Tego dnia zarządzony został dzień plażowy. Każdy wilk został zaproszony do pojawienia się na plaży Plage Sud. Zapowiedziano także atrakcje na spędzenie tego czasu wspólnie. Bel z początku miała co do tego kiepskie nastawienie, ale po namyśle postanowiła jednak spróbować spotkać się z innymi. Wyszła więc ze swojej nory i skierowała się jak zwykle na południe. Wchodząc do lasu, natknęła się niespodziewanie na białego basiora. Zatrzymała się i przywitała.
- Witaj.
- Cześć, gdzie się wybierasz?
- Szłam... na plażę. - zrobiła pauzę, niepewna czy wilk ma ochotę w ogóle się ruszyć w tamtym kierunku. - idziesz ze mną?
Samiec nie wyglądał na zachwyconego tym pomysłem, skrzywił się tylko z kapryśną miną. Samica jednak nie dała za wygraną. - Na pewno? Chcesz być tutaj zupełnie sam?
Samiec kiwnął głową z uśmiechem, a Bel westchnęła cicho. Nie chciała iść tam sama, ale chyba nie miała innego wyjścia. Ruszyła kilka kroków naprzód i odwróciła się jeszcze do niego. - Yn, ja też nie chciałam iść, też wolałam siedzieć sama, ale jesteśmy członkami watahy, trzeba poznać lepiej innych, żeby później to wszystko miało jakiś sens. - patrzyła na niego przez chwilę, jakby oczekiwała odpowiedzi z jego strony, ale on ani drgnął.
- Zastanowię się Bel. - pokiwał w końcu głową w zamyśleniu. - W razie czego, dogonię Cię.
- No cóż, dobrze więc Do zobaczenia mam nadzieję. - odwróciła się i poszła dalej na południe.
Biegła dalej, zbaczając nieco na lewo, by ominąć polanę alphy i przypadkiem natknęła się na kolejne jezioro. Na tej podstawie wiedziała już, że zbyt mocno odbiła na bok i powinna kierować się dalej nieco na prawo. Jednakże coś przykuło jej uwagę. Nad jeziorem, na jednej ze skał stał samotnie wilk ze skrzydłami. Nie zdążyła go jeszcze poznać, więc zainteresowała się nim. Podeszła nieco bliżej, jednak pozostała w ukryciu w zaroślach, nieco za nim. Zaczęła obserwować. Był to ciemny wilk z rogami na głowie, posiadał też skrzydła, co było często spotykane w tym stadzie i wcale to samicy nie zdziwiło. Stał na plaży z łapami zanurzonymi w wodzie i był wpatrzony jak w obrazek w dryfujący na wodzie nieco głębiej przedmiot. Prawdopodobnie był to jakiś owoc, ponieważ był żółty i okrągły. Bel przekrzywiła nieco łeb na bok, kiedy wilk zrobił kilka kroków, na przód, niepewnie mocząc łapy w coraz głębszej wodzie. W końcu zdecydował się i plusnął cały do wody, i machając łapami rytmicznie, usiłując podpłynąć do owocu. W końcu udało się, zadowolony zgrabnie zawrócił i począł wysiłki ku wydostaniu się z wody. Bel miała wrażenie, że on walczy tam o życie, ale przecież nie wchodziłby na głębinę bez tych umiejętności. Wyszła więc z ukrycia i podeszła bliżej ku plaży, a samiec zauważył ją bez trudu, jednak... Samiec, widząc nieznajomą wilczycę, tak się zdekoncentrował, że coś poszło nie tak i nagle zaczął naprawdę tonąć, wypuszczając tym samym cenny owoc z pyska. Zaczął się krztusić i pląsać w wielkim chaosie. Samica natychmiast i bez jakiegokolwiek wahania wbiegła do wody, by mu pomóc, jednak chaos, jaki tworzył wokoło siebie, nie pozwalało wilczycy na udzielenie sprawnej pomocy. Wyszła więc na brzeg i szybko rozejrzała się. Doskoczyła do długiej gałęzi leżącej nieopodal , chwyciła ją w połowie i wróciła do nieszczęśnika. Włożyła gałąź do wody i złapała za koniec.
- Łap gałąź! - krzyknęła do pląsającego w wodzie samca, a ten jakby ponownie łapiąc swoje zmysły na wodzy, przestał machać łapami na wszystkie strony i odszukał gałąź. W ostatniej chwili już wpadając pod wodę, złapał z całych sił mocną gałąź zębami, więc Bel z całych sił zaczęła ciągnąć, wyciągając samca na płyciznę. Dalej nie miała już sił. Podbiegła do wilka i naparła na niego ciałem, by pomóc mu wstać. Dusił się, lecz pod naporem pomocy podniósł się i plącząc się swoimi własnymi łapami, pomaszerował ze wsparciem wilczycy na bezpieczny brzeg. Położył się znów i kaszlał jeszcze chwilę ochryple, a samica usiadła w bezpiecznej odległości, naprzeciw niego, czekając, aż dojdzie do siebie. Chwilkę mu to zajęło, a gdy tylko złapał oddech, spojrzał za siebie, na wciąż dryfujący owoc.
- Hej, To było niebezpieczne, czy ten owoc był tego wart? - spytała w końcu biała.
- Tak, to znaczy, - spojrzał na samicę. - To Mango dla Pliszki.
Potrząsnęła głową.
- Dla kogo?
- Pliszki? - dodał nieco zestresowany samiec. - to nasza mała kruszynka. Szczeniak, którym się opiekuję.
- Ah! Wybacz, nie zrozumiałam, chyba jej jeszcze nie spotkałam, tak samo, jak Ciebie. Jestem Belief, sanitariusz, w czym właśnie Ci się przysłużyłam i przyszły posłaniec. Szłam właśnie na plażę do reszty wilków, ale zobaczyłam, że masz problem.
- Ja jestem Noiter, opiekun szczeniąt.
Samica spojrzała na owoc, a potem na samca.
- Wiesz co? Pomogę Ci. - wstała, minęła samca, którego oddech wciąż zdawał się wyczerpujący, a on powiódł za nią wzrokiem. Weszła powoli do wody, popłynęła po owoc i wróciła w mgnieniu oka na brzeg. Otrzepała futro, przez co teraz wyglądała nieco komicznie i wróciła do samca, kładąc mango obok jego łap. Z uśmiechem na pysku widząc radość samca, usiadła na swoim miejscu.
- Dziękuję! Naprawdę dziękuję, jestem Ci winny przysługę. - zaśmiał się cicho, tuląc jednocześnie owoc do siebie. - Pliszka będzie zachwycona, uwielbia te słodkie owoce, a wyjątkowo ciężko je tutaj zdobyć.
- Drobiazg, ale następnym razem uważaj podczas pływania, dobrze?
- Dobrze. - samiec wstał i również otrzepał futro, po czym rzekł. - mówiłaś coś o plaży, mogę iść z Tobą?
- Oczywiście! - posłała mu wesoły uśmiech i już miała wstać, kiedy usłyszała szelest za sobą. Odwróciła się i oczywiście nie zobaczyła nikogo, jednak miała wrażenie, że ktoś między nimi jest. I nie myliła się. Nagle pomiędzy wilkami pojawił się znikąd samiec.
- Yneryth! Przestraszyłeś mnie. - krzyknął Noiter, wyraźnie podskoczywszy na bok i gubiąc owoc. - Oh! - rzucił się za nim, by znów go podnieść.
- Czemu oboje jesteście... mokrzy? Wiecie, że to nie jest ta plaża, o której mówiła alpha? - spytał, nie mogąc powstrzymać się od ciepłego śmiechu.
- Wiemy Yn. - zadziornie odpowiedziała samica i szturchnęła go nieco. - Po prostu zaszedł pewien incydent i sytuacja wymagała odpowiednich działań. - wyjaśniwszy, wygięła pysk w tajemniczym uśmiechu.
- Dokładnie tak Yn, dokładnie! - podkreślił równie tajemniczo Noiter. - Yneryth?
- Tak?
- Czy zechcesz pójść z nami na Plage Sud?
- Eh. - biały westchnął ponownie, tak samo, jak wcześniej do Belief. - No nie wiem, nie wiem.
- Proszę! Chodź z nami! - Noiter wykonał błagalne spojrzenie, przy którym nawet najtwardszy by nie wytrzymał i Yneryth również uległ.
- No dobrze, ale tylko na chwilkę.
- Wspaniale! Więc idziemy. - czarny samiec wziął do pyska Mango i ruszył, a dwójka wilków podążyła razem z nim.
Gdy dotarli na miejsce, ich oczom ukazało się stado bawiące się znakomicie. Pod nadzorem alphy dzieci Naharysa, konkurowały w różnych dyscyplinach konkursowych. Sam Naharys ze swoją siostrą Lonyą leżał nieopodal i zerkał na nich, dumnym ojcowskim okiem. Niko, Cian, Shani z Eowiną, pływały w jeziorze, czerpiąc ze źródeł darmowej ochłody w ten gorący dzień. Nieopodal w cieniu leżała Itami w towarzystwie Atrehu, tego rudego, którego lepiej byłoby omijać w przeświadczeniu Belief. Nieopodal ich, odpoczywali beztrosko Visala, Stormy oraz Mystic, Dusław, Itachi i Lawrence.
Noiter szybko odnalazł wzrokiem Pliszkę i udał się w jej stronę, a cała reszta oczywiście podążyła w jego ślad. Młoda leżała sobie nad brzegiem wody w zacienionym miejscu, w oddaleniu od reszty i dość blisko ściany bujnych zarośli.
- Jesteś w końcu! - krzyknęła uradowana, widząc podarek w jego pysku. - Dzień Dobry!
- Witaj Pliszko, Jestem Belief, a to jest Yneryth. - biała pozwoliła sobie przedstawić towarzysza. Młoda zachichotała i zabrała się za pałaszowanie owocu. Wilki usiadły i później położyły się, wspólnie spędzając czas na rozmowie ze sobą, oraz z młodym pokoleniem. Może Yneryth nie tak wyobrażał sobie ten dzień, ale jednak został na dłużej w towarzystwie. Belief również nie spodziewała się, że spędzi ten dzień tak miło, a już w ogóle nie sądziła, że spotka szczeniaka, co było dla niej interesującym doświadczeniem, bo poza sobą jako młódką, nie widziała zbyt wielu szczeniąt, nie wspominając już nawet o rozmowie z nimi.
Tak oto minęło popołudnie aż do wieczora. Spokojna rozmowa z dobrymi znajomymi, w bezpiecznym otoczeniu całej watahy. Tego wieczoru samica poczuła, że to jest to, że więzi watahy stają się coraz mocniejsze i była z siebie dumna, że zaszła tak daleko, jak na nią.
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1313
Ilość zdobytych PD: 656 + 50% (328 PD)
Nagroda za Event: Nagrody zostaną przyznane później
Obecny stan: 1989
Newsy
:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości
:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022
Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak
~Serdecznie zapraszamy♥~
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz