Ułożywszy się wygodnie, szybko zapadłem w twardy, mało szczegółowy sen, który brutalnie został przerwany przez kogoś, komuś zachciało się żartów. I tym kimś była Pina. Poderwałem się lekko, myśląc z początku, że zostałem zaatakowany, zaś w następnej chwili spostrzegłem, że ktoś na mnie leży. Fioletowe piękne oczy wpatrywały się we mnie z rozbawieniem. Pina ułożyła brodę na mojej klatce piersiowej i wywaliła jęzor.
- Wstawaj śpiochu! - zawołała wesoło.
- Pina?! O cholera, Pina! - zaniepokojony zilustrowałem waderkę swym zaniepokojonym wzrokiem. - Jakby co, nic nie widziałaś, dobrze?
- To znaczy, czego nie widziałam? - zapytała tym swoim uroczym głosem.
- Noo, że ja tu tak śpię. Jakby zamiast ciebie, obudziłaby mnie alfa, byłbym w drodze do granicy ze śladem kopniaka na rzyci.
Na moje słowa, Pina zachichotała cicho, po czym zbliżyła swój nos blisko mojego.
- Nie martw się. Nic nie widziałam ani nie słyszałam. Umówmy się, że mnie tu nie było.
- Dobrze. Dobra dziewczynka. - odparłem, dziarsko się uśmiechając, po czym zerwałem się na równe łapy. Teraz to Pina leżała na plecach w cieniu rzucanym przez moje ciało.
- A skąd możesz wiedzieć, że jestem dobra? - mruknęła, nie ruszając się z miejsca, bo nagle schyliłem się ku niej, aby nasze oczy zaliczyły bliższe spotkanie.
- Ja wiem wszystko. Pamiętaj o tym. - mruknąłem i ponowiłem swój dziarski uśmiech.
- Dobrze, panie niebezpieczny. Co dzisiaj robimy?
- Chce ci się iść ze mną na trening? Co prawda lekko spóźniony...
- Pewnie. Nigdy nie widziałam cię w akcji. Pora to odhaczyć.
- No do jazda. - oznajmiłem, po czym poderwałem Pinę w powietrze i zarzuciłem ją na swój grzbiet.
- Już nie mam bandaża, pamiętasz?
- Pamiętam, ale tak jakoś zdążyłem się przyzwyczaić.
<Pina? >
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 377Ilość zdobytych PD: 189
Obecny stan: 930 + 189 = 1119
Brak komentarzy
Prześlij komentarz