Delikatny ciepły wiatr o słodkim zapachu dotarł do nozdrzy jeszcze młodej, acz dorastającej wadery, wdzięcznie przypominając o panującej porze roku, jaką była wiosna. Gdzie tylko nie spojrzała, tam życie rodziło się lub kwitło, słońce z każdym dniem coraz to bardziej pieściło ich futra swym ciepłem, niby zachęcając do psot. Widziała to w zasadzie po zachowaniu części członków watahy, a szczególnie po starszej siostrze, którą prawdopodobnie ogłada powstrzymywała od totalnego szaleństwa i śmiania się podczas radowania pogodą i odradzającym się światem.
Wydawać by się mogło, że wpłynie to w znacznie większym stopniu na obecne ciemne nastoletnie szczenię niż sam obecny zastały obrazek — chociaż cały czas poświęcała się wszelkim naukom, które ją pociągały, więcej przebywała na zewnątrz. Naturalnie, dalej stroniła się od większych skupisk wilków, jej introwertyczna osobowość była pewnego rodzaju odpowiedzią, podobnie było z wyraźną niechęcią do hałasów. Tym sposobem, Sininen siedziała na uboczu w otoczeniu drzew pogrążona w czytaniu zapisków, gdzie kilkanaście minut wcześniej zakończyła samotny trening o wschodzie słońca — świadczył o tym jeszcze przyspieszony oddech oraz wyraźniej błyszczące ciało od potu z oddziaływania gorąca. To był dobry dzień na przyswajanie wiedzy na otwartej przestrzeni, szczególnie z dala od innych w celu przebywania w kojącej ciszy, jedynie pozwalając na łagodne hałasy flory i fauny.
Spokojny zastały obrazek został, a jakże, przerwany przez czyjeś wtargnięcie w przestrzeń ciemnej. Zdecydowanie należało się zapytać, czy to nie było uczucie déjà vu?
- Sininen! - Donośny głos duszka wiatru o imieniu Kuki był powodem, dla którego szukana podniosła wzrok znad przerabianego materiału ze standardowym spokojnym wyrazem pyska. - Jest sprawa!
- O co chodzi? - Zapytała się istotkę, tym samym pokazując niejaki kontrast między nimi: Kuki wydawała się zatroskana i nawet podenerwowana, podczas gdy młoda wilczyca tak spokojna, jakby wszystko po niej ściekało. Niczym woda po kaczce, czy do czego mogłaby zostać w ten sposób porównana.
- Potrzebna twoja pomoc w trybie na już.
- Ale o co chodzi? Kuki, proszę cię, podaj szczegóły — lekko upomniała unoszące się światełko. Wydawało się na jej słowa nieco uspokoić, ponieważ zawisło w powietrzu na kilka sekund w całkowitym bezruchu.
- No więc jesteś potrzebna komuś w odnalezieniu kogoś i pomocy przy jakimś takim ważnym wydarzeniu?
- ... Przepraszam, co? - Odezwała się po chwili. - Czemu mówisz pewnego rodzaju kodem? Przecież sama mówiłaś, że tylko ze mną na tych terenach możesz się komunikować.
- A idź, nie dasz się nacieszyć — Kuki wydawała się nieco obrażona, ale kiedy się zaśmiała nieco, było widać, że część stresu z niej zeszła. - Inaczej zrobimy. Chodź, musisz kogoś poznać. Ten ktoś pilnie potrzebuje wsparcia od ciebie!
- Dlaczego?- Zapytała podczas podążania za duszkiem.
- Bo tylko ty widzisz duchy wiatru i mogę się założyć, że istoty powiązane z nim również. - Tylko tyle mogła uzyskać od nieco zarozumiałego wówczas stanu po zwycięstwie od Kuki. Młoda wilczyca uniosła delikatnie brew na usłyszenie tej wiadomości. - Zaraz zrozumiesz.
- Pewnie tak. - Sininen lekko westchnęła przez to utrzymywanie tajemnicy, całkiem niepotrzebnie. Mogła tylko liczyć, że zaraz szybko się dowie, o co całe to zamieszanie.
