Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

niedziela, 30 stycznia 2022

Od Yneryth’a c.d Naharysa ~ Początek

Słońce było już w połowie drogi. Wokół wzgórza na środku polany, nie było już śniegu. Trawa nabierała pięknego koloru zieleni, a kwiaty powoli wzrastały. W środku całego tego zjawiska znajdował się właśnie on. Basior, który nawet nie widział, co tu robi i po co tu jest. Słodko spał, myślami był oddalony o setki kilometrów drogi od miejsca, w którym spoczywał. Wszystkie myśli tego dnia wracały do początku jego istnienia, a raczej tego, co pamięta. Był to dzień, który pozostawił mu w głowie jeden obraz, grzmoty i błyski, malowały się w jego podświadomości. Yneryth’a obudził nagły hałas. Dźwiękiem, który usłyszał była chyba spadająca gałąź z drzewa, pod którym spał. Zaczął jak zwykle swoją codzienną rutynę. Wylizał się, aby jego futro było czyste, następnie wstał ze smutkiem, kierując swoje oczy ku słońcu. Pomyślał:
- Kolejny dzień, ugh jak ja ich nie cierpię.
Opuścił głowę i wszedł w gaj.
Podczas powolnego i mozolnego spaceru po lesie zgłodniał. Zastanawiał się, co dziś zaoferuje mu natura. W pewnym momencie natrafił na jakiś trop. Zatrzymał się i przyglądał się dziwnym odciskom, pozostawionym na krawędzi kałuży pośniegowej. Te odciski były mu już znane. Podążył za nimi bez namysłu. W końcu czego miał się obawiać? Basior polował już na wiele. Sam już nie był pewien czy jakieś dzikie zwierzę może mu zagrozić. Zbliżał się już do swojej ofiary. Słyszał jej odgłosy, jej tuptanie, oraz dźwięk skubania trawy. Wilk znikł w iluzji i zaczął się skradać. Widząc sarnę, mianowicie jego dzisiejsze śniadanie, rozmyślał już nad sposobem jej śmierci. Przez głowę przechodziło mu wiele pomysłów. Jednym z nich było zwyczajne magiczne rozpłatanie. Najśmieszniejszym dla niego samego było jednak prymitywne rozszarpanie jej żywcem. Tak też zrobił. Zaszedł sarnę od tyłu i uderzył ja łapą z całej siły. Sarnę lekko odrzuciło w bok. Z jej boku zaczęła wypływać krew, mięso było rozcięte od pazurów, zwisało i rozpalało apetyt wilka. Zwierzę rzuciło się do ucieczki. Yneryth ucieszył się, nie dość, że zje, to jeszcze zrobi poranny trening. Dwie pieczenie na jednym ogniu bardzo go ucieszyły. Zaczął biec, rozpędzał się, wciąż był lekko w tyle za sarną. Po kilku minutowej gonitwie znudziło mu się gonienie jej. Widząc wilgotną powierzchnię przed nimi, błyskawicznie ją wykorzystał. Teren przed sarną błyskawicznie zamarznął. Łania nie miała szans. Pośliznęła się na nim i upadła. Basior zaraz po jej upadku zmienił lód z powrotem do naturalnego stanu. Skoczył z otwartym pyskiem bezpośrednio na zwierzynę. Było słychać tylko piski umierającej zwierzyny.
Pożywiony podziwiał plamę krwi pozostawioną po uczcie. Resztki i kawałki mięsa leżały dookoła niej. Yneryth upaprany czerwonym sarnim sokiem powoli wstał i krwawym szlakiem zaczął wracać na polanę. Po drodze pomyślał, że trening przydałby mu się. Magia dawała mu niezłe fory, ale nie chciał liczyć tylko na nią. Przypomniał sobie bolesny widok Naharysa leżącego w śniegu i udającego, że nic mu nie jest.
- Ciekawe jakie to uczucie. – Pomyślał na głos.
*
Leżał na ziemi, lekko zdenerwowany, tym, że już się ubrudził. Samo leżenie już wystarczyłoby miał dość siedzenia tu. Znajdował się na skraju miejsca, gdzie inne wilki trenowały. Yneryth tym razem bez iluzji, leżał i przyglądał się im. Widział, że wahadło, którym oberwał Naharys, nie jest łatwe do pokonania. Większość kandydatów obrywała i lądowała na ziemi kilka metrów dalej. W głowie układał plan jak je przechytrzyć. Jego kontemplację przerwał jednak niespodziewany głos za ogona.
- Czemu się tak przyglądasz?
Zapytał go, już dobrze znany mu głos. Basior nie cieszył się, że znów go słyszy. Niestety jest skazany na nich wszystkich. Jego samotność, oaza spokoju, a zarazem święty grał, już nie istniał. Nie było już ciszy. Po krótkim namyśle odpowiedział: 
- Patrzę, jak trenują. Dawno nie widziałem wilka, więc korzystam z okazji. - odpowiedział od niechcenia.
Basior wspominał dobrze swoje treningi. Najbardziej napawały go myśli o biegu z wymijaniem przeszkód, drzew wyrw w ziemi, a nawet kolczastych krzewów. Niestety siły nigdy nie mógł poćwiczyć, zwyczajnie nie miał możliwości. W końcu, jaki głupi musiałby być, by ładować się pod groźne zwierzęta leśne po prostu, by potrenować. Nie próżnował jednak z trenowaniem tkania piasku, lodu i ziemi. Miał wiele ciekawych technik, pozwalających wykorzystać brak skupienia rywala. Najczęściej jednak była to dla niego zabawa, czuł przewagę, rozpruwając, oraz zabijając zwierzęta ich własną masą ciała i szybkością. Niestety pojedynku z wilkiem nigdy nie przeżył, nie miał nawet pojęcia, czy one też są tak nieostrożne. Do tej pory zauważył, że Kotori działa pod wpływem emocji co czyniło go podatnym na popełnianie błędów. Naharys jednak potrafił się skupić na celu, myślami jednak błądził, myśląc o rodzinie i przyjaciołach. Yneryth’owi wydawało się, że samo wspomnienie sarkastycznym tonem o jego rodzinie, wystarczyłoby, żeby stracił na chwilę skupienie. Jego rozmyślanie przerwała odpowiedź wilka.
- Nie chcesz czegoś spróbować? Mamy tu dużo opcji treningu.

Naharys ?

PODSUMOWANIE 
Ilość napisanych słów: 769
Ilość zdobytych PD: 384
Obecny stan: 4423

Brak komentarzy

Prześlij komentarz