Pogoda była cudowna, wreszcie, po tylu krótkich dniach, nastała wiosna z prawdziwego zdarzenia. Choć Luzige z tego powodu aż taka szczęśliwa nie była. Niegasnący, poranny świergot ptaków doprowadzał ją do szału i nawet nie miała frajdy z polowania, gdyż prawie wszystkie zwierzęta wolały ze sobą obcować niż uciekać przed jej zębiskami. Szczególnie króliki. Przeklęte, głupie króliki. Nie mogła sobie wybić z łba obrazu hasającej po łące grupki, która była tak zajęta sobą, że nawet jej nie zauważyła. Dopiero krew towarzysza w szczękach wilka wybudziła w wesołych króliczkach instynkty ucieczki.
Wadera zatrzymała się przed sporym, suchym już korytem jakiegoś strumyczka. Wokół brzegów rozkwitały kwiecia wszelakiego rodzaju, wabiąc tym samym owady. Z przeogromnych śnieżnych zasp nie zostało nic, nawet najgłębsze kałuże zdążyły wyschnąć. W powietrzu czuć było delikatną woń kwitnących wokoło kwiatów, która przyjemnie łaskotała w nozdrza. Do momentu, kiedy pierwszego marsza nie zaczął grać zapach w ogóle nie pasujący do szczęśliwej otoczki krajobrazu. Krew. Źrenice srebrnej wilczycy rozszerzyły się, gdy ta wiedziona instynktem zaciągnęła się świeżą wonią juchy. Nie należała do wilka czy do innego zwierzęcia, Attano by od razy wyczuła podobieństwo do cieczy, która płynie w jej własnych żyłach. Głodna nie była, więc od razu zrezygnowała z myślach z ewentualnego polowania na nieznaną jej zwierzynę. Obstawiała wiewiórkę czy kreta, choć pewna do końca nie była.
— Halo? Jest tu ktoś?
Jej zachrypnięty głos rozniósł się po polanie, wzbudzając ptaki w krzakach do lotu. Przeszybowały kilkanaście jelenich skoków i zniknęły za koronami ciemnych drzew. Przeszła szybkim krokiem w stronę leśnej kniei i niemal od razu dostrzegła wylaną przed jej łapami ciecz. Dotknęła krwi opuszką łapy i zaciekawiona stwierdziła, że ta jest jeszcze ciepła. Przyśpieszyła i ruszyła tropem krwawej ścieżki, zapewne prowadzącej do jakiegoś rannego zwierzaka.
Nie myliła się. Pod drzewem leżał spory królik, którego boki powoli się podnosiły tylko po to, aby po chwili znowu opaść. Jeszcze żyje. Attano cofnęła się o krok, nie wiedząc czy dobrze robi zbliżając się do tego zwierzęcia. A jeśli jakiś samotnik upolował sobie tego zwierzaka i zostawił okaleczonego na później? Taka ewentualność wchodziła w grę, choć pycha Luzige popchnęła ją do przodu. Jeśli ktoś się pojawi, to go po prostu pokona. Głupia i słaba nie była, ma przecież swoją wartość. Przecież nikt nie może zabronić jej przechodzenia akurat przez ten kawałek lasu! Dotykać znienawidzonego zwierzątka, też coś, takich zamiarów nie miała. Jeszcze gdy mgła wisiała nad leśną ściółką, wadera zdążyła się porządnie najeść innymi przedstawicielami leśnej fauny. Dopiero, gdy podeszła bliżej, dostrzegła prawdziwy powód tego, że zając się nie rusza. Jego tylną łapę przetrzymywały wnyki, które wbijały się w skórę. Na grzbiecie widniała rana, na której pojawiły się już zaczątki ropy. Gdy Luzige trąciła go nosem, ten otworzył przestraszone ślepia.
— Kto cię tak urządził, drogi kolego?
Zając poruszył uszami i przymknął oczy. Attano niemal czuła jego ból, rozchodzący się w spazmach po kręgosłupie.
— Jak ci powiem, to mnie dobijesz?
— Aż tak ci spieszno na drugą stronę?
Jej rozmówca nie odpowiedział. Może było gorzej, niż myślała. Dzisiaj nie miała nic do roboty i może by jakoś odkupiła swoje poranne winy.
— Dobrze, pobawię się w altruistkę. Zjadłam rano dziś dwóch czy trzech twoich krewniaków i muszę jakoś połechtać swoje sumienie.
Znowu do jej uszy dotarła pustka. Wadera westchnęła i zaczęła rozgrzebywać wnyki. Z łatwością przegryzła linkę i uwolniła więźnia pod dębowym płaszczem z liści. Jego całkowity brak reakcji zaczynał ją już pomalutku irytować. Chwyciła go gwałtownie za kark i ruszyła biegiem w stronę miejsca, gdzie dzisiaj rano widziała najwięcej królików. Przez całą drogę zastanawiała się, czy już nie litościwiej byłoby go po prostu zabić.
Gdy dotarła po dość krótkim czasie jak na taki dystans, położyła zwierzaka pod krzakiem.
— Może znajdziesz tu swoich przyjaciół. Do zobaczenia i nie polecam wchodzić mi w drogę! Drugiej taryfy ulgowej nie będzie.
Rzuciła ostatnie spojrzenie w stronę królika na granicy śmierci i widziała w jego oczach zdziwienie. Uśmiechnęła się mimowolnie pod nosem i skierowała swe kroki do legowiska. Miała ochotę się dzisiaj porządnie wyspać.
Quest zostaje zaliczony ! Gratulacje
NAGRODA: 25 pkt doświadczenia, 20 monet i 20 pkt. statystyk