Nie szła długo, jak mogłaby zakładać, samo miejsce docelowe okazało się niemal rzut kamieniem, maksymalnie dziesięć minut tempem spacerowym. Na miejscu dane było jej zobaczyć kilkoro znanych jej duchów wiatru oraz niemal latającego po ziemi małego zajączka, który był niesamowicie olśniewająco biały na futrze, jednak na grzbiecie miał zamocowany koszyk z barwnymi jajkami. Prawie rozpaczliwie przemieszczał się w sposobie szybkości od jednego kąta lub duszka do następnego. Zając ze stanowczą nadpobudliwością?
- Jesteście w końcu — inny bliski duszek odetchnął z ulgą na dostrzeżenie przybycia szukanej dwójki. Wypowiedziana kwestia przykuła uwagę wszystkich zebranych.
- O co chodzi? - Sininen zapytała spokojnie, szybko rozglądając się po zastałym towarzystwie.
- Powiem to w dużym uproszczeniu: Zajączek Wielkanocny potrzebuje twojej pomocy przy Wielkanocy — odpowiedź została podana przez tego samego duszka.
Wilczyca nawet się nie wzdrygnęła w trakcie uświadamiania sobie, że święto wielkanocne kompletnie wypadło jej z głowy i właśnie docierało to do niej z potężną siłą. Zaraz, czy ojciec jej wspominał? A może nie? Ale przecież coś było w jaskini mówione o świętach niedawno, sama Shori chyba wzięła na siebie dekorowanie jaskini... To było na to?! Nie mogła wprost uwierzyć, musiała być przy tym! Pewnie była pogrążona wyjątkowo głęboko w czytaniu, ewentualnie musiała mocno spać po wykańczającym dniu. Nie dała jednak po sobie tego poznać.
- Wiewiórka Wielkanocna przepadła bez wieści, a Zajączek odchodzi od zmysłów. Na dodatek z tego wszystkiego stracił farby do malowania jajek. - Kuki dodała cicho, aby wiadomość dotarła tylko do uszu przybyłej.
- No dobrze, ale co ja mam z tym wspólnego?
- Kuki pewnie mówiła. Jako jedyna widzisz duchy wiatru, więc niejako Zajączka i Wiewiórkę też możesz dostrzec. Możemy liczyć jedynie na ciebie w tej sprawie. - Wtrącił inny zaprzyjaźniony duszek.
- Więc chodzi o znalezienie Wiewiórki i uzyskanie nowych farb? Dobrze rozumiem wasz tok rozumowania? - Kto pyta, nie błądzi, dopytać się nie zaszkodzi.
- Tak!
- Proszę, pomóż mi - nieskazitelnie biały Zajączek znalazł się przed nią z błaganiem wypisanym w oczach. Nawet nie musiał tego mówić, jego oczy dosłownie świeciły się rozpaczliwie za wsparciem w całej zaistniałej trudnej sytuacji.
Jedyna obecna wilczyca rozejrzała się po zebranych znanych jej duszkach i na Zajączka Wielkanocnego przed nią. Czy mu wierzyła? Oczywiście. Przecież magia to nie jest nic nadzwyczajnego na świecie, sama była tego pewnego rodzaju książkowym przykładem, zwłaszcza w kwestii posiadania pary skrzydeł w oryginalnej formie. Dopisać do tego możliwość widzenia i przyjaźń z duchami wiatru. Wypisz wymaluj jej opanowanie.
- Kiedy i gdzie ostatnio ją widziałeś? - Zapytała się po kilku sekundach uszatego. Natychmiast podniósł oczy i jednocześnie wzrok na nią.
- Jeszcze dwie godziny temu wchodziliśmy na tereny waszej watahy, to rozmawialiśmy... Potem się rozdzieliliśmy, chcieliśmy na maksymalnie pięć minut, przysięgam! Myślałem, że coś ją spowolniło, może zobaczenie ładnych kwiatów czy coś. Dopiero jak nie było żadnej reakcji na moje nawoływania jej to...
- Zacząłeś panikować - Kuki go wdzięcznie wyręczyła.
- Szukałeś jej? - Sini całą uwagę poświęciła Zajączkowi.
- Próbowałem, ale to nie moje tereny... Zacząłem szukać pomocy...
- To nie był wcale głupi ruch - kiwnęła lekko głową wadera. - W porządku, pomogę w poszukiwaniach.
- Naprawdę? Dziękuję! Ratujesz tegoroczną Wielkanoc! - Zajączek zaczął podskakiwać z tej nagłej euforii.
- Mogę liczyć na wasze wsparcie? - Tym razem Sini zwróciła się pytaniem do przyjaciół duchów. - Możecie mi wskazać większe miejsce bogate w owoce lub barwne kwiaty? Najwyraźniej potrzebujemy załatwić nowe barwniki po znalezieniu Rudej Kity. Powinniśmy dać radę po połączeniu sił. Tylko powiedzcie, gdzie jest więcej owoców i roślin.
Nawet ją zaskoczyła fala zaangażowania od dusznych przyjaciół, zaraz wszystkie zebrane się rozdzieliły w powietrzu i już ich nie było. Pod tym względem samica uważała się za mającą spore fory z uwagi na możliwość widzenia takich istot wraz z Zajączkiem i pewnie Wiewiórką oraz przyjaźnienie się z nimi. Widząc ogromną chęć współpracy w celu ratowania tegorocznej Wielkanocy, sama też nie traciła czasu. W jednej chwili przemieniła się w prawdziwą formę i ruchem skrzydła dała znać Zajączkowi, by wskoczył na jej własny grzbiet. Po uczynieniu tego z wyrazem wdzięczności w oczach natychmiast wzbiła się w powietrze na odpowiednią wysokość, tym samym Zajączek mógł odtworzyć trasę ostatniego spotkania z kompanką, a Sini nie była aż tak rzucająca się w oczy innych członków watahy.
- Tam! Rozdzieliliśmy się, przy tamtym dębię! - Zajączek wskazał na dosyć spore drzewo, które rozmiarami się wyróżniało spośród innych wokół i dalszej okolicy. Zdecydowanie dobry punkt orientacyjny, mogła to przyznać z czystym sumieniem. Sini od razu zniżyła lot i już gładko wylądowała. Cieszyła się, że umiejętności poprawiły się do nawet zadowalającego poziomu, a nie był to jeszcze koniec.
- Poszła w tamtą stronę, prawda? - Zapytała się, wskazując na prawo po uprzednim rozglądaniu i wdychaniu jakiś innych zapachów dla wychwycenia szukanego celu. Po uzyskaniu potwierdzenia natychmiast ruszyli spokojnym, acz szybszym tempem. Zajączek panikował, ale Sini sprowadzała go do parteru nerwowego, sam przy tym się zastanawiając, co tu u licha mogło zajść.
Nastoletnia wilczyca bardzo uważnie badała wzrokiem zastałą okolicę w celu wychwycenia, czy miał miejsce jakiś wypadek, ale szczęście pod tym względem im sprzyjało. Mogła odetchnąć z ulgą — nigdzie nie było żadnej krwi. Z drugiej jednak strony dalej pozostawał niepokój na duszy co do losu Wiewiórki Wielkanocnej. Wyglądało to dobrze i jednocześnie kiepsko dla samego Zajączka, który nie odstępował Sini w jej nabytej formie.
Dokładnie w tej samej chwili, kiedy uszaty miał pisnąć rozpaczliwie z wyrażeniem strachu o przyjaciółkę, wadera dostrzegła mały szczegół i tym samym przykazała mu o zachowanie ciszy. Po podejściu bliżej faktycznym niepasującym elementem okazał się kawałek pnącza, będący wyraźnie oberwanym od głównej części roślinnej. Tego na pewno nie było wcześniej, jak na łapie wyglądało na świeższe zerwanie. W następnej chwili poczuła delikatny zapach, który wydawał się znajomy i jednocześnie mieszanką kilku specyficznych składników. Instynkt podpowiadał jej, że powinna się teraz pospieszyć, a ponieważ nigdy ją nie zawiódł, zaraz pozwoliła się kierować intuicji.
