- Owszem, jestem.
Samiec nadal miał przechyloną głowę i również zastrzygł uszyma, słysząc delikatny szelest dobiegający z pobliskich zarośli.
- Dlaczego za mną idziesz? - spytał po chwili.
- Jak to dlaczego? - wilczyca była wyraźnie zdziwiona pytaniem i pozwoliła sobie na kilka kroków naprzód by pokazać swój biały łeb samcowi. Spojrzała na niego swym przenikliwym zielonookim spojrzeniem, za którym krył się wielki znak zapytania.
Samiec nie odpowiedział. Miał mętlik w głowie i czuł spore zakłopotanie. Ona zaś poczyniła kolejny krok, wychodząc z zarośli coraz odważniej.
- Martwiłam się o Ciebie Yn - rzekła to z tak mocnym przekonaniem i wczuciem się w sytuację, że nie pozostawiało to żadnych wątpliwości dla samca, który nadal stał w osłupieniu, nie bardzo wiedząc, co ma powiedzieć. - byłeś w kompletnym amoku. Bałam się, że zrobisz sobie krzywdę.
- Dlaczego miałbym sobie robić krzywdę? - spytał po chwili samiec. Spojrzawszy w niebo, uspokoił się, ponieważ niebo znów zakryły gęste chmury, a księżyc zdawał się zniżać ku horyzontowi. Zwiastowało to nie co innego, niż bliskie nadejście poranka, jednak wciąż jeszcze było dość ciemno. Zdał sobie sprawę, że niewinny spacer z nową wilczycą, zajął im całą noc.
- Nie pamiętasz, prawda? - jej głos zdawał się na moment posmutnieć, ale zaraz po chwili zaczęła mu wszystko tłumaczyć.
- Pamiętam, że zaatakował nas Bies.
- Właśnie! - wyraźnie ucieszyła się wadera. - jego trzecie oko, musiałeś nieostrożnie w nie zajrzeć i najpewniej zahipnotyzował Cię. - wyszła z zarośli i obeszła samca dokoła, opowiadając mu, jak mniej więcej wyglądała walka w jej oczach. Wspomniała też o chwilowej utracie przytomności i o znalezieniu ciała biesa nad przepaścią.
Samiec w milczeniu słuchał opowieści, a wilczyca kontynuowała:
- i wtedy to nie odpowiedziałeś na moje wołanie, po prostu patrzyłeś na mnie i jak gdyby nigdy nic odwróciłeś się i sobie poszedłeś. Wiem, że znam Cię w zasadzie od dzisiaj, to nie jest jakoś dobrze... - wilczyca wpadła w zakłopotanie - ale... ale to było bardzo dziwne. Jestem przekonana, że to za sprawą trzeciego oka Biesa. Że to jego sprawka.
Wilczyca opowiedziała mu również historie ze swej rodzinnej watahy. Niedaleko jej stada miał leże bies, o wiele potężniejszy, niż ten, którego dzisiejszej nocy napotkali. Był lokalny postrachem i wiele wilków odeszło, robiąc sobie krzywdę w taki czy inny sposób, poprzez jego silną hipnozę. Każde szczenie było uczone na ten temat, aby pod żadnym pozorem nie patrzeć mu w oczy.
- Przyszłam aż tutaj za Tobą, ponieważ martwiłam się, że coś sobie zrobisz. Może to zabrzmi dziwnie, ale zdążyłam Cię polubić i nie chciałabym, abyś skończył jak tamci z mojej rodzinnej watahy, robiąc coś głupiego. Ale na szczęście skończyło się tylko na tym, że gadałeś coś sam do siebie. Poza tym cóż ja bym powiedziała Rene! Że zostawiłam Cię samego? Nie byłoby dla mnie wytłumaczenia. - zaskomlała cichutko, jakby chcąc skwitować swoje słowa. Jednocześnie skrzywiła się nieco, ponieważ, krzywo postawiła łapę i znów przeszył ją ból. - cholera. - usiadła na przeciw niego i spojrzała na swoją tylną nogę. Rana nie wyglądała zbyt dobrze, ale na tę chwilę nie wyglądała też tragicznie. Yneryth spojrzał na nią dokładniej i zbliżył się nieco, by lepiej widzieć. Dopiero teraz dostrzegł, że jest ona ranna. Sam też był, ale były to tylko drobne zadrapania, a ona miałą dwie głębokie rany po pazurach bestii na udzie.
- Belief! Czy wszystko okey?
- Tak wiem. Nie przydałam się za bardzo w walce. Kiedy go zaatakowałam, wbił mi łapsko w udo i zrzucił mnie z siebie, a ja wtedy straciłam przytomność, tak jak mówiłam wcześniej.
- Ale nie mówiłaś, że jesteś ranna. - dodał, prawie szepcząc. Troszkę za dużo się działo. Najpierw potwór, potem pełnia i jego własne problemy z tożsamością, do tego wszystkiego podobno "gadał sam ze sobą" a przecież wyraźnie widział wilka, z którym mówił. Teraz jeszcze ona i do tego ranna. Czy to wszystko miało jakieś znaczenie? Na te chwile wilk nie mógł nic z tej układanki zrozumieć.
- Nie mówiłam jeszcze o czymś. - uśmiechnęła się subtelnie z wyrazem niewinności. - Gdy biegłam do Ciebie, z ciałem Biesa działy się dziwne rzeczy... Oplotła go roślinność, zdawało mi się, jakby ziemia chciała go pochłonąć. Las jakby śpiewał, jakby płakał. Było jakoś ... dziwnie wiesz? Może powinniśmy tam pójść jeszcze raz i to sprawdzić? - spytała i nie czekając na jego reakcję, zajęła się wylizywaniem rany bowiem czuła, że czeka ją kolejna wędrówka przez las.
Yneryth ?
Ilość napisanych słów: 762
Ilość zdobytych PD: 381 PD
Obecny stan: 2612 PD
Brak komentarzy
Prześlij komentarz