Słońce zachodziło, niebo wypełniała łuna w kolorach pomarańczowych, odcieniach żółtego, miejscami było widać krwisty blask. Samo zachodzące słońce podkreślało charakter i siłę pokazu. Białego wilka spowijał od środka mrok. Od Yneryth’a nie bił blask potęgi, było to bardziej lodowy podmuch niebezpieczeństwa. Niewiele emocji potrafił okazywać, aczkolwiek w przejawianiu talentu i wyciąganiu z magii, całego jej potencjału przejawiał siebie. Prawdziwe uczucia malowały się lodem i skałą. Cięły i topniały, kruszyły i łamały, pękały i spajały. Wilk znajdował się w emocjonalnym letargu, nie czuł nic. Chwilami wypełniał się złością, nienawiścią, ale też współczuciem. Nowy nie wydawał się tak wypaczony, jak on sam. Może tu zacznie się odbudowywanie samego siebie.
Yneryth usiadł przed czarnym i spoglądał na każdy ruch i detal. Analizowanie umiejętności i innych był dla niego czymś specjalnym. Wszystkie myśli nagle znikały, w tym momencie liczyło się tylko jedno. Noiter z wyglądu nie przypominał miłego i przyjaznego wilka. Sposób jego wypowiedzi cechował brak zaufania, możliwe, że było to przejawiane przez swoje przeżycia. Po głębszej rozmowie i zapoznaniu się było już wiadomo. Czarny jest dobrym wilkiem. Ironią było to, że biały jest pusty, a czarny przejawia pełnie. Drugi wilk kierował się w szybko rosnący cień jabłoni. Słońce będące teraz pod małym kątem przedłużało cień. Wchodząc w cień, zaczął stopniowo się rozmywać. Po krótkiej chwili był już niewidoczny.
- A więc cień pozwala mu się kamuflować. – Zaciekawiony wpatrywał się w miejsce, w którym wcześniej znajdował się Noiter.
Wychodząc z objęć cieni, zaczął znów się pojawiać. Mówił i tłumaczył, jak działa jego zdolność.
– O snach już wiesz, więc zostało tylko jedno.
Stanął w bezruchu na skraju cienia. Zamknął oczy, wpatrując się na wprost. Cień za nim zaczął się deformować. Rozlewał się po podłożu. Trawę, ziemię i piach wypełniał zdeformowany cień. Po otwarciu oczu przez Noiter’a cień podnosił się w górę. Formował się i kształtował. Całe zaistniałe zjawisko było wspaniałe. Z samego cienia, wilk zaczął tkać materię. Jego magia zaczęła obrazować wydarzenia, a sam czarny wilk opowiadał historie. Wizerowane przez mrok kształty opowiadały coś w stylu historyjki. Mówiła ona o młodym wilku próbującym ratować swoją rodzinę. W celu walki ze śmiercią udał się do alchemika. Alchemik nie miał jednak dobrych wieści, jedynym co mogło pomóc, był niezwykle rzadki kwiat. Złoty kwiatek był jedyny w swoim rodzaju, ponieważ rósł na szczycie olbrzymiej góry, na którą nikomu nigdy nie udało się dostać. Zdeterminowany niezwłocznie udał się dokonać niemożliwego, wspiąć się na szczyt świata. Walczył z przeciwieństwami rzucanymi mu pod nogi jak kłody ciężkiego dębowego drewna. Toczyły się w jego kierunku przeciwności losu. Podołał każdemu zadaniu. Szczęśliwy już miał prawie ten kwiat. Łapa basiora pośliznęła się, a on zaczął bezwładnie staczać się w dół. Nagle z pleców zaczęły wyrastać mu skrzydła. Wykorzystał ten dar bardzo dobrze. Od razu zerwał kwiat i leciał jak bohater, ratować swoich bliskich.
Ciemny obraz, opadł z powrotem na ziemię, wracając do swojego prawidłowego miejsca. Znów był naturalny, znikał jednak w mroku wschodzącego księżyca. Czarny wilk wydawał się zmęczony swoją wizualizacją. Jego tętno było szybsze, ale nieregularne. Musiał zużyć na to spory zapas swoich sił. Po całym przedstawieniu zapytał z ciekawością, był też ewidentnie zadowolony.
- I jak podobało się? Nie jest to taki pokaz siły jak twój, ale hej, przynajmniej jest ładne! Liczy się efekt!
- Zgadzam się, wyglądało to ciekawie. Możesz kształtować ten cień, jak tylko chcesz, więc może też służyć jako osłona, pewnie też broń. - Kontynuował wypowiedź swoim pustym głosem.
Czarny był zadowolony, że jego prezentacja również się spodobała.
- Mój talent magiczny kreowała wola przetrwania, dlatego też moje zdolności są inne. A twoje? Wiesz, czemu akurat tak się ukształtowały ? - Zapytał, licząc, że dowie się czegoś o magii płynącej w innych wilkach.
- Zawstydzony po chwili odparł pod nosem-Nuda... - po czym powtórzył głośniej zażenowany. - Głównie nuda. Oraz potrzeba zaspokojenia ciekawości co potrafię. Była to głównie forma obrony przed... No wiesz. Innymi.
- Rozumiem, ale cieszę się, że nie jesteś gotowy rozszarpać tego, co stanie ci na drodze. - Pocieszającym i spokojnym głosem dodał. Wracając, będąc w moim śnie, jakby mogłeś go kontrolować. Czułem, że otoczenie nie zmienia się jak w innych snach. Mam pomysł, spróbuj zawładnąć moim snem i pokaż mi swój sen.
Nie czekając, aż drugi odpowie, zaczął się kłaść i szykować do snu. Myślami uciekał, szukał w głowie miejsca, które nie będzie brudne i nie będzie kaleczyło jego wyglądu. Dbał o swój wizerunek, równie mocno, jak nad pozycją w watasze. Mimo wszystko dalej musiał podlegać innym wilkom. Jeszcze nie nastał dzień, czy noc gdzie będzie mógł żyć własnym życiem, na skraju społeczeństwa i samotności. Nie chciał należeć do żadnej strony. Marzył o unoszeniu się na krawędzi zasad i robienia tego, co mu się podoba.
Noiter?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 761
Ilość zdobytych PD: 380
Obecny stan: 2168
Brak komentarzy
Prześlij komentarz