Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

czwartek, 10 lutego 2022

Od Yneryth’a c.d Naharysa ~ Początek

Jeden leżał, drugi stał lekko za nim, po lewej. Ich oczy zderzały się i wymieniały niepewnymi uczuciami. Stojący wyglądał na lekko pobudzonego zaistniałą sytuacją i brakiem porządku. Leżący czekał na rozwijające się myśli i słowa. Nie chciał poddawać się bez próby oporu. Czekał, wpatrując się w oczy, wyglądające teraz, jak iskrzący szmaragd. Po chwili blask lekko przeminął, a one nabrały odcieni jadeitu. Nastało to chwilę po tym, jak Yneryth zgodził się na trening z innymi. Oczy białego były inne, spokojne, wydawało się, że panuję nad sytuacją. Wilki jednak się dogadały, a raczej jeden z nich ustąpił. Spór był bezsensowny, opór mógł tylko zaszkodzić, o ile alfa naprawdę nakazała treningi. Co prawda biały trenował nieustannie, tamtego dnia, gdy tu przybył, coś w nim pękło. Czuł potrzebę trenowania, a zarazem katowania się. Dziś jednak czeka go runda druga. Wstał i pewnym krokiem udał się do wahadła. Ta sytuacja była wyśmienita. Na szali było dużo do zyskania, a zarazem wiele do stracenia. Wszystkie wilki widziałyby porażkę. Każdy na pewno miałby jakieś negatywne odczucie. Kto traktowałby poważnie wilka oglądającego treningi, jak by wszystko miał już opanowane. Gdyby prawda była taka, że dostał cios od wiszącego kawałka drewna.
Schodzili na plac. Yneryth czuł, że wilk chce się odwdzięczyć, co najmniej za siniaki. Obserwowanie nauczyło go już dość dużo. Widział, że pień nie gra fairplay, więc czemu miałby sobie utrudniać życie. W głowie białego basiora znajdował się już genialny plan. Nie był pewien czy to zadziała, warto jednak było spróbować. Nie był zbyt szybki, nadrabiał jednak kondycją. Ona miała być kluczem do wykonania zadania. Oboje stali już przed wahadłem, Naharys lekko skinął głową do przodu, jakby chciał powiedzieć „do dzieła”. Yneryth naprężył wszystkie mięśnie jednocześnie, wbił przednie pazury w ziemie, jak by chciał je naciągnąć, po chwili zrobił to samo z tylnymi. Był już gotowy do zabawy z wahadłem. Ono już wyczuwało wilki i zaczynało kołować, wykonując nieprostolinijne ruchy. Biały wilk wypuścił ciężko powietrze przez nozdrza. Ziemia i kamienie pod wahadłem pokryły się dość grubą warstwą lodu. Powłoka odbijała promienie świetlne i błyszczała. Lód przykuł na pewno spojrzenie nie jednego pobratymca. Basior spojrzał na Naharysa, mówiąc tylko:
- Chyba już mogę zacząć. - Powiedział głosem stanowczym i zdecydowanym.
Wiszący konar znacznie przyspieszył po magicznej sztuczce. Zdawać by się mogło, że nie polubił pomysłu na oszukanie go. Biały wilk rozpędził się, nie biegł jednak prosto. Jego ruchy były schematyczne, biegł łukiem. Liczył, że przeskoczy przed wahadłem przyspieszony śliską powierzchnią i je wyminie. Nie mylił się, pierwszy unik był idealny. Kawał drewna nie zdążył nawet zmienić rotacji w kierunku przeskakującego wilka. W otoczeniu było słychać dźwięk ciętej trawy i ziemi, kończący się piskiem pazurów przejeżdżających po kamieniu. Zadowolony Yneryth nie zamierzał przestawać, kontynuował bieganie przez wahadło. Pokazał co prawda nie wiele. Zwiększył swoją mobilność za pomocą lodu. Przyczepność była lekkim problemem, aczkolwiek biały miał to już opanowane. Używał swoich keratynowych przedłużeń jako stabilizatora. Kilka uników potem znudziła mu się monotonność. Na krawędzi lodu błyskawicznie wyrosły dwie ściany z kamiennych kolców. Uśmiechnięty basior spoglądał tylko, jak wahadło ponownie gwałtownie przyspiesza, niemal rozbijając kolcowe ściany w pył. Znów się rozciągnął. Rzucił spojrzeniem na Naharysa, mówiąc:
- Teraz będzie ciekawiej. Nie przegap tego. - Powiedział pełny dumy i pewności siebie.
W głębi wiedział, że jeśli mu się nie uda, to konar rozmaże go o ścianę, jak kamień spadający na biedronkę. Cała niepewność i ryzyko nakręcały go. Teraz sama myśl o treningu sprawiała mu przyjemność. Po co trenować łatwe rzeczy, nie wysilając się, skoro można się męczyć i udoskonalać. Ruszył na wahadło. Początek biegu zaczął od lodowej nawierzchni. Kawał drewna błyskawicznie go wyczuł, od razu skierował się ku niemu. Tętno i ciśnienie w ciele Yneryth’a skakało i osiągało wysoki poziom. Presja była duża. Nie poddał się jednak bez walki, odskoczył w bok na kamienną ścianę, unikając prawie pewnego zderzenia. Myślał, że już mu się udało, prawda była inna. Wahadło w mgnieniu oka zawróciło. Rozległ się trzask. Kawał ściany dosłownie rozpadł się w pył. Odłamki ściany odleciały na koniec pola treningowego. Wszyscy nagle zamilkli. Nikt nie wiedział, czy biały basior jeszcze żyje. Gdy pył, po zderzeniu opadł, wszystko było już jasne. Wilki rozglądały się za Yneryth’em, a raczej szukały jego resztek. Prawda był oszałamiająca. Biały basior pokryty teraz piaskiem i kurzem stał na wprost za lodowym polem. Z uśmiechem i dumą przyglądał się innym. W tunelu nie wiele brakowało, by stracił życie, jednak jego intuicja go nie oszukała, zaraz po zetknięciu ze ścianą odbił się na lód. Gdy wisiał w powietrzu między ścianą a lodem, nastąpił trzask. W ten sposób udało mu się w dość pokazowy sposób, zaprezentować się. Spojrzał tylko w kierunku zwisającego drewna. Wykonywało teraz szybkie ruchy, kto wie, do czego byłoby teraz zdolne. Yneryth uwolnił kamienie i lód spod swojej władzy. Kolce zamieniły się w piasek i opadły na ziemie. Lód stopniał, a woda wsiąkła w ziemie. Po pokazie nie było już ani śladu. Powolnym krokiem wilk kierował się w stronę zdziwionego i zaskoczonego Naharysa. Czuł, że jego prezentacja zwróciła sporo uwagi, nie rzucił teraz więc jakimś aroganckim tekstem. Bardzo miał ochotę na dumną wypowiedź, nie kusił jednak losu. Zapytał tylko:
- Okej, myślę, że ten kawałek drewna mam z głowy. Co teraz ?
- Widzisz tamte kukły treningowe, spróbuj tego.
Yneryth nie wiedział dużo o tym, co go czeka, było to dla niego dość świeże. Jedyne co wiedział, to to, że czasem przybierają one formę innych wilków, a czasem są z drewna. Cieszył się, że ostatnie dni spędził, trenując w nurcie rzeki. Teraz może mu się to przydać. Sama myśl o możliwości walczenia z imitacją wilka był dla niego podniecająca. Stanął na wprost kukły i zapytał:
- Co mam teraz zrobić ? - Zapytał z niepewnością, spoglądając na kolejny kawałek drewna.

Naharys?

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 934
Ilość zdobytych PD: 467
Obecny stan: 2635

Brak komentarzy

Prześlij komentarz