Ereden dopiero po tych plugawych słowach, zdał sobie sprawę, co powiedział...
Ale to nie jego wina! Ten opiekun go wnerwił dość konkretnie, ale ogólnie - nigdy nie odważyłby się powiedzieć słowa na "d"- aczkolwiek z drugiej strony, nie żałował. Mina opiekuna była bezcenna w jego oczach.
- Dobrze więc młody, siedź sobie w tym kącie. My tymczasem się pobawimy, kiedy ty przemyślisz sobie swoje zachowanie – odparł Noiter po tym szczeniackim tekście, którym uraczył go Ereden.
~ Dzięki bogom! W końcu! - mruknął Ereden w myślach i wycofał się do zacisznego, przytulnego kącika, a stamtąd obserwował ten obraz, w jego oczach godny pogardy i żenady. Zamiast malować jakieś głupie malunki, Ereden pomyślał, że weźmie się za czytanie. Nic go tak nie uspokajało, jak studiowanie zwojów od cioci Lonyi, które podarowała mu w prezencie. Jeden był zatytułowany " Lis i kruk" wraz z drugim, będący kontynuacją pierwszego. A trzeci zwój zawierał szczegółowy, ale też prosty opis podstaw botaniki. Rośliny, to co kochał najbardziej, zaraz po treningach walki z ojcem - jeśli rośliny były trujące, było jeszcze lepiej.
~ Z chęcią Wam wszystkim podłożyłbym roślinę, która spowoduje, że zamkniecie te pyski! - pomyślał gniewnie, gdy ukradkiem spojrzał na śmiejącego się do Shori basiora. Pomarańczowe światło dawało dobre widoki na zwoje, miał ochotę jednak wybrać się na dwór. W świetle słońca czytało się najlepiej. Poza tym, Lonya podarowała mu jeszcze zwój o podstawach anatomii - ale jeśli to miało się wiązać z tematem trujących rośli, także lubił się jej uczyć. Wiedział, że na ten mocny przykład, Tojad mocy, potrafi przez sam kontakt ze skórą, zatruć nieszczęśnika, a tym samym skazać go na bolesne konwulsje, paraliż mięśni, a tym samym doprowadzić do jego zgonu! Szczeniak mocno się tym inspirował, a to sprawiło, że lada moment zapomniał o przytłaczającym go towarzystwie, jednakże nie trwało to niestety zbyt długo.
- Ereden, może chciałbyś zerknąć, mylę, że ci się spodoba! - powiedział entuzjastycznie Noiter.
Ereden niechętnie uniósł głowę, prychając wściekle i spojrzał na rysunek opiekuna - przedstawiał on małego szczeniaka - dziwnie podobnego do niego - z wyobrażonymi, szeroko rozpostartymi skrzydłami oraz diablimi rogami, zakrzywionymi na końcach, skierowane ku sobie. I ten sam obraz spostrzegł na własnym cieniu, który rzucał na ścianę jaskini. Momentalnie odskoczył od niej, jakby była pokryta czymś obleśnym i żrącym. Z oburzeniem warknął na Noitera.
- Ja tak nie wyglądam! To jest KŁAMSTWO!
- Zerknij na siebie - powiedział Noiter, śmiejąc się głośno i długo, co też działało na malca, jak płachta na byka. ~ Ty parszywy dziwolągu!
- Ty... ty... - Ereden zaczerwienił się cały ze złości - ba! Wściekłość trzęsła każdym centymetrem jego ciała - Ty... TY KŁAMCO!!!
Ereden wybił się z miejsca, szarżując prosto na roześmianego Noitera, który w porę zauważył, co się święci. Odskoczył przed gniewnym Eredenem. Siostry odskoczyły na bezpieczną odległość. Noiterowi śmiech zlazł z pyska.
- Ereden, uspokój się, proszę Cię! To miał być żart!
- Mam gdzieś takie żarty! - warknął szczeniak, po czym jednym ruchem łapy przewrócił pojemniczek z barwnikami, a efekt był następujący; barwnik rozlał się na skaliste podłoże jaskini, opryskując jednocześnie futro najmłodszej z sióstr, która odskoczyła z piskiem.
- Ereden! - powiedział poważnie Noiter - Jak ty się zachowujesz?!
