Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

wtorek, 29 marca 2022

Od Naharysa c.d Yneryth'a ~ Początek

- Wydaje mi się, że nie mam już ochoty na wygłupianie się z zabawkami. – Szorstko odparł biały. W oczach Naharysa, basior wyglądał na zmęczonego, ale i odrobinę sfrustrowany tą całą sytuacją. Wścieka się, bo oberwał od manekina? Śmiechu warte - no cóż, Yneryth widocznie był osobnikiem, który aż nadto przywiązał się do zwycięstw, że nie potrafił znieść porażki. Basior wstał, zamiatając wściekle ogonem, co skutkowało wzbiciem się piasku, które później, uformowało się w gęstą zasłonę, a w niej, kontury Yneryth'a zamazały się przed oczami Naharysa. Już miał wściekle przywołać go do siebie, ale z drugiej strony, nie miał zamiaru łazić za rozwydrzonym samcem, więc odmachnął tylko łapą i powrócił do grupy. Swój obowiązek względem Yneryth'a wykonał bez dyskusji, a czy to się mu spodobało, czy nie, średnio go to interesowało. Ponadto, Yneryth to dorosły wilk i swą niekompetencję bierze na własną odpowiedzialność. Kiedy powrócił, zastał Atrehu wśród trenujących wader - a ten oczywiście swoje - pomyślał przelotnie Naharys, kręcąc z uśmiechem głową. I tak popołudnie przeminęło im w słonecznej atmosferze, pełnej śmiechu - a zwłaszcza wśród płci pięknej, będące zasypywane puszczanymi oczkami ze strony Atrehu - więc wszyscy rozstali się z uśmiechami na pyskach. Lecz tamten moment był jednak końcem szczęścia, a przedsmakiem złych wieści.
Noiter zastał go w drodze do swej jaskini, z wyraźnie przerażoną miną i zadyszką - musiał pędzić, co sił w łapach, ale Naharys'a zastanawiało jedno - po co biegł, skoro mógł przylecieć? Jednak takowa myśl momentalnie wymazała się mu z głowy, po tym, co od niego usłyszał.
- Sini i Shori... one... zaginęły!
Naharys, jak na rozkaz przybrał stanowczą postawę, napiął mięśnie od narastającego niepokoju, ale starał zachować trzeźwy umysł.
- Że co? Jak do tego doszło? - zapytał stanowczo.
- Uczyłem Shori latać, Sini też chciała, więc się zgodziłem, ale... wiatr był zbyt mocny i spychał je na wschodnią stronę. Shori zderzyła się z Sininen w powietrzu i obie spadły, z bardzo dużej wysokości! Korony drzew zamortyzowały jednak upadek, ale nigdzie nie mogłem je znaleźć! Naharys, ja strasznie cię przepraszam...
- Nie przepraszaj, każdemu może się zdarzyć. Chodź, poszukamy je razem - odparł pokrzepiającym tonem Naharys, klepiąc Noiter'a po ramieniu - Może nie upadły gdzieś daleko.
Jednak Naharys nie wiedział, jak bardzo, w tamtym momencie się mylił, bowiem srebrny talon księżyca zastał ich na granatowym niebie, a oni zaś nie zdołali odnaleźć ani jednej waderki.
- Co się mogło z nimi stać?- rzekł zrezygnowany Noiter.
- Rozdzielmy się - odparł Naharys - Idź przeszukać wschodnią część lasu, ja zajmę się na zachodnią, a potem przeczeszemy teren na północy, gdy nie złapiemy żadnego tropu.
Potem, jak się okazało, Naharys za bardzo poszedł na zachód, przez co wytyczona przez siebie ścieżka, wypchnęła go na skraj lasu, gdzie stamtąd rozciągał się piękny widok, zatopionej w srebrzystym księżycowym blasku łąki. A na tej łące, wśród samotnie rosnącego głogu, stał nie kto inny, jak Yneryth. Prawdę powiedziawszy, Naharys myślał, że ten basior to ostatnia osoba, z którą chciałby się teraz widzieć. Powiedzmy sobie, że nie wilk niezbyt dobrze wpływał na jego humor, ale nie zamierzał zwracać na niego uwagi. Do czasu, aż ten coś powiedział, ale Naharys nie bardzo słuchał.
- Co tu robisz i co to był za hałas ? – zapytał ze zdenerwowaniem.
Exan zmierzył go jedynie, swymi bursztynowi oczami i już miał coś odpowiedzieć, ale nagle jego nos zarejestrował znajomy zapach, i odwrócił głowę w jego kierunku. Wyminął Yneryth'a, który zaczął przyglądać się mu, ze zdezorientowaną miną i nie wiedzieć czemu, pognał za Naharysem.
- Shori!? Sini? - zawołał Naharys.
- Czego się tak wydzierasz?! - zawołał za nim.
- Córki mi zniknęły! - warknął gniewnie Naharys.
Sam nie wiedział, po co ten wilk za nim biegł, ale nie interesował się tym - najważniejszy był teraz los jego córek. Jednak zapach, który wcześniej zwietrzył, stał się nieco słabszy... jakby trochę mętny i niewyraźny, a przez co Naharys zyskiwał na niepewności. Zatrzymał się nagle i rozejrzał się wokół - skalował wszystko dokładnie wzrokiem, ale poza wysoką trawą, kołyszącą się w rytmie zachodniego wiatru, samotnie rosnących jesionów i krzewów głogu, i ostrokrzewu, nie widział nic.
- Shori! Sini! - zawołał znowu Naharys - Sini! Shori... Cholera! Gdzie one są?!
Po chwili pojawił się Noiter.
- I co? Znalazłeś jakiś trop? - zapytał Naharys.
- Niestety nie. Jakby zamiast spaść, rozpłynęły się w powietrzu. Oh! Yneryth, nie zauważyłem Cię! Nie natknąłeś się może na córki Naharysa? Dwie skrzydlate waderki. Widziałeś je?

<Yneryth?> 

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 701
Ilość zdobytych PD: 350 
Obecny stan: 5502 PD

Brak komentarzy

Prześlij komentarz