Kiedy jeden ze stworów złapał odsłoniętą kość w nodze Kuroiego, dla basiora było to naprawdę nieprzyjemne uczucie. Dobrze pomyślałby zawczasu zmienić dużą część swojego ciała w kości, stając się przy tym prawie żywym trupem, przynajmniej ból nie był aż tak wielki. Jednak minusem było to, że odczuwał do tego dyskomfort, bo kto by nie czół, gdyby jakiś dziwaczny robal przyczepiłby się do jego kości? Jednak i tak Kuroi skupił się bardziej na tym by, Raquel wyszła z tego cało, prawdopodobnie Gutou był przyczyną tego, że znajdują się w takiej sytuacji. Bo co jak co, płatny morderca zna na wylot swojego towarzysza i nie byłaby to pierwsza sytuacja, gdy jego towarzysz robi coś głupiego.
Kuroi zauważył, że wadera wpatrywała się w coś. To, że coś zauważyła, ułatwiało mu to tym, że przekręciła w tamtą stronę łeb. Czarny basior zrobił podobnie, nie długo zajęło mu dostrzeżenie kilku kolorowych i małych stworzonek, lecących w ich stronę. Na ich czele lecieli Halcón i Gutou. Dwie rzeczy wpadły Kuroiemu do głowy najpierw, po pierwsze, że te małe stworzonka wcale nie są pokojowo nastawione i gonią dwa małe smoki. Natomiast drugą było to, że kolorowe stworzonka są pokojowo nastawione i dwójka towarzyszy przyprowadziła, ich by pomogły mu i waderze. Cóż, basior zdecydowanie wolałby, by była to ta druga opcja.
Gdy tylko dwójka towarzyszy i kolorowe stworzenie podleciały bliżej, dało się zauważyć, że nowo przybyłe stworzonka przypominały motyle. Jednak przy tym były od nich większe i wydawały się masywniejsze, a także dużo silniejsze od tych najzwyklejszych, które latają po łące. Ku zdziwieniu dwóch wilków, motyle widząc stworzenia w łuski, niezwłocznie zaczęły je atakować, natomiast reszta z nich pomogła im.
Dopiero gdy znaleźli się już w bezpiecznym miejscu, Kuroi odetchnął spokojnie. Ciało, które znajdowało się jeszcze na jego grzbiecie, odpadło i dosyć szybko stał się zwykłym czarnym wilkiem. Kątem oka spojrzał na Raquel i się odezwał.
-Jesteś cała?- Zapytał.
Raquel? UwU
Kuroi zauważył, że wadera wpatrywała się w coś. To, że coś zauważyła, ułatwiało mu to tym, że przekręciła w tamtą stronę łeb. Czarny basior zrobił podobnie, nie długo zajęło mu dostrzeżenie kilku kolorowych i małych stworzonek, lecących w ich stronę. Na ich czele lecieli Halcón i Gutou. Dwie rzeczy wpadły Kuroiemu do głowy najpierw, po pierwsze, że te małe stworzonka wcale nie są pokojowo nastawione i gonią dwa małe smoki. Natomiast drugą było to, że kolorowe stworzonka są pokojowo nastawione i dwójka towarzyszy przyprowadziła, ich by pomogły mu i waderze. Cóż, basior zdecydowanie wolałby, by była to ta druga opcja.
Gdy tylko dwójka towarzyszy i kolorowe stworzenie podleciały bliżej, dało się zauważyć, że nowo przybyłe stworzonka przypominały motyle. Jednak przy tym były od nich większe i wydawały się masywniejsze, a także dużo silniejsze od tych najzwyklejszych, które latają po łące. Ku zdziwieniu dwóch wilków, motyle widząc stworzenia w łuski, niezwłocznie zaczęły je atakować, natomiast reszta z nich pomogła im.
Dopiero gdy znaleźli się już w bezpiecznym miejscu, Kuroi odetchnął spokojnie. Ciało, które znajdowało się jeszcze na jego grzbiecie, odpadło i dosyć szybko stał się zwykłym czarnym wilkiem. Kątem oka spojrzał na Raquel i się odezwał.
-Jesteś cała?- Zapytał.
Raquel? UwU
Brak komentarzy
Prześlij komentarz