Szczeniak zignorował tę uwagę, spojrzawszy w stronę wyjścia, przez które przelewało się przyjemne, słoneczne światło, po czym zerwał się z miejsca, biegnąc ku niemu. Spodziewał się, że Noiter zacznie za nim nawoływać, ale nie zamierzał się tym przejmować, wręcz przeciwnie.
~ Nie ruszy w pościg za mną od razu! Nie zostawi moje siostry same, bez opieki.
- Ereden, wracaj tu! - zawołał opiekun. W głosie basiora dało się słyszeć niepokój i desperację.
Szczeniak wyskoczył na świeże powietrze, jak wystrzelony z łuku, po czym skierował się w stronę łąki, za zapachem rodziców - Już wolał ich towarzystwo, niż... eh. To już nieważne! Mamo, tato, biegnę do Was i nie każcie mi wracać!! Gdy tak zatapiał się głębiej w trawiastą łąkę, czuł zapachy mnóstwa roślin, które wpływały na jego receptory węchowe, jak poezja dla uszu.
Poczuł, że jest kompletnie sam, usiadł na moment, podkulając ogon pod sobą i rozglądał się na kurtynę wysokiej trawy, otaczającej ją zewsząd - słyszał też powietrzne tańce i harce pszczół, widział kolorowe motyle, które bezgłośnie, z gracją przemykały między kwiatami. A wśród tych kwiatów ujrzał charakterystyczną roślinę, o bajecznym kształcie i kolorze, która powiewała swobodnie na letnim wietrze z południa. Wtem przypomniał sobie ją!
~ To tojad ostry! - pomyślał zadowolony ze swej nieskazitelnej pamięci do roślin, a zwłaszcza tych trujących. Po chwili wpadł na coś, na co bez przyczyny nie zrobiłby tego. Wpierw nazrywał gęstą warstwę trawy, aby potem wykorzystać ją do zebrania tojadu przez nią - była trująca, nawet przez kontakt ze skórą, a już nie można wspominać o braniu do pyska.
~ Pożałujesz, że mnie wnerwiłeś, opiekunie! - pomyślał Ereden.
Wracając z powrotem, zastał swoje siostry, które doprowadzały do porządku całą jaskinię wraz z opiekunem - na jego pysku malował się srogi niepokój. ~ Zaraz dobije cię coś więcej, niż to.
- Ereden! A jednak postanowiłeś wrócić! - zawołał Noiter widocznie uradowany, a po jego oczach dało się zobaczyć, jak kamień spada mu z serca.
~Zaraz pożałujesz, że się cieszysz na mój widok ~ Pomyślał z przekąsem szczeniak. Zmusił się nawet, do smutnego grymasu, który miał, w mniemaniu basiora, wyrażać skruchę i żal u małego basiorka, dlatego, gdy stanął przed Noiterem, ułożył obok jego łap fioletowy kwiat, opatulony warstwą trawy, po czym zaczął recytować z pamięci treść, którą wymyślił na poczekaniu.
- Opiekunie, ja chciałbym cię przeprosić za swoje zachowanie. Mam dzisiaj zły dzień i wszystko mnie drażni, dlatego tak postąpiłem. Pomogę siostrom posprzątać ten bałagan, a tobie chciałbym dać ten kwiat. Mam nadzieję, że się nie gniewasz na mnie, opiekunie.
Noiter, jak się spodziewał Ereden, z uśmiechem i ze wspaniałomyślnością przebaczył szczeniakowi, a co do kwiatka, zniżył nieco głowę, aby go powąchać, ale Shori nagle się odezwała.
- Noiter, nie! Nie przyjmuj od niego kwiatu! Ereden cię wrabia...
~ Zamknij pysk! - warknął w myślach Ereden.
- On... on... wiem, co czyta! O trujących roślinach, a on sam z chwili na chwilę, nie zmienia swojego postępowania, zwłaszcza dla nas! Bo mamy skrzydła! To do niego nie podobne. Noiter, nie bierz od niego tego kwiatka!
<Noiter? Co więc zrobisz?>
Ilość napisanych słów: 979
Ilość zdobytych PD: 489 PD
Obecny stan: 2440 PD
Brak komentarzy
Prześlij komentarz