Basior miotał się i miotał, w wirującym tańcu z drewnianą kukłą, a Naharys już wiedział, w czym rzecz. Yneryth miał widoczne problemy ze skupieniem się na oponencie, co też czyniło z niego łatwym celem - a to zaś sprawiało, że basior był zbyt wolny, a jego reakcje opóźnione. Z drugiej strony, wiadomo było, że walka, posiłkując się przy tym mocami, bywała nieco łatwiejsza - Naharys jednak wiedział, że nie zawsze moc bywa skuteczna w pewnych okolicznościach. Na swoim przykładzie może śmiało stwierdzić, że jego moc ognia, na nic zdałaby się w środowisku wodnym. Moc płomieni by osłabły, a ataki stałyby się bezcelowe, dlatego też starał się wpoić swoim podopiecznym, że dar w niektórych okolicznościach, może okazać się kompletnie bezużyteczny.
- Dałem jakoś radę - powiedział po chwili Yneryth, ale Naharysowi nie umknęła uwaga pewnej kombinacji basiora, która miała zamaskować ból. Exan kiwnął z aprobatą głową, ale jednocześnie przekrzywił usta.
- Dałeś, ale na polu bitwy byłbyś już martwy, albo co najwyżej umierający, z wywalonymi wnętrznościami na ziemi. W trakcie walki, nikt ani nic, nie może zakłócić twojego skupienia - mówił basior z powagą, bowiem wiedział, ile teraz zależy od niego i jego treningów. Bywał świadkiem wielu bitew i sam też brał udział w niektórych, jako element zdobycia pewnego doświadczenia. Miewał widoki, które wolał zatopić w wodzie zapomnienia i usunąć w głąb podświadomości, ale te wspomnienia trwały w jego pamięci, jak ropiejące wrzody u trędowatego.
- Pokażę Ci, co mam na myśli - dopowiedział Naharys i zbliżył się do hebanowego drewna - wilk drgnął ponownie i skierował bezwładnie swą głowę ku niemu.
- Zmierz się ze mną! - powiedział biały wilk.
~ A teraz oddychaj i skup się! - szepnął głos ojca w głowie Naharysa. Skupienie pozwalało mu się odizolować od reszty świata - istniał tylko on i jego przeciwnik. Jego oczom nie umykał nawet najmniejszy ruch drewnianego manekina.
Jego sztywne łapy wyprowadzały coraz to szybsze ciosy - które Naharys omijał, albo blokował - nie szczędząc przy tym kłapania pokaźnymi zębami. Taktyka działania manekina opierała się na atakach i odskokach, aby zapobiec ewentualnym kontratakom, a także szybkim zmianom pozycji - czyli, krótko mówiąc, jego drewniany przeciwnik był bardzo ruchliwy, ale Naharys miał takową przewagę, że on kierował się umysłem, a manekin zaś, bezmyślnym, magicznym algorytmem. Manekin uniósł łapę, aby wyprowadzić szybki i zdecydowany cios, świsnął pazurami przed twarzą Naharysa, który w porę odskoczył. Stawał na tylnych łapach, szeleszcząc rosnącymi gęsto liśćmi bluszczu, próbował wszelkich możliwości, aby trafić Naharysa - Biały basior, będąc w tak zwanym transie, w miarę możliwości, z gracją i klasą umykał przed ciosami, bywało też i tak, że gdy miał sposobność zajścia przeciwnika od boku, śmiało wyprowadzał atak na brzuch, jednocześnie przyjmując pozycję, dzięki której mógłby wybronić się przed odwetem manekina - a robił to niestrudzenie i bez wytchnienia.
Postępując kilka kroków do tyłu, Naharys nie tracił przeciwnika ani na moment. Drewniany wilk stosował także elementy zaskoczenia - przyjmował pozycje przygotowawcze do ataku, mające na celu zmylenie przeciwnika i zmuszenia go, do zbyt wczesnej reakcji, co może przysporzyć manekinowi sporo szans na cios - ale Naharys był trwale skupiony na ruchach oponenta. W końcu Naharysowi udało się także przechytrzyć drewniaka. Kiedy sam zaczął krążyć wokół manekina, który starał nie spuszczać go z wyimaginowanych oczu, stanął kilka metrów za górską ścianą, a gdy ten chciał przypuścić atak, Naharys odsunął się w bok, chwytając kukłę za szyję. Napiąwszy mięśnie szyi i ramion, przerzucił oponenta na drugą stronę, ciskając w nim o skały - liście bluszczu zaszeleściły głośno, a drewno w miejscu spoideł kończyn, zaskrzypiało donośnie - po czym przygwoździł go mocno swoim ciałem do ziemi.
- Koniec walki! - zawołał Naharys. Imaginacja wilka znieruchomiała, stając się już jedynie zwyczajną hebanową rzeźbą, nie wyróżniającą się niczym w swym zachowaniu ani kształcie - tak nagle, po prostu. Yneryth przez cały etap walki, siedział w cieniu sosny, obserwując całe to wydarzenie ze skrytymi uczuciami. Co, jak co, ale w skrywaniu emocji, Yneryth nie miał sobie równych - no powiedzmy, że zdradzał go jedynie nieprzyjemny grymas bólu.
