Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

wtorek, 7 czerwca 2022

Od Naharys'a cd Belief [Cz.2] ~ Pozbawieni Snu

Naharys był niemal prawie przekonany, że na środku niewielkiej polany, w centrum wyciętego pierścienia, siedziała jego zaginiona miłość. Być może już nieżywą. Pina z opuszczoną nisko głową, ściskała się lewą łapą za ramię - w taki sposób, jakby przed chwilą w nie oberwała, czy też próbowała zatamować nieistniejące krwawienie. Przekroczył granicę wysokiej trawy, zbliżając się nieznacznie do wadery i bojąc się jednocześnie tracić ją z oczu - wydawało się mu, że zaraz wadera rozpłynie się w powietrzu. Przy tym czuł nieopisane szczęście, gdy ją widział, lecz jednocześnie, gdzieś w głąb siebie, doskwierał mu srogi żal. Zdawał sobie sprawę, że to jedynie sen, wywołany tęsknotą za nią - za waderą, której przysięgał wieczną miłość i pamięć... która nosiła pod sercem ich szczeniaki. Tak bardzo mu jej brakowało. 
- Pina... - chciał powiedzieć, lecz zamiast otworzyć usta, jego oczy ujrzały pochłoniętą przez półmrok ścianę jaskini. Pomarańczowy fluorescencyjny blask grzybek przymierał lekko, ale dawał dostatecznie dużo światła, aby ujrzeć śpiące obok niego swe dzieci. Ereden, Shori i Sininen w końcu uzyskali wiek dorosły... zrzucili z ramion czasy nauki, aby przyjąć na siebie jarzmo obowiązków dla watahy. Ereden został wyszkolonym paladynem, Sininen jak tego pragnęła, wyśmienitym strategiem, a Shori zaś szpiegiem. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, czując rozpierającą mu wnętrze dumę - jednocześnie pojawiła się tęsknota, gdy pomyślał o śnie. Zerknął leniwie w stronę wyjścia - niebo wydawało się być bez wyrazu, słońce ledwo wyłaniało się zza wschodniego horyzontu. To już brzask ~ pomyślał zmartwiony Naharys. Starał ułożyć brodę o wyłożone łapy i zasnąć. Próbował uspokoić umysł od szalejącej gonitwy myśli, ale to wszystko na nic. W końcu zirytowany, mruknął coś pod nosem i powstał, otrząsając sierść z osiadłego pyłu. Granat na niebie przybierał powoli bledsze kolory - za niedługo będzie świt. Może spacer na świeżym powietrzu sprawi, że poczuje się lepiej? Uspokoi szalejącą chmarę myśli i powróci wczesnym rankiem, aby zmrużyć oczy, chociaż na pięć minut... 
Jednak też nie mógł się dziwić - odkąd nie ma z nim Piny, nieprzespane noce i koszmarne zjawy stały się dla niego rutyną. Czyżbym przesadzał? Chyba nie... całe szczęście, że miał dzieci koło siebie, które potrafiły w połowie zapełnić pustkę, pozostawioną po stracie miłości. Były dla niego wsparciem i kochał je mocno, bardzo mocno, jak na ojca przystało. 
~ Chyba za bardzo przeżywam to wszystko... czyżbym wymiękł przez ten czas? 
Jednakże, to co opowiadała mu Sininen, Pina została porwana i wciągnięta pod ziemię, lecz nie było pokazane, czy została również zabita - równie dobrze może gdzieś tkwić w jakiejś podziemnej jamie. Przerażona, zagubiona i zdezorientowana, ale żywa. Nie mógł także wziąć pod uwagę możliwość, że może być całkiem inaczej. 
 Bijąc i kłócąc się z własnymi myślami, nie zorientował się nawet dokąd zaszedł - cicha polana gdzieś na wschodzie, nie chciało mu się zastanawiać gdzie dokładnie, lecz wiedział też, że nie jest na niej sam. Zapach wraz z mknącym z południa wiatrem wdarł się do jego nozdrzy, był obcy dla jego receptorów, dlatego Naharys nie był w stanie porównać go z żadnym innym. Odwróciwszy głowę lekko w bok, ujrzał czyjąś drobną posturę - drobną, bo być może dlatego, że wilk znajdował się nieco dalej od niego. 
