- Cholerne wahadło! - warknął Hinata po tym, jak na oczach Naharysa, zaliczył potężny cios w głowę od szalejącego pniaka, który wywijał agresywnie na wszystkie strony.
- Powinien to obejrzeć medyk - powiedział z niepokojem Naharys - nie chcę ryzykować.
- Nic mi nie jest, mogę dalej trenować! - trzymał się dzielnie Hinata - To tylko draśnięcie.
Naharys pokręcił stanowczo głową, zlustrował miejsce uderzenia poważnym wzrokiem.
- Możesz przez to mieć wstrząśnienie mózgu. Chodź, zaprowadzę cię do mojej siostry, a ona załatwi resztę. Ruszaj, a reszta niech ćwiczy dalej! - Następnie zwrócił się do grupki wilków.
- Nie przejmuj się zbytnio. Pamiętam, jak sam oberwałem solidnie od tego bydlaka. Żebra i mostek czuję do tej pory, uwierz mi. - Naharys, mając nadzieję, że to, co mówi, w jakimś stopniu poprawi się humor basiorowi, ale ten wyraźnie dawał sygnały, iż nie był zbytnio zadowolony z przerwanego treningu, więc biały wilk nie odezwał się już więcej.
Kolejną oznakę partaczącego się dnia ujrzał niedaleko jaskini medyka, a był to owe ciche chlipanie, dobiegające spod pochyłej wierzby, niedaleko stawiku, gdzie zazwyczaj chorzy i ranni chadzali się napić. Naharys nakazał Hinatowi iść dalej samemu, a on sam, podążając w stronę tajemniczego płaczu, usłyszał też głośny śmiech, który o dziwo był mu dobrze znany. Gdy pojawił się na szczycie grzbietu niewielkiego pagórka, ujrzał takowy widok; Ereden stał nad kulącą się w jego cieniu Sininen, która płacząc, zakrywała pyszczek swymi łapkami. Następnie jego syn powiedział coś, co w żadnym wypadku nie spodziewał się ich usłyszeć, akurat od niego. Największy jednak gniew wzbudził w nim fakt, że Ereden mówił do swej siostry, Sini.
- Jesteś żałosnym dziwolągiem, który potrafi tylko płakać. Nie wiem, co bogowie myśleli, żeby dawać Ci te ohydne skrzydła. Wstyd mi, że mam taką siostrę!
Tego było już za wiele. Naharys zmarszczył pysk i twarz, poczynił kilka kroków w stronę syna, po czym warknął.
- Ereden!
Basiorek podskoczył jak spanikowany kot i odnalazł go swymi oczami, w których z sekundy na sekundę rodził się przestrach przed wściekłym rodzicem. Jego wzrok mówił "zbliżają się kłopoty"
~ I bardzo dobrze, że myślisz o kłopotach, bo właśnie się w nie wpakowałeś po uszy, synu.
- Co ty robisz?! - kontynuował Naharys z niedowierzaniem w głosie - Czy tak się powinno traktować siostrę?! Spójrz na nią... SPÓJRZ-NA-NIĄ! Jak możesz! A może teraz ja się pośmieję z ciebie. Za to, że straszna z ciebie miernota... hahahaha... i co? Przyjemnie Ci jest?
Ereden skulony, siedział potulnie z owiniętym ogonem wokół łap.
- Tato... ja...
- No zakładam, że nie! Nie jest Ci przyjemnie, a teraz pomyśl, jak się czuje siostra. Twoja siostra, Ereden! Czy to nic dla ciebie nie znaczy?! W tym momencie, na moich oczach, masz przeprosić swoją siostrę, za te głupie słowa! Czekam. Ja mam czas.
Basiorek spojrzał jednak na swoją siostrę, która w dalszym ciągu kuliła się i drżała z trawiącego ją żalu i rozbrajającej rozpaczy. Jej łzy lśniły w blasku słońca na jej policzkach i trawie, na którą skapywały z drobnego podbródka Sini. Następnie zbliżył się nieznacznie do Sininen i widocznie starał się, jak mógł, aby słowa przeprosin przecisnąć przez gardło.
- Przepraszam cię, siostro...
Naharys usłyszał wyraźną niechęć. Ereden spojrzał na ojca.
- A teraz idziesz ze mną i możesz zapomnieć o kolacji...
Ereden powstał jednak z miną niedowierzania.
- Jak to! Przecież przeprosiłem!
Exan jednak powstrzymał jego narastającą brawurę głośnym tupnięciem łapą. Ereden znowu upadł na tyłek i z przerażeniem w oczach, wyczekiwał na dalszą część reprymendy.
- A więc tak ze mną pogrywasz. Przeprosiłeś z myślą, że unikniesz kary, nie z dobrą intencją. Teraz to na pewno możesz zapomnieć o kolacji. Nie mam zamiaru karmić szczeniaka, który widzi czubek własnego nosa. Nie chcę syna egoisty i rozwydrzonego rasisty. A teraz idziesz ze mną i powiesz mamie, co zrobiłeś.
Podszedł najpierw do Sini. Czule i delikatnie chwycił ją i pomógł usadowić się na jego grzbiecie, a syna zaś, złapał za kark i w następnej chwili, byli już w drodze do domu.
~ Nie mogę uwierzyć własnym uszom. Ereden, co w ciebie wstąpiło?! Ale nie martw się. Osobiście dopilnuję tego, żeby takie zachowanie wywietrzało Ci z głowy. Z pewnością miesiąc treningu dobrze ci zrobi. - Z takowymi myślami zaszedł do jaskini, gdzie jak dotychczas czekała na niego Pina, ale gdy ujrzała płaczącą Sininen, przerażonego Eredena, zwisającego z pyska wściekłego Naharysa, natychmiast zaniepokoiła się tym stanem.
- Skarbie? Coś się stało? - zapytała Pina, patrząc w zielone oczy Naharysa. Basior odstawił syna na ziemię, koło swych łap, po czym obrzucając go wściekłym spojrzeniem, wycedził przez zęby.
- No wytłumacz swej mamie, co zrobiłeś Sininen!
Po dodatkowej ostro udzielonej reprymendzie od Piny, Naharys zabrał swą nadal smutną i milczącą córkę nad rzekę - nie wiedząc jednocześnie, że to tam Sini spędzała czas w udręce, wyrywając pióra ze swych skrzydeł i ciskając w nurt płynącej wody.
- Tato, czy wy mnie jeszcze kochacie? - zapytała po chwili przepełniona żalem Sininen.
Naharys wiele w życiu słyszał; Srogi głos krytyki jego rodziców, po skończonym, niekoniecznie udanym treningu na poligonie, krzyki szczęścia jego przybranej siostry Lonyi, ale płaczliwy ton córki niemal zwalił go z łap.
- Skarbie, co to za pytanie. Oczywiście, że z mamą cię kochamy...
- Nie prawda... mówisz tak, a w rzeczywistości uważacie mnie za dziwoląga, jak Ereden...
Naharys odstawił córkę na trawiastą ziemię, uniósł łapą jej podbródek, aby spojrzała swymi zaszklonymi od łez oczami w niego.
- Sini. Ty, Ereden i Shori jesteście naszymi skarbami, bezcennym cudem i darem od bogów - Powiem ci w prawdzie jedną rzecz. Ufasz mi, skarbie?
Sininen pokiwała głową.
- Ereden dokucza ci z powodu skrzydeł? Ale prawda jest taka, że one czynią z ciebie kimś normalnym, nie dziwolągiem. Skrzydła nikogo nie czynią odmieńcem, a wiesz dlaczego? Na świecie pełno jest wilków, które szybują po nieboskłonie. Nie jesteś wyjątkiem.
Następnie uniósł swoją córkę do góry jedną łapą. Była tak drobna, że bez problemu utrzymałaby się na jego masywnej kończynie.
- Nie wmawiaj sobie i nie bierz do serca słów, że jesteś dziwolągiem. Ja i mama kochamy cię mocno ze skrzydłami, czy też bez. Nikomu cię nie oddamy, ani nie pozwolimy, abyś myślała, że stanowisz jakiś ciężar dla rodziny. Nie, jesteś naszą córką. Upragnionym cudem od gwiazd.
Po tych słowach, Sini wtuliła się w futro ojca, szlochając głośno.
Następne kilka godzin, Naharys spędził na zabawie z córką, kompletnie zapominając przy tym o całym świecie - O trenujących wilkach na poligonie, o basiorze, który zarwał od szalonego wahadłowca - totalnie o wszystkim. Na początku trudno było Naharysowi poprawić humor, ale idealnie nadawały się sztuczki z płomieniami. Exan, biorąc jakieś suche liście z poprzedniej jesieni, pozwalał, aby trawiący go płomień przybierał kształty różnych zwierząt, które po chwili wypalały się, jak zapałki. Następnie bawił Sini zagadkami i grą w " Prawda i kłamca", w którą nauczył kiedyś grać Niko (wątek Zakute Łby).
- Pamiętaj, co ci mówiłem. Jesteś w pełni normalną waderką, a skrzydła to żaden powód do odmienności. Następnym razem, jak Ereden znów cię będzie dręczył, wspomnij moje słowa. Dobrze, skarbie?
<Sininen?>
Ilość napisanych słów: 1159
Ilość zdobytych PD: 579 + 10% (57 PD) za długość powyżej 1000 słów
Obecny stan: 10824 PD
Brak komentarzy
Prześlij komentarz