Plecenie wianków to naprawdę fajny pomysł. Gdy zbierałam niebieskie oraz fioletowe kwiatki, myślałam nad tym, czy będą się one odpowiednio komponować z futrem Sininen oraz Noitera. Gdy w końcu skończyłam zbierać spory pęczek roślinności, okazało się, że w zdecydowanej większości znajdowały się w niej chabry wraz z fiołkami. Zebrane rośliny podzieliłam na dwa bukieciki i przygotowałam je do plecenia. Usiadłam koło Noitera i czekając jeszcze na Sini zaczęłam pracę nad wiankiem dla Noitera. Usłyszałam od Cioci Lonyi, że fiołki mają jakąś fajną symbolikę, ale nie ważne, jak długo myślałam, nie potrafiłam sobie jej przypomnieć. Ostatecznie stanęło na tym, że są w bardzo ładnym, delikatnie fioletowym kolorze.
Czas zleciał dość szybko i nim się obejrzałam, miałam skończony wianek dla basiora i byłam w połowie wielokwiatowej korony dla Sininen. Widząc jednak niemą irytację, a także skupienie na pyszczku Kropelki, podeszłam do niej i zapytałam
– Jak Ci idzie? Wszystko okey? – Podeszłam, przyglądając się nieco poturbowanym kwiatom. ~Oj nie za bardzo~ pomyślałam, jednak nie dając po osobie tego poznać, uśmiechnęłam się pokrzepiająco do młodszej i zabrałam się za tłumaczenie jej krok, po kroku, jak można to sprawnie naprawić. Po około 15 minutach, w łapkach młodszej znajdował się delikatny wianek. Słowa pochwały padły z pyska basiora, a nim się obejrzałam, stokrotki wylądowały na mojej głowie. Zacięłam się na krótką chwilę, a po chwili rzuciłam się na młodszą z ogromnym uściskiem.
– Dziękuję Sini! – gdy odsunęłyśmy się od siebie, sięgnęłam ogonem, po niebieską koronę i również nałożyłam ją na głowę waderki. – Myślę, że pasuje Ci idealnie. – Powiedziałam z uśmiechem, gdy skrepowana Kropelka zasłoniła pysk. Ponownie skończyłyśmy w wielkim uścisku.
– Awww, jak uroczo razem wyglądacie. – Głos Noitera spowodował, że odsunęłyśmy się od siebie nieznacznie, a ja poczułam na swym pysku wypieki. – Byłyby z Was świetne księżniczki – Dodał szybko. – Zupełnie jak te z bajki o kwiecistych siostrach. Chcecie posłuchać? – Mój wzrok skierowałam na szarą. Waderka przytaknęła nieznacznym ruchem Głowy, na co basior ucieszył się wielce. Ułożył się wygodnie, co i my uczyniłyśmy i już po chwili, w pozycji półleżącej słuchałyśmy ilustrowanej cieniami, historii.
< Skok do teraźniejszości >
Rok minął nam niezwykle szybko, sporo się działo, a nasza wesoła gromadka dorosła. Każde z nas, tak jak tato, miało swoje nowe/stare obowiązki. Nie było źle, lubiłam swoją pracę. Widziałam, że rodzeństwu również nie szło najgorzej. Lecz to już nie były już te same czasy. Taaak. Dzieciństwo już nie wróci… chociaż? Czy musi? Te i inne myśli zawalały mi głowę, w to przyjemne późno wiosenne popołudnie.
– Ziemia do Chmurki! – Szara łapa Kropelki przesunęła mi się kilkukrotnie przed oczyma.
– Tak, tak. Przepraszam, zamyśliłam się. – Uśmiechnęłam się do waderki, wygrzewającej się ze mną na piaszczystej plaży. Oczy Sininen, przyglądały mi się przenikliwie. ~Za dobrze znam to spojrzenie... Nie, nie dam Ci się tym razem.~ Stwierdziłam w myślach, jednak już po krótkiej chwili konfrontacji ze świecącymi oczyma siostry, wymiękłam.
– Ehhh… Dobra już Ci mówię. – Westchnęłam, dostrzegłam, że kąciki ust wadery lekko się podniosły.
– Zawsze to na Ciebie działa. – Zaśmiała się Sini i szturchnęła mnie lekko w bok. Przewróciłam oczami, udając obrażoną, ale nie minęło nawet kilka sekund, a już śmiałyśmy się razem.
– Widzisz Sini. Zastanawiałam się nad ostatnim rokiem naszego życia. – Zaczęłam, gdy obie się uspokoiłyśmy. Dużo się działo, z resztą sama doskonale o tym wiesz, ale… zastanawiałam się, czy nie można by… Wrócić do tych dobrych chwil? – Skupienie na pysku Kropelki zdradzało, iż zastanawia się nad moimi słowami. Nie odpowiedziała mi jednak. – Wiesz… wiem, że Cięto raczej nie bawi, ale czy mogłybyśmy pozbierać razem muszelki i bursztyny? Może znajdziemy coś ciekawego. Plaża jest dość rozległa i chyba nigdy jeszcze nie przeszłyśmy jej całej wzdłuż i wszerz. – Spytałam z nadzieję na wspólne spędzenie czasu jak za dość niedawnych, szczenięcych czasów. Wilczyca zerknęła w dal, na rozległy piaszczysty brzeg naszej watahy. Gdzieś w dali malowały się stare kłody, wyrzucone na brzeg i parę większych głazów. Po chwili Sini odwróciła się, z powrotem do mnie i zaczęła mówić
– Myślę, że…
<Sininen?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 643
Ilość zdobytych PD: 321
Obecny stan: 784
Brak komentarzy
Prześlij komentarz