Wtem niespodziewanie owa postać zaczęła zmierzać ku niemu - dość niechętnie, ale starała się tego nie okazywać, choć i tak nie umknęło to jego uwadze. W chwili, gdy wilk się zbliżał, rozpoznał że miał do czynienia z waderą - jej szczupłe i zgrabne ciało pokrywało niezbyt długie szorstkie futro o białej, niemal śnieżnej barwie... no wyjątkiem był jej krótki, ale puchaty ogon, który zalewał się czernią, aż do granicy lędźwi. Miała piękne oczy o szmaragdowym odcieniu, pełne ciepła i pogodności w sobie, choć w tym momencie wyrażały lekkie zmęczenie z niewyspania. Naharys wzrokowo ocenił, że wadera mogłaby być w jej wieku, choć po jej policzkach stwierdził, że była nieco od niego młodsza. Jej atletyczne i mocno umięśnione łapy stawiały pewne kroki, pełne gracji i wdzięku. To samo można było powiedzieć o szczupłych udach - mięśnie znały swą pracę i były zaskakująco dobrze wytrenowane.   
 Ku zdziwieniu basiora, wadera wykonała pełen szacunku pokłon i przywitała się z tymi słowy. 
- Witaj, panie. Jeszcze cię nie poznałam, ale słyszałam, że jesteś kimś znaczącym. Jestem Belief. 
- Czyś ty zwariowała? - odparł lekko zawstydzony Naharys, cofając się o kilka kroków - Nie jestem tutaj żadnym panem, ani kimś znaczącym. Mów mi śmiało Naharys, a przyjaciele wołają na mnie Exan. Miło mi cię poznać, Belief. Ciekawe imię, muszę ci przyznać. 
- Dzięk... Dzięki - zaczęła Belief dość formalnym tonem, ale w porę zatrzymała w półsłowie, bowiem przypomniała sobie, że ma się wyluzować - możesz na mnie mówić Bel. 
- Będę o tym pamiętał. Ja jak wiesz, jestem Kapitanem wojsk tej watahy, a tobie jakie przydzielono stanowisko? 
- Jestem sanitariuszką - odpowiedziała śmiało wadera. Naharys usiadłszy na przeciwko Bel, przekrzywił lekko głowę, uśmiechając się łagodnie. 
- Sanitariusza... szlachetne stanowisko. 
Nim atmosfera między dwójką się rozwinęła, zapadła nagle niezręczna cisza, przerywana od czasu do czasu, przez drobne świergotanie piskląt, skrytych gdzieś za zasłoną liści. Ptasi rodzice zaczęli swój łowiecki lot nad polaną, poszukując pożywienia dla potomstwa, a skryte gdzieś w zaroślach sójki urządzały sobie koncertowe śpiewanie. 
- Właściwie to, czemu nie śpisz? Czy coś Cię trapi? - zapytała po chwili. Naharys w głębi uśmiechnął się, bowiem spodobał mu się jej ciepły, w pewnym sensie opiekuńczy głos. Basior uniósł lekko głowę, aby spojrzeć jej w oczy. 
- Tak... nie... w sumie.. i tak i nie. - odparł jednak nie wiedząc, co powiedzieć, bowiem wszystkie kwestie, jakie przychodziły mu do głowy, wydawały się być niedorzeczne. 
~ Co mam jej powiedzieć? Że jak małego basiorka dręczą koszmary?! Nie mogę się poddawać tak łatwo. Ojciec na pewno nie byłby zadowolony, że nagle zacząłem tak łatwo okazywać słabości. A jedną z nich była Pina... miał do niej cholerną słabość.  
- Widzę, że coś cię dręczy - dopowiedziała lekko przekrzywiając głowę. Naharys w tym momencie dostrzegł, że Bel swym wzrostem na stojąco sięgałaby swym czubkiem głowy do granicy jego ramienia. Pina była nieco mniejsza od niej, ale ciepło w jej głosie był równie wyczuwalny, co w Belief. 
- Po prostu... dręczą mnie widma przeszłości... chciałabyś może się przejść, albo coś zjeść? Ja stawiam. 
- A to jakaś propozycja? - zapytała wadera, wykrzywiając swe drobne usta w lekki uśmiech, 
- Tak. Rzucam luźną propozycję zapieczętowania nowej znajomości. Co ty na to? Jeśli jednak zdecydujesz się odmówić, to ja zrozumiem i nie się nie obrażę. Jestem w stanie zrozumieć to, że znamy się dopiero chwilę, ale proponuję, aby się lepiej zapoznać? 

<Belief?>

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1035
Ilość zdobytych PD: 517 PD + 10% (51 PD) za długość powyżej 1000 słów
Obecny stan: 3952 PD 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz