- A teraz musisz mi zaufać. - Powiedział Noiter, wskakując w taflę.
Yneryth stał w miejscu w bezruchu przez kilka sekund. Słowa „teraz musisz mi zaufać”, były dla niego bardzo ciężkie do zrozumienia. Sam nigdy nikomu nie ufał, każde słowa prowadzone ku innemu wilkowi, przechodziły przez wewnętrzne sito. Wilk nie mówił o sobie ani o swoich uczuciach, których sam nie rozumiał. Z czarnym nawiązał już jednak jakąś więź. Jakby nie patrzeć był on jednym z dwóch wilków znających jego możliwości. Całą chwilę zwątpienia, potęgował znikający w śnie Noiter. Biały wilk nie śmiele dotknął łapą tafli. Woda ani drgnęła, na tafli nie było nawet minimalistycznej falki. Ciecz miała jakiś dziwny stan, była bardziej, jakby niematerialna. Nie miał wyjścia. Wskoczył w kałużę, z zamkniętymi oczami. Gdy otworzył je, był już po drugiej stronie. Młody stał wesoły i pewny siebie. Zaczął od pokazania okien i mniej więcej wytłumaczenia co się za nimi znajduje. Zaciekawiony Yneryth chodził między nimi i przyglądał się przeróżnymi widokami w każdym z nich. Okien było wiele, nie mógł ich zliczyć. Chwilę po tym drugi dorzucił, że na to nie wszystkie na dole jest ich jeszcze więcej. Noiter zaczął opisywać niektóre rzeczy w oknach, w których już był. Opowiadaniom nie było końca. W jednym z nich były olbrzymie magiczne ptaki. Każde zwierciadło kryło coś specjalnego. Biały wyłapał dwa najbardziej interesujące go miejsca. Okno, za którym krył się pokryta lodem pustka. Śnieg i lód spowijał cały obszar i krajobraz w wizerunku krainy. Najbardziej zapamiętał ten wymiar, do którego nie chce trafić. Tamten był dla niego przerażający. Kryły się w nim stawonogi, robaki i pająki. W momencie, gdy stał przy obrazie, dosłownie przed nim przewinął się ogromny pająk w kolorach zieleni. Jego odnóża pokryte były włoskami, odwłok był wielkości połowy wilka. Zaskoczony i wystraszony odskoczył do tyłu. Pech chciał, że odskakując, wskoczył do jednego z otwartych okien.
Przez chwilę spadał w dół bezwładnie. Nie wiedział, co się dzieje. Opadając, obrócił się, by spojrzeć, czemu spada. Kraina, którą podziwiał, teraz z lotu ptaka była ogromna. Widoki były zachwycające. Podziwianie natury przerwało mu zderzenie z wodą. Yneryth miał szczęście, z impetem wpadł w jezioro. Szok termiczny wywołał u niego szybką zmianę charakteru. Wyskoczył z wody z zaskoczeniem i lekką złością. Obejrzał się dookoła. Widział w oddali bagna. Na prawo rozprze ścierały się olbrzymie góry. Za nim rosły pokaźne drzewa, ich liście były masywne i grube. Flora w tym wymiarze sennym była mu zupełnie nie znana, żadna z widocznych roślin nie była mu znajoma. Pomyślał tylko:
- Tsumi by się tu spodobało.
Z cienia lasu wyszedł czarny wilk, zdawał być się uradowany znalezieniem drugiego. Szybko podbiegł i zapytał:
- Jesteś cały ?
- Niestety tak, jeszcze się ze mną pomęczysz. - Powiedział z uśmiechem.
Ciekawą rozmowę przerwał dźwięk. Głos rozdzierał powietrze i dudnił w górach echem. Obaj spoważnieli, nie mieli pojęcia, co to było, ale nie śpieszyło się im by się dowiedzieć. Ziemia zaczęła się trząść i wibrować regularnie.
- Nie wiem jak ty, ja chyba zniknę. - Mówił, znikając w iluzji.
- To dobry plan. - Noiter wskoczył w cień nieznanego drzewa.
