noiterem. Pamiętając o umowie między mną, a Sininen, grzecznie oczekiwałam jej decyzji. Pierwszą z nich był najzwyczajniejszy w świecie spacer do groty naszego opiekuna.
- Dzień dobry — przywitałyśmy się chórem, chociaż Sini ciszej ode mnie. Rogaty basior uśmiechnął się do nas szczerze i gestem zaprosił do jaskini.
- Dzień dobry moje drogie. Co chciałybyście dzisiaj porobić? - zapytał, a ja spojrzałam na Sini, oczekując jej odpowiedzi.

<Sininen?>
Co zamierzasz robić? Nie zapomnij, że Shori dziś na wszystko mówi "Tak" ;3

PODSUMOWANIE 
Ilość napisanych słów: 1118
Ilość zdobytych PD: 559 + 5% (28 PD) za długość powyżej 1000 słów.
Obecny stan: 587

Brak komentarzy

Prześlij komentarz