Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

niedziela, 22 maja 2022

Od Belief: Quest I | V | XII ~ Lisek | Niezwykłe zdarzenie | Spojrzenie

( Pisząc to słuchałam tego utworu: https://www.youtube.com/watch?v=zEv5xrIjIMo )
Był jeszcze dzień, a w białej głowie urodził się nowy pomysł, więc wybrała się na małe polowanie. Skradała się z brzuchem niemal przyklejonym do ziemi i sunęła powoli i bezszelestnie w stronę, z której jej czujne uszy wyłapywały najdrobniejsze szelesty. Nagle zatrzymała się. Zastrzygła uszami i oblizała się bezdźwięcznie. Spojrzała na niebo, które po części było jasne, a słońce rozpromieniało okolicę. Chciała zaskarbić sobie zaufanie alf i zrobić niespodziankę stadu, przygotowując im kolację. Ruszyła dalej, czując, że zbliża się do czegoś całkiem smacznego. Jednak zwierz wyczuł wilczycę przed czasem i uciekł. Samica nie dała za wygraną i kontynuowała węszenie. Dojrzała królika, ale znów pudło. Wyprostowała się zawiedziona, bowiem polowania nie były jej mocną stroną. Westchnęła i spojrzała wysoko ponad korony drzew na zasnute chmurami niebo. Obejrzała się, by przekonać się, że jest zbyt blisko watahy i innych wilków. Postanowiła udać się dalej, na obrzeża terenów i tam spróbować szczęścia ostatni raz. Jak pomyślała, tak też zrobiła. Biegła przez jakiś czas, by w końcu zatrzymać się i wsiąść głębszy oddech. Rozejrzała się, po czym znów przykleiła nos do ziemi i węszyła.
- Mam! - Szepnęła po chwili i skierowała się w stronę polany nieopodal.
Teraz miała tę przewagę, że między nią a sarną rosła bardzo wysoka trawa. Samica doskonale się w niej maskowała. Każdy krok stawiała bezszelestnie, przesuwając ciało z ogromną rozwagą między wielkimi źdźbłami traw. W końcu zatrzymała się, będąc kilka metrów od zdobyczy, położyła uszy po sobie i zniżyła się do ziemi, czekając dogodnego momentu, by wyskoczyć i kłapnąć szczękami. I w tym właśnie momencie wiatr zmienił kierunek, przez co sarna natychmiast wyczuła obecność wilka w pobliżu i przerażona zaczęła biec. "Cholera" - pomyślała i wyskoczyła z trawy, rzucając się w pogoń za sarną. Choć Belief była dość szybka, sarna szybko się oddalała, aż w końcu całkowicie zniknęła jej z oczu. Bel zatrzymywała się wiele razy, węszyła i biegła dalej. Ciągle miała świeży trop, ale nadzieje na złapanie sarny z każdą chwilą malały. W końcu zatrzymała się i westchnęła. Rozejrzała się i dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że przez ten pościg zupełnie straciła poczucie swojej lokalizacji. Serce zabiło jej mocniej, tym razem nieco się wystraszyła. Znów była sama? Niee. Wydawało jej się, że ciągle ktoś ją obserwuje i to wcale nie sarna, którą ścigała. Zastrzygła czarnymi uszami i zamiotła smolistym ogonem, delikatnie drżąc z wysiłku i chłodu, jaki poczuła. Spostrzegła, że, zaczęło robić się ciemno, a niebo zasnute było gęstymi chmurami, a na domiar wszystkiego gdzieś niedaleko usłyszała cichy grzmot zwiastujący zbliżającą się burzę.
- No pięknie.. i co teraz Bel? Co narobiłaś? Chciałaś tylko nakarmić stado, by zyskać szacunek a teraz co? Zgubiłaś się. - Samica wyraźnie posmutniała i usiadła. Zniżyła łeb i patrzyła na ziemię pomiędzy przednimi łapami zupełnie bezradnie. Jak gdyby nie miała już siły, by dalej walczyć. Podniosła jedną z łap i trąciła jakiś kamyczek, którego zaraz potem trzepnęła łapą, a ten wpadł w pobliskie zarośla, które właśnie wtedy się poruszyły, a do uszu wadery dobiegł cichy dźwięk jakiegoś zwierzęcia. Bez namysłu wstała i odsłoniła liście. Ku jej zdumieniu w zaroślach znajdowała się mała trzęsąca się ruda kuleczka. Powąchała ją i natychmiast rozjaśniło jej się w głowie.
- Hej! Lisku, co tutaj robisz? Dlaczego się trzęsiesz?
Maleństwo rozwinęło się z kulki i popatrzało na białą zapłakanym wzrokiem.
- ja... boję się proszę Pani... zgubiłem się.
Zacisnęła powieki. Powiedzenie mu o tym, że i ona się zgubiła, byłoby dla niego ciosem. Ostatkami dobrego serducha wycisnęła na pysku uśmiech i trącnęła go nosem:
- W takim razie pomogę Ci się odnaleźć. - rzekła.
- Nnnaprawdę? - Lisek wyraźnie zdziwiony podniósł się i usiadł wyprostowany. - Byłoby wspaniale.
- Powiedz tylko, kogo szukamy i kiedy ostatnio go widziałeś?
- Zgubiłem mamę... uczyła mnie polować na gryzonie, kiedy nagle rozpętała się ta okropna burza.
