Samiec po chwili przyglądania się jasnym punkcikom na niebie opuścił głowę ruszając dalej w swoją drogę. Noc była zdecydowanie jego ulubioną porą do podróży, panującą wtedy cisza i spokój zawsze sprawiały, że o wiele przyjemniej mu się szło. Lubił obserwować przyrodę w ciemnościach. Spadające liście, które w dzień mieniły się złotem, teraz wydawały się buro-brązowe.
Ren zastrzygł uszami słysząc za sobą jakiś szelest, wiedząc, że z pewnością to jakieś drobne zwierzątko. Niespiesznie się więc obrócił w tamtym kierunku starając się jak najcieszej poruszać stojąc na suchych liściach. Był trochę głodny, a właśnie trafiła się idealna okazja na łatwy posiłek. Tak jak sądził, w ciągu chwili zza krzaka wyskoczył niezbyt duży ptak, ku jego nieszczęściu prosto w pysk Renmier'a, któremu udało się złapać nieszczęsnego ptaka w taki sposób, że zakończył jegi żywot poprostu zaciskając mocniej szczęki. Co prawda przez ilość piór, dziobów i tym podobnym ptaki nie były jego ulubionym daniem, jednak darowanemu jedzeniu się nie odmawia, w końcu zima była co raz bliżej i ciężko było powiedzieć czy w najbliższym czasie trafi na jakąś większą zwierzynę. Gdy już się posilił czas był powrócić do dalszej podróży, jednak las w jakimś dane mu było się właśnie znajdować wyglądał na obficie obdarzony w zwierzynę łowną co sprawiło, że Ren uznał, że wartym przemyślenia pomysłem byłoby rozejrzenie się, możliwe, że na tych terenach znajduje się jakaś wataha w której mógłby przeczekać czas zimy. Mimo, że była ona jego ulubioną porą roku, aż za dobrze wiedział, że samemu ciężko w nią przeżyć.
Basior zbliżył nos do ziemi starając się złapać jak najwięcej zapachów i tropów, lu jego zadowoleniu udało mu się wyłapać słaby zapach innego wilka, prawdopodobnie samicy, ciężko mu było to na pewno stwierdzić, gdyż był to trop z przed paru godzin co najmniej. Znając już mniej więcej kierunek w jakim tamta wilcza się poruszała obrał dokładnie tą samą drogę, nawet jeśli nie znajdzie watahy, to zawsze z kimś innym do pomocy będzie łatwiej przetrwać.
Ku jego niezadowoleniu trop dość szybko się urwał prowadząc go do martwego punktu, więc ponownie musiał zacząć iść na ślepo w przypadkowo wybranym przez siebie kierunku. Szansa, że ponownie trafi na jakiś trop była niewielka, lecz nagle poczuł bardzo mocny zapach innego wilka. Był naprawdę blisko, jakim cudem wcześniej tego nie wyczuł, było w tym coś dziwnego, czyżby wilk pojawił się tam nagle znikąd? Tak czy siak czuł doskonale, że ów wilk zmierza w jego kierunku, więc czekał.
Ktoś?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz