Raquel powoli otworzyła oczy. Cicho stęknęła, czuła się słabo. Nie miała siły się podnieść, jednak nad sobą widziała zmartwioną twarz Tarou. Basior ożywił się, gdy zobaczył, że jest przytomna.
- Raquel! - alchemiczka usłyszała Renesmee.
W następnej chwili zauważyła również Bai Langa.
- Co... Co się stało? Co ja tu robię? - ciemnoszara wadera była wyraźnie zdezorientowana.
- Hipokamp pomógł mi wyciągnąć cię z wody... Straciłaś przytomność - głos Alfy lekko drżał.
- Dziękuję... Pamiętam, że byłam pod wodą, ale to było bardziej jak zły sen... - wymamrotała Raquel.
Wadera spróbowała wstać, jednak zatrzymał ją Tarou.
- Nie tak szybko. Powinnaś odpocząć, zajmiemy się tobą. - powiedział medyk.
Samica skrzywiła się.
- Doceniam to, ale ostatnio dość często tu bywam, a pewnie macie inne rzeczy do roboty... - spojrzała na zielarza.
- Spokojnie, zdrowie członków watahy jest dla nas najważniejsze. - uspokoił ją Bai.
- Dokładnie. Odpocznij i niczym się nie przejmuj. - Renesmee uśmiechnęła się delikatnie.
Raquel pokiwała głową. Tarou i Lang oddalili się na moment, a przy rannej pozostała jedynie skrzydlata wilczyca.
- Res... Z tym stworzeniem... - zaczęła Raquel. Alfa odpowiedziała jej skwaszoną miną. - Z tym stworzeniem coś było nie tak. Nigdy takiego nie widziałam, ale wyraźnie ta... Ośmiornica była ranna.
- Co masz na myśli? - próbowała zrozumieć towarzyszka.
- Istocie brakowało dwóch ramion. Były jakby odcięte... Na tym, co z nich zostało, był jakiś ciemnozielony śluz... Wyglądało to jak jakaś...
- Infekcja? - dokończyła Alfa i przymrużyła oczy.
- Dokładnie. Nie mam pojęcia, czy rzeczywiście tak było i czy to komuś zagraża, ale... Może warto to zbadać...?
Renesmee chwilę się zastanawiała.
- Na razie nic nie wiemy. Ale możesz mieć rację...
Alchemiczka zaczęła się zastanawiać. Niestety jej wiedza o chorobach nie była tak duża jak ta to eliksirach. Kiedy w zasięgu wzroku znowu pojawili się Tarou i Bai Lang, powtórzyła basiorom to, co widziała.
- Brzmi niepokojąco. - przyznał medyk.
- Powinniśmy coś zrobić? - zapytała kuzyna Rene.
Czarny skrzydlaty basior spojrzał na pacjentkę.
- Raquel, czy to coś miało z tobą duży kontakt? - zapytał.
Zapytana zmarszczyła brwi.
- To coś trzymało mnie mackami, a tak to... W pewnym momencie straciłam przytomność i nie pamiętam dalszych wydarzeń, ale raczej nie...
Bai Lang również zbadał wzrokiem wilczycę. W końcu zadał pytanie:
- Raq... Gdzie twój opatrunek?
- Zsunął się w wodzie, to jeszcze pamiętam... - alchemiczka wymówiła te słowa i moment później zrozumiała, do czego zmierzał zielarz.
Jeśli była to infekcja, coś mogło wedrzeć się do organizmu Raquel przez otwartą ranę.
<Renesmee?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz