Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

niedziela, 24 października 2021

Od Atrehu c.d Eien'a ~ Nowa przygoda

Polowanie zakończone sukcesem to to, co my wilki kochamy najbardziej. Ten dreszczyk emocji, który powoduje szybsze bicie serca, wyostrzone zmysły, gdy niepostrzeżenie zbliżamy się do niczego niepodejrzewającej ofiary. Na koniec sprint za zdobyczą i jej śmierć, poprzedzaną wbiciem ostrych jak brzytwa kłów w tętnice zwierzęcia. Takie właśnie uczucia doświadczamy każdego dnia podczas tej czynności. Nie inaczej było ze mną jakieś pięć minut temu. Aktualnie rozkoszowałem się soczystym mięskiem młodej sarny, którą udało mi się upolować i z której wciąż wartką strużką leciała ciepła krew. Byłem nią ubrudzony. Od pyska po łapy i co nieco pod brzuchem. Nie przejmowałem się tym jednak, wspominając swój stan sprzed dołączenia do watahy. Brudny, śmierdzący, nie dało się koło mnie przejść, nie zatkawszy nosa. Tylko Tsumi w sumie jakoś wytrzymała. Zabrała mnie nad ocean, gdzie zażyłem swego rodzaju pierwszej kąpieli w słonej wodzie. Magicznie podziałało to na moje futro, które przyzwyczajone do słodkiej wody, napuszyło się i nabrało objętości. Więc krew na mym futrze nie robiła mi różnicy. Poza tym byłem zbyt zajęty jedzeniem, by się czymkolwiek przejmować. Wyszarpując z truchła duże kawałki, torowałem sobie drogę ku najlepszym kąskom. Szpik kostny był moim celem numer jeden. Nie smakował mi, ale był pożywny i zdrowy. Dobrałem się do niego, pochłaniając na raz. Dobra przystawka nie jest zła. Jako obiad wybrałem wątrobę. Czerwoną, obślizgłą, ale za to jaką smaczną. Na deser oczywiście wszystko inne.
Przez myśl mi przeszło, że zachowuję się tak, jakbym nie jadł od miesięcy. Było to dość zabawne. Zapewne osoba, która by mnie takiego widziała, pomyślałaby, że głodowałem od dawna. A ja zwyczajnie przechodziłem swego rodzaju napad głodu. Zdarzał mi się on dość rzadko i był krótko mówiąc — upierdliwy. Dlaczego? A dlatego, że byłem po nim ospały i nie miałem na nic ochoty. Nawet seks nie wydawał mi się w tym czasie tak cudowny, a ci, co mnie znają wiedzą, że uwielbiam się zabawiać. Z tego względu z dość dużym trudem, powstrzymałem się przed zjedzeniem całej sarny. Zrobiłem duży krok w tył, po czym odwróciłem się i potruchtałem w stronę jeziora. Nie uszedłem daleko, gdy do moich nozdrzy wdarł się obcy zapach. Piżmowy, ciężki, który o dziwo nie wywołał u mnie niepokoju. Nie mniej jednak nie należał do żadnego znanego mi osobnika. Zmarszczyłem czoło, starając się określić dokładne położenie osobnika oraz jego zamiary. Nie wyczuwszy niczego niepokojącego, ruszyłem w jego kierunku. Im bliżej byłem, tym woń stawała się silniejsza. By dotrzeć do celu, musiałem przedrzeć się przez gęste zarośla, naturalnie wywołując tym szelest liści. Bynajmniej nie jakiś cichy, ale taki dość głośny. Słyszalne dla wszystkich zwierząt w okolicy. Byłem zatem pewny, że ów wilk również go usłyszał. Świadczył o tym jego zmieniający się zapach. Nabrał on mocy, stał się jeszcze bardziej wyczuwalny. 
