Wadera zastygła na chwilę w bezruchu, zafascynowana widowiskiem, którego sprawcą był Yneryth. Iluzja szybko jednak zniknęła, a głos basiora szybko sprowadził Shani na ziemię.
- Wracając, to co zrobimy z ciałem?
- Trzeba go pochować… Albo znaleźć jego rodzinę i oddać im ciało. Tylko jak? Nie zdążyłam nawet zapytać go o imię – przygryzła dolną wargę, jak to jej się często zdarza, gdy jest zamyślona. – To ktoś z naszych?
- Niestety nie przypominam go sobie – odpowiedział, obdarzając ciało jeszcze jednym spojrzeniem.
- Hmm… A może imię Donna coś ci mówi?
- Niestety też nic.
Shani westchnęła, co jednak nie pomogło jej ani trochę w wyzbyciu się poczucia bezradności. Próbowała stworzyć w głowie plan działania, lecz każda taka próba kończyła się w martwym punkcie. Jasne, mogła tak po prostu pogrzebać ciało tutaj, aczkolwiek ta opcja budziła w niej wewnętrzny sprzeciw. Nie chciała pozwolić, by miejsce wiecznego spoczynku starca znalazło się na obcym terenie, gdzie rodzina nigdy go nie odnajdzie; nie będą mieli miejsca, gdzie go opłaczą. Pewnie nawet teraz wierzą, że wilk z demencją oddalił się od domu i nie umie znaleźć drogi powrotnej. Może go szukają? Albo wręcz przeciwnie – cieszą się, że już nie będą musieli się nim opiekować?
W końcu myśli wadery zbłądziły do podarunku, który wcześniej chciał jej ofiarować nieznajomy. Pochyliła się nad ciałem i rozchyliła ukryty w sierści mieszek, z którego wysypały się czarne kamyczki.
- Aha! – Krzyknęła Shani z entuzjazmem. Jak mogła wcześniej tego nie zauważyć?
Yneryth pytająco podniósł brew. Wadera była pewna, że zaczyna podejrzewać ją o postradanie zmysłów. Sama zresztą nie była pewna tezy, którą za chwilę wygłosi, lecz był to jedyny trop.
- Na początku myślałam, że to zwykłe kamienie. Ale popatrz – powiedziała, pokazując Ynerythowi czarne kamyczki. – Są porowate. Takie kamienie znajduje się tylko przy wulkanach.
Albo na plażach, przyniesione przez morskie prądy. Tego jednak nie chciała powiedzieć na głos.
- Widzę. Tylko nie wiem, co to zmienia.
- Szukając nowego domu, mijałam taki wulkan. To niedaleko naszych granic. Może mieszkał w okolicy z rodziną…
Wadera, nie czekając na odpowiedź, zajrzała do swojej sakiewki. Jak dobrze, że spotkała starca, idąc na polowanie! Wydobyła z niej fiolkę z olejkiem, który miał przedłużać trwałość upolowanej zwierzyny. Na wilczych zwłokach też musiał zadziałać, a przynajmniej powinien dać im choć trochę więcej czasu, zanim pogrzebanie ich będzie już absolutną koniecznością.
- Naprawdę sądzisz, że ich tam znajdziesz? – Zapytał basior.
- Nie – odparła, zaczynając już namaszczać ciało starca olejkiem. – Ale nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie spróbowała. To jak, idziesz ze mną?
Yneryth?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 401
Ilość zdobytych PD: 200
Obecny stan: 1004
Brak komentarzy
Prześlij komentarz