Widok wadery bardzo ucieszył basiora. Zaczął on bowiem dostrzegać ile samica zaczęła dla niego znaczyć, już nie tylko w kwestii bycia alfą watahy. Uśmiechnął się pod nosem na tę myśl.
- To miłe z Twojej strony. - odparł podchodząc bliżej. Polizał Renesmee za uchem na powitanie. Po chwili odsunął się, jakby niepewny czy zrobił dobrze. Z zakłopotaniem rozejrzał się po jaskini. - U mnie wszystko raczej dobrze, a u Ciebie?
- Tak samo. Vaim drzemie w jaskini, raczej nie wygląda na to, żeby planowała dziś prędko wstać. - zaśmiała się.
- To dobrze. - westchnął z uśmiechem Capitán, zerkając za plecy na Opal, która podobnie nie zamierzała się budzić. 'Nie jest ewidentnie zadowolona z zimy.'-pomyślał.
Renesmee została u Capitána przez resztę poranku, a gdy oboje wspólnie podjęli decyzję o zapolowaniu na śniadanie, po wyjściu z jaskini oczom wilków ukazał się zielono-biały krajobraz lasu. Capitán uśmiechnął się szeroko i z dziecięcą radością wybiegł z jaskini, lądując w niewielkiej zaspie śnieżnej.
- Śnieg pada! - krzyknął tylko podczas lotu. Za plecami usłyszał donośny śmiech wadery, a po chwili i ona znalazła się obok basiora. Liznął ją w policzek pod pretekstem zrzucenia kępki śniegu, która właśnie osadziła się na futrze wadery. 'To będzie piękny dzień'-pomyślał samiec.
Rene? ^^''
Brak komentarzy
Prześlij komentarz