- Widziałeś sam. W walce liczy się skupienie i obserwacja. Jak już to opanujesz, resztę roboty zostaw swej sile. Chciałbyś jeszcze potrenować na manekinie, czy wolisz sprawdzić coś nowego?
<Yneryth? Jaka jest twoja decyzja?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 664
Ilość zdobytych PD: 332 PD
Obecny stan: 3808 PD
- Dałem jakoś radę - powiedział po chwili Yneryth, ale Naharysowi nie umknęła uwaga pewnej kombinacji basiora, która miała zamaskować ból. Exan kiwnął z aprobatą głową, ale jednocześnie przekrzywił usta.
- Dałeś, ale na polu bitwy byłbyś już martwy, albo co najwyżej umierający, z wywalonymi wnętrznościami na ziemi. W trakcie walki, nikt ani nic, nie może zakłócić twojego skupienia - mówił basior z powagą, bowiem wiedział, ile teraz zależy od niego i jego treningów. Bywał świadkiem wielu bitew i sam też brał udział w niektórych, jako element zdobycia pewnego doświadczenia. Miewał widoki, które wolał zatopić w wodzie zapomnienia i usunąć w głąb podświadomości, ale te wspomnienia trwały w jego pamięci, jak ropiejące wrzody u trędowatego.
- Pokażę Ci, co mam na myśli - dopowiedział Naharys i zbliżył się do hebanowego drewna - wilk drgnął ponownie i skierował bezwładnie swą głowę ku niemu.
- Zmierz się ze mną! - powiedział biały wilk.
~ A teraz oddychaj i skup się! - szepnął głos ojca w głowie Naharysa. Skupienie pozwalało mu się odizolować od reszty świata - istniał tylko on i jego przeciwnik. Jego oczom nie umykał nawet najmniejszy ruch drewnianego manekina.
Jego sztywne łapy wyprowadzały coraz to szybsze ciosy - które Naharys omijał, albo blokował - nie szczędząc przy tym kłapania pokaźnymi zębami. Taktyka działania manekina opierała się na atakach i odskokach, aby zapobiec ewentualnym kontratakom, a także szybkim zmianom pozycji - czyli, krótko mówiąc, jego drewniany przeciwnik był bardzo ruchliwy, ale Naharys miał takową przewagę, że on kierował się umysłem, a manekin zaś, bezmyślnym, magicznym algorytmem. Manekin uniósł łapę, aby wyprowadzić szybki i zdecydowany cios, świsnął pazurami przed twarzą Naharysa, który w porę odskoczył. Stawał na tylnych łapach, szeleszcząc rosnącymi gęsto liśćmi bluszczu, próbował wszelkich możliwości, aby trafić Naharysa - Biały basior, będąc w tak zwanym transie, w miarę możliwości, z gracją i klasą umykał przed ciosami, bywało też i tak, że gdy miał sposobność zajścia przeciwnika od boku, śmiało wyprowadzał atak na brzuch, jednocześnie przyjmując pozycję, dzięki której mógłby wybronić się przed odwetem manekina - a robił to niestrudzenie i bez wytchnienia.
Postępując kilka kroków do tyłu, Naharys nie tracił przeciwnika ani na moment. Drewniany wilk stosował także elementy zaskoczenia - przyjmował pozycje przygotowawcze do ataku, mające na celu zmylenie przeciwnika i zmuszenia go, do zbyt wczesnej reakcji, co może przysporzyć manekinowi sporo szans na cios - ale Naharys był trwale skupiony na ruchach oponenta. W końcu Naharysowi udało się także przechytrzyć drewniaka. Kiedy sam zaczął krążyć wokół manekina, który starał nie spuszczać go z wyimaginowanych oczu, stanął kilka metrów za górską ścianą, a gdy ten chciał przypuścić atak, Naharys odsunął się w bok, chwytając kukłę za szyję. Napiąwszy mięśnie szyi i ramion, przerzucił oponenta na drugą stronę, ciskając w nim o skały - liście bluszczu zaszeleściły głośno, a drewno w miejscu spoideł kończyn, zaskrzypiało donośnie - po czym przygwoździł go mocno swoim ciałem do ziemi.
- Koniec walki! - zawołał Naharys. Imaginacja wilka znieruchomiała, stając się już jedynie zwyczajną hebanową rzeźbą, nie wyróżniającą się niczym w swym zachowaniu ani kształcie - tak nagle, po prostu. Yneryth przez cały etap walki, siedział w cieniu sosny, obserwując całe to wydarzenie ze skrytymi uczuciami. Co, jak co, ale w skrywaniu emocji, Yneryth nie miał sobie równych - no powiedzmy, że zdradzał go jedynie nieprzyjemny grymas bólu.
- Widziałeś sam. W walce liczy się skupienie i obserwacja. Jak już to opanujesz, resztę roboty zostaw swej sile. Chciałbyś jeszcze potrenować na manekinie, czy wolisz sprawdzić coś nowego?
<Yneryth? Jaka jest twoja decyzja?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 664
Ilość zdobytych PD: 332 PD
Obecny stan: 3808 PD
Brak komentarzy
Prześlij komentarz