Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

sobota, 30 stycznia 2021

Od Vyan do Revenge'a

Vyan była zadowolona z pochmurnego dnia. Było to dość dziwne, ponieważ mało kto cieszy się z brzydkiej pogody. Ten dzień chciała wykorzystać na wycieczkę do Golden Grove. Wyruszyła z samego rana. Przecież nie miała na co czekać. Chciała iść sama, bo tylko tak mogła zaznać spokoju. Tak naprawdę interesował ją tylko most Pont radial. Ciekawiło ją, czy naprawdę jest złoty. No więc, gdy tylko tam dotarła, z hukiem wskoczyła na most. Spłoszyła chyba wszystkie zwierzęta. Niezbyt się tym przejęła. Interesowało ją tylko to jej zwiedzanie. Chwilę tam postała. Prawdą było, iż most jest złoty. Las również błyszczał, pomimo śniegu i nisko zawieszonej mgły. W pewnym momencie Vylla zeszła z Pont radial i wkroczyła do lasu Golden Grove. Pomiędzy drzewami dojrzała coś czarnego. Przeszły ją ciarki. Nie umiała się dobrze bronić. Niemożliwe, by obroniła się przed dorosłym wilkiem lub agresywnym stworzeniem. Powoli podeszła do... czegoś. Im bliżej, tym to coś bardzie przypominało wilka. Zaczęła przyśpieszać. Coś ją tam ciągnęło. W końcu biegła tak szybko, że nie zdążyła wyhamować i... wpadła na drugiego wilka. Pozbierała się z ziemi i natychmiast powiedziała:- Przepraszam, to było niechcący.

Revenge?

piątek, 29 stycznia 2021

Od Raquel Cd. Renesmee

- Renesmee... - westchnęła alchemiczka. - To naprawdę nie była twoja wina. Uratowałaś mnie, nie zrobiłaś nic złego... Proszę, nie obwiniaj się o to, że ciągle przychodzę do jaskini medycznej. - pod koniec swojej wypowiedzi Raquel lekko się uśmiechnęła, dając tym samym znać, że mówi to żartobliwie.

Alfa milczała z zatroskaną miną, jednak spróbowała odwzajemnić uśmiech Raquel.

- Muszę na chwilę cię opuścić. Mam ważną sprawę do załatwienia... Która mam nadzieję cię uratuje - powiedziała w końcu Res.

- Próbka? - domyśliła się ranna wadera.

Rene pokiwała głową.

- Jeśli mogę coś zasugerować, a ty faktycznie nie chcesz zabijać ośmiornicy, to próbką idealną byłby kawałek ramienia, na którym widziałam śluz. Nie wiem, czy całe stworzenie było zainfekowane, a zbadanie tej części przyniesie pewne rezultaty. - alchemiczka mówiła trochę ciszej, ponieważ wciąż nie wróciły jej siły.

Renesmee ponownie dała znak głową, że rozumie słowa towarzyszki. Udała się w stronę Tarou, zamieniła z nim kilka słów, wyszła z jaskini i wzbiła się w powietrze. Medyk podszedł do rannej samicy.

- Czujesz się trochę lepiej? - mówił, jednocześnie oglądając okład z ziół, który wcześniej przygotował.

- Średnio... - sapnęła Raquel.

- Rene poleciała po Capitána i Ice Queen. Chyba podjęła decyzję o pobraniu próbki szybciej, niż myślałem... - kontynuował Tarou. - Mam nadzieję, że dzięki temu będę mógł podać ci zioła, które naprawdę pomogą. Tylko będę musiał najpierw zbadać to coś... - podrapał się po głowie.

- Jeśli będę w stanie, chętnie pomogę. Myślę, że to może być moja dziedzina, w końcu całymi dniami siedzę w laboratorium.

- No nie wiem... Jak będziemy potrzebowali twojej rady, to z pewnością o nią poprosimy, jednakże nie chcę, żebyś za bardzo się przy tym męczyła. I wstawała.

Raquel zacisnęła usta. Wyglądało na to, że stała się kaleką, która niewiele może zdziałać.

***

Minęło trochę czasu, alchemiczka cały czas odpoczywała na swoim posłaniu. Tarou i Bai Lang stali w drugim kącie jaskini i rozmawiali. Raquel czuła się coraz gorzej. Od jakiegoś czasu zaczęło jej być bardzo gorąco, jednak o dziwo wracały jej siły. Miała problem z koncentracją, myśli strasznie jej błądziły.

- Tarou... - jęknęła po raz kolejny.

Medyk i zielarz byli bardzo zaniepokojeni jej stanem. Wypatrywali Renesmee, która mogła w każdej chwili wrócić z próbką. Cały czas powstrzymywali się od dawania Raquel "mocniejszych" lekarstw, które mogły jej nawet zaszkodzić.

- Raquel, słyszysz mnie? - do wadery dochodził głos białego basiora, poznawała go, jednak obraz i dźwięk był coraz bardziej rozmyty.

- Cholera, Bai! Popatrz na ranę!

- Zielony śluz... - głos Langa wydawał się przerażony, ale alchemiczka nie potrafiła zrozumieć, dlaczego. Zielony śluz? Co to oznaczało? Gdzie ona właściwie była? Kim były wilki, które grzebały przy jej boku? Może chcieli jej zrobić krzywdę?

Raquel zerwała się z miejsca i obnażyła kły. Dwóch basiorów aż podskoczyło. Rzuciła się na mniejszego z nich. Lepiej, żeby to ona zabiła ich pierwsza, zanim oni zabiją ją.

<Renesmee?>

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 448
Ilość zdobytych PD: 224

środa, 27 stycznia 2021

Od Kuroi Hone Cd. Raquel



Rozmowa jego i Gutou przypominała ich zwykłe, cóż, możliwe, że Kuroi był trochę bardziej wnerwiony niż zazwyczaj.

- Kuroi... - odchrząknęła Raquel. Po tych słowach Czarny basior obrócił łeb w jej stronę, z resztą Gutou także.- Dziękuję, że mi pomogłeś. Bez ciebie nie odnalazłabym Halcóna... - Dodała.

- Drobiazg - odparł Hone.

- No i przede wszystkim dziękuję, że uratowałeś mi życie. - wadera uśmiechnęła się lekko.

Czarny basior spojrzał na Raquel lekko zaskoczony, nie spodziewał się podziękowań za to. W zasadzie oprócz jego brata, któremu niejednokrotnie musiał ratować tyłek, nie słyszał od nikogo takich podziękować. Na jego pysku malował się lekki uśmiech, ale jego ogólna postawa niezbyt to pokazywała.

-Nie musisz dziękować.- Powiedział, patrząc na waderę.

Ta natomiast nic mu nie odpowiedziała. Chwilę potem Gutou zagrzebał się w futrze Kuroiego, a Halcón siedział obok swojej właścicielki.

-Proponuję jak najszybciej stąd wyjść, niezbyt widzi mi się, zostanie tu choćby chwili dłużej.- Powiedział, przelatując po popieszczeniu wzrokiem.

-Mhm, więc ruszajmy.- Odparła.

Dwa wilki zaczęły iść bezsłowna w stronę wyjścia, które była małe, ale przy tym na tyle duże by mogli pojedynczo przez nie przejść. Gdy byli już tuż przy wyjściu, mieli już wyjść, jednak Hone wziął głęboki wdech i zaczął mówić.

-Puszczę cię wolno pod jednym warunkiem...- Powiedział ostrym tonem, spoglądając na waderę.

-J-jakim..?- Odparła lekko przestraszona alchemiczka.

-...Że nikomu nie wyjawisz mojego sekretu.- Dopowiedział spokojniej.

Raquel? :3

Od Kuroi Hone Cd. Tarou

 Kuroiemu niezbyt podobało się to, że medyk chce wyciągnąć z niego informacje o walce z pumą. Gdyby nie była to ta walka, prawdopodobnie rzuciłby pierwsze lepsze kłamstwo, jakie wpadło mu do głowy. Jednak sam to sobie skomplikował, mówiąc o pumie.

-Ehh... nie przeszkadzałoby mi, gdybyśmy oboje leżeli trupem... Najwyraźniej miałem pecha.- Powiedział niechcący swoje myśli na głos.

-Hm? Oboje? Masz na myśli, że zabiłeś tę pumę?- Odpowiedział medyk, patrząc na czarnego basiora.

'Brawo. Po prostu brawo Kuroi.'- Pomyślał. Czując na sobie wzrok dwóch wilków, zrobił niezadowoloną minę i kiwnął potwierdzająco głową. Przy tym przewrócił dodatkowo oczami.

-Chociaż tyle się dowiedzieliśmy... Ale nadal nie wyjaśniliśmy, dlaczego ją zaatakowałeś.

-Nie wasza sprawa. I co zmieni ta wiedza? To czy będzie wiadomo, dlaczego to zrobiłem, zmienia jakoś to, jak zamierzacie mnie leczyć? Nie mam pojęcia, dlaczego tak, - Powiedział nieprzyjemnym tonem.

Dodatkowo "obdarzył" dwójkę wilków niezbyt miłym spojrzeniem.

-Tsk... I tak spędziłem tu zbyt dużo czasu.- Dodał z niezadowoleniem wymalowanym na pysku.- Cóż dziękuję za uratowanie mi życia...- Dopowiedział zobojętniałym tonem.

Kuroi Hone miał już wyjść z jaskini medycznej, ale zatrzymał go kremowy basior. Dodatkowo miał na ogonie alfę watahy oraz medyka.

