Tarou przemierzał tereny watahy leniwym krokiem. Nie spodziewał się spotkania czegoś nadzwyczajnego. Dzień zapowiadał się, jak każdy inny spędzany wśród watahy. Tego dnia postanowił się przejść, by dokładniej zapamiętać tereny watahy i wzbogacić swoją mapę w myślach o nowe elementy, które mógł w każdej chwili pominąć. Szedł tak, póki nie poczuł czyjejś obecności. Pierwszym jego domysłem, była jego przyjaciółka Tristana, choć rano oznajmiła, że czeka ją pracowity dzień. Skoro objęła stanowisko opiekunki musiała zająć się małym Frae. Szczeniak miał niezwykłe pokłady energii. Następnym jej punktem dnia była pomoc bratu. Tak więc basior skazany była na wyłącznie swoje towarzystwo. Gdy samiec rozejrzał się dostrzegł postać wilka zmierzającego ku niemu. Po waniliowym kolorze futra domyślił się, że jest on nietutejszy. Widząc, jak wilk niepewnie zmierza w jego kierunku, postanowił uczynić podobnie. Ruszył żwawym krokiem ku nieznajomemu lub też nieznajomej. Z każdym krokiem dostrzegał więcej szczegółów. Najbardziej zaskakującym były uszy, które swoim wyglądem przypominały królicze. Tarou pierwszy raz spotkał się z tak zaskakującym zjawiskiem. Zatrzymał się kilka kroków przed wilkiem.
- Kim jesteś? - spytał znaną formułką.
- Jestem Samya. - odparła. Tarou przyjrzał się jej uważnie.
- Nie jesteś stąd, prawda? - upewnił się. Samya przytaknęła skinieniem głowy.
- Tak, należałam do dużej watahy, lecz odeszłam. - samiec skinął głową.
- Rozumiem. Jestem Tarou. Medyk w Watasze Renaissance, na której terenach się obecnie znajdujesz. - przedstawił się i objaśnił po krótce jej położenie.
- A więc jest tu wataha. - odparła nieco pewnie. Tarou uśmiechnął się delikatnie.
- Owszem. Może i nie należy do zbyt wielkich, ale zawdzięcza to swojej młodości. Powstała zaledwie kilka miesięcy temu. - wyjaśnił basior. Samica zdawała się słuchać jego słów z uwagą. - Może zechcesz spotkać się z alfą? - zaproponował przysiadając na moment.
Samya?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 271
Ilość zdobytych PD: 135
Brak komentarzy
Prześlij komentarz