- Zdaje mi się czy lubisz zimne kąpiele? – Samiec nie czekając na jej odpowiedź, kontynuował. – Chodź za mną, przyda ci się kąpiel w czystej wodzie.
Bel zbytnio się nie opierała. Ruszyła za samcem, tak by wyrównać z nim tempo podróżowania. Idąc we dwoje, Yneryth ewidentnie czuł się jak w okowach. Początkowa cisza była upojeniem dla jego uszu, jednak dźwięk łap innych niż jego, lekko go przytłaczała. Stanął więc w miejscu, proponując niecodzienne rozwiązanie.
- Zobacz, tam naprzeciwko nas, za lasem jest strumień. Co ty na to, by zrobić sobie mały wyścig?
- Z chęcią trochę się z tobą po ścigam.
Yneryth ucieszył się z powodu zgody. Znikając pod iluzją, zaczął tłumaczyć, kiedy mają wystartować. Oba wilki ruszyły równo ze sobą nawzajem. Belief nie była pewna czy wszystko dobrze zrozumiała i czy nie ruszyła przed wcześnie. Zniknięcie Yneryth’a lekko ją rozstroiło. Biegli łeb w łeb aż do lasu. Wilki wbiegając między drzewa, rozdzieliły się. Yneryth, nie zastanawiał się, czy samica się nie zgubi, teraz zmierzał prosto do wody i nic innego nie chodziło mu po głowie. Kręte ścieżki leśne, znacznie spowalniały ruch w linii prostej. Drzewa rosnące nieregularnie również nie ułatwiały mu zadania. Zgrabnie wymijał drzewa i wystające kamienie. Tej nocy biegł jak zwyczajny wilk, no prawię jak zwyczajny wilk. Fakt, że był niewidoczny dla dzikich zwierząt, trochę ułatwiał zadanie. Spłoszone ptaki, nie zasłaniały mu drogi. Przebudzone sarny, nie przebiegały mu przed pyskiem i nie taranowały go. Spotkanie z większymi kopytnymi, na pewno by go zatrzymało. Zdenerwowane łosie, mogłyby być nawet sporym zagrożeniem, gdyby zaatakowały z zaskoczenia. Jednak nie użył swoich innych sztuczek. Co prawda lód i przyspieszenie biegu było ryzykowne. Pomyśleć jak głupio mógłby sobie narobić kolejnych kłopotów zdrowotnych. Stare blizny, lekko motywowały go, by być ciut bardziej ostrożnym. Kamienie jednak mogły przyspieszyć jego bieg, znacznie skracając drogę pomiędzy drzewami i skałami. Basior, wybiegając z lasu, widział już znajomy strumień. Kątem oka widział Bel, biegnącą w tym samym kierunku. Jej sierść, zdawała się znacznie suchsza, niż gdy ostatnio ją widział. Rywalizacja zdawała się zacięta, a samiec bardzo pobudzony, możliwością porażki. Przegrywanie nie było w jego stylu. Dziś jednak mógł przegrać. Czy to ten dzień, w którym los stwierdzi, że to nie on jest głównym bohaterem?
Belief ?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 489
Ilość zdobytych PD: 244
Obecny stan: 1919
Brak komentarzy
Prześlij komentarz