Stała tak przez chwilę nad śpiącym Itachim, biorąc głębokie wdechy i wydechy, jak to mieli w zwyczaju robić medycy i chirurdzy, przed ważną operacją - jednakże ból w podbrzuszu nie bardzo jej w tym pomagał. - jednocześnie przyglądała się wyrazowi pyska śpiącego basiora. Jego twarz zastygła w spokojny i łagodny grymas.
~ Będzie dobrze Itachi, to zaledwie kilka cięć i pozbieramy cię do kupy. - pomyślała. Kiwnęła głową, jakby komuś dawała znak, że jest gotowa, po czym zawołała Lonyę.
- Jesteś gotowa? - spytała starsza medyczka, przygotowując odpowiednie narzędzia chirurgiczne.
- Tak, nawet nie wiesz, jak bardzo. - odparła pewnie Itami.
- I to ja rozumiem. - oznajmiła Lonya.
Z początku wszystko szło gładko, gdy Lonya skalpelem torowała sobie drogę do złamanej kończyny - najbardziej starały się, aby nie uszkodzić najważniejszej tętnicy i poważnych splotów nerwowych, aby nie doprowadzić do niedowładu. Stłuczone mięśnie i inne tkanki dawały swe znaki, przybierając barwę intensywnej czerwieni. Nie wyglądało to dobrze. Krótko mówiąc, był to fatalny widok. Prócz złamanej szyjki, kość udowa wydawała się być pęknięta - Zinterpretowała to Itami po wąskich szramach na powierzchni okostnowej.
~ Itachi, coś ty najlepszego narobił! - miała ochotę wybudzić basiora i wykrzyczeć mu, że jest nieodpowiedzialnym szczeniakiem.
Zgodnie z zasadami, Itami i Lonya spoiły ze sobą złamania, a na pękniętą kość, młodsza medyczka zamontowała specjalny wkład, aby nie doprowadzić do jeszcze większego uszkodzenia w trakcie rehabilitacji.
Gdy nakładały szwy na ranę pooperacyjną, dosłownie kamień spadł z serca Itami, opadając ciężko tyłkiem na ziemię - było jej bardzo gorąco i mimo obecnej zimy, lało się z niej, jak z fontanny. Kolejny, nieznośny efekt okresu, pomyślała z przekąsem.
Po nałożeniu grubego gipsu na kończynę Itachiego, wzięły się do niezbędnego porządkowania stanowiska operacyjnego. Brudne narzędzia do sterylizacji, zużyte waciki do wyrzucenia, a potrzebne leki i zioła zostały schowane do schowka.
~ Powinien za niedługo się obudzić.
W tamtym momencie zorientowała się, że to już wczesne popołudnie. Dosłownie wywaliła oczy na wierzch, gdy zorientowała się, że operacja trwała nieco dłużej niż przypuszczała - w myślach docięła sobie, że musi się jeszcze wiele rzeczy nauczyć.
Później do lecznicy wpadł Atrehu po odpracowaniu swej służby. Ciągnął za sobą upolowaną sarnę, uśmiechając się na widok Itami.
- Muszę czuwać nad pacjentem. - odparła Itami, gdy ten luźno jej zaproponował, czy nie zjadłaby z nim.
- Możecie iść na zaplecze. Twój pacjent jeszcze śpi, a ja mam tylko jednego pacjenta. Spokojnie zjedzcie sobie, tylko zostawicie coś dla mnie. - dodała Lonya ze znaczącym uśmiechem i zniknęła za ścianą. W trakcie posiłku, rozmyślała, co by mogła wręczyć Itachiemu, jako obiecaną nagrodę. Nie wiedziała kiedy, pojawił się obok niej rudy samiec.
- Nad czym tak myślisz? - wyszeptał jej do ucha. Czuła jego oddech, zapach zimna na jego futrze, ale gdy ta się do niego przytuliła, moment pojęła, że jego ciało jest niewiarygodnie ciepłe. Gotów była stwierdzić, że Atrehu ma gorączkę.
- Myślę... - zaczęła, wpatrując się w sarnie futro, a basior zaś kombinował jak mógł, aby zbliżyć się jeszcze bardziej do przyjaciółki.
- Mam! - wyrwała i podniosła się z miejsca, w trakcie, gdy Atrehu próbował złożyć pocałunek na jej policzku. - Atrehu, pomożesz mi zdjąć to futro z sarny?
- Po co ci to? - zapytał, gdy tak oddzielali porządny kawał skóry od mięsa i kości sarny.
- Obiecałam nagrodę dla Itachiego.
- Ah.
Usiadła na chwilę, mając przed sobą świeżo zdjętą skórę. Trzeba ją zakonserwować, to na pewno.
- Myślałam, żeby zrobić... Atrehu, co ty robisz? - zapytała, gdy poczuła, że masywna i mocna łapa basiora delikatnie masuje ją w okolicy powyżej lewego pośladka. Odsunęła się nieznacznie. Basior zrobił zmieszaną minę, ale rumieniec nie schodził mu z policzków.
- Wybacz, tak pięknie pachniesz, Itami.
- To tylko okres, nie przejmuj się. - odparła z figlarnym uśmieszkiem.
- A może zrobimy z tego porządną pościel? - zaproponował przyjaciel. A może kochanek? Sama już nie wiedziała, jak miała tytułować Atrehu. Owszem, nadal gorąco wspominała wydarzenie z jesieni i miała na to wciąż ochotę, ale... Atrehu ma już swoją miłość. Kim by była, gdyby stanęła na drodze, między Tsumi a nim? Zwyczajną szm**ą, dla której nie liczą się uczucia wyższe. Z takim myśleniem, odrzuciła łapę Atrehu, która próbowała dotknąć jej pośladka.
- Przestań! - powiedziała ostro Itami.
- Wybacz.
Westchnęła ciężko. Chciałabym znów poczuć, że Atrehu jest blisko mnie... jak wtedy ~ Pomyślała z żalem. Potrząsnęła głową, odganiając się od natrętnych myśli.
- Albo, stwórzmy dla niego ciepły płaszcz. Znasz się na tym? - zwróciła się do basiora, z miłym dla oka uśmiechem, jakby przed chwilą się nic nie stało.
- Zobaczymy, co da się zrobić. - oznajmił ochoczo basior i wziął się do dzieła. Itami była niezmiernie ciekawa, skąd Atrehu znał się na robotach skórkowych, a musiała przyznać, że szło mu nawet dobrze. Gdy zobaczyła jego dzieło, z wrażenia padła ciężko na zad i zaklaskała mu głośno.
- Dobra robota, przyjacielu!
Przyjacielu? Czy aby na pewno?!- odezwał się pewien głos w jej duszy. Cholera jasna. Znowu wyrzuty sumienia odzywają się, gdy krzyknie, albo zacznie winić swego przyjaciela za niewinne przekomarzanie - cóż, taki już jest i nie miała zamiaru go za to winić.
- Atrehu. Wybacz, że zachowuję się wobec ciebie, jak jędza. Po prostu... eh nieważne. - powiedziała i schyliła głowę nisko. ~ Żałuję, że nie stać mnie na twoje serce. - pomyślała z żalem.
<Atrehu, Itachi?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 828
Ilość zdobytych PD: 414
Obecny stan: 1021 PD
Newsy
:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości
:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022
Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak
~Serdecznie zapraszamy♥~
Brak komentarzy
Prześlij komentarz