Heshenivv patrzył się na Raquel jego zielonymi oczami. Siedział na ziemi, ale po chwili wstał i się otrzepał. Wadera również się w niego wpatrywała. Samcowi nie podobało się to:
- Co się tak gapisz? Wilka nie widziałaś? - nie zdobył odpowiedzi. Odwrócił się więc i zamierzał udać się w swoją stronę. Jednak samica się "odetkała":
- A ta rana? - jednak ją dojrzała... Była ona na tylnej łapie wilka.
- Nie twoja sprawa - odrzekł nie odwracając się
- Czekaj! Jeszcze jedno pytanie. Czemu mnie obserwowałeś? - Shen zatrzymał się i odwrócił łeb do Raquel:
- Bo... bo... bo... Też nie twoja sprawa! - jego słowa brzmiały drżąco, a mina samca była jakaś zmartwiona. Usiadł i opuścił głowę. Zapomniał o członku watahy wpatrującym się w niego. Zapomniał też o towarzyszu alchemiczki.
- Wszystko dobrze? - samica nie mogła już wytrzymać tej ciszy
- Oczywiście, że nie! - usłyszał odpowiedź.
- Co się stało? - tym razem odpowiedzi nie było. Morderca był już w lesie. To jego zachowanie było bardzo dziwne. Nie wiedział, co miał robić i powrócił na Clairière Verte. Wilczyca ćwiczyła tam latanie ze swoim towarzyszem. Heshenivv podszedł do wilka i smoka. Ivvi jąkając się, ale zachowując powagę przyznał:
- N-no w-wiesz. J-ja chciałb-bym... Ja ch-chciałbym c-cię. Ja chciałbym cię przeprosić...
Raquel??
- Co się tak gapisz? Wilka nie widziałaś? - nie zdobył odpowiedzi. Odwrócił się więc i zamierzał udać się w swoją stronę. Jednak samica się "odetkała":
- A ta rana? - jednak ją dojrzała... Była ona na tylnej łapie wilka.
- Nie twoja sprawa - odrzekł nie odwracając się
- Czekaj! Jeszcze jedno pytanie. Czemu mnie obserwowałeś? - Shen zatrzymał się i odwrócił łeb do Raquel:
- Bo... bo... bo... Też nie twoja sprawa! - jego słowa brzmiały drżąco, a mina samca była jakaś zmartwiona. Usiadł i opuścił głowę. Zapomniał o członku watahy wpatrującym się w niego. Zapomniał też o towarzyszu alchemiczki.
- Wszystko dobrze? - samica nie mogła już wytrzymać tej ciszy
- Oczywiście, że nie! - usłyszał odpowiedź.
- Co się stało? - tym razem odpowiedzi nie było. Morderca był już w lesie. To jego zachowanie było bardzo dziwne. Nie wiedział, co miał robić i powrócił na Clairière Verte. Wilczyca ćwiczyła tam latanie ze swoim towarzyszem. Heshenivv podszedł do wilka i smoka. Ivvi jąkając się, ale zachowując powagę przyznał:
- N-no w-wiesz. J-ja chciałb-bym... Ja ch-chciałbym c-cię. Ja chciałbym cię przeprosić...
Raquel??
Brak komentarzy
Prześlij komentarz