Leżeli obok siebie przez pewien okres czasu w ciszy, czekając na rozwinięcie się sytuacji. Oboje byli lekko zestresowani. Nie wiedzieli, co ich może tu spotkać. Zaczęli szeptać między sobą co dalej. Czarny wytłumaczył w skrócie jak wrócić do komnaty z oknami. Musieli znaleźć coś w stylu środka krainy, gdzie bariera między obecnym światem a głównym snem była najcieńsza. Mieli już wstawać i zacząć poszukiwanie oraz zwiedzanie krainy, gdy coś wybiegło z lasu. Mały niedźwiadek wybiegł z gąszczu, kierował swoje kroki do wody. Coś było jednak nie tak, wyglądało, jakby przed czymś uciekał. Swój szaleńczy bieg kierował ku wodzie. Wskoczył w nią bez ani sekundy zastanowienia. Leżał już w wodzie plecami do dna. Ciężko oddychał, jego tętno i stan nie były w najlepszym możliwym wariancie. Przed basiorami i małym misiem, pojawiała się para oczu. Ślepia wpatrywały się w malucha. Oczy biły nienawiścią z dala, biały znał tę aurę. Stworzenie w gęstwinie nie miało pokojowych zamiarów. Znów rozległ się ten przeraźliwy dźwięk. Teraz był dużo bardziej pofalowany i szczytowy. Krótki, ale przeraźliwy. Istota obróciła się i odeszła szybkim krokiem w nieznanym kierunku. Ziemia znów pełna była tętna. Misio odsapnął, wydawał się być szczęśliwy i spokojny. Bał się jednak opuścić wodę. Przechadzał się przy brzegu jeziora. Wypatrywał czegoś w lesie, błądził wzrokiem po podłożu i koronach drzew. Zaistniała sytuacja zaniepokoiła dwójkę. Z niechęcią opuścili niewidoczną zasłonę. Noiter wychodząc z cienia, pokazał się pierwszy. Mały miś, widząc czarno skrzydlatego wilka, nie zląkł się. Stopniowo ujawniający się biały tym bardziej nie był zaskoczeniem. Niedźwiadek szybko powiedział:
- Chodźcie do mnie szybko. - Jego głos był szybki i pełny obaw.
- Stój. - Powiedział bezpośrednio do Noiter’a. - Czemu mamy ci ufać misiu ? - Z pogardą zapytał poważnie Yneryth.
- Hhhyyy, ty chyba nie wiesz, o czym mówisz. Jesteś nietutejszy?- Miś powiedział rozbawionym głosem.
- Nie twoja sprawa. - Sparował błyskawicznie.
- Jesteśmy z daleka. - Odpowiedział złamanym głosem czarny.
- To wszystko tłumaczy. Jeśli nie chcecie, stójcie poza wodą. - Uśmiech małego gwałtownie się poszerzył. Głos wydany przez ssaka był głośny.
- Nie będę się brudził. - Jedno znacznie Yneryth.
- Po co mielibyśmy do niej wchodzić? - Zapytał zmartwiony Noiter.
Z lasu otaczającego jeziorko wydobył się chór różnobarwnych głosów. Przestraszony rogacz wskoczył do wody, w okamgnieniu. Biały stał nie ugięcie, wpatrując się w las. Nie był spokojny, ów dźwięk przeszywał jego duszę i zwiększał szybkość bicia jego serca. Jego krew była cieplejsza i szybciej przemierzała jego układ. Dźwięk zmienił się w ciszę. Otoczenie jakby zatrzymało się w czasie, żaden z trójki nie odzywał się. Miś i Noiter siedzieli w wodzie nie widzieć dlaczego. Yneryth stał skupiony przed krawędzią tafli w bezpiecznej odległości od lasu. Wczuwając się w otoczenie, nie wiele wiedział i rozumiał. Cały ten świat był jakby inaczej zbudowany. Tak jakby struktura była mu zupełnie obca. Wyczuwał tylko zbliżające się niebezpieczeństwo z 3 kierunków. Biały basior nie chciał jednak ryzykować, nie wiedział, czy takie zjawiska senne mogą mu zaszkodzić, poza snem. Wchodził do wody powoli, cofając się. Przed nim w puszczy było widać już rosnące kontury. Dwie istoty przed nim szybko się zbliżały. Przyglądanie się im przerwał jednak trzeci. Za pleców wilka z lasu wyskoczyło jedno z nich.
- Za tobą! - Krzyknął Czarny.
- Wejdź do wody! Szybko ! - Wrzeszczał misio.
Yneryth upadł, wykonując unik, następnie wturlał się do wody. Miał ochotę coś zabić. Cały był upaprany w mule, wodzie i piasku. Nie miał jednak siły się kłócić, gdy przed nim stało...
Noiter?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1047
Ilość zdobytych PD: 523 + 5% (26) za długość powyżej 1000 słów.
Obecny stan: 3731
Brak komentarzy
Prześlij komentarz