Podkład - https://www.youtube.com/watch?v=uNGmyQ8UbZ8
Wadera była ogólnie zszokowana zachowaniem wilka, który zajmuje tak poważne stanowisko, jak kapitan wojska. Zastanawiała się jakim cudem ktoś taki kto w jej rodzinnej watasze był zazwyczaj oschły i nieprzyjemny w obyciu, może być tak miłym wilkiem. Przekrzywiała raz po raz łbem zdziwiona coraz bardziej, zwłaszcza propozycją lepszego poznania się. Z szacunku bała się odmówić, więc nawet przez myśl nie przeszło jej, by to zrobić. Kiwnęła więc białą głową, a jej czarne uszy pokazywały zainteresowanie i jakiś rodzaj uległości.
- Zatem niech tak będzie. - Wilczyca miała nadzieję, że z tak ważną osobą, pozna również inne ważne sprawy w watasze i kto wie, może otrzyma jakieś zadanie dla siebie. Rzuciła uśmiechem do samca i ruszyła we wskazanym przez niego kierunek.
Samica pierwszy raz od już bardzo dawna poczuła się całkowicie bezpiecznie, bo jakże inaczej miałoby być w towarzystwie wojownika, a zwłaszcza kapitana. Z pewnością był to wilk o bardzo dużym doświadczeniu, które w razie czego mogą okazać się niezastąpione. Biała walczyć potrafiła, jak na wilka każdego przystało, jednak nie lubiła tej umiejętności wykorzystywać, to po prostu nie sprawiało jej żadnej satysfakcji. Poza tym walka była dla niej zawsze jakąś formą ostateczności, gdy już zawodzą rozum i serce. Jej również przeszłość nie dawała spokoju. Ciągle miała przed oczami, jak wilki z wrogiego stada rozszarpują jej rodzinę, za powód mając jedynie chęć przejęcia władzy nad ich wspaniałymi terenami.
Szli sobie przez chwilę w milczeniu. Bel nie umknęło kilka przelotnych spojrzeń na jej osobę przez basiora. Zastanawiała się, o czym on tak myśli. Wcześniej powiedział jedynie, że męczy go przeszłość. Nie znała jego przeszłości, zatem nie chciała zadać mu bólu, pytając o cokolwiek, bo mogłaby przez przypadek spytać akurat o coś, o czym lepiej, aby milczała. Było jeszcze ciemno, ale wilczyca dostrzegła, jak pod wpływem napływających porannych promieni słońca, basior robi się jakby jaśniejszy, aż w końcu zrobił się biały, jak i ona. Wilki mieszkające tutaj z pewnością były nieco dziwne z tymi mocami zmian koloru sierści. Zaśmiała się w duchu na tą myśl i potrząsnęła nieco łbem, jakby odganiała się od much. Nagle ich oczom ukazał się gaj, porośnięty wieloma grzybami. Bel podniosła łeb.
- Chyba już tędy kiedyś przechodziłam.
- Tak to Golden Grove. To najlepsze miejsce do polowań, kręci się tu bardzo dużo zwierząt, zwabionych przez grzyby i jagody, które rosną nieopodal. - Samiec wyprostował się dumny z tak uroczego miejsca.
Ruszyli znów lekkim truchtem, zniżając głowy. Węszyli. Bel jako pierwsza zwietrzyła zapach zająca. Stanowił on zazwyczaj jej najłatwiejszy posiłek, ale widziała brak zainteresowania samca, tym łatwym łupem. Skierowała się do niego i ujrzała, na czym skupił on całą swoją uwagę. Był to bardzo duży samiec bobra, urzędujący w pobliżu małego zbiornika wodnego. Wilczyca spojrzała na samca, a ten nawet oczu nie oderwał od celu. Stał nieruchomo z jedną łapą podniesioną ku górze, jakby czekając już tylko na dogodny moment. Belief nie ruszała się również, nie chciała popsuć mu polowania, ale w ciszy kalkulowała w głowie, czy widziała kiedykolwiek, aby ktokolwiek jadł bobra. Przecież to takie ciekawe stworzenia. Przekrzywiła lekko łeb i nim się obejrzała, bóbr leżał już w bezruchu, pod ciężarem Naharysa.
- Zapraszam na śniadanie. - rzekł wyraźnie zadowolony z faktu, że udało mu się upolować coś większego niż tylko dla samego siebie.
- To był spory samiec, nie wiem, czy umiałabym pokonać go z taką szybkością.
- Trochę wprawy w bojach i coś takiego nie jest niczym szczególnym. Jeszcze się nauczysz.
Wilki spożywały posiłek ze smakiem, a kiedy skończyły, bel podeszła do zbiornika wodnego, by opłukać pysk z krwi. To był dobry czas na chwilę odpoczynku. Położyła się więc, a samiec zrobił to samo nieopodal.
- Dziękuję za posiłek, nigdy nie sądziłam, że można upolować bobra. Zazwyczaj jadam zające.
- Trzeba urozmaicać dietę. - zaśmiał się wilk i spojrzał w jej kierunku, machając lekko ogonem. Czegoż chcieć więcej po udanym polowaniu, po posiłku i w dobrym towarzystwie. Oboje mieli gdzieś z tyłu głowy wciąż blizny przeszłości, ale mimo to, żadne z nich nie pokazywało tego po sobie. W końcu samica odważyła się zadać jakieś pytanie.
- Czy mógłbyś opowiedzieć mi coś o stadzie? Jak długo tutaj jesteś, kto czym się zajmuje i czy dużo masz pracy jako kapitan? Wszystkie te pytania wypłynęły z niej stróżkami. Od dawna ją to wszystko ciekawiło i chciała, by ktoś przysiadł z nią i jej to wszystko wyjaśnił. A teraz nadarzyła się właśnie idealna okazja.
Naharys?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 710
Ilość zdobytych PD: 355
Obecny stan: 1441
Brak komentarzy
Prześlij komentarz