Alfa naprawdę nie chciała, by basior się o nią martwił. Wystarczająco już go zaniepokoiła. Dodatkowo wyciągnęła go w pogoń za magicznym stworzonkiem. W duchu naprawdę było jej nieco głupio. Capitán tak wiele dla niej zrobił. Była mu naprawdę wdzięczna. Żadne słowa by tego nie ujęły wystraczająco.
- To naprawdę nic. - odparła. Basior stanął obok niej. Położył łapę na jej ramieniu, a ona spojrzała na niego.
- Rene, bądź ze mną szczera, proszę... - samica westchnęła. Po chwili uśmiechnęła się łagodnie.
- Po prostu zrobiłam się w łapę. A dokładniej ten szkrab mnie zranił, ale to przez strach. - odparła.
- Mogę zerknąć? - spytał Capitán. Alfa przytaknęła i przysiadła, aby następnie wyciągnąć łapę przed siebie i ukazać przyjacielowi ją wraz z niewielką raną na niej.
- Cóż, na moje oko nie jest głęboka, ale z pewnością cię boli. Może powinniśmy się udać do medyków ? - spytał.
- Nie chcę im robić kłopotów. - odparł wadera.
- To nie kłopot Renesmee. Jesteś ranna i powinien cię obejrzeć medyk. Stworzonko jest magiczne. Nie wiemy, czy do rany nie wda się jakieś zakażenie...
- Masz rację... Nie pomyślałam o tym... - przyznała wadera spuszczając wzrok na ziemię.
- Nie ma co się smucić Rene. - odparł z delikatnym uśmiechem Capitán. Alfa westchnęła, po czym spojrzała na samca.
- Naprawdę cieszę się, że tu jesteś. - przyznała. Capitán uśmiechnął się.
- Pójdę po jednego z medyków. - odparł spokojnie. Wadera zgodziła się. Po chwili została sama ze stworzonkiem.
- Jakby cię tu nazwać.... Może Vaim? - spytała. Istotka zdawała się przechylić główkę na bok, a następnie podbiła się wysoko i wylądowała na grzbiecie alfy. Renesmee uśmiechnęła się. Vaim zdążyła zwiedzić całą jaskinię, zanim wrócił Capitán wraz z Tarou.
- Więc to ten mały urwis. - powiedział przyjaźnie skrzydlaty basior. Vaim poruszyła skrzydłami i po chwili schowała się gdzieś w rogu. Medyk zbliżył się do alfy. Opatrzył jej łapę i nakazał, aby przez kilka dni Renesmee dużo odpoczywała. Alfa nie była zadowolona ze słów medyka. Przecież miała tak wiele obowiązków. Nie mogła odłożyć ich na później.
- Rene, tu naprawdę chodzi o twoje zdrowie. Obiecaj, że odpoczniesz. - powiedział z troską Tarou. Renesmee zerknęła na Capitána, który skinął głową. Alfa westchnęła.
- Zgoda. Odpocznę. - odparła. Tarou uśmiechnął się i po pożegnaniu opuścił jaskinię alfy. Nagle Vaim zbliżyła się do łapy Renesmee. Zaczęła się do niej delikatnie tulić, a następnie położyła swoją drobną łapkę na ranie. Renesmee cicho syknęła. Po chwili oboje wraz z Capitánem z niemałym zdziwieniem spoglądali na łapę samicy. Rana znikła....
Vaim wydała z siebie cichy pisk i znów zaczęła biegać wśród skał. Renesmee spojrzała na Capitána.
- Cóż... Przynajmniej poznaliśmy jedną z jej zdolności. - powiedziała z delikatnym uśmiechem. Beta uśmiechnął się.
- Masz rację. - odparł, a po chwili spojrzał na Vaim. Alfa również podążyła wzrokiem na stworzonko.
- Jak myślisz... Czy razem z Opal by się dogadały? - spytała zastanawiając się.
- To naprawdę nic. - odparła. Basior stanął obok niej. Położył łapę na jej ramieniu, a ona spojrzała na niego.
- Rene, bądź ze mną szczera, proszę... - samica westchnęła. Po chwili uśmiechnęła się łagodnie.
- Po prostu zrobiłam się w łapę. A dokładniej ten szkrab mnie zranił, ale to przez strach. - odparła.
- Mogę zerknąć? - spytał Capitán. Alfa przytaknęła i przysiadła, aby następnie wyciągnąć łapę przed siebie i ukazać przyjacielowi ją wraz z niewielką raną na niej.
- Cóż, na moje oko nie jest głęboka, ale z pewnością cię boli. Może powinniśmy się udać do medyków ? - spytał.
- Nie chcę im robić kłopotów. - odparł wadera.
- To nie kłopot Renesmee. Jesteś ranna i powinien cię obejrzeć medyk. Stworzonko jest magiczne. Nie wiemy, czy do rany nie wda się jakieś zakażenie...
- Masz rację... Nie pomyślałam o tym... - przyznała wadera spuszczając wzrok na ziemię.
- Nie ma co się smucić Rene. - odparł z delikatnym uśmiechem Capitán. Alfa westchnęła, po czym spojrzała na samca.
- Naprawdę cieszę się, że tu jesteś. - przyznała. Capitán uśmiechnął się.
- Pójdę po jednego z medyków. - odparł spokojnie. Wadera zgodziła się. Po chwili została sama ze stworzonkiem.
- Jakby cię tu nazwać.... Może Vaim? - spytała. Istotka zdawała się przechylić główkę na bok, a następnie podbiła się wysoko i wylądowała na grzbiecie alfy. Renesmee uśmiechnęła się. Vaim zdążyła zwiedzić całą jaskinię, zanim wrócił Capitán wraz z Tarou.
- Więc to ten mały urwis. - powiedział przyjaźnie skrzydlaty basior. Vaim poruszyła skrzydłami i po chwili schowała się gdzieś w rogu. Medyk zbliżył się do alfy. Opatrzył jej łapę i nakazał, aby przez kilka dni Renesmee dużo odpoczywała. Alfa nie była zadowolona ze słów medyka. Przecież miała tak wiele obowiązków. Nie mogła odłożyć ich na później.
- Rene, tu naprawdę chodzi o twoje zdrowie. Obiecaj, że odpoczniesz. - powiedział z troską Tarou. Renesmee zerknęła na Capitána, który skinął głową. Alfa westchnęła.
- Zgoda. Odpocznę. - odparła. Tarou uśmiechnął się i po pożegnaniu opuścił jaskinię alfy. Nagle Vaim zbliżyła się do łapy Renesmee. Zaczęła się do niej delikatnie tulić, a następnie położyła swoją drobną łapkę na ranie. Renesmee cicho syknęła. Po chwili oboje wraz z Capitánem z niemałym zdziwieniem spoglądali na łapę samicy. Rana znikła....
Vaim wydała z siebie cichy pisk i znów zaczęła biegać wśród skał. Renesmee spojrzała na Capitána.
- Cóż... Przynajmniej poznaliśmy jedną z jej zdolności. - powiedziała z delikatnym uśmiechem. Beta uśmiechnął się.
- Masz rację. - odparł, a po chwili spojrzał na Vaim. Alfa również podążyła wzrokiem na stworzonko.
- Jak myślisz... Czy razem z Opal by się dogadały? - spytała zastanawiając się.
Capitán? UwU
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 448
Ilość zdobytych PD: 224
Brak komentarzy
Prześlij komentarz