Tarou? ^^

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 188
Ilość zdobytych PD: 94

sobota, 23 stycznia 2021

Od Raquel Cd. Kuroi Hone



Alchemiczka poczuła przypływ nadziei, kiedy w zasięgu jej wzroku ukazały się dziwne stworzenia przypominające motyle. Zwierzątka były jednak od tych owadów dużo większe i silniejsze, Raquel przekonała się o tym, kiedy dwa z nich uniosły ją w powietrze. Halcón leciał obok, wydając z siebie dźwięki wskazujące na jego zaniepokojenie.

Chwilę później wadera została położona przez motyle na trawie na zewnątrz jaskini. Powoli odzyskiwała siły, nie chciała jednak zbyt szybko wstawać. Wreszcie wydostała się z niebezpiecznej sytuacji, mogła leżeć bez obawy o swoje życie.

- Jesteś cała? - nagle zapytał Kuroi Hone.

Samica zwróciła się w jego stronę, lekko unosząc ciało. Basior ponownie stał się "normalną" wersją siebie, kości z powrotem obrosły czarnym futrem.

- Chyba tak... Jak twoja noga? - powiedziała trochę niepewnie.

Płatny morderca skierował wzrok na kończynę.

- Przeżyję - oznajmił bez wyrazu.

Ostatni motyl odleciał. Dwa wilki znajdowały się teraz w towarzystwie swoich towarzyszy. Dwa małe smoki siedziały przy swoich właścicielach jak stróże.

- Halcón wariacie, coś ty wymyślił? - Raquel przybrała nieco bardziej groźną minę.

Towarzysz pisnął i podkulił ogon. Następnie wtulił się w futro alchemiczki. Ta pokręciła głową i również przytuliła smoka. Zauważyła, że Kuroi również wszedł w interakcję z Gutou, nie słyszała od nich jednak żadnego dźwięku, domyśliła się więc, że prowadzą rozmowę telepatycznie.

- Kuroi... - odchrząknęła Raquel.

Basior i jego towarzysz spojrzeli w jej stronę. Policzki oblały jej się rumieńcem, poczuła się głupio, ponieważ pewnie przerwała im w środku zdania.

- Dziękuję, że mi pomogłeś. Bez ciebie nie odnalazłabym Halcóna... - zaczęła.

- Drobiazg - odparł Hone.

- No i przede wszystkim dziękuję, że uratowałeś mi życie. - wadera uśmiechnęła się lekko.

<Kuroi? Przepraszam, że tak długo nie odpisywałam ^^'>

piątek, 22 stycznia 2021

Od Hinaty Cd. Tristany

 


Hinata był pod wielkim wrażeniem piękna widoku, jaki było mu dane zobaczyć. Fale szalejące na morzu wyglądały bajecznie. Nie miał okazji nigdy przyjrzeć się morzu tak bardzo. Co prawda w dawnej watasze było morze oraz chodził tam wraz z rodziną za czasów szczeniaka, ale nigdy nie przyłożył do tego większej uwagi. Zawsze to było zwykle pluskanie się w wodzie z rodzeństwem, a czasem i z rodzicami. Po upadku Watahy Najskrytszych Marzeń, rodzice Hinaty osiedlili się bliżej gór niż morza. Dlatego od tamtej pory nie było mu dane spojrzenie na nie z tak bliska. Gdy spojrzał w boku jego oczom ukazał się kolejny niebywały widok. Zapatrzona w dal Tristana wydała mu się wyglądać niesamowicie na tle morze. Basior uśmiechnął się, co musiała zauważyć kątem oka samica, gdyż odwróciła pyszczek w jego kierunku. 

- Coś się stało? - spytałam pogodnym tonem. 

- Byłem świadkiem nieprawdopodobnego widoku. - odparł szczerze. Cóż, nie był pewny, czy wadera pomyśli o samej sobie czy też i morzu.  Jego wypowiedź dotyczyła obu tych sytuacji. Więc mogła swobodnie zinterpretować jego słowa. Hinata zerknął ponownie przed siebie i pozwolił zimnemu powietrzu dostać się do jego płuc. 

Tristana ? ^^

Od Tarou Cd. Tsuki

Tarou zaskoczył się zachowaniem samicy. Cóż, doceniał to, że zależało jej by odpoczął, jednak wiedział, że jego praca nie pozwala na zbyt dużo odpoczynku. Tsuki jednak jasno dawała mu znak, że nie odpuści. Po chwili basior zrezygnowany ułożył się na jednym z posłań. Dotarło do niego, że będzie musiał uporać się z szukaniem później. 

- Nie wolno ci się przemęczać. Zmęczony zbyt dużo nie zdziałasz. - odparła. W jej słowa była ukryta prawda. Jednak powodem, dla którego Tarou tak właśnie wyglądał, była jego praca. Wilki codziennie odwiedzały jaskinię medyczną licząc na pomoc medyka, a Tao nie mógł ich zawieść. Zależało mu by każdy otrzymał pomoc, gdy tylko będzie jej potrzebował. Swoje potrzeby zawsze odkładał na drugi plan. 

- Jesteś pewna Tsuki? Wiem, że powinienem się zdrzemnąć, ale praca... 

- Poczeka. Nikt nie umiera, więc jest dobrze. - odparła jasnym tonem, który wskazywał na to, że Tarou nie ma co próbować przekonywać jej do tego, że musi pracować. Położył się wygodnie i ułożył pysk na łapach. 

- Muszę znaleźć tę fiolkę. - szepnął do siebie, jednak Tsuki usłyszała jego słowa. 

- O jaką fiolkę chodzi? 

- Jest w niej przygotowane antidotum na rany. Renesmee prosiła bym jej ją dostarczył, gdyż jej zwierzątko Vaim miała mały wypadek. Źle znosi opatrunki, więc zaproponowałem jej fiolkę pełną soku z ziół. 

- Jaki kolor ma ten wywar? I jak wygląda fiolka? - spytała wadera. Samiec ziewnął i zmęczonym spojrzeniem spojrzał na towarzyszkę. 

- Nieco zaokrąglona fiolka, z różowym płynem. Wiem, że brzmi to dziwnie, lecz dodałem tam wcześniej płatków róż, dzięki czemu ma taki kolor. Tworzona była podczas wiosny, dlatego nie mam pojęcia, gdzie mogłem ją dać. - odparł sennie samiec. 

- Rozumiem. W takim razie idź spać. Ja jej poszukam. - powiedziała Tsuki. Tarou otworzył już pysk, chcąc powiedzieć, że wadera nie musi tego robić. Ta jednak go wyprzedziła. - Nie przyjmuje sprzeciwów. Spać. - nakazała. Tarou nieco się zaniepokoił, ale po chwili przymknął oczy i zasnął. 
Gdy zbudził się, zauważył, że słońce jest już wysoko na niebie. Musiał spać dosyć długo. Podniósł się z pozycji leżącej i rozciągając nieco, rozejrzał się po jaskini. Zauważył siedzącą w końcu Tsuki. Nieco zaskoczyła go jej widok. 

- Tsu? To ty nadal tu jesteś? 

- Tak, nie chciałam pozwolić ci wyjść szybciej, póki się porządnie nie wyśpisz. - odparła z obojętnością. Tarou zamrugał kilkakrotnie, ale po chwili uśmiechnął się. 

- Dziękuję ci za twoją troskę. To naprawdę miłe. - odparł z uśmiechem. 

Tsuki? ^^ 

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 383
Ilość zdobytych PD: 191

Od Tarou Cd. Kuroi Hone



Medyk naprawdę nie mógł zrozumieć co było takie ważne, że nowoprzybyły już chciał opuszczać ich progi. Nie mógł na to pozwolić, gdyż czyn ten szedł w parze z ryzykiem. Co jeśli rana nie wygoi się odpowiednio? Co jeśli basior wykrwawi się? Było zbyt wiele złych zakończeń, by Tarou mógł pozwolić samcowi odejść. Po chwili zaważył Bai Langa, który stał przy piłce z ziołami. Stwierdził, że pewnie samce zdołały się zapoznać. 

- Witaj Bai. - przywitał się Tarou. Kremowy samiec spojrzał na medyka i uśmiechnął się. 

- Witaj Tarou. Coś czuję, że czeka cię mnóstwo pracy. - odparł przyjaźnie. 

- Praca medyka niesie wiele odpowiedzialności. - przyznał Tarou i ponownie spojrzał na Kuroi'ego. - Proszę połóż się. - odparł. Czarny samiec ponownie przewrócił oczami i niechętnie się położył. Tarou uśmiechnął się w duchu. Udało się go położyć. To już połowa sukcesu. 

- Dobrze. Więc jak wczoraj udało się ustalić, walczyłeś z pumą, prawda? - spytał medyk. W odpowiedzi usłyszał jedynie pomruk, który miał zgodzić się z jego słowami. - Widać, że musiała być to zacięta walka. To naprawdę dobrze, że uszedłeś z niej żywy. Po co ją atakowałeś ? - Spytał medyk. Jednak tym razem odpowiedziała mi cisza. Westchnął zrezygnowany i usiadł obok rannego. 

- Wierz, że rozmowa to kluczowa kwestia, jeśli chodzi o badania medyczne? - spytał skrzydlaty samiec. Kuroi spojrzał na niego wymownie i po chwili ponownie jego wzrok zdawał się patrzeć w niematerialny punkt. Tarou czuł, jak zaczyna się nieco irytować tą całą sytuacją. Wstał i podszedł do półki z ziołami. "Jak tak dalej pójdzie, to sam będę musiał przygotować sobie jakiś napar z ziół" - pomyślał i sięgnął po pewne zioła. 

- Muszę zmienić ci opatrunek, gdyż maść z ziół pewnie straciła już lecznicze właściwości. - powiedział. Cisza od Kuroi'ego była niezwykle drażniąca. Medyk dosyć sprawnie poradził sobie z opatrunkiem. Gdy zakończył pracę do środka wszedł Renimer i alfa. 

- Witaj Tarou. - przywitała się Renesmee. 

- Witaj Rene. To ten wilk, o którym ci mówiliśmy. 

- Rozumiem. Wcześniej nie dane było mi go poznać, gdyż obowiązku wzywały, ale teraz nareszcie mogę zobaczyć kim się zajmujecie. - odparła i spojrzała w kierunku Kuroi'ego. Przyjrzała się mu i zatrzymała przez moment swój wzrok na ramię basiora. 

- Widać, że należysz do dzielnych wojowników. - zaczęła siadając nieopodal. - Puma, jest niebywale trudnym przeciwnikiem, a tobie udało się ujść z życiem. - dodała po chwili. Tarou miał nadzieję, że może Alfie uda się sprawić, że ranny będzie nieco bardziej wygadany, lecz wszytko miało się okazać z czasem. 

Kuroi Hone? 

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 394
Ilość zdobytych PD: 197

Od Renesmee Cd. Raquel



Alfa czuła silny niepokój. Po części była zła na siebie, że nie zdołała pomóc samicy na czas. Spojrzała przepełnionym nadzieją wzrokiem na kuzyna. Ten wiedział o co chodzi samicy. 

- Będę musiał ci się porządnie przyjrzeć Raquel. To naprawdę teraz niebezpieczne. - odparł spokojnie. - Bai, przynieś potrzebne zioła. - zwrócił się do zielarza. Kremowy samiec przytaknął i podszedł do jednej z półek. Tarou zaczął przyglądać się ranie alchemiczki, a Renesmee usiadła przy niej i spoglądała na nią. 

- Wszystko będzie dobrze. - powiedziała z delikatnym uśmiechem chcąc nieco uspokoić Raquel, choć w duszy zaspokajała także i siebie. Martwiła się o stan członkini. Nie tylko z obowiązku alfy, ale i przyjaciółki, a także wilczego obowiązku. Nie można pozostać nie czułym na takie sytuacje. 
Już po chwili Tarou otrzymał potrzebne mu zioła. 

- Cóż, dobrze byłoby się upewnić, jaki rodzaj infekcji to może być. Dodatkowo należałoby się upewnić, czy nie jest ona zagrożeniem dla innych członków. Skoro to stworzenie żyje w jednym z naszych  jezior, dodatkowo przechodzi infekcje, to może zakażać w ten sposób wodę. - zauważył skrzydlaty samiec. Alfa wręcz znieruchomiała słysząc jego podejrzenia. Najgorsze było to, że mogły być trafne, co sprawiło, że każdy członek watahy jest w niebezpieczeństwie. 

- W jaki sposób możnaby się upewnić co do infekcji? - wtrąciła. 

- Musiałbym mieć możliwość zbadania tego stworzenia lub chociaż jego kawałka. - odparł. Następnie odszedł na moment, by przygotować maść dla Raquel. Alfa siedziała zaniepokojona, a jej myśli były niebywale chaotyczne. Po chwili poczuła czyjąś łapę na swoim ramieniu. Był to Bai Lang. 

- Spokojnie Renesmee. Nie możemy dać ponieść się emocjom i musimy wszystko dokładnie poskładać w całość. - powiedział z delikatnym uśmiechem. Alfa westchnęła i uśmiechnęła się. 

- Masz rację. Na tą chwilę najważniejsza jest Raquel. Następnie będę musiała idąc się do Capitána i naradzić się z nim w kwestii tego stworzenia. Może uda się je jakoś przenieść. Cóż, wizja zabicia go, zbyt mi się nie podoba, lecz jeśli będzie to potrzebne jestem gotowa do zrobić dla watahy. 

- Miejmy nadzieję, że wszystko się ułoży.- odparł basior. Po chwili Tarou skończył opatrywać Raquel, dzięki czemu alfa mogła z nim nieco porozmawiać. W czasie ich rozmowy ranną zajął się zielarz. 

- Obawiam się, że Raquel faktycznie mogła się zarazić infekcją. 

- Jesteś pewny? - spytała nieco drżącym głosem alfa. 

- Podałem jej zioła. Jeśli to naprawdę infekcja, to będę potrzebował tej próbki. Nie jestem pewien jakie zioła dokładnie podać, a nie chciałbym czekać by przekonać się o tym na Raquel. 

- W pełni cię rozumiem. Porozmawiam o tym z Capitánem.  A jak na tą chwilę jest z Raquel? 

- Jest ciągle słaba i musi dużo odpoczywać. Rana nie wygląda za dobrze. Obecnie ma zrobiony opatrunek z ziół, które powinny jej pomóc. 

- Rozumiem. Dziękuję ci Tarou. 

- Nie masz za co dziękować. To moja praca. Zdrowie członków jest dla mnie najważniejsze. - odparł samiec z uśmiechem. Alfa zbliżyła się do Raquel i pochyliła nad nią. 

- Wybacz, że to wszystko miało miejsce. To w dużej mierze moja wina. Obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, abyś wróciła do zdrowia i aby wataha była bezpieczna. 

Raquel ? 

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 492
Ilość zdobytych PD: 246

Od Renesmee Cd. Capitána



Wadera nieco zaskoczyła się na czyn samca, a może i nawet zarumieniła nieco, choć warstwa futerka dzielnie uniemożliwiła dojrzenie tego. Po chwili uśmiechnęła się wesoło. Obraz Capitána w śniegu zdał się alfie przyjemnym widokiem. Po chwili Rene usiłowała zrzucić z siebie nadmierną ilość śniegu, choć był to raczej czyn nieco daremny. Zważając na to, że śnieg wciąż padał, jej futro lada moment znów będzie nim pokryte. 

- Nie ukrywam, że wolę zdecydowanie zimę niż jesień. - przyznała. - Jesienią także jest pięknie, lecz zima ma w sobie to coś. - dodała po chwili. Capitán spojrzał na nią i również wynurzył się z śnieżnej zaspy. Otrzepał nieco futro i stanął obok niej. 

- Masz rację. Zima ma swoje uroki, jak każda pora roku. - odparł i spojrzał przed siebie. 

- Śnieg z pewnością może nam nieco pomóc, ale i przeszkodzić podczas polowania. 

- Zgadzam się. Pomoże się ukryć, ale przeszkodzi w pościgu. 

- Na szczęście nie jest go jeszcze aż tak wiele. - zauważyła. 

- A takim razie ruszajmy póki go jeszcze nie dopadało. - zaśmiał się beta. Renesmee uśmiechnęła się.

- Masz rację. Po za tym już czuję jak mój brzuch się upomina o posiłek. - odparła śmiejąc się. Wilki wyruszyły do Golden Grove. Przemierzając drogę Renesmee podziwiała, jak to krajobraz watahy się zmieniał. Uwielbiała spoglądać na te widoki. Były dla niej magiczne. Alfa nie była do końca pewna czy pory roku były tworem Aury, czy też jej dzieci. Jednak przywódczyni starała się teraz zbyt nie pochłaniać tymi myślami. Wolała skupić się na łowach i na Capitánie, który jej towarzyszył. Po niedługim czasie ich łapy znalazły się na terenie złotego gaju. Jednak można było dostrzec pojawiającą się biel. Renesmee zaczęła poszukiwać zapachu zwierzyny, jednak samiec wyprzedził ją o kilka sekund. 

- Gdzieś tam znajduje się niewielkie stado jeleni. 

- Czyli zapowiada się kopytna zdobycz. 

- Racja. Możemy także poszukać innych woni. 

- Jak dla mnie, jeleń będzie w sam raz. - zaśmiała się. 

- W takim razie ruszajmy. - odparł Capitán. Renesmee przyjęła dumną postawę i pewnym siebie krokiem zaczęła iść przed siebie. Capitán  uśmiechnął się i ruszył zaraz za samicą. Przywódczyni zatrzymała się zaraz za niewielką zaspą. Spoglądała na stado, które doszukiwało się trawy spod śniegu. Zerknęła na basiora, który po chwili stanął obok niej. Oboje zlokalizowali idealnego osobnika. Rozdzielili się, by zaatakować z obu stron. Jednak na nieszczęście samicy, stanęła ona na gałęzi. Hałas spowodowany jej pęknięciem spowodował rozproszenie się stada. Tym razem polowanie się nie powiodło. Alfa stanęła obok Capitána, który spoglądał za oddalającym się stadem. Basior starał się wyrównać oddech, podobnie jak Rene. Zrezygnowana opuściła swoje skrzydła tak, że jej pióra stykały się z ziemią. 

- Kurka. To moja wina, że śniadanie nam uciekło. - powiedziała spoglądając w tym samym kierunku co jej przyjaciel, jednak po chwili jej wzrok podążył na Capitána. - Wybacz. - odparła cicho. - Powinnam być bardziej uważna. - dodała składając uszy i spoglądając w bok. 

Capitán ? ^^

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 457
Ilość zdobytych PD: 228

Od Revenge'a cd. Kuroi Hone



Revenge nie wiedział, co może tu spotkać, więc niezbyt zwrócił uwagę na te słowa. Też chciał już wyjść z tego lasu. Mimo zjedzenia zagubionej duszy, wciąż czuł głód. Musiał znaleźć coś bardziej... odpowiedniego? Może gryfa? Basior mógłby prz okazji zwiedzić Sommets interdits. Tak zrobił. Słońce już tak nie raziło i samiec, już bez problemów, mógł swobodnie poruszać się po terenach watahy. Gdy dotarł w góry, od razu wypatrzył swoją ofiarę. Wyskoczył i szybko zabił. Tym razem sobie pojadł. Dość tłusty był ten gryf. Oznacza to, iż Revuś nie musiał skarżyć się już na jedzonko. Wciąż radował się pokonaniem zagubionej duszy. W sumie, każdy byłby w stanie ją zabić. Wystarczy tylko się odważyć i umieć trochę walki. Oczywiście to wszystko z punktu widzenia Revenge'a. Ktoś inny mógł przecież być na przykład ślepy. Tak naprawdę wtedy też mógłby polować, ale chyba gorzej...? Samiec nie chciał marnować okazji zobaczenia Lac de Cristal. Jak już był w Sommets interdits, to musiał zobaczyć jezioro. W jednej chwili stanął nad taflą. Niezbyt to piękne, jak inni mówią. Przecież to tylko jezioro - pomyślał. W pewnym momencie rozbrzmiał huk. Nie wiadomo, co byłą przyczyną. Revenge zląkł się i aż podskoczył. Nie kontrolował, gdzie spadnie, więc wylądował w Lac de Cristal. Szybko wrócił na brzeg i się otrzepał. Jeszcze ten wiatr... Dość łatwo się na nim przeziębić.


Kuroi?

Kadet ~ Vyan

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

OGÓLNE INFORMACJE

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━
IMIĘ: Vyan

PRZEZWISKO: Vylla, Lelka, Vyllka, Karcia (nie cierpi)

WIEK: 5 miesięcy

DATA URODZIN: 6 luty

PŁEĆ: Wadera

STANOWISKO: Kadet (nie zastanawiała się jeszcze nad dokładniejszym stanowiskiem)

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

WYGLĄD ZEWNĘTRZNY

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

AUTOR: Ellie (DeviantArt)

APARYCJA: Lelka wygląda jak typowa wadera. Nie sposób pomylić ją z basiorem, choćby się chciało to uczynić. Jest małą samiczką, ale nie przejmuje się tym zbytnio, ponieważ zamiast tego posiada silne łapy. Nie są one długie, ale bardzo wytrzymałe. Chudą sylwetkę rozpozna się z daleka. Ogon jest długi. Futro nie za krótkie, nie za długie, w kolorze czerni i bieli. Oczy, typowo waderowe, koloru soczystej zieleni. W nocy zmieniają barwę na żółtą nie wiadomo dlaczego. Kręgosłup Vyan jest wyżej niż u reszty wilków, dlatego też bardziej wystaje i jest bardziej narażony na uderzenie.

ZNAKI SZCZEGÓLNE:
- wystający kręgosłup
- charakterystyczne ubarwienie
- soczyste, zielone oczy

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

CHARAKTERYSTYKA

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

OSOBOWOŚĆ: Vyan to tajemnicza i ciekawa osobniczka. Prawie cały czas jest w ruchu i rzadko tej energii i chęci do życia jej brakuje. Vyllka jest miłośniczką wyzwań. Zawsze znajdzie jakąś robotę, więc licz się z tym, że w każdej chwili może podejść do Ciebie szczeniak i zapytać o pomoc przy trudnej pracy. Lepiej nie odmawiaj, bo licz się z ty, iż samica może się obrazić, bo pomyśli, że jest bezużyteczna. Jeśli coś się jej rozkaże, wykona to za wszystko, ale najpierw musi ufać temu komuś. Zaufanie można zdobyć przez spędzenie z nią czasu na różne sposoby. Jednak często obserwuje inne wilki, by sprawdzić, czy czasem coś o niej nie mówią. Tak też można to zaufanie zdobyć. Jeśli owej cechy ktoś nie zdobędzie, to zadanie wykona z ostrożnością, sprawdzając każdy szczegół po kolei. W sumie, to każde zadanie tak sprawdza, ale te od mniej zaufanych wilków szczególnie. Przez to można powiedzieć, że jest osobnikiem o przewrażliwionej ostrożności. Sama Vyan ma nadzieję, że w końcu to przewrażliwienie minie. W wilczycy jest odrobina arogancji, jednak bardzo dobrze ją ukrywa. Nigdy nie obraża innych przy i ch obecności, bo nie chce zrobić im przykrości.

RODZINA: Vyan kochała matkę - Viarę. Zginęła nie wiadomo kiedy, ale samica wie, że gdzieś na nieznanych terenach. Ojciec - Haugots prawdopodobnie jeszcze żyje, ale do końca nie wiadomo. Lelka posiada jeszcze siostrę - bliźniaczkę o imieniu Lahla, której nie lubi, bo tuż po narodzinach jej groziła. Wilczyca posiada(ła) brata - Revla, ale nie wiadomo, czy dalej żyje.

HISTORIA: Rodzinna wataha naszej Vyan była "zamieszkiwana" przez około 12 wilków. Narodziła się w dość szczęśliwych czasach. Nie było głodu, mrozu, upałów, czy też chorób. Niestety jej siostra - bliźniaczka groziła jej, że jeśli nie odejdzie stamtąd, to wrzuci ją do rzeki. Młoda nie umiała wtedy pływać. Przestraszyła się tej pogróżki i opowiedziała o tym rodzicom. Nie uwierzyli jej, ale Lahlę mieli na oku. Natomiast jej brat zaginął w lesie, więc wybuchło zamieszanie. Na szczęcie odnalazł się, a wtedy Vyan uciekła. Słuch o niej zaginął już 2 miesiące temu. Wtedy nadeszła fala mrozu i głodu. Lelka nie umiała polować, więc, choć widziała zwierzynę, nie polowała na nią. Wadera dość mocno się przeziębiła, a gdy choroba minęła - Vyan odkryła, że nie czuje zimna.

PARTNER: Jest za młoda na takie tematy, ale może kiedyś

POTOMSTWO: Ewidentnie za młoda

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

MAGIA

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

ŻYWIOŁ: Nie wiadomo... Jeszcze...

MOCE: Na razie nieodkryte

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

STATUS I STAN

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

POZIOM: 0

UMIEJĘTNOŚCI:
Inteligencja: 14
Siła: 12
Szybkość: 12
Obrona: 12
Moce: 0
Razem: 50

PUNKTY ZDROWIA: 100/100

STAN PSYCHICZNY: ◉◉◉◉◉◉◉◉◉◉

GŁÓD: 5/5

CHOROBA: Brak

DOŚWIADCZENIE: 0

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

INNE

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

CIEKAWOSTKI: Vyan nie czuje zimna przez mocne przeziębienie, ale wie, co zimne, a co nie

WŁAŚCICIEL: jam_maslo@wp.pl (normalny e-mail), jeszcze1111@gmail.com (gmail)



wtorek, 19 stycznia 2021

Od Kuroi Hone Cd.Revenge



 Płatny morderca, widząc ponownie młodszego basiora, zrobił dosyć nieprzyjemną minę. Osobiście miał nadzieję, że już go dziś nie spotka. Pójście w głąb mrocznego lasu nie było jednak jego celem. Obecnie chodził gdziekolwiek. Miał nadzieję, że nie spotka ani zagubionych dusz, ani węży mroku lub, co gorsza mrocznego byka. Jednak można powiedzieć, że miał dosyć sporo szczęścia, że jest to jedynie Revenge.

-Kuroi Hone.- Odparł spokojnym tonem.

-Jeżeli mogę zapytać... co ty tu robisz?- Zapytał.

-Przechodziłem i usłyszałem ryk zagubionej duszy.

 Revenge wydawał mu się dosyć dziwny. A może bardziej pasowałoby określenie specyficzny? Cóż, raczej nikt nie chodzi do tego lasu, by polować, i to jeszcze na zagubione dusze. To, że zaproponował mu jej zjedzenie, było dla Kuroiego dosyć dużym szokiem. Nawet jak już nie tknąłby tego za żadne skarby. Faktycznie, często wydaje się, że nie ceni sobie zbytnio życia, ale jak już to wolałby zostać przez coś zeżarty niż na coś zachorować. Kto wie co, robią zagubione dusze.

-Nie radziłbym ci tu siedzieć zbyt długo. Nie za bardzo obchodzi mnie to, co zamierzasz teraz robić, ale nie zamierzam mieć nic z tym wspólnego.- Powiedział i udał się w kierunku wyjścia z lasu.

Revenge?

Od Revenge'a Cd. Kuroi Hone



Czarny samiec zdziwił się słysząc to pytanie. Kim ja jestem i co tu robię? - powtórzył w myślach i odpowiedział:

- Naprawdę nie wiesz kim jestem? - i nie czekając na odpowiedź, kontynuował - Jestem nowym członkiem watahy, do której zapewne należysz i nazywam się Revenge. Przyszedłem tutaj zapolować

- Zapolować? - przerwał mu okrzyk

- Taaaa... A co? Zagubione dusze są tłuste i pożywne, ale ten osobnik jest młody, więc w nim tylko kości. Jeżeli chcesz, możesz zjeść tą duszę, bo ja i tak nie jestem głodny - po czym cofnął się z drogi i skierował się znów do wyjścia. Miał nadzieję, że tym razem słońce nie będzie go raziło, bo minęło trochę czasu.

- Nie no, nieee! - wydarł się, kiedy słońce się nie przesunęło. Nadal oślepiało go bardzo mocno. Nic nie pozostało, tylko znowu powrócić do lasu. Gdy tam dotarł, tamtego wilka już nie było, a zwierzę wciąż tam leżało. Revenge podszedł i wgryzł się w stworzenie. Może i nie były tam same kości, jak sam  mówił, ale raczej dorosły, duży wilk nie pojadłby sobie czymś takim. Basior szybko zjadł wszystko. Jedynie kości leżały rozrzucone. Wilk wszedł głębiej w las, tak z ciekawości. Oczom nie wierzył, gdy spotkał tego samego, czarnego wilka. Chyba go nawet zauważył, bo obrócił się w jego stronę. Tym razem Revenge rzucił pytanie:

- Ty jak się nazywasz?

Kuroi Hone?

sobota, 16 stycznia 2021

Od Bai Langa Cd. Tsuki

 Jedną "odpowiedzią" jaką udało się wykonać Langowi, był nieśmiały uśmiech i lekko zawstydzony śmiech. Chwilę po tym wilki pożegnały się między sobą. Reszta dnia minęła bardzo spokojnie. Jednak tej nocy Bai przez dłuższy czas nie mógł zasnąć.
~-~
Następnego dnia kremowy basior obudził się dosyć późno jak na niego. Jest dosyć mocno przyzwyczajony do bycia rannym ptaszkiem... Jednak nie była to jakaś wielka różnica, godzinka lub dwie.
Jak się okazało pozostałych mieszkańców jaskini, już w niej nie było.
Złotooki basior przeciągnął się jeszcze i wyszedł z jaskini w kierunku jaskini medycznej.
~-~
Gdy był już na miejscu, zauważył Tsuki przy jednej z półek.
- Oh, witaj Tsuki. - Przywitał się przyjaźnie. - Co tu robisz? - Zapytał, podchodząc do wadery.
- Cześć Bai, cóż... - Zaczęła Tsu.
- Nie mogliśmy cię dobudzić.- Wtrącił się Tarou.- Skończyło się na tym, że cię zostawiliśmy i Tsuki zaoferowała mi pomoc w jaskini medycznej.
- P-przepraszam... - Odparł zawstydzony Lang.
- Nie musisz przepraszać, każdemu się zdarzy, prawda? - Powiedziała z lekkim uśmiechem Tsuki.
Lang w odpowiedzi zaśmiał się trochę niezręcznie. Przy tym jeszcze uśmiechał się delikatnie, a jego pysk wyglądał przepraszająco. Chwilę potem Tarou, Tsuki i Bai zaczęli luźną rozmowę.
Kiedy wilki skończyły rozmawiać, wszyscy wrócili do swoich wcześniejszych zadań, Tsuki pomagała w czymś Tarou natomiast Bai przygotowywał zioła do wysuszenia.
Tsuki? Wybacz, że tyle czekałaś, brak weny mnie napadł xD

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 206
Ilość zdobytych PD: 103
Obecny stan: 4801 + 103 = 4209

piątek, 15 stycznia 2021

Od Tarou Cd. Bai Langa ~ Los naszym panem


 -To Bai Lang, mój... - zaczął Tarou, lecz Hanako wtrąciła się w jego wypowiedź. 
- O mój! - zawołała radośnie, czym zaskoczyła oba wilki.- Kochanie! Tak się cieszę! Szczerze, to się nie spodziewałam, ale wiadome, że co w rodzinie to nie ginie! - mówiła entuzjastycznie. Tarou zerknął na Bai Langa z przepraszającym uśmiechem. Bai odwzajemnił niepewnie uśmiech. 
- Han mogę wiedzieć co masz na myśli? - spytał, a wadera spojrzała na niego wymownie. 
- To proste i jasne jak słońce kochanie. Mój ulubiony bratanek w końcu sobie kogoś znalazł. Na dodatek poszedł w kierunku ojca i jest to samiec! - zawołała cała w skowronkach. Tarou zachłysnął się powietrzem i zarumienił intensywnie. Gdy kątem oka zerknął na Bai Langa zauważył, że ona także zarumienił się mocno na słowa Hanako. 
- Jestem taka dumna z ciebie! Wyglądacie razem ta słodko! Obaj z osobna też jesteście słodcy, ale razem to już prawdziwa cukrzyca! 
- H-han.... 
- Aww. Jestem zaszczycona tym spotkaniem. - zaczęła, a jej ogon poruszał się rytmicznie na boki. 
- Ale ciociu... 
- Właśnie ! Teraz jesteśmy rodziną. Więc miło mi cię w niej powitać Bai. Naprawdę się cieszę, że do niej dołączyłeś. Muszę cię zapoznać z Guree! Tak się ucieszy, że nasz Tarou już nie jest sam! Nie ukrywam, że zaczęliśmy się martwić, że nikogo już sobie nie znajdziesz. Ale! Warto było czekać. Taki słodziak! Jak ty go znalazłeś? A z resztą. Wiadomym jest, że urok masz po cioci. - powiedziała dumnie się prostując. Tarou był coraz bardziej zażenowany zaistniałą sytuacją. 
- Ale.. 
- Chodźcie! - zawołała i znikła w krzakach. Tarou westchnął bezsilnie. 
- Z-zaraz to w-wyjaśnię... - powiedział zarumieniony Tarou. Bai milczał i jedynie przytaknął nieśmiało skinieniem głowy. Basiory ruszyły za Hanako, która cała w skowronkach wręcz podskakiwała naprzód. Po chwili Tarou ujrzał swojego wuja, Guree. Basior widząc go uśmiechnął się i wstał, a następnie ruszył powoli w ich kierunku. Gdy tylko Hanako stanęła obok przytuliła się do jego boku, co Guree odwzajemnił. 
- Witaj Tarou. Miło, że nas odwiedziłeś. Widzę, że nie jesteś sam. - zaczął spoglądając na Bai Langa. Nim medyk zdążył cokolwiek powiedzieć, Hanako zaczęła swoją wypowiedź. 
- Kochanie mam cudowne wieści! - powiedziała Hanako z entuzjazmem. Guree zerknął na nią z zaciekawieniem. 
- Jakie? - spytał. Wadera zerknęła na dwa basiory. 
- Rodzinka się nam powiększyła! - zawołała podskakując. Guree zerknął na Tarou. 
- Proszę... - zaczął zrezygnowany medyk. 
- Ależ kochanie nie bądź taki nieśmiały. - Hanako ciągle nie dawała dojść medykowi do słowa. Guree widocznie zauważył zrezygnowanie Tarou. Uśmiechnął się i podszedł do niego. 
- Może damy dojść do słowa Tarou? - zaproponował podchodząc i stając tuż obok skrzydlatego samca. 
- Racja! W końcu to o niego chodzi. - powiedziała radośnie. Tarou westchnął po czym spojrzała to na Guree, to na Hanako. 
- To nie tak... Ja i Bai Lang jesteśmy przyjaciółmi... Nie jesteśmy parą. Przyprowadziłem go tu, abyś nas nieco podszkoliła ciociu. Wybacz, że cię zawiodłem, że nie jest to moja druga połówka. - odparł z małą trudnością. Hanako milczała, a Guree, mimo że wydał się nieco zaskoczony, ciągle przyjaźnie się uśmiechał. Han podeszła do bratanka i położyła mu łapę na łapie. 
- To czemu mnie kurka nie uprzedziłeś? - spytała rozbawiona z uśmiechem. 
- Nie dałaś mi dojść do słowa... - odparł niezwykle cicho. 
- W takim razie miło nam cię poznać Bai Lang. 
- Tak, niezwykle miło. - wtrącił Guree. Tarou zerknął zawstydzony w kierunku kremowego basiora. 
- Skoro chcecie mieć u mnie szkolenie, to pewnie jesteście na nieco dłuższy czas, prawda? 
- Tak, jeszcze nie wiemy na jak długo. 
- Rozumiem. W takim razie proszę za mną ! Zaraz przygotujemy wam posłania w jaskini. - powiedziała cała w skowronkach. Tarou ciągle nie mógł się do końca uspokoić z zarumienienia. Nawet wolniejszy oddech nie pomagał. 

Bai Lang? 

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 578
Ilość zdobytych PD: 289

Od Kuroi Hone Cd.Revenge



 Tego dnia Kuroi był wyjątkowo w bardzo złym humorze... Praktycznie od rana wszystko go denerwowało. Na szczęściu udało mu się jakoś utrzymać, by nie rzucić się na kogoś, choć i to było trudne. Basior nie miał pojęcia, dlaczego tak było.
Basior uznał, że spokojny i samotny spacer dobrze mu zrobi, możliwe, że jakoś uspokoi to jego złość. Na początku miało to być krótki spacerek, nawet nie tyle, ile odległość Golden Grove od centrum watahy. Myślał, że uda mu się w tym czasie uspokoić i wrócić. Może nie byłby w najlepszym humorze, ale przynajmniej dużo lepszym niż tamten, lecz skończyło się to na tym, że znalazł się blisko Forêt Ombragée. Najwyraźniej ma jakieś idiotyczne szczęście do tego miejsca.

 Basior zatrzymał się, słysząc ryk zagubionej duszy, przez to zmarszczył brwi. Może nie był stałym bywalcem tego lasu, jednak te stworzenia raczej są dosyć ciche... Po chwili zastanowienia i dylematu czy wejść do Forêt Ombragée postanowił sprawdzić co się tam działo. Kiedy był już w miejscu skąd prawdopodobnie, dobiegał ryk zagubionej duszy, jednak westchnął tylko, niczego tam nie było. Natomiast wyczuł zapach innego wilka. Postanowił podążyć za zapachem.

~-~

 Był już blisko źródła zapachu. Jednak kiedy zobaczył wyskakującego zza pnia wilka, który zastawił mu drogę, zrobił zdziwioną minę. Jednak nie trwało to zbyt długo, ponieważ po chwili na jego pysku ponownie zagościł dosyć nieprzyjemny grymas. Nadal nie był do końca w humorze. Zmarszczył brwi, widząc ciało zagubionej duszy.

-Kim jesteś i co tu robisz?- Zapytał nieprzyjemnym tonem.

Revenge?

środa, 13 stycznia 2021

Od Revenge'a do Kuroi Hone

Czarny samiec siedział za drzewem wpatrując się w zagubioną duszę. Stworzenie "ryczało" bardzo głośno. Basior cofnął się trochę, bo zagubiona dusza się zbliżyła. Chyba już go wykryła. Po chwili wilk był już pewny, że zwierzę go widzi, ponieważ wpatrywało się w niego. Gdy zaczęło biec w kierunku Revenge'a, ten wskoczyła na pobliskie drzewo, ledwo co unikając kłów wroga. Nie był przygotowany na ten atak. Wiatr musiał zmienić kierunek. Jeszcze kilka razy prawie nie został odgryziony mu ogon, a gdy na dole ucichło, spokojnie zszedł. Był wkurzony na siebie za to, że nie złapał takiej ofiary. W sumie, to nie wszystko było stracone, ale Revenge'owi nie chciało się leźć za zapachem. Skierował się w stronę jasności, by wyjść już z mrocznego lasu. Słońce dopiero wstawało, więc oślepiło samca, który przymknął oczy i opuścił głowę. Dzień zapowiadał się ciepły, choć była zima. - Cholerne słońce - parsknął, próbując iść w przeciwną stronę. Niezbyt to pomogło. Wrócił do lasu i odetchnął z ulgą. Nagle, tuż przed jego oczami, znów ukazała się zagubiona dusza. Tym razem go nie widziała. Revenge mógł więc spróbować "zapolować". Podszedł po cichu, a gdy był wystarczająco blisko, skoczył na zwierzę. Niełatwo było trafić pyskiem w kark, ponieważ dusza szamotała się dość mocno, próbując zrzucić atakującego. Wilk w końcu uśmiercił zwierzę i wraz z nim opadł na ziemię. Dyszał ciężko, albowiem zabicie zagubionej duszy to niebezpieczne i dość męczące wyzwanie. Basior wstając usłyszał zbliżające się szelesty, oznaczające zbliżające się jakieś stworzenie. Pomiędzy drzewami dojrzał zarys czarnej sylwetki. Nie wyglądała ona jak zabite przed kilkoma chwilami stworzenie. Bardziej jak wilk. Może zagubione dusze są wilkopodobne, ale ten wilk, idący w kierunku Revenge'a, był to prawdziwy wilk. Kruczoczarny samiec skrył się za drzewem, jeśli to w ogóle miało mu pomóc, i czekał. Szelest był coraz głośniejszy, aż w końcu nasz basior wyskoczył zza pnia, zastawiając drogę. Przed nim stał równie czarny wilk, ze zdziwioną miną, wpatrujący się w łapy, blokującego mu drogę.

Kuroi?

wtorek, 12 stycznia 2021

Revenge ~ Płatny morderca

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

OGÓLNE INFORMACJE 

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━ 
IMIĘ: Revenge

PRZEZWISKO: Wilk nie lubi, gdy skraca się jego imię

WIEK: 4 lata

DATA URODZIN: 1 luty

PŁEĆ: Basior

STANOWISKO: Płatny morderca


━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

WYGLĄD ZEWNĘTRZNY

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

AUTOR: dark-sheyn

APARYCJA: Revenge jest bardzo dobrze zbudowanym basiorem. Jego futro jest kruczoczarne i półdługie. Ogon samca jest długi i puszysty. Na głowie, proporcjonalnej do reszty ciała, osadowione są żółte oczy i czarny nos. Łapy - chude i długie - posiadają czarne poduszki i długie i ostre, czarne pazury. Wilk jest szczupły i bardzo często doprowadza siebie do stanu widocznych żeber. Kły, choć ich nie widać są długie i lekko zakrzywione do tyłu. Długie jak u mało kogo. Jeśli wilk gryzie, można wtedy dojrzeć drugie kły, krótsze prawie na końcu rzędu górnych zębów (na dole ich nie ma). Skrzydła zbudowane są z piór.

ZNAKI SZCZEGÓLNE:
- długie, lekko zakrzywione do tyłu kły
- kły pomocnicze
- bardzo chude łapy

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

CHARAKTERYSTYKA

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

OSOBOWOŚĆ: Revenge to niezbyt dobry towarzysz. Nie przepada za towarzystwem. Jest typem samotnika. Nie pogardzi ciekawością. Mimo wszystko to dość tajemnicza postać. W niektórych momentach trudno go zrozumieć. Gdy wymyśli sobie jakiś cel, to dojdzie do niego nawet po trupach. Niektórzy myślą, że ten wilk to nic innego jak machina do zabijania. Mają trochę racji. Antagonistyczne podejście do życia może powodować mnóstwo agresji i niebezpieczeństw w jego towarzystwie. Jednak nie zabije przecież członka watahy. Nie jest lekkomyślny i dobrze wie co robi. Samiec nigdy się nie podda choćby nie wiem co. Niektórzy boją się nawet przebywać w jego towarzystwie, ale spokojnie.

RODZINA: Został porwany przez jego największego wroga, ale wiedział, że jego matka to była Asha, a ojciec to był Moon. Nie wie, czy ma rodzeństwo lub noże miał

HISTORIA: Wilk nie wie, gdzie się urodził. W bardzo młodym wieku został porwany przez takiego wilka, który chciał go zabić. Nie ma pojęcia dlaczego. Przecież był szczeniakiem. Zapamiętał jeszcze ucieczkę. Ten wilk gonił go dość długo, ale w końcu zrezygnował. Nawet nie wiedział, że znajdował się na terenach jakiejś watahy.

PARTNER: Mało wader jest na tyle odważnych, by nawet z nim porozmawiać, ale wadera, która mu się bardzo spodobała to Ice Queen

POTOMSTWO: Basior nigdy nie posiadał dzieci, ale może kiedyś

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

MAGIA

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

ŻYWIOŁ: Ogień, śmierć

MOCE:
1. Samiec potrafi spalić dosłownie wszystko co go dotknie (nawet podłoże, na którym stoi)
2. Basior jest odporny na ogień (nawet trochę na upał)
3. Revenge potrafi zabić spalając istotę żyjącą od środka
4. Wilk umie zabić duszę (śmierć bolesna)
5. Pakt Wilczego Kła, czyli moc pozwalająca na kontrolowanie umysłu dowolnego stworzenia przez jeden dzień lub jedną noc. Ta moc jest rzadko używana przez Revenge'a

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

STATUS I STAN

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━


POZIOM: 0

UMIEJĘTNOŚCI:
Inteligencja: 20
Siła: 20
Szybkość: 20
Obrona: 20
Moce: 20
Razem: 100

PUNKTY ZDROWIA: 100/100

STAN PSYCHICZNY: ◉◉◉◉◉◉◉◉◉◉

GŁÓD: 5/5

CHOROBA: Brak

DOŚWIADCZENIE: 35 pkt.


━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

INNE

━⋅•⋅•⋅⊰⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅∙∘☽༓☾∘∙⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⋅•⋅⊰⋅•⋅•⋅━

CIEKAWOSTKI:
1. Revenge w swojej watasze był nazywany Revuś, ale nie życzy sobie, by nazywano go tak
2. Gdy samiec wypowie pewne zaklęcie, może wtedy widzieć w ciemnościach. Jednakże może użyć to zaklęcie tylko raz na miesiąc i nie jest to zdolność magiczna

WŁAŚCICIEL: CatLover (Howrse), CatLover#1295 (Discord), ewentualnie e-mail: kociara345@int.pl

Od Tsuki Cd. Capitána

Z początku słuchała z lekką rezerwą jego propozycji, jednak zaraz nastawiła uszu słysząc rozwinięcie. Jakby w jej głowie normalnie zostały aktywowane jakieś chyba wszystkie przyciski. Taka wyprawa, do tego dorzucić z kilka nawet worów do noszenia zawartości... Dzyń dzyń dzyń, mamy zwycięzcę! Gdyby się dało, w jej oczach pojawiłby się napis, jedno wielkie TAK. Oczywiście, nie zamierzała dać po sobie tego poznać. Zamiast tego odchrząknęła.
-Przemyślę tą ofertę. I tak trzeba podpytać Tarou o opinię.
-Rozumiem, gratuluje trzeźwego patrzenia na sprawę- uśmiechnął się sympatycznie.- Moje zdanie jednak znasz, oferta jest ważna.
-Zapamiętam. Dziękuję bardzo- uśmiechnęła się do niego lekko.- To może pójdziemy do jaskini medycznej i zobaczymy co wyjdzie z twojej propozycji?
-I takie podejście mi się podoba- zaśmiał się cicho basior. Już zaraz szli w szukanym celu, spacer umilały im luźne rozmowy na różne tematy, głównie losowe. Gdyby pomyśleć o tym z czasem, Tsuki byłaby zaskoczona, jak szybko zaczęła "nadawać na tych samych falach" co brązowo-czekoladowy wilk. Zwyczajnie nie mieściło się jej to w głowie.
Dotarłszy na miejsce, szczęśliwie zastali Tarou i Bai Langa, sami byli pogrążeni w dyskusji. Przybyli zaraz wyłożyli przysłowiową kawę na ławę, przez co oba samce poszli zobaczyć na poziom zgromadzonych dóbr medycznych - faktycznie, można śmiało powiedzieć, że dodatkowe zapasy będą mile widziane. Czyżby ktoś w górze uśmiechał się do wadery i to był jej szczęśliwy dzień? Zamiast tego, ona i Capitán jedynie wymienili się spojrzeniami.
-Wytłumaczcie mi jak wyglądają te zioła, załatwię je wam- powiedziała szara.
Tym oto sposobem, Tsuki o poranku, oczywiście w rozsądnej godzinie, zapukała do jaskini bety, drobiąc łapami w miejscu niczym szczenię nie mogące się doczekać. Basior z sympatycznym uśmiechnął się na powitanie, okazyjnie zaśmiał się cicho widząc jej energię.
-Ruszamy?- Zapytała po przywitaniu wadera, która na swoim grzbiecie zarzuciła sobie dwie duże torby.
-Pewnie... A mogę dostać chociaż jedną?- Zapytał patrząc na jej tobołek, już sięgając łapą.
-Nie- powiedziała krótko, wręcz sycząc jak wąż. Basior nagle się zatrzymał zaskoczony na tą reakcję. Widząc jego dezorientację, Tsuki po raz pierwszy szczerze zachichotała rozbawiona.

<Cap?>


poniedziałek, 11 stycznia 2021

Od Kuroi Hone Cd.Raquel



 Kiedy jeden ze stworów złapał odsłoniętą kość w nodze Kuroiego, dla basiora było to naprawdę nieprzyjemne uczucie. Dobrze pomyślałby zawczasu zmienić dużą część swojego ciała w kości, stając się przy tym prawie żywym trupem, przynajmniej ból nie był aż tak wielki. Jednak minusem było to, że odczuwał do tego dyskomfort, bo kto by nie czół, gdyby jakiś dziwaczny robal przyczepiłby się do jego kości? Jednak i tak Kuroi skupił się bardziej na tym by, Raquel wyszła z tego cało, prawdopodobnie Gutou był przyczyną tego, że znajdują się w takiej sytuacji. Bo co jak co, płatny morderca zna na wylot swojego towarzysza i nie byłaby to pierwsza sytuacja, gdy jego towarzysz robi coś głupiego.

 Kuroi zauważył, że wadera wpatrywała się w coś. To, że coś zauważyła, ułatwiało mu to tym, że przekręciła w tamtą stronę łeb. Czarny basior zrobił podobnie, nie długo zajęło mu dostrzeżenie kilku kolorowych i małych stworzonek, lecących w ich stronę. Na ich czele lecieli Halcón i Gutou. Dwie rzeczy wpadły Kuroiemu do głowy najpierw, po pierwsze, że te małe stworzonka wcale nie są pokojowo nastawione i gonią dwa małe smoki. Natomiast drugą było to, że kolorowe stworzonka są pokojowo nastawione i dwójka towarzyszy przyprowadziła, ich by pomogły mu i waderze. Cóż, basior zdecydowanie wolałby, by była to ta druga opcja.

 Gdy tylko dwójka towarzyszy i kolorowe stworzenie podleciały bliżej, dało się zauważyć, że nowo przybyłe stworzonka przypominały motyle. Jednak przy tym były od nich większe i wydawały się masywniejsze, a także dużo silniejsze od tych najzwyklejszych, które latają po łące. Ku zdziwieniu dwóch wilków, motyle widząc stworzenia w łuski, niezwłocznie zaczęły je atakować, natomiast reszta z nich pomogła im.

 Dopiero gdy znaleźli się już w bezpiecznym miejscu, Kuroi odetchnął spokojnie. Ciało, które znajdowało się jeszcze na jego grzbiecie, odpadło i dosyć szybko stał się zwykłym czarnym wilkiem. Kątem oka spojrzał na Raquel i się odezwał.

-Jesteś cała?- Zapytał.

Raquel? UwU

wtorek, 5 stycznia 2021

Od Capitána Cd. Renesmee



Widok wadery bardzo ucieszył basiora. Zaczął on bowiem dostrzegać ile samica zaczęła dla niego znaczyć, już nie tylko w kwestii bycia alfą watahy. Uśmiechnął się pod nosem na tę myśl. 

- To miłe z Twojej strony. - odparł podchodząc bliżej. Polizał Renesmee za uchem na powitanie. Po chwili odsunął się, jakby niepewny czy zrobił dobrze. Z zakłopotaniem rozejrzał się po jaskini. - U mnie wszystko raczej dobrze, a u Ciebie?

- Tak samo. Vaim drzemie w jaskini, raczej nie wygląda na to,  żeby planowała dziś prędko wstać. - zaśmiała się.

- To dobrze. - westchnął z uśmiechem Capitán, zerkając za plecy na Opal, która podobnie nie zamierzała się budzić. 'Nie jest ewidentnie zadowolona z zimy.'-pomyślał.


Renesmee została u Capitána przez resztę poranku, a gdy oboje wspólnie podjęli decyzję o zapolowaniu na śniadanie, po wyjściu z jaskini oczom wilków ukazał się zielono-biały krajobraz lasu. Capitán uśmiechnął się szeroko i z dziecięcą radością wybiegł z jaskini, lądując w niewielkiej zaspie śnieżnej.

- Śnieg pada! - krzyknął tylko podczas lotu. Za plecami usłyszał donośny śmiech wadery, a po chwili i ona znalazła się obok basiora. Liznął ją w policzek pod pretekstem zrzucenia kępki śniegu, która właśnie osadziła się na futrze wadery. 'To będzie piękny dzień'-pomyślał samiec.

Rene? ^^''


PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 197
Ilość zdobytych PD: 98

Od Capitána Cd. Tsuki


Basior pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Uśmiechając się zrozumiał, że próba przekonania tejże wadery do wzięcia sobie wolnego, to jak proszenie jakiejś nie małej skały, by przesunęła się na drugi koniec terytorium, bo tam będzie ładniej wyglądać. Capitán nagle zastrzegł uszami i posłał zainteresowanie spojrzenie na Tsuki, która dostrzegłszy to, zrobiła mocno niepewną minę.
- Co znowu wymyśliłeś? - zapytała cicho wadera, nieco się krzywiąc.
- Wpadłem na pomysł! - oznajmił Capitán, wstając. - Skoro nie chcesz wolnego, oferuję wyprawę na spacer z korzyściami dla watahy.
- Co takiego? - Tsuki uśmiechnęła się lekko pod nosem.
- Można się wybrać na przykład w stronę Côte Focheuse. Nieco tam teraz wieje, przez co jest to miejsce rzadziej patrolowane przez wilki. Poza tym rośnie tam sporo ziół, które mogą okazać się przydatne dla medyka. Myślę, że w czasie zimowym, gdzie łatwo o choroby, dodatkowe zioła ucieszą Tarou. Co Ty na to? - basior już pałał ochotą na wyprawę. - Oczywiście nie dziś, już późno. Jutro możesz się wyspać ile potrzebujesz, zjeść coś porządnego i dopiero wyruszyć. I oczywiście, jeśli chciałabyś towarzysza podróży to wiesz do kogo się odezwać.

Tsuki?

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 175
Ilość zdobytych PD: 87
Obecny stan: 5218

niedziela, 3 stycznia 2021

Od Tsuki Cd. Tarou



 Obserwowała jak basior odchodzi i w końcu znika z pola widzenia, dopiero wtedy spojrzała na prezent o charakterze prośby o przebaczenie, jakim był zając. Spoglądała w milczeniu na posiłek chwilę, zanim w końcu wzięła otrzymaną zdobycz i zaniosła w głąb swojej lokum, które jednak zajmowała w samotności. Po odłożeniu prezentu aż się rozejrzała po wnętrzu jaskini - zajęła niezbyt dużą wnękę a i tak sypiała w kryjówkach, które nie były widoczne na pierwszy rzut oka ale gwarantowały jej czas na ocenę sytuacyjną.Jaskinia pozbawiona nawet byle pierdółki ozdobnej sprawiała wrażenie pustej i nie zamieszkanej.
Trochę jak Tsuki.

Czy to się zmieni?

***

Szara samica przechadzała się po leżącym śniegu, gdzieniegdzie znajdowały się nawet większe zaspy białej masy, prawdopodobnie tylko czekały kusząc, by ktoś ochoczo się w nich zatopił w geście zabawy. Nawet po drodze zgarnęła zająca z ciekawymi białymi końcami uszami, w dalszym ciągu szła przed siebie pogrążona w milczeniu.
Nie wiedziała nawet kiedy przywędrowała pod jaskinię medyczną, z której dało się słyszeć lekkie poruszenie. Po zerknięciu zobaczyła tam basiora, który wydawał się zawzięcie czegoś szukać. Znowu był sam.
Nie zapukała, weszła cicho do środka i dopiero celowo uderzając w kamień, zwróciła na siebie uwagę Tarou. Wilk spojrzał na nią szybko i zaraz ogon mu opadł na jej widok. Zlustrowała go jak i półkę, po czym znowu przyjrzała się jemu zmęczeniu w oczach.
-Powinieneś odpocząć, jesteś przemęczony- powiedziała jasno, kładąc upolowanego kicacza i podsuwając go mu.
-Nie mogę- pokręcił głową ze słabym uśmiechem.- Muszę to znaleźć.
-W tym stanie to prędzej zaśniesz stojąc i wpadając na słoje, rozwalisz je- skwitowała krótko. Otworzył nieco szerzej oczy.- Albo sam się teraz położysz, albo zrobię to za ciebie. Musisz się zdrzemnąć, zasypiasz na stojąco.
Stała tak wpatrując się w niego poważnym wzrokiem a ponieważ nie zrobił kroku, Tsu westchnęła i zaczęła go ostrożnie popychać na najbliższe stanowisko leżanki. Dosłownie stała nad nim dając jasno do zrozumienia, że się nie ruszy do momentu, aż wilk nie zaśnie. Oczywiście, nie było bata, by zmieniła swoje stanowisko.