- Mam złe przeczucia - Zajączek powiedział cicho po wskoczeniu ponownie na wilczy grzbiet. Nie odpowiedziała mu nic na to podzielenie się uwagą. Powiedziała mu cicho o zachowaniu ciszy i niewychylaniu się zza jej głowy. Po kilku sekundach niemal wydawało się czuć zmianę powietrza wokół wilczycy niby chłodne opanowanie. Ktoś spoza kręgu mógłby rzucić, że nadciąga śmierć po analizie panującej atmosfery lub nawet inne uwagi w podobnego sortu skojarzeń. Chyba nawet pojedyncze łodygi opadły na glebę. Spokojnym, acz pewnym krokiem skierowała się ku niepozornej dziurze między starymi drzewami kawałek dalej.
Spodziewała się różnych obrazków po wejściu w wydrążoną niewielką pieczarę, ale na pewno widok związanej Wiewiórki nad paleniskiem i wolno obracaną na rożnie nie był tym najbardziej zakładanym. Tym bardziej obecność całkowicie obcego wilka we wnęce. Sininen natychmiast poczuła przymus pozbycia się intruza i uratowania stworzenia od losu upieczenia.
- Co tu robisz? - Zapytała się swoim normalnym tonem, ale z taką mocą autorytetu, że obcy wzdrygnął się i od razu wycofał do tyłu. Wyglądał na starszego od niej tak swoją drogą, jednak aura wytwarzana przez nią musiała go przytłaczać, podświadomie czuła to.
- Ja tylko regeneruje siły. Zjem i zaraz znikam z twojego terenu - powiedział szybko po zauważeniu jej obecności. Samica lekko wysunęła głowę do przodu.
- Nie. Zostawisz wiewiórkę i w tej chwili opuścisz tę pieczarę - siła przekazu w głosie była tak wpływowa, że obcy osobnik tylko pokiwał głową. Zaraz jednak zaprzeczył jej ruchem.
- Dlaczego? - Starał się przejąć dominację w rozmowie, ale nie przewidział, że młoda wykona spojrzenie matki, które potrafiło wywołać dreszcze na karku.
- Zasady watahy - powiedziała spokojnie, chociaż powietrze znacznie się ochłodziło wokół niej. Basior zaraz sprawnie opuścił lokację i to szybkim krokiem, chyba nawet po wyjściu zaczął biegnąć, by być jak najdalej. Mamusia z pewnością byłaby dumna.
- Cała jesteś?! - Zajączek zaraz dopadł do jeszcze skrępowanej Wiewiórki. Zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć, Sini przecięła pnącza i tym samym oswobodziła ją.
- Nie wyglądasz na ranną.- Powiedziała wilczyca po sprawnym obejrzeniu jej postaci. - Co się stało?
W jednej chwili właścicielka rudej kity zagotowała się, że niemal jej skóra była równie czerwona co barwa jej futra.
- Ten łajdak! Zaczęłam układać pisanki do zebrania między korzeniami drzew, kiedy nagle coś mnie chwyciło. Patrzę, a tu on! Od razu mnie związał i zaczął rozpalać ognisko. Jego głód był namacalny w spojrzeniu - dodała podenerwowanym tonem po wcześniejszym wybuchu, które dosłownie brzmiało w jej wykonaniu jako wysokie popiskiwanie. Aż głowa bolała po usłyszeniu kilku słów. - Ale nie, nie zdążył nic innego zrobić... Zajączku i ty nieznana mi panienko, uratowaliście mnie!
To, co zaraz nastąpiło, to wpadnięcie sobie w ramiona przez małe istoty i niemal przekrzykiwali się w formie wyrażania zaniepokojenia oraz ulgi. Dopiero po kilku minutach przypomnieli sobie o obecności wilka, przez co zwrócili się ku niej.
