Szedłem niepewnie za basiorem. Nie spodziewałem się, że będzie mi dane poznanie tutejszej alfy. Po chwili dotarło do mnie, że Capitán wspominał o tym, iż jest to samica. Renesmee jeśli dobrze zapamiętałem imię. Złożyłem uszy zrezygnowany. Obym znów nie palnął głupoty. Zawsze muszę coś nie tak powiedzieć w towarzystwie samic. To chyba moje przekleństwo. A może wogóle powinienem tym razem milczeć? Całą drogę zastanawiałem się, jak uniknąć jakiegoś potknięcia z mojej strony. Czarne zerkałem na Capitána, który szedł ze mną. Los był dla niego hojny. Dobrze zbudowany, wysoki i idealna sierść w odcieniach brązu. A ja? Białe coś, czemu bliżej do lisa niż wilka. Miałem ochotę się zaśmiać z tego, ale zbytnio nie wypadało w tej sytuacji. No cóż, może później nadarzy się okazja. Szliśmy tak, aż naszym oczom ukazała się szara wadera o skrzydłach niczym ogień.
- O kurcze. - wymknęło mi cię. Samica odwróciła się w naszym kierunku, a ja natychmiast zasłoniłem pysk jedną łapą. Basior spojrzał na mnie co sprawiło, że poczułem się głupio. Po chwili wadera zbliżyła się. Kątem oka widziałem jak Capitán przygotowuje się do ataku na mnie w razie czego. Samica stanęła naprzeciw mnie. Czułem się niebywale mały.
- Kim jest nasz przybysz? - spytała kierując pytanie raczej do Capitána.
- Diegore. Tak mi się przedstawił. Spotkałem go przy jeziorze Lac doré.
- Dziwna nazwa. - wtrąciłem, choć liczyłem na to, że powiedziałem to w swoich myślach. Czując jednak na sobie wzrok obu wilków zrozumiałem, że powiedziałem to na głos. - Znaczy się, bardzo ładna. Nie mam pojęcia co znaczy, ale brzmi fajnie? Pewnie ma swoje znaczenie, a ja urazić nie chciałem. Głupio mi serio. - zacząłem się pośpiesznie tłumaczyć. Wzrok wadery poinformował mnie, że raczej u niej nie zapunktowałem. Westchnąłem i spojrzałem w bok. Po co otwierałeś swój pysk?
- Jestem Renesmee. - przedstawiła mi się.
- Jak już kolega wspominał jestem Diegore, ale można mówić Diego. - odparłem. Od samicy aż biło potęgą jaką włada. Się ma szczęście. Jeśli ona mnie na śmierć nie skarze to będę w raju.
- Nie masz gdzie się zatrzymać? - spytała ilustrując mnie wzrokiem.
- Droga pani. - zacząłem. - Błądzę samotnie od dłuższego czasu i no tak mi się tu trafiło. Capitán mnie znalazł i prawie o zawał przyprawił i no tu przyprowadził. - odparłem. Renesmee wydała się nieco zagubiona. Nie dziwię się. Jakim ja do niej językiem gadałem?
- Rozumiem. - odparła. - Chyba. - dodała cicho sama do siebie. - W takim razie jeśli zechcesz tu zostać poinformuj mnie o tym. Jaskinie znajdują się w centrum naszych terenów. Jeśli jednak postanowisz odejść, możesz skorzystać z naszych terenów aby uzupełnić siły, napić się czy zapolować. - odparła i odeszła dostojnym krokiem.
- Ej no przyznam ci, że alfę to tu macie zajebistą. - odparłem wiele nie myśląc.
- O kurcze. - wymknęło mi cię. Samica odwróciła się w naszym kierunku, a ja natychmiast zasłoniłem pysk jedną łapą. Basior spojrzał na mnie co sprawiło, że poczułem się głupio. Po chwili wadera zbliżyła się. Kątem oka widziałem jak Capitán przygotowuje się do ataku na mnie w razie czego. Samica stanęła naprzeciw mnie. Czułem się niebywale mały.
- Kim jest nasz przybysz? - spytała kierując pytanie raczej do Capitána.
- Diegore. Tak mi się przedstawił. Spotkałem go przy jeziorze Lac doré.
- Dziwna nazwa. - wtrąciłem, choć liczyłem na to, że powiedziałem to w swoich myślach. Czując jednak na sobie wzrok obu wilków zrozumiałem, że powiedziałem to na głos. - Znaczy się, bardzo ładna. Nie mam pojęcia co znaczy, ale brzmi fajnie? Pewnie ma swoje znaczenie, a ja urazić nie chciałem. Głupio mi serio. - zacząłem się pośpiesznie tłumaczyć. Wzrok wadery poinformował mnie, że raczej u niej nie zapunktowałem. Westchnąłem i spojrzałem w bok. Po co otwierałeś swój pysk?
- Jestem Renesmee. - przedstawiła mi się.
- Jak już kolega wspominał jestem Diegore, ale można mówić Diego. - odparłem. Od samicy aż biło potęgą jaką włada. Się ma szczęście. Jeśli ona mnie na śmierć nie skarze to będę w raju.
- Nie masz gdzie się zatrzymać? - spytała ilustrując mnie wzrokiem.
- Droga pani. - zacząłem. - Błądzę samotnie od dłuższego czasu i no tak mi się tu trafiło. Capitán mnie znalazł i prawie o zawał przyprawił i no tu przyprowadził. - odparłem. Renesmee wydała się nieco zagubiona. Nie dziwię się. Jakim ja do niej językiem gadałem?
- Rozumiem. - odparła. - Chyba. - dodała cicho sama do siebie. - W takim razie jeśli zechcesz tu zostać poinformuj mnie o tym. Jaskinie znajdują się w centrum naszych terenów. Jeśli jednak postanowisz odejść, możesz skorzystać z naszych terenów aby uzupełnić siły, napić się czy zapolować. - odparła i odeszła dostojnym krokiem.
- Ej no przyznam ci, że alfę to tu macie zajebistą. - odparłem wiele nie myśląc.
Capitán? Oj se siary narobiłem xD
Brak komentarzy
Prześlij komentarz