< Po zatarciu śladów >
Yneryth siedział wpatrzony w ogień. Żar nie był jego ulubionym widokiem, ani nawet odczuciem. Płomienie wywoływały w nim jedynie refleksję. Bawiło go to, że znów widział żywy ogień i znów czuł zapach palonego ciała. Teraz jednak nie był już podatny, na zapach palonego mięsa. Płonący staruszek wyglądał jednak mniej apetycznie, niż ktoś, kto próbował go zjeść. Podniósł wzrok, szukając w oddali nowo poznanej wilczycy. W oddali widział już jej kontur. Tak jak się obawiał, niosła ona jedzenie. Wewnętrznie lekko zadrgnął, nie chciał być zależny. Cenił sobie wolność i starał się ją utrzymać. Mimo wszystko na jej widok lekko się uśmiechnął.
< Po dialogu z wcześniejszej części >
- Co tu się wyrabia?
Żółtooki lekko się uśmiechnął, dobrze wiedząc, do kogo należy ten głos. Stwierdził, że przed Noiter’em nie musi nic ukrywać. W razie potrzeby miał nie codzienne sposoby perswazji. Rzucił okiem w kierunku ognia, czy widać na nim znaczne ślady palenia wilka. Samo ciało było wypalone do tego stopnia, że ciężko było rozpoznać co to. Kości nie były wystarczająco ujawnione, by można było stwierdzić wilcze pochodzenie.
- Robimy ognisko. W lesie leżała padlina, więc pozbywamy się resztek. – Skłamał, patrząc się w oczy wadery. – A ty, co tak sam chodzisz ?
- A z kim mam chodzić? Dziś nie mam już więcej żadnych obowiązków, wiesz w końcu to już nastolatki, coraz mniej opieki potrzebują. Więc zwiedzam. A kim jest twoja nowa koleżanka? Czyżbyś kogoś miał za plecami, hmmm?
Yneryth nie zdążył odpowiedzieć.
- Witaj, jestem Shani, a ty ?
- Noiter, miło mi poznać. Co cię tu sprowadza? - Po czym widać było, że nie mógł się powstrzymać, by dodać: - I co cię łączy z Yneryth’em?
- Shani, również mi miło. Cóż, jakby to powiedzieć, nie miałam trochę wyboru. - Odpowiedziała zdawkowo. - Co do Ynerytha... Zaoferował mi pomoc, to wszystko. Nie znamy się jeszcze za dobrze.
Basior, słuchając wymiany zdań między pobratymcami, zastanawiał się, co wydarzy się dalej.
- Nie mogłem sobie odmówić okazji, aby pozbyć się odoru, niszczącego spokojny aromat lasu. Shani przy okazji upolowała coś do zjedzenia, jeśli chcesz, możesz zjeść moją cześć. – Podświadomie cieszył się, że wymigał się od posiłku. Głód mógł poczekać chwilę dłużej.
- Yneryth ci pomógł? Tak bezinteresownie, bez żadnych haczyków? - Spytał podejrzliwie. - To nie w jego stylu. W czym ci pomógł?
- Tak jak mówiłem, palimy padlinę. – Biały pozwolił sobie trochę pomóc, piasek w ognisku podniósł się. Iluzja powstała powoli, tak aby Noiter nie zauważył. Piasek ukrył dopalający się kawałek ogona. – Sam zobacz, jeśli nie wierzysz.
- Czemu miałbym ci nie wierzyć? Zachowujesz się dziwnie, jesteś pewien, że do niczego nie doszło?
- Łapy samca widocznie zacisnęły się na ziemi, wbijając pazury w podłoże. – Tak, wydaje mi się, że nic nie przeoczyłem.
- Oki, Oki. Po prostu znam już cię trochę i brzmisz, jakbyś coś kręcił, ale nie będę na ciebie naciskał. - Powiedział, odsuwając się od ognia. - A co do twojej koleżanki, ma jakieś plany?
- Obraca głowę w stronę Shani.
- Na razie planuję pilnować ognia. - Odpowiedziała, zerkając kątem oka na Yneryth’a, jakby szukała na jego pysku jakiejś podpowiedzi. - Nie chcemy pożaru.
- A ty co dalej planujesz ? – Biały gładko zapytał, zmieniając temat.
- No, z chęcią bym poznał lepiej Shani, ale miałem uzupełnić zapasy, w tym celu zwiedzałem, szukając rzadkich barwników.
< Po odejściu Noiter’a >
Yneryth zdążył już się uspokoić. Towarzystwo dwóch wilków naraz, zdecydowanie nie było jego ulubionym doświadczeniem. Przez tę całą pogawędkę, jego żołądek zdążył zmienić zdanie co do odmówienia posiłku. Bez większego zastanowienia wstał i zaczął kroić sarnę na pół. Kończąc, zdał sobie sprawę, że Shani pewnie się zastanawia, jak podzieli kręgosłup. Lekko się uśmiechnął. Otoczenie wokół ogniska błyskawicznie się wyziębiło, ogień przygasł. Czuć było drobny wiaterek. Gdy tylko pazury były gotowe, zimne powietrze zaczęło powoli odchodzić. Ognisko znów zaczęło żarzyć i ocieplać atmosferę. Nie marnując zbędnie czasu, biały rozbił kręgosłup na dwie części. Lodowa pokrywa nie wyglądała już tak zjawiskowo, nie zamierzał więc dłużej jej używać. Uderzając łapą o pobliski kamień, pozbył się lodu. Teraz w spokoju mógł spożyć posiłek. Obracając się, podał Shani jej część. Kładąc się naprzeciwko wadery, przypomniał sobie o trwającej iluzji. Rozluźnił się, a piasek opadł, z powrotem ujawniając palące się ciało. Zanim zaczął spożywać sarnę, popatrzył tylko na szarą waderę, mówiąc ryzykownie:
- Smacznego.
Shani ?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 858
Ilość zdobytych PD: 429
Obecny stan: 1421
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 858
Ilość zdobytych PD: 429
Obecny stan: 1421
Brak komentarzy
Prześlij komentarz