Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

środa, 8 czerwca 2022

Od Yneryth’a c.d. Belief [Cz. 9] ~ Biel rozjaśniająca ciemność [+16]


Samiec, słysząc celne spostrzeżenie samicy, lekko się zląkł. Na początku był pewien, że chodzi o czystość jego sierści. Obrócił głowę, spoglądając na swoje plecy. To, co zobaczył, wcale go nie pocieszyło. Sytuacja skomplikowała się znacznie. Wcześniej zadanie zdawało mu się wykonywalne, teraz jednak było zupełnie inaczej. Wadera nie miała pojęcia, co oznacza w tej sytuacji zmiana koloru. Yneryth zaczął teraz w bez ruchu zastanawiać się nad nieuniknioną przyszłością danego dnia. On sam zaczął obawiać się o zdrowie wadery. Złowrogi zwierz nie był już jednym zagrożeniem dla wadery, tuż obok bestii znajdował się głos w głowie samca. Ostatnio w podobnej sytuacji rozszarpał pobliskiego wilka. Nie chciał tego powtórzyć z Belief. Zdawało się, że żółtooki samiec zaakceptował jej obecność. Yneryth po uzgodnieniu planu, czym prędzej oddalił się od samicy. Coraz bardziej błękitny