Z uwagą słuchałam i obserwowałam skrzydlatego basiora, dokładnie analizując i przetwarzając informacje. Szczególną uwagę skupiłam na ruchy skrzydeł, jakie wykonywał w trakcie „pokazu”. Stojąc na pisaku, próbowałam je odtworzyć, powoli ruszając skrzydłem. Przyglądałam się ułożeniu piór w różnych pozach. ~*Intrygujące*~ pomyślałam. Potrzebowałam chwili, by przyswoić sobie pytanie Noitera.
- Czy mam jakieś pytania? Tak, mam jedno… Mógłbyś ze mną pójść do Clairiére Verte, aby poćwiczyć tam? To osłonięte od wiatru miejsce. – Spytałam, spoglądając z nadzieją w jego błękitne oczy.
- Jasne, że mogę tam z Tobą iść. Możemy też poćwiczyć po drodze. Co ty na to? – spytał z uśmiechem
- Tak, tak, tak! Dziękuję! – skakałam podjadana wkoło basiora. – W drogę! – Przystanęłam, zrównując z Noiterem, po czym ruszyliśmy truchtem w kierunku wyznaczonego miejsca. Przez całą trasę omawialiśmy to, jak powinnam układać ciało zależnie od ruchu skrzydeł i jak poprawnie rozkładać ciężar ciała. Gdy dotarliśmy na miejsce, znaleźliśmy przyjazny kopiec, który służył mi za coś à la skocznię. Po ponownym powtórzeniu informacji przyszedł czas na ćwiczenie praktyczne. Rozłożyłam skrzydła i w momencie wyskoku uderzyłam nimi w powietrze, stawiające mi opór. Robiąc kilka niezbyt płynnych ruchów, znalazłam się jakieś 1,5 metra nad ziemią, po czym nie wiedząc, co mam robić z łapami, opadłam na ziemię. Opadłam to słowo klucz. Noiter tłumaczył mi bowiem, jak mam spadać, aby nie spadać. Zadowolona z kilometrowego postępu poczłapałam do Basiora, który również był zadowolony z postępu, jaki dokonałam.
- Co powinnam robić z łapami, gdy już wzbiję się na pożądaną przeze mnie wysokość? – spytałam, przekręcając lekko łeb.
- Przednie możesz podkulić, a tylnym pozwól swobodnie opadać. Pamiętaj, że ogonem wpływasz też na kierunek lotu, a że jest – zmierzył mnie porządnie wzrokiem, po czym kontynuował − dość obszerny, będzie stawiał spory opór powietrzu. Musisz to też wziąć pod uwagę. Próbujemy jeszcze raz? Teraz polecę obok Ciebie, byś mogła na bieżąco obserwować. – przytaknęłam skinieniem głowy, po czym stanęliśmy obok siebie. Policzyliśmy do trzech, po czym razem wnieśliśmy się na około 2 metry. Przypatrzyłam się basiorowi, po czym nieznacznie skorygowałam swoją postawę i…
O dziwo wisiałam w powietrzu.
- Noiter, widzisz? –Spytałam, uradowana. Basior się zaśmiał i podleciał bliżej mnie.
- Widzę, widzę. Robisz, jesteś dobrą uczennicą.
- A Ty dobrym nauczycielem. – powiedziałam, uśmiechając się. -Co teraz?
- Spróbuj powtórzyć za mną – powiedział Noiter, po czym pochylił się nieco do przodu i wykonując równy ruch skrzydłami, odleciał kawałek do przodu, następnie opuścił ogon i wyprostował się, podnosząc głowę, co spowodowało, że zatrzymał się on w powietrzu, co jakiś czas uderzając skrzydłami. Odwrócił się do mnie i uśmiechnął zachęcająco. Z determinacją, w skupieniu powtarzałam każdy ruch basiora i o dziwo poza chwilowym zachwianiem, udało mi się tego dokonać.
- Barwo! Jeszcze jedna lekcja na dziś. Potem musisz odpocząć, Twoje skrzydła nie są jeszcze przyzwyczajone do takiego wysiłku Shori. – powiedział poważnie, a ja dopiero zdałam sobie sprawę z tego, że skrzydła nieco mi drżały. Przytaknęłam ze zrozumieniem. – Dobrze. Teraz nauczymy się stopniowo lądować. Musisz lecieć tak jak przed chwilą, tylko że ciężar ciała staraj się przenosić stopniowo na zad. A i staraj się bić skrzydłami bardziej pod skosem, aby zwiększyć opór powietrza. Powinno to wyglądać mniej więcej tak. –Wyjaśnił, po czym zademonstrował mi Noiter. Będąc na dole, zawołał, uważnie mnie obserwując – Złapię Cię w razie potrzeby! – przełknęłam ślinę, po czym powtórzyłam ruchy starszego wilka, tylko że…
- Shori za szybko!- zawołał Noiter, łapiąc piszczącą mnie, z impetem wpadającą na jego osobę.
- Przepraszam – zaskomlałam, podkulając ogon. – jesteś cały?
- Wszystko w porządku, musisz trochę wolniej machać skrzydłami – oznajmił, uśmiechając się pokrzepiająco. - No nic, na dziś to wszystko. Spotykamy się tu jutro po południu?
- Tak! Dziękuję Ci Noiter. Dzięki Tobie zrobiłam dzisiaj postępy przynajmniej stokrotnie większe niż przez ostatni miesiąc. – basior się zaśmiał i poczochrał mi grzywkę.
- Miło mi to słyszeć. Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia – zawołałam, po czym w podskokach ruszyłam do domu, chcąc pochwalić się postępami przed Sini i rodzicami. ~*Jeszcze trochę i będę mogła zrugać Eredenowi piasek na ten jego zapchlony łeb. Nic mi nie zrobi w powietrzu* ~ pomyślałam i zaśmiałam się z mojego iście diabelskiego planu.
<Noiter?>
„Nauczycielu, jesteś mi naprawdę bliski…”
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 654
Ilość zdobytych PD: 327
Obecny stan: 327
Brak komentarzy
Prześlij komentarz