<Tarou? XD Wybacz za zwłokę>

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 328
Ilość zdobytych PD: 164

Od Tsuki Cd. Bai Langa



Wadera uniosła jedną brew ku górze.
-Tyle problemu z jednym szkodnikiem?- Zapytała spoglądając przy tym na trzymaną istotę przez jej łapę ku ziemi. Niby takie niepozorne a tyle zachodu? Nawet ciekawe.
-Nie patrz tak, wiesz jak ciężko złapać go pomiędzy słojami z ziołami i ich nie stłuc?- Tarou lekko się skrzywiła ale zaraz się zaśmiał cicho pod nosem.
-Wyobrażam sobie- rzuciła w odpowiedzi. Ponownie spojrzała na przyciskane życie przez nią.- Czyli tyle dobrego, że wyskoczył od was.
-Zapasy mogą być bezpieczne- westchnął zadowolony Bai. Wadera spojrzała na niego, jednak nic nie powiedziała ku niemu wówczas.- Jeszcze raz dziękujemy.
-Nie ma problemu- wzruszyła lekko ramionami.- Coś jeszcze można wam pomóc?
-Tak właściwie to nie- odpowiedział jej Tarou.- Ale dzięki za chęci.
-Spoko. W razie czego to wiecie.
-Tak, znajdziemy cię w chwili potrzeby- dodał Lang. Dwoje pozostałych wilków wróciło do jaskini, tym samym pozostawiając tamtą parę samych sobie. Jasny basior ponownie zwrócił się do szarej wadery.- Wygląda, że nie możesz znaleźć sobie zajęcia. Mam rację?
-Robię sobie turę po wszystkich, co poradzę- odparła spokojnie. Wskazała ruchem łapy za siebie.- Niedawno skończyło się działanie przy uzupełnianiu zapasów, może gdzieś jeszcze wsparcie jest niezbędne. Sprawdzić nie zaszkodzi.
-Tylko się nie przemęczaj- poprosił basior. W odpowiedzi Tsuki uniosła kącik ust do góry.
-Więcej wiary jest ci potrzebne- pozwoliła sobie na mały żart.

<Bai?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 218
Ilość zdobytych PD: 109

Od Leonarda do Vaayu

Samiec w ciszy obserwował waderę podążającą tropem swej przyszłej ofiary. Leo nie miał wątpliwości, że jej nos prowadzi ją prosto w stronę stada leśnych byków. Sam niedawno tamtędy przechodził. Zrobił to jednak trochę zbyt pewnie i zbyt blisko, bo omal nie skończył pod kopytami jakiegoś narwanego młodzika. Jako że basior nie planował wówczas polować, to nawet przez chwilę nie pomyślał on o ukryciu przed stadem swojej obecności. Jakiś podrostek uznał wtedy zapewne, że jest to dobra okazja, by się wykazać i pognał na czerwonego wilka. Leonardo w porę się jednak zorientował, że byk biegnie właśnie na niego i nie ma zamiaru się zatrzymać, i zdążył uciec od rogacza, nim ten stał się prawdziwym zagrożeniem dla jego życia. Biała wilczyca zatrzymała się nagle i odwróciła głowę delikatnie w prawo. Ruszyła ona powoli w tym kierunku z nisko opuszczoną głową. Stado było już bardzo blisko. Vaayu stała przez chwilę przeglądając się bykom. Zapewne szukała wśród nich osobnika, na którego mogłaby zapolować. Leonardo nie był pewien, na kogo padł wybór wadery, więc postanowił się jeszcze chwilę poprzyglądać. Wilczyca leżała nisko przy ziemi, aż pewien starszy osobnik nie oddalił się od reszty. Samica wyruszyła wtedy z ukrycia, wprowadzając popłoch wśród leśnych byków. Widać jednak było, że jedyne, na czym jest skupiona to jej przyszła ofiara. Waderze dość szybko udało się dotrzeć do wiekowego osobnika, jednak miał on jeszcze w sobie na tyle woli walki, że udało mu się zrzucić wilczycę, nim ta pozbawiła go życia. Stary byk kopał na oślep, mocno utrudniając samicy ponowne zbliżenie się do niego, nie ryzykując tym samym zranienia. Wtedy właśnie Leonardo poczuł się zmuszony do interwencji. Byk był dość mocno skupiony na obronie przed atakiem wilczycy, że pozostał niemal zupełnie bezbronny z drugiej. Starając się więc trzymać dość nisko, a jednocześnie utrzymując jak najszybsze tempo, szkarłatny wilk skrócił dystans pomiędzy sobą a kopytnym. Będąc już wystarczającą blisko, wilk porzucił swoją kryjówkę, ruszając z pełną prędkością w stronę leśnego byka. Nie spodziewając się nagłego ataku z drugiej strony, rogacz nie zdążył się obronić przed wbijającymi się w jego gardło kłami wilka. Byk próbował jeszcze chwilę walczyć, jednak zmuszony był już żegnać się z życiem. Po zaledwie chwili ofiara leżała już nieżywa na ziemi. Leo i Vaayu spojrzeli na siebie w niezręcznej ciszy.

- Wyglądało na to, że potrzebna Ci pomoc. - Powiedział młodszy wilk, przerywając wiszącą w powietrzu ciszę.

Basior odsunął się od leżącego przy ich łapach byka. Nie miał zamiaru narzucać się białej waderze. Samiec wiedział, że wadera podobnie jak on nie jest zbyt rozmowna, jednak jej brak reakcji wprowadził go w lekką konsternację. Nie był pewien czy nie zadziałał zbyt pochopnie, być może znów wtrącił się niepotrzebnie. Nie czekać więc na słowa wilczycy Leo postanowił się więc oddalić, by nie niepokoić już więcej samicy.




Vaayu?

piątek, 1 stycznia 2021

Podsumowanie grudnia !

 Witamy was kochani w kolejnym podsumowaniu! Dziś pod lupę weźmiemy nasz kochany grudzień. Posumowanie nieco spóźnione, lecz data została zmieniona, aby wszystko wyglądało dobrze. W grudniu na naszej stronie pojawiło się 89 postów. 

Oto przebieg podsumowania: 

Aktywność wilków :

Attano - 0 opowiadań
Bai Lang - 2 opowiadania 
Capitán - 4 opowiadania
Diegore Flamero - 0 opowiadań 
Hinata - 2 opowiadania
Ice Queen -7 opowiadań
Kuroi Hone -14 opowiadań
Leonardo - 2 opowiadania
Raquel - 16 opowiadań
Renesmee - 2 opowiadania
Samya - 3 opowiadania
Tarou - 3 opowiadania
Tristana - 1 opowiadanie
Tsuki - 1 opowiadanie
Tuisku - 2 opowiadania
Vaayu - 2 opowiadania 
Rodrigo - 11 opowiadań 

Nagrody:


1. 60 WD + 20 pkt. doświadczenia - Raquel

2. 40 WD + 15 pkt. doświadczenia - Kuroi Hone

3. 20 WD + 10 pkt. doświadczenia - Rodrigo 


Postarzenia:


Renesmee - 6 lat + 1 rok = 7 lat
Tristana - 5 lat+ 1 rok = 6 lat
Attano - 6 lat + 1 rok = 7 lat
Samya - 5 lat + 1 rok = 6 lat
Ice - 4 lata + 1 rok = 5 lat
Tsuki - 3 lata + 1 rok = 4 lata
Andzia - 6 lat + 1 rok = 7 lat
Raquel - 5 lat + 1 rok = 6 lat
Vaayu - 4 lata + 1 rok= 5 lat
Capitan - 6 lat + 1 rok = 7 lat
Tarou - 7 lat + 1 rok = 8 lat
Diegore - 6 lat + 1 rok = 7 lat
Bai - 3 lata + 1 rok = 5 lat
Tuisku - 5 lat + 1 rok = 6 lat
Kuroi - 7 lat + 1 rok = 8 lat
Hinata - 8 lat + 1 rok = 9 lat
Leonardo - 1 rok 

Aktualności:


~W naszych szeregach zawitał Rodrigo, a dwa wilki zostały wydalone 

~Wataha wciąż pozostaje bez nowych par, ani miotów, lecz może z czasem ulegnie to zmianie. 

~Opowiadania 1000+ są oznaczone etykietą Bonus zachęcamy do przejrzenia jej ^^

~Mamy nowy wspaniały szablon, za co dziękujemy z całego serduszka jego autorce <3 

~ Grudzień był nieco mniej aktywnym miesiącem, ale wiadomo, świąteczne przygotowania, jak i same święta robią swoje ^^ (alfa do tej pory nie czuje nóg po sylwestrze) 

Dziękujemy wam za ten rok kochani. Pomimo ciężkich chwil jesteście z nami i razem możemy budować wspaniałą rodzinę na naszej watasze. Liczymy, że obecny rok, będzie lepszy niż poprzedni i przyniesie nam wiele szczęścia. 

~ Alfa Renesmee