Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

piątek, 28 stycznia 2022

Od Itami do Atrehu ~ Wzloty i upadki

Podniosła głowę z wyraźnym przeczuciem, że coś jest nie tak. Zamrugała parę razy zaspanymi oczami, ziewnęła przeciągle. Skierowała się w stronę " jaskiniowego kąpieliska" jeśli można to tak nazwać z myślą o wczorajszym wydarzeniu
- Tsumi poroniła. - usłyszała od Lonyi, godzinę po wydarzeniu. Widok zalanego krwią stołu, którego Lonya starała się doprowadzić do względnego porządku, zagnieździł się mocno w jej pamięci. Pamiętała jeszcze zakrwawiony koszyk i już nie musiał jej nikt tłumaczyć, co się w nim znajdowało. Zrozumiała od razu. Biedna Tsumi, biedny Atrehu. I pomimo tego, nie wiedziała, dlaczego czuła w tym wszystkim swoją winę. Dowiedziała się od wilków, że widziano ją z Atrehu. Itami głupią nie była, potrafiła połączyć fakty i wydarzenia. Każdy wiedział, że każda opowieść ma swą mroczną stronę - i czuła, że przyczyniła się do jej powstania. Gorąca kąpiel ostudziła jednak jej złe myśli - nie do końca, bo wciąż myślała o tej parce.
Co teraz będzie z Tsumi? Co teraz robi Atrehu?
Wyobrażała sobie samca, wtulonego do smutnej wadery, ruchem jego mocnej łapy, przejeżdża pocieszająco po jej głowie. Nuci uspokajającą melodyjkę. Cholera... przez chwilę poczuła... zazdrość? Nie, to nie może być to. Itami, ty nieczuła suko... Atrehu przeżywa tragedię, a tobie się na czułości zbiera. Gdy drugi raz wypłukała twarz, nakładając na futro balsam sosnowy, pomyślała teraz o Tsumi. Co może czuć wadera, która przed chwilą straciła owoce, zasiane z miłości? Ból to na pewno. Ponadto możliwe jest powstanie depresji poporodowej... Itami, to samo życie, a nie wykład z medycyny położniczej.

~ Przeżywa horror - pomyślała po chwili i wzięła się za spłukiwanie z futra pachnącego balsamu.

Wyskoczyła z kąpieliska i pomyślała, że gdy doprowadzi swe futro do względnego porządku, pierwszym krokiem do zaczęcia nowego dnia, będzie sprawdzenie, co u Atrehu i jego partnerki. Z tym postanowieniem wyszła z mieszkania i skierowała się w stronę jaskini basiora, ale gdy tylko tam dotarła, przywitały ją cisza i mrok. Itami próbowała nawet zawołać, w nadziei, że Atrehu przebywa gdzieś w głębi jaskini, ale niestety, odpowiedziało jej własne echo. Następnie spotkała Tarou w towarzystwie Itachiego, a oni zaś zdradzili jej, że widzieli, jak Atrehu zmierzał na południe.
- Nie wyglądał najlepiej. - powiedział Tarou. - Był mega wkurzony i zszokowany.
Podziękowała im i podążyła w ślad za wskazówkami basiorów, jednocześnie zastanawiała się, co też doprowadziło samca do takiego gniewu? W powietrzu, zmieszanym z zapachem zwierzyny, czuła intensywną woń basiora.
W jej głowie zaczęły się kreować wszystkie możliwe złe scenerie z udziałem jej przyjaciela, ale przecież... nie powinien sobie nic zrobić, prawda? Ma mnóstwo do stracenia, choćby nawet Tsumi, z którą może mieć jeszcze więcej szczeniąt. - Wkrótce dowie się, że co do tego, porządnie się pomyliła.
Spotkała Atrehu miotającego się na wszystkie strony. Stawiał ciężkie, wściekłe kroki, a jej uszy zarejestrowały jego wściekłe dyszenie.
- Atrehu? - odezwała się wadera, poczynając kilka kroków w jego stronę. Nie była pewna, ale gdy basior zmierzył ją wzrokiem, płomienie w jego oczach szalały wściekle, jakby rzeczywiście w ich wnętrzu żarzył się żywy ogień. Gwałtownie nabierał powietrze w płuca przez nos i dyszał, jak rozwścieczony byk na widok czerwonej chusty. Nie odezwał się ani słowem i wznowił swą wędrówkę od drzewa do drzewa, prychając i klnąc przed nosem. Waderze zdarzyło się przechwycić jego gniewne słowa, wypowiedziane szeptem.
- Jak mogła... Nic jej nie obiecywałem... Nie jestem niczemu winien... - rzucał w przestrzeń niezrozumiałe dla Itami słowa, obserwowała go z niepokojem w oczach - płomień w źrenicach wydawał się rzucić na nią w każdej chwili, mięśnie łap i brzucha pracowały intensywnie, a jego długi ogon obijał się o każde napotkane drzewo.
- Atrehu... - powiedziała znowu, podchodząc do basiora.
- Czego chcesz? - syknął wściekle basior. - Niczego od ciebie nie chcę, idź w cholerę i zostaw mnie w spokoju!
- Nigdzie nie pójdę. Nie teraz! - odwarknęła mu Itami.
Basior na odzew Itami, warknął głośno i przeciągle, ale nic nie uczynił.
- Nic jej nie obiecywałem...
Do wadery zaczął powoli docierać sens wypowiadanych słów Atrehu, ale to tylko były jej domysły, więc stanęła mu na drodze, usiadła i zadała mu pytanie poważnym i pewnym tonem.
- Atrehu, powiedz, co się stało?
- Nie twój interes, smarkulo. Zostaw mnie!
Z tymi słowy, basior przeszedł nad siedzącą waderą -była bowiem tak niska, że spokojnie mogła przejść między jego łapami - zawadzając jedynie o nią swym ogonem.
- I tyle masz mi do powiedzenia? - zapytała spokojnie, bez cienia gniewu, bowiem wiedziała, że Atrehu targała wściekłość. Pod jej wpływem, zdarza się powiedzieć kilka słów za dużo. Słów, których później będzie się żałować. A Itami zaś pożałuje, że nie zareagowała nic w sprawie swego przyjaciela. Wstała więc, otrząsnęła się ze śniegu. Poczekała, aż Atrehu zatrzyma się przy krawędzi stromego zbocza, po czym z rozpędu popchnęła go, ale na swe nieszczęście, włożyła w to za dużo sił i prędkości, że nie zdołała wyhamować przed czasem i sturlała się wraz z basiorem po pochyłości wniesienia. W tamtym momencie poczuła, jak basior nieumyślnie uwięził ją w swym uścisku, słysząc przy tym jego gniewne krzyki. Wadera wyłoniła głowę spod grubej warstwy zaspy, w której wylądowała, otrząsnęła się nieco i podeszła do leżącego pod drzewem przyjaciela. Ułożyła łapę na jego policzku i użyła mocy. Czuła w organizmie buzującą adrenalinę, która wręcz rozrywała go od środka, więc siłą swej woli, zmusiła jego ciało do zmniejszenia jej ilości. Pobudziła zaś wydzielanie do krwi oksytocyny - hormon powodujący rozluźnienie mięśni i doprowadzający oddech samca do w miarę umiarkowanego stanu - czuła, jak basior z chwili na chwilę, się uspokaja.
- Coś ty mi zrobiła? - zapytał, tym razem spokojniej.
- Tśśś...- wydała z siebie uspokajająco wadera. - Już dobrze.
Dalsze poczynania Itami doprowadziły do tego, że Atrehu ułożył się na brzuchu, a wadera zaś czerpiąc wodę z zewsząd otaczającego ich śniegu, pozwoliła wniknąć jej w futro basiora, aby potem przeniknąć pod skórę i rozluźnić jego jeszcze bardziej pracujące mięśnie. Panowała nad żywiołem, płynnymi ruchami swych łap po ciele basiora, pozwalała "Przelać się" w głąb ciała Atrehu w nadziei, że uzyska oczekiwany efekt.
- Atrehu? - odezwała się po chwili.
Atrehu nie odezwał się, tylko wydobył z siebie przygnębiające burknięcie jako odpowiedź.
- Co się stało? Co cię tak wnerwiło?
- Ughh... wszystko moja wina... opuściła mnie... ale z drugiej strony nic sobie nie przyrzekaliśmy... - Mówił urywanymi zdaniami i pomimo, że mocą rozluźniła jego ciało, w tonie dało się słyszeć nutkę żalu i smutku. - Najbardziej jednak wściekam się, że nie potrafiłem nic zrobić w kwestii jej poronienia... jakimś cudem udało się dowiedzieć jej o nas i naszym występku. To ją dobiło.
- Więc i ja czuję się winna. - mruknęła pod nosem Itami, ale Atrehu to usłyszał.
Wydawać by się mogło, że gdyby nie wypełnione przygnębieniem westchnięcia basiora, otaczałby ich nieskazitelny spokój, podsycany od czasu do czasu łagodnym, aczkolwiek arktycznym powiewem wiatru - wsłuchując się w jego melodię, Itami zorientowała się, że mięśnie samca pod jej łapami były w pełni rozluźnione, więc zeszła z niego i spojrzawszy przyjacielowi głęboko w oczy, zapytała.
- Wszystko w porządku?
Basior nie użyczył odpowiedzi od razu, bowiem wstając na równe łapy - co w oczach Itami, basior stał się potężny od niej, gdyż czubkiem swej głowy sięgała mu ledwo do ramienia - obdarzył waderę tym razem łagodniejszym, jednakże też nieco smutnym wzrokiem.
- Przeżyję - odpowiedział cicho Atrehu - Jakoś to przeżyję.
Itami, siedząc tak przy nim, wpatrując się w jego źrenice, nie wiedziała już, jak pomóc basiorowi, dlatego znacznie przybliżyła się do niego i swymi łapami (drobnymi w stosunku do niego) próbowała go objąć w ciepłym uścisku. Basior drgnął nagle, ale nic nie zrobił - jedynie co, odwzajemnił uścisk, przez co Itami poczuła mocne objęcie jego mocnej, umięśnionej łapy. Wtulała swój policzek w gęste i ciepłe futro na piersi przyjaciela, jakby chciała się w nim zatopić, zatracić się w nim całkowicie - a jeszcze dźwięk bijącego serca, umacniał ją w pragnieniu pozostania w tej pozycji, jeszcze przez jakiś czas.|
- Atrehu, wiesz że... jesteś moim przyjacielem. Niezależnie od tego, co się stało. Współczuję tobie i Tsumi. Bardzo, ale to bardzo mi przykro. Chciałabym jakoś cofnąć czas. Basior milczał, tylko pieszczotliwie i uspokajająco, gładził ją wzdłuż brzucha, do jej drobnego ramienia. Wadera nie usłyszała odpowiedzi, ani przerywniku z jego strony, kontynuowała więc dalszy monolog.
-... wiesz, ja również czuję się winna...
Atrehu w tym momencie zabrał głos. Stanowczo, ale spokojnie.
- Nie obwiniaj się o to. To była moja... ehhh, nieważne. Zapomnij o tym.
I siedzieli tak wtuleni w siebie jeszcze przez jakiś czas, Itami nie wiedziała już nawet, ile to trwało. Półgodziny? Godzina? Nieważne były dla niej wskazówki czasowe - chciałaby, aby ta chwila trwała wiecznie. Rozkoszowana biciem serca Atrehu i ciepłem jego ciała, pieszczącym jej policzki, westchnęło krótko, aż gęsta para ulotniła się z jej pyszczka.

<Atrehu?>

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1387
Ilość zdobytych PD: 693 PD + 5% (34 PD) za długość powyżej 1000 słów
Obecny stan: 2373

Brak komentarzy

Prześlij komentarz