- Podobno potrzebne nowe barwniki do jajek, prawda? Chodźmy, duchy wiatru chciały pomóc - powiedziała tylko tyle i wyszła z małej wnęki. Dwójka pozostawiona w tyle zaraz podążyła jej śladami.
- Wystarczą nawet dwa kolory, poradzimy sobie z resztą - zapewnił ją Zajączek.
Dokładnie w tej samej chwili, Kuki przyleciała i zaraz dała znać, by iść za nią. Nie musiała nic mówić, Sini sprawnie chwyciła oba zwierzątka na swój grzbiet i ruszyła truchtem za duszkiem, by zaraz zmienić swoje tempo przemieszczania się w bieg. Po kilkunastu minutach dotarli na znacznie odleglejszy zakątek, który był bogaty w dary natury. Drobne owoce leśne, kwiaty, nawet mech... Było w czym wybierać. Wiewiórce niemal się oczy zaświeciły.
- Zrobić z tego papkę i możemy działać Zajączku! Nadrobimy stracone zapasy!
- Tylko chodzi o zrobienie z nich formę płynną? W porządku - Sini powiedziała bez stresu, po czym szybko ciachnęła fioletowe kwiaty, podobnie jak jagody z krzaku czy agrest nieopodal.
To najwyraźniej Zajączek był odpowiedzialny za tworzenie barwników, gdyż zaraz dopadł do leżących darów lasu i począł pracować nad nimi w pocie czoła. Wiewiórka zaraz ruszyła mu z pomocą, podobnie jak sama Sini. Gdy po długim czasie mieli gotową dużą ilość kolorów dla jajek, para zwróciła się do waderki, która na pewnym etapie ujawniła im swoje imię.
- Sininen, nawet nie wiesz, jak bardzo jesteśmy ci wdzięczni. Mamy u ciebie ogromny dług za okazaną pomoc! Czy jest coś, co mogliśmy zrobić, chociaż w niewielkim rewanżu? - Wiewiórka musiała zapytać o tą kwestię, pewnie ją już dręczyła.
Wspomniana zastanowiła się chwilę przed odezwaniem się.
- Nie potrzebuję niczego. Chociaż... Gdybyście mogli podłożyć w okolicę mojej rodzinnej jaskini jajko w stokrotki dla starszej siostry, to byłabym rada.
- Jedno? Masz u mnie zapewnione co najmniej tuzin! - Zawołał Zajączek znad sprawnego i szybkiego malowania partii jajek. - Sam je porozkładam przy twoim domu, to będą wyjątkowe pisanki!
- Czy mogę wam jeszcze jakoś pomóc? - Zapytała się grzecznie pilnie pracującą dwójkę. Jednogłośnie odpowiedzieli jej przecząco.
Jeszcze trochę obserwowała ich pracę w pocie czoła z powodu niemożliwości dołączenia się w ten opracowany rytm. Byli spokojni: pozostawali niewidoczni dla innych par oczu, zatem istniała bardzo mała szansa, że ktokolwiek odkryje prawdę o legendarnym Zajączku i Wiewiórce Wielkanocnej, czym są karmione małe szczeniaki. Nie będą wiedziały, że te postacie są prawdziwe i naprawdę opiekują się świętami wielkanocnymi. Sini poznała i wiedziała swoje, czuła przy tym delikatne ciepło gromadzące się w sercu.
Z chwilą pożegnania się i opuszczania tej dwójki, na jej pysku gościł wyjątkowo ciepły uśmiech. Pewna starsza waderka na pewno padnie z wrażenia i zachwytu po natrafieniu na pisanki w stokrotki, tego była absolutnie pewna.
Wielkanoc jest z całą pewnością fantastycznym świętem, który cieszy szczeniaki i dorosłych, każdego nieważne w jakim przedziale wiekowym. Tegoroczne wydawały się jeszcze bardziej radosne niż poprzedzające. Pozostawało czekać na finał.
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 2311
Ilość zdobytych PD: 1155 + 50% (577 PD) Eventowy Booster.
Obecny stan: 1732
Newsy
:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości
:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022
Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak
~Serdecznie zapraszamy♥~
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz