Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

wtorek, 7 czerwca 2022

Od Eowiny ~ Quest: VII | XIII ~ Już nie jestem nowicjuszem | Melodia

Do watahy Renaissance szarawa wilczyca o imieniu Eowina należała już dobre kilka dni. Dalej jednak unikała kontaktu z członkami watahy. Stwierdziła, że na pierwszym miejscu co do ważności jest zapoznanie się z terenami, a szczególnie z najważniejszymi miejsca. Uważała, że to da jej pewne poczucie stabilności i pokłady odwagi, gdy już dojdzie do konfrontacji z jakimś wilkiem. Wiecznie nie mogła ich unikać, skoro z własnej woli dołączyła do społeczności. W końcu prędzej czy później będzie musiała z kimś porozmawiać i dobrze o tym wiedziała. Jednak chciała mieć jakiegoś asa w łapie w razie czego. Przy rozmowie z alfą watahy Eo wypytała ją o kilka informacji. Właśnie między innymi poprosiła Renesmee, by wymieniła jej najważniejsze miejsca i krótko o nich opowiedziała oraz o reszcie terenów, chociaż po zdaniu by sama mogła je spenetrować i wiedzieć czego ma się w razie czego spodziewać.

*
Zaczęła od bań lasu Forêt de Vie. To miejsce akurat już trochę poznała, ponieważ sama alfa kawałek ją oprowadziła po lesie podczas rozmowy. Główny las, gdzie mieszczą się jaskinie mieszkalne i gdzieś nieopodal jaskinia medyczna. To drugie szczególnie ją zainteresowało, ale nie okazał wtedy jak bardzo, dla niej jedna z najważniejszych miejsc, które wręcz musi zobaczyć. Przeszła się trochę po lesie, rozglądając się dokładnie po otoczeniu i pozwalając by wonie, jakie się tu unosiły, poruszyły jej zmysł powonienia. Nie rozpoznaje żadnego z zapachów, który dotyczył wilków poza samej alfy, która niedawno ją opuściła, mają ważniejsze sprawy niż jej osoba. Nawet cieszyła się z takiego obrotu spraw. Spokojnie mogła zwiedzać i kontemplować nad danym miejscem. Odwiedziła jaskinie mieszkalne, ale zachowała odległość pozwalającą zachować anonimowość. Usiadła i zaczęła analizować pierwszy punkt na swojej liście do zwiedzenia, po czym wstała i oddaliła się od punktu mieszkalnego, by sobie znaleźć miejsce na nocleg. Postanowiła odwlec swoją własną misję zwiadowczą na jutrzejszy dzień.

*
Gdy nastał świt, wilczyca już wstała, ukazując swoje piękne szmaragdowe ślepia światu, które, choć ponoć świeciły, obecnie były zgaszone, a piękna zieleń nie tak intensywna, jak kiedyś. Tak jakby wilczyca dożyła już sędziwych lat, a ledwo jej matczyne mleko pod nosem wyschło. Można by tak rzec. Ziewnęła, przeciągnęła się i ruszyła w kolejne miejsce, które chciała odwiedzić. Jaskinia medyczna. Taka myśl pojawiła się w jej głowie. Była podekscytowana, że nawet nie zwróciła uwagi, kiedy podeszła pod wlot jaskini. Biorąc wdech, weszła do jaskini, ale tylko na tyle by mogła obejrzeć, jak mniej więcej w środku wygląda i szybko wyjść by nikt jej nie nakrył, nie była jeszcze na to gotowa. Świecące grzyby, które okalały ściany i pozwalały widzieć w jaskini, spodobały się wilczycy. Uznała, że to bardzo praktyczne rozwiązanie i na pewno w niejednej sytuacji ułatwia pracę. Podobna rzecz miała się z posłaniami z liści. Według jej jaskinia medyczna ma wysoki poziom, jaki nie spotkała jeszcze nigdzie indziej, a co dopiero jak zapozna się z dalszymi rejonami jaskini i zobaczy całą jej autonomię? Już czuła wewnętrzne podekscytowanie na myśl, że będzie tu niedługo pracować. Z jej kontemplacji wyrwał ją jakiś ruch z głębi jaskini, więc szybko się stamtąd ulatniają i biegnąc przed siebie.

*
Biegła tak jakiś czas i zatrzymał ją widok mostu. Most w środku lasu? Było to dla niej dziwne zjawisko. Wiedziała, że to most Pont Radial oddzielający las, który z już zwiedziła z lasem Golden Grove. O ile dobrze zapamiętałam nazwę tego drugiego. Weszła ostrożnie na most i zatrzymała się na samym jego środku. Podniosła łeb i uszy nasłuchując czy jakieś niebezpieczeństwo nie koczuje w okolicy. Uznając, że droga czysta przeszła dalej, nie tracąc czujności. Choć wilczyca nie traciła gardy, to widok mostu ją zadowolił, przenikające promienie słoneczne przez jego budulec miał w sobie pewien urok. Ruszyła dalej, gdy nagle jej żołądek dal o sobie znać. Z tego, co się dowiedziała, miało tu być pięknie, z czym oczywiście się zgodziła, widoki są tu niebywałe. - i obfitować w zwierzynę łowną. O tym miała się zaraz przekonać, albowiem miała zamiar zapolować na coś małego i ruszyć dalej.
Nie przeszła jakoś specjalnie długo, a naprawdę zauważyła po drodze dość dużą liczbę małych gryzoni i innej drobnej zwierzyny. Nawet kilka przydatnych dla niej roślin, ale zbiór zostawi na inną okazję. Nie musiała się nawet starać, by wytropić zwierzynę. Miała szczęście, właśnie spłoszony królik uciekł ze swojej kryjówki prosto spod jej nóg. Nie myśląc dłużej i dając działać swoim instynktom, pognała za zwierzyną. Nie minęła chwila, a jej szczęka zatrzasnęła się na jego chudziutkiej grdyce, po czym wydał ostatnie tchnienie. Po skończonym posiłku uśmiechnęła się zadowolona, nie raz głodowała i kilka dni nawet, a tu pożywienia jest pod dostatkiem. To na pewno plus bycia częścią społeczności, łatwiej o pożywienie. O ile mogła jeszcze nazywać się jej częścią. Wstała z zamiarem udania się w inne miejsce, ale spojrzała na swoje łapy, widzą je całe we krwi zająca. Pewnie pysk i szyja nie wygląda lepiej, na tę myśl potrząsnęła łeb z niesmakiem. Już wiedziała, gdzie uda się teraz.

*
Na północy niedaleko lasu miało być zbiornik wodny zwany Douce Cascade, czyli to, co lubiła. Nie bardzo wiedziała, jak tam trafić, więc postanowiła ruszyć, wrócić tak jak przyszła i przy jaskiniach mieszkalny kombinować dalej. Droga powrotna nie sprawia jej trudności, jednak jak minęła początek swojej podróży, to dopiero zaczęły się schody. Jednak po krótkiej dedukcji postanowiła dalej iść na północ i wyczekiwać morskiej bryzy. Jednak po drodze coś poszło nie tak, albowiem trafiła na spokojną polanę z małym strumykiem na jej środku. Widok polany skojarzył się jej z opisem przez ognisto grzywą wilczycę i nie chcą tracić tu czasu, schowała się w cieniu drzew. Napiła się, tylko wody i ruszyła dalej wzdłuż strumienia. Miała nadzieję, że strumień zaprowadzi ją w punkt docelowy. I nie myliła się, jej oczom ukazało się to, czego szukała. Kolejne ważne miejsce według niej. Bowiem wiedziała, że w tym miejscu odbywają się wszelkiego rodzaju ważne zebrania. Otulając miejsce wzrokiem, weszła do wody, pozwalając, by woda zmyła już zaschnięta krew z jej futra. Wychodząc, otrzepała się z nadmiaru wody i ruszyła na poszukiwania skał alf. Była to forteca, gdzie w razie niebezpieczeństw wataha znajdowała schronienie. Udała się więc w to miejsce, by dobrze zapamiętać lokacje i sama znaleźć tam schronienie na dzisiejszą noc.


*
Następnego ranka udała się w dalszą podróż, właśnie tak mijały jej ostanie dni. Poznawała tereny jej nowego „domu” no cóż, może jeszcze się tu tak poczuje. Jak w domu. Dziś postawiła trochę zmniejszyć tempo poruszania się. Obecnie szła droga zwaną Couloir forestier. Majestatycznie wielkie drzewa zasłaniały sklepienie, nadając drodze miano korytarzu. Jednak drzewa pozwalały promieniom słonecznym na dostęp do środka, co dawało bajkowego wyglądu. Z podanych jej informacji obecnej drodze podlega inna, niecodzienna. Bowiem usłana cała jest w pięknych kwiatach, aż grzech nie zobaczyć, chociaż na chwile. Otóż pozwoliła sobie na zboczenie z drogi i wchodząc na Route Fleurie. Nie została tam długo. Po napawała się widokiem i zapachem wróciła na drogę obrana wcześniej. Jej celem było Cascade de rêve. Miejsce, aż zaparło Eowinie dech w piersi. Kochała takie miejsca, bardzo ją uspokajały i sprzyjały jej kontemplacją, na które sobie pozwalała, gdy była sama. To zdecydowanie będzie jej ulubione miejsce, choć nie wierzyła w te bajki o szczęściu, jakie usłyszała. W sumie trochę nie słuchała Renesme w tym momencie, ale nie chciała przerywać, gdy alfa do niej mówiła. Postanowiła jednak zostać tu na noc i ruszyć dalej następnego ranka.


*
Jak postanowiła, tak zrobiła, jednak dziś chciała szczególnie odwiedzić pewne miejsce, jednak wątpiła, że dziś się wyrobi. W planach miała odwiedzenie dziś jeszcze plaży i kolejnego jeziora. Pierwsze miało być jezioro, ale bryza morska pochodząca od morza była silniejsza i było łatwiej jej je odnaleźć. Gdy dotarła, udała się wzdłuż brzegu, by znaleźć piaszczystą oraz skalną plażę. Szła tak już pewien czas i dalej nic nie przykuło jej uwagi i już zaczynała tracić cierpliwość, ale jak na zawołanie urwisko znane Côte Focheuse pojawiło się na horyzoncie. Wilczyca jednak nie zatrzymywała się w tym miejscu, minęła jej, tylko mając zamiar tu wrócić pewnego dnia, by podziwiać zachód słońca. Po niedalekim czasie minęła i ponoć słyną plaże. Tu również nie traciła czasu na postój. Niestety, gdy minęła plaże, zgubiła się i nie mogła znaleźć żadnego miejsca, które zgadzałoby się z opisem, jaki słyszała, a jeszcze nie widziała. Dopiero gdy słońce miało się ku zachodowi, skojarzyła pewne miejsce. Lac doré nie chciała tu zostać, bo naprawdę już ją łapki świerzbiały, by udać się w miejsce, które najbardziej ja zainteresowało. Jednak zbliżała się noc i po ciemku nie warto udawać się na poszukiwania na nieznanych sobie jeszcze do końca terenach. Obeszła jezioro dookoła, po drodze zaspokajając pragnienie i głód, po czym udała się szukać schronienia na dzisiejszą noc.
Obudziła się, gdy tylko słońce pojawiło się nieśmiało na nieboskłonie. Dzisiaj w końcu mogla udać się w miejsce, gdzie od razu chciała się udać. Z rozmowy dowiedziała się, że Lac de Cristal jest na północy terenów dalej niż miejsce zgrupowania watahy. Nie tracąc czasu, ruszyła biegiem na północ, po drodze chciała zobaczyć miejsce kultu watahy. Ponoć udając się na północ do Lac de Cristal z Lac dore, powinnam je mijać. I tak się stało, miałam je. Arbre Divin, wyspa z dziwnym drzewem na środku. Czemu dziwnym? Ponieważ powodował, że Eowine przebieg dreszcz, więc chwile patrząc na wyspę z brzegu jeziora, napiła się wody i ruszyła dalej, nie mając zamiaru za szybko zbliżać się do drzewa. Nie czuła się tam komfortowo nawet z takiej odległości.
Trafiła, w końcu trafiła. Gdy pojawiła się na brzegu Lac de Cristal, nie zdziwiła się jego nazwie. Krystaliczna czysta woda odbijała piękne widoki niczym w zwierciadle lustra. Eowina zamierzała tu zostać kilka dni i odpocząć. Od kilku dni była w podróży zwiedzając tereny wzdłuż i szerz. - Może powinnam zmienić profesje? - Zażartowała sobie w duchu. Choć już zadeklarowała się od razu, co chce pełnić funkcję w tutejszej społeczności, to potencjalnie nie została jeszcze oficjalnie przyjęta, może dałoby się to jeszcze zmienić. Tu już pozwoliła sobie na większy spokój, jednak dalej nie traciła czujności. Obeszła jezioro w koło, aż znalazła ustronne miejsce nad jeziorem, to wskakując na skałkę niedaleko, miała cudowny widok na całe jezioro, co oczywiście też miało swoją praktyczną część, pozostając niewidoczną dla innych. Nie zastając tu żywej duszy od dłuższego czasu, zaczęła wypowiadać pewne frazy szeptem w swoim ojczystym języku, a dokładniej to szeptać.
Piękna piosenka. - Usłyszała. Było to tak głośne, jakby ktoś stał nieopodal jej. Zerwała się na dłuższe nogi, wytężając słuch.

Na wiarę nic nie chciałeś brać.
Lecz sprawił to księżyca blask.
Że piękność jej na zawsze cię podbiła.
Kuchenne krzesło tronem twym.
Ostrzygła cię i już nie masz sił.
I z gardła ci wydarła: alleluja!


Usłyszała tak sobie znaną piosenkę. W jej oczach stanęły słone łzy, ta piosenka przypominała jej krótki okres czasu, gdy żywa w miarę normalnie i czuła się potrzebna. Zreflektowała się i energicznie potrząsnęła łbem, karcąc się w duchu za tę słabość w takich okolicznościach. Pierwsza zasada przetrwania, nigdy nie trać gardy.
Mnie nie musisz się obawiać. - Usłyszała tuż za sobą. Obróciła się zręcznie, nastroszyła sierść, ukazując wcześnie kły. Jej oczom ukazała się wodna nimfa. Znała te stworzenia i wiedziała, że są pokojowo nastawione, ale nie mogła sobie darować, że widziała ja w chwili słabości.
Skąd znasz tę piosenkę? Ten język już od dawna został zapomniany. - Stanęła dumnie, chowając kły. Jej pysk przybrał beznamiętny wyraz.
Jak widzisz, nie do końca. - Zaśmiała się perliście, wesoło patrząc na wilczyce i usiadła na kamieniu niedaleko wilczycy, szanując jej przestrzeń osobistą.
Zresztą nie ważne, czego ode mnie chcesz? - Powiedziała, bacznie się jej przyglądając.
Daj sobie i im szansę. Jeszcze możesz zaznać prawdziwego szczęścia. Nawet nie wiesz jak dobrze, że tu trafiłaś. - Powiedziała spokojnie, patrząc na swe jezioro, w ogóle ignorując pytanie wilczycy.
To się jeszcze okaże. - Powiedziała to chyba bardziej do siebie niż do nimfy.
Jeszcze przypomnisz sobie, co to są uczucia i jak dobre potrafią one być. Poczekaj do wieczora, dopiero widok jest tu cudowny. - Wilczyca zignorowała pierwsze zdanie, bowiem w ogóle w takie trze gadanie, nie wierzyła. Już dawno wyzbyła się wiary, że jeszcze będzie w stanie w pełni komuś zaufać. Obróciła się w stronę nimfy z zamiarem powiedzenia jej była jej spokój, ale jej już tam nie było. Wzruszyła, tylko barkami i położyła się, wyczekując wieczora. Gdy słońce skończyło już swoją podróż, a księżyc dopiero ją zaczął, słowa wodnej nimfy się sprawdziły. Widok był tak cudowny, że nie wiedziała co powiedzieć.
Poprawka to zdecydowanie będzie moje ulubione miejsce. - Pomyślała, bo zapatrzyła się w odbicie księżyca na tafli jeziora.

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 2039
Ilość zdobytych PD: 1019 + 10% (102 PD)
Nagroda za Questy: 500 PD +5pkt kondycja, + 6 pkt inteligencja
Obecny stan: 1621

Brak komentarzy

Prześlij komentarz