Mawiano, że był surowy dla swych podopiecznych - Naharys nie chciał zbytnio zgodzić się z tym stwierdzeniem, bowiem surowym nie był on sam, ale jego metody szkolenia, których nauczył się na północy. Północy, gdzie panują surowe klimaty, a zimy są długie i lodowate, bezlitosne dla kogoś, kto nie urodził się w tamtejszych stronach. Wilk musiał być silny, aby bez wytchnienia znosić tamtejsze trudy, zdeterminowany w chwilach, gdy inni na pewno zwątpiliby w swe możliwości i nieustraszony w chwilach ekstremalnego strachu. Tego Naharys chciał nauczyć inne wilki, jako że nadano mu do tego prawo, z tytułu kapitana. Nie, w ogóle nie uważał się za surowego. Wtorkowy poranek nie był zbyt przyjemny przez nadciągający z północy porywisty wicher, ale gdzieś koło wczesnym południem, spod brzydkich, burych chmur wyłonił się złoty talon słońca, którego promienie już wcześniej przebijały się przez nie, ale jak to mawiał jego ojciec generał ~ Pogoda, humor czy złe samopoczucie, to nie powód do lenistwa. Dlatego w totalnej zawierusze, próbował całą swą uwagę poświęcić wilkom, trenującym pod jego okiem. W tym dniu zdecydował, że ten ranek przywitają długim biegiem od wzgórza za nimi, do ostro meandrującej rzeki, której wody zasilały leśny strumień przy jaskini, gdzie zazwyczaj trenowano "Wyostrzanie wzroku" - kolejne inspirujące zajęcie, które Naharys poznał na północy. Po tym zaś będzie wraz z innymi, trenować na kukłach bitewnych, aby utrwalić w niektórych sztukę uniku. Wiadome mu było, że byli lepsi, ale też w ich cieniu tkwili ci gorsi - A to się łączyło z faktem, iż wymagali większej uwagi i poświęconego czasu. Trening unikania trwał do południa i w trakcie godzinnej przerwy, doszło do ich pierwszego spotkania.
Stanął na środku stadionu, zwracał na siebie ciekawskie spojrzenia wilków, które zaczęły coś szeptać między sobą, a był to basior o cynamonowej sierści i niezwykle przenikliwych złotych oczach, lustrujących wszystko dookoła.
- Szukam Naharysa, jest tutaj?- zapytał głośno, jednocześnie wypatrując u kogoś wyczekiwaną reakcję.
- No i znalazłeś. To ja - Naharys wyszedł na środek, stając na przeciw obcemu basiorowi. - Czego chcesz?
Naharys zlustrował basiora swymi, z natury skrywającymi surowość, szmaragdowymi oczami i spostrzegł, że obcy wilk sięgał mu nosem do brody, ale za to jego umięśnione ciało robiło pozytywne wrażenie. Wzrokowo ocenił, że być może będzie z niego wojownik, albo najemnik. Inaczej po co miałby tu przychodzić i zawracać mu głowę?
- Przysłała mnie Alfa. Mam poddać się ocenie, czy coś w tym stylu - basior wypowiadał się niezbyt pewnie i nie patrzył na Naharysa, gdy do niego mówił. Naharys uśmiechnął się radośnie, bowiem na wstępie wiedział już, jak go ocenić. Obcy przełknął ślinę ~ Jest zaniepokojony - pomyślał Naharys i starał się go zrozumieć. Wiedział, że to jego pierwszy dzień, gdzie musi zapoznać się z kompletnie obcymi mu wilkami, jak to w zwyczaju miała Alfa, gdy rozprawiała się z nowymi członkami watahy.
- Jak Ci na imię? - zapytał Naharys.
- Ja? Oh, ta... nazywam się Dusław, panie.
Naharys wybuchnął krótkim, ale głośnym śmiechem.
- Żaden pan. Naharys jestem i jestem tutaj kapitanem. Zanim poddam cię ocenie, oprowadzę cię po stadionie i pokażę, jakie mamy możliwości treningów. Siłowe, zręcznościowe, czy też typowo rozbudowujące fizykę ciała. Jesteś gotowy?
- Tak... chyba - odparł Dusław. Niepewność nadal towarzyszyła mu z każdym wypowiedzianym słowem.
- Spokojnie, stary, głowa do góry i chodź ze mną. Tutaj są kukły bojowe - wskazał łapą na długie pionowe drągi, uzbrojone w parę odgałęzienia, których należy unikać, gdy kukły obracają się za pomocą magii. - Na nich trenujemy zwinność i wyrabiamy techniki uników oraz... moja najlepsza część, kontrataków. Kontratak, czyli atak, poprzedzony wcześniej obroną albo unikiem. Z początku będzie obracać się powoli, aby trenujący mógł wpaść w rytm.
- Rozumiem - potwierdził Dusław.
- A tu zaś... - Naharys wskazał podbródkiem na drewniany manekin, wyobrażający wilka. Na drewnianej nawierzchni, w trudno dostępnych miejscach, wyglądał mech, a wokół szyi i łap, owijał się czule dziki bluszcz - To jest nasz manekin treningowy. Na nim uczymy się technik walki i strategicznego przewidywania ruchów oponenta. Oprócz tego, trening na takim manekinie, wymaga jednak sporo zwinności i siły. Walkę z nim można porównać z prawdziwym przeciwnikiem... no z tym wyjątkiem, że ten drewniany, w najlepszym wypadku, spierze cię na kwaśny melon, jeśli nie będziesz uważny.
- Okej. Rozumiem... - powiedział Dusław - Czy to jest niebezpieczne?
- Teoretycznie rzecz biorąc, to nie, ale można się wzbogacić o parę sińców.
Dusław przyjrzał się uważnie drewnianemu wilkowi, zlustrował go badawczo swymi złotymi oczami.
- Jak ten manekin działa? - zapytał w końcu - Przecież się nie rusza.
- Już ci zademonstruję - odparł ochoczo Naharys.
Biały wilk podszedł pewnymi krokami do drewnianej imitacji wilka, który wyczuwszy jego obecność, poruszył nieco porośniętą mchem i czupryną bluszczu głową. Wstrząsnął ogonem i zaszeleścił liśćmi, wyrastających z wijącej się łodygi bluszczu. Zielonej, jak sama wiosenna trawa. Dusław zrobił zdumiony wytrzeszcz oczu, mrugnął z niedowierzaniem. Manekin podszedł do Dusława, stanął mu na przeciw i przekrzywił lekko łeb, jakby się mu ciekawsko przyglądając, potem zamarł w takowej pozycji.
- I co teraz? - zapytał Dusław, niepewnie przypatrując się miejscom, gdzie powinny być oczy drewnianego wilka.
- Powinieneś teraz powiedzieć "zmierz się ze mną" ale to później. Teraz pokażę Ci inne miejsca, gdzie możemy trenować.
- Oou, ciekawe - powiedział Dusław, sprawiający wrażenie ucieszonego, że nie musi wchodzić w konfrontację z drewnianym, napędzanym magią wilkiem.
Odeszli kawałek dalej, za błyskającą w świetle słońca wodą rzeki, a tam zaś czekały oparte o ścianę skalistego wzgórza, kamienne obciążniki, kształtem podobne do litery "C" ustawione ku dołowi.
- A to ustrojstwo wykorzystujemy do wyrabiania siły łap, barków, szyi i ud. Zademonstruję Ci, na czym zabawa polega!
Naharys podszedł do jednego z kamiennych, dziwnie wykreowanych obciążników i nałożywszy jedno na siebie, łukiem do grzbietu, zaczął wykonywać pompki.
Zrzucił je z siebie i spojrzał zachęcająco na Dusława.
- Chcesz spróbować? - zapytał.
- W sumie, czemu nie - odparł z uśmiechem Dusław.
Naharys uznał, że to dobra okazja, aby przyjrzeć się pracującym mięśniom nowo poznanego basiora, jakby chciał się przekonać, czy to nie wina jego puszystego futra, że Dusław wyglądał dość postawnie. Badawczo i dokładnie obserwował każdy ruch świeżego - mięśnie łap, ramion i ud znakomicie poruszały się pod skórą.
- Wystarczy! Jak Ci poszło? - zapytał.
- A czemu mnie o to pytasz? - odpowiedział pytaniem Dusław.
- Chcę poznać twoje zdanie - zachęcił go Naharys ciepłym uśmiechem.
- Cóż... lekkie to to nie jest, ale to chyba dobrze, prawda?
Naharys klasnął w łapy.
- Dobra, chcesz trochę potrenować z innymi, czy od razu chcesz się poddać ocenie? - zapytał jakby ożywiony i zdeterminowany, chociaż wiedział, że decyzję w tej sprawie ostatecznie przyznał świeżakowi. Uniósł brew wyczekująco, był też ciekaw, co powie Dusław.
<Dusław?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1045
Ilość zdobytych PD: 522 PD + 10% (52 PD) za długość powyżej 1000 słów
Obecny stan: 1278 PD
Brak komentarzy
Prześlij komentarz