Alfa czuła silny niepokój. Po części była zła na siebie, że nie zdołała pomóc samicy na czas. Spojrzała przepełnionym nadzieją wzrokiem na kuzyna. Ten wiedział o co chodzi samicy.
- Będę musiał ci się porządnie przyjrzeć Raquel. To naprawdę teraz niebezpieczne. - odparł spokojnie. - Bai, przynieś potrzebne zioła. - zwrócił się do zielarza. Kremowy samiec przytaknął i podszedł do jednej z półek. Tarou zaczął przyglądać się ranie alchemiczki, a Renesmee usiadła przy niej i spoglądała na nią.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedziała z delikatnym uśmiechem chcąc nieco uspokoić Raquel, choć w duszy zaspokajała także i siebie. Martwiła się o stan członkini. Nie tylko z obowiązku alfy, ale i przyjaciółki, a także wilczego obowiązku. Nie można pozostać nie czułym na takie sytuacje.
Już po chwili Tarou otrzymał potrzebne mu zioła.
- Cóż, dobrze byłoby się upewnić, jaki rodzaj infekcji to może być. Dodatkowo należałoby się upewnić, czy nie jest ona zagrożeniem dla innych członków. Skoro to stworzenie żyje w jednym z naszych jezior, dodatkowo przechodzi infekcje, to może zakażać w ten sposób wodę. - zauważył skrzydlaty samiec. Alfa wręcz znieruchomiała słysząc jego podejrzenia. Najgorsze było to, że mogły być trafne, co sprawiło, że każdy członek watahy jest w niebezpieczeństwie.
- W jaki sposób możnaby się upewnić co do infekcji? - wtrąciła.
- Musiałbym mieć możliwość zbadania tego stworzenia lub chociaż jego kawałka. - odparł. Następnie odszedł na moment, by przygotować maść dla Raquel. Alfa siedziała zaniepokojona, a jej myśli były niebywale chaotyczne. Po chwili poczuła czyjąś łapę na swoim ramieniu. Był to Bai Lang.
- Spokojnie Renesmee. Nie możemy dać ponieść się emocjom i musimy wszystko dokładnie poskładać w całość. - powiedział z delikatnym uśmiechem. Alfa westchnęła i uśmiechnęła się.
- Masz rację. Na tą chwilę najważniejsza jest Raquel. Następnie będę musiała idąc się do Capitána i naradzić się z nim w kwestii tego stworzenia. Może uda się je jakoś przenieść. Cóż, wizja zabicia go, zbyt mi się nie podoba, lecz jeśli będzie to potrzebne jestem gotowa do zrobić dla watahy.
- Miejmy nadzieję, że wszystko się ułoży.- odparł basior. Po chwili Tarou skończył opatrywać Raquel, dzięki czemu alfa mogła z nim nieco porozmawiać. W czasie ich rozmowy ranną zajął się zielarz.
- Obawiam się, że Raquel faktycznie mogła się zarazić infekcją.
- Jesteś pewny? - spytała nieco drżącym głosem alfa.
- Podałem jej zioła. Jeśli to naprawdę infekcja, to będę potrzebował tej próbki. Nie jestem pewien jakie zioła dokładnie podać, a nie chciałbym czekać by przekonać się o tym na Raquel.
- W pełni cię rozumiem. Porozmawiam o tym z Capitánem. A jak na tą chwilę jest z Raquel?
- Jest ciągle słaba i musi dużo odpoczywać. Rana nie wygląda za dobrze. Obecnie ma zrobiony opatrunek z ziół, które powinny jej pomóc.
- Rozumiem. Dziękuję ci Tarou.
- Nie masz za co dziękować. To moja praca. Zdrowie członków jest dla mnie najważniejsze. - odparł samiec z uśmiechem. Alfa zbliżyła się do Raquel i pochyliła nad nią.
- Wybacz, że to wszystko miało miejsce. To w dużej mierze moja wina. Obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, abyś wróciła do zdrowia i aby wataha była bezpieczna.
Raquel ?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 492
Ilość zdobytych PD: 246
Brak komentarzy
Prześlij komentarz