- Burza? - wciągnęła nosem powietrze i faktycznie wyczuła zapach deszczu unoszący się w powietrzu. Ponadto przypomniał jej się grzmot, który wcześniej usłyszała.
- To była najstraszniejsza burza, jaką kiedykolwiek widziałem!
Wilczyca i lisek wstali i zaczęli podążać we wskazanym przez małego kierunku. Całą drogę rozmawiali i cały czas zbliżali się do źródła grzmotów. Bel dowiedziała się, że młody lis miał na imię Miki.
- Co było w niej najstraszniejszego? - Spytała po chwili milczenia Bel.
- Drzewa... one nie tylko tańczyły w rytm wiatru... one się uginały i łamały, a także latały!
- zaraz.. Latające drzewa? Nie przesadzasz, aby nadto? - potrząsnęła głową z niedowierzaniem, na fakt jakąż bujną wyobraźnię ma ten lisi szczeniak.
- Naprawdę!
Potrząsnęła głową i rozejrzała się, bowiem byli już naprawdę blisko, a pierwsze krople deszczu spadły jej właśnie na nos.
- Chodźmy tędy. - wskazała ścieżkę w górę, prowadzącą na wzniesienie. -stamtąd zobaczymy więcej.
Kiedy wdrapali się na szczyt, ich oczom ukazał się zapierający dech w piersiach - widok na całą dolinę. Bel szukała tak naprawdę drogi do watahy Rem i nawet udało jej się namierzyć kierunek, w którym widziała kilka znajomych drzew i wzniesień. Ze skupienia wyrwał ją Miki, który mocno ją szturchał w łapę.
- Hej Bel.. Zobacz tam.. Drzewa... wciąż latają.
-Cco? - odwróciła się powoli, a kiedy jej głowa się zatrzymała, całkowicie zdębiała. Lisek miał całkowitą rację. Kilkaset metrów przed nimi szalała straszna burza z piorunami przecinającymi niebo raz po raz. Jednak najstraszniejszy w tym wszystkim zdał się wir powietrza tańczący pomiędzy drzewami niczym szaleniec, obrywający gałęzie, a nawet porywające całe drzewa, niosąc je razem ze sobą we wściekłości. Belief nigdy nie widziała niczego podobnego i aż położyła się na ziemi ze zdumienia. Przełknęła nerwowo ślinę, czując jak Miki, wtula swój przerażony pyszczek w jej pierś. Przez chwilę oboje nic nie mówili. Bel wpatrywała się w Tornado z nadzieją, że niszczycielska siła nie odwiedzi terenów stada Ram.
- Przepraszam, nie uwierzyłam Ci, kiedy o tym mówiłeś — wydusiła i sama zaczęła się trząść. Czyżby to był już koniec świata?
Deszcz zacinał coraz mocniej, ale wilczyca na tyle zdębiała, że jej to nie przeszkadzało. W końcu malec odezwał się:
- Hej Bel.. Może schowamy się gdzieś? Robi mi się zimno.
Biaa kiwnęła głową i oprzytomniawszy nieco, wstała i rozejrzała się. Szybko spostrzegła małą norę, okrytą kilkoma skałami i ruszyła w jej stronę powoli, gdyż pod jej brzuchem krył się Miki. Wsunęła nos do środka, znów czując lisi zapach. Wzdrygnęła się, ale weszła i położyła się przy samym wlocie. Lisek wtulił się w nią, a ona okryła go swoim ogonem. Oboje zasnęli.
Następnego ranka biała została obudzona sykiem i powarkiwaniem, a także dostała w głowę szyszką. Podniosła łeb, szybko uświadamiając sobie, w jakiej sytuacji znalazła się poprzedniego dnia. Na zewnątrz świeciło słońce, a ze skał wciąż jeszcze spływały krople deszczu. Kolejny syk wściekłości wymusił na białej, by spojrzała w głąb nory. Była to lisica z dwójką młodych kulących się tuż za nią.
- Po coś tu przylazła? Burza dawno się skończyła, wynoś się z naszego domu — wysyczała tamta.
- Spokojnie proszę Pani.. Czy nie zgubiła Pani może dziecka? Mikiego? - Biała zdjęła ogon ze śpiącego wciąż liska - Szukałam razem z nim jego mamy.
Wtedy młody obudził się i widząc lisią rodzinę, zapiszczał radośnie. Lisica spoglądała zdumiona.
- Ciocia! To moja ciocia, siostra mamy. Dziękuję Ci Bel. Teraz na pewno już znajdę mamę.
Po wymianie uprzejmości lisica podziękowała, za uratowanie młodego samca, w podzięce wręczając Bel, upolowanego zająca i wskazała Bel drogę powrotną do jej watahy. Bel również podziękowała i pożegnawszy się z młodym przyjacielem, wróciła do stada.
Choć wilczyca wybrała się poprzedniego dnia na polowanie, które nie przyniosło żadnego rezultatu, to i tak mogła pochwalić się przygodą z wilkami i nie wróciła z pustymi łapami.

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1215
Ilość zdobytych PD: 607 + 5% (30 PD) za długość powyżej 1000 słów.
Nagrody za Quest: 850 PD | 7 inteligencja | 3 spryt | 3 siła | 3 obrona | 5 kondycja
Obecny stan: 1876

Brak komentarzy

Prześlij komentarz