W końcu wyszedłem z zarośli, rozglądając się uważnie na wszystkie strony. Zapach dochodził znad jeziora i był na dość dużej przestrzeni. Zlokalizowanie jego źródła, zajęło mi chwilę. W końcu jednak dostrzegłem blask niebieskich oczu i białą sylwetkę, ukrytą za jasnym kamieniem. Nic więc dziwnego, że nie zauważyłem go od razu. Wilk z całą pewnością nie był członkiem watahy. Teraz miałem ku temu pewność. Wszak znałem wszystkie osobniki, żyjące w naszej sforze. A ten tu był mi obcy... Nastroszyłem sierść, wyprostowując się, by być jeszcze większym. Pewny siebie, ruszyłem ku basiorowi, który z zaciętą miną, obserwował każdy mój ruch. Nie uciekał, ale nie wyglądał również na bezbronnego. Górowałem nad nim wielkością, ale nie dawało mi to wcale przewagi. Wszak mógł być ode mnie dużo zwinniejszy i silniejszy, nawet będąc tak nikłej postury. W sumie to im bliżej byłem, tym więcej detali widziałem. Mój wzrok z dużej odległości wyłapał najdrobniejsze szczegóły. Samiec nie był ani duży, ale nie należał także do najmniejszej. Ot, zwykłej wielkości wilk o długim pysku i smukłej sylwetce. Jego puchaty ogon, zwisał luźno nad podłożem, aczkolwiek zauważyć było można drobne drgania. Był ewidentnie niespokojny, gotowy do ataku, a jednocześnie ostrożny.
- Kim jesteś i czego tu szukasz? - mój głos rozniósł się echem. Celowo nie użyłem mocnej nutki, gdyż byłoby to zbyteczne. Gość nie wykazywał agresji, był stosunkowo spokojny. Być może nie uznał mnie za wroga albo godnego siebie przeciwnika i z tego względu, nie przejmuje się zbytnio moją obecnością. Mógłbym tak rozmyślać dalej, gdyby całkowicie mnie olał, lecz nie robił tego.
- Mam na imię Eien. - odrzekł ze słyszalną chrypką. Chyba od dawna się do nikogo nie odzywał, po czym spojrzał mi uważnie w oczy. Jego spojrzenie diamentowych oczu było przeszywające, jakby próbował wejść głęboko w moje myśli. Nie byłem pewny jego zamiarów, więc uczyniłem to samo. Wpatrywałem się intensywnie w jego źrenice, szukając odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Walka na spojrzenie nie trwała długo, gdyż samiec się wycofał, odwracając wzrok. Westchnął, po czym klapnął tyłkiem o ziemię. - Nie mam złych zamiarów, nie jestem wrogiem. Szukam nowego domu. - uważnie spojrzałem w jego oczy. Nie dostrzegłem w nim kłamstwa, mówił prawdę. Wydawał się dość zdystansowany, odległy, ale i chłodny. Nie miałem co do niego przekonania, jednocześnie nie mogłem mu zabronić. Sam przecież dość niedawno byłem nowy. Dołączyłem, robiąc przy tym niezłe zamieszanie. Z tego względu postanowiłem spróbować.
- W porządku. - zwróciłem się do niego, po czym kiwając głową, spojrzałem w stronę lasu. - Chodź za mną, zaprowadzę cię do alfy. To ona tu rządzi i to ona decyduje, czy ktoś może dołączyć, czy też nie. Jeśli jednak chcesz tu zostać, musisz czynnie działać na rzecz watahy. Tym samym, z całą pewnością otrzymasz profesję do wykonania.
- Niech tak będzie. - Eien potruchtał do mnie i wspólnie udaliśmy się do Renesmee. Mogę tu napomknąć, iż samiec otrzymał rangę czujki dziennej, a tym samym, zostaliśmy niejako zmuszeni do współpracy. Nie wiem, czy Rene zrobiła to umyślnie, czy też nie. Nie mniej jednak w czasie drogi zdążyliśmy się nieco poznać. Eien okazał się naprawdę w porządku, aczkolwiek widać jak na łapie, że należy od do samotników i unika innych. Może i byłem dość wredny, ale nie zamierzałem jak na razie go odstępować. Będę jak wrzód na zadzie.
- No dobra, skoro oficjalnie jesteś już członkiem watahy, oprowadzę cię po terenach i wprowadzę w najważniejsze kwestie... - spojrzałem na samca figlarnie, wskazując łapą w dal.

<Eien?>

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1000
Ilość zdobytych PD: 500 + 5% (25 PD) za długość powyżej 1000 słów.
Obecny stan: 2110

Brak komentarzy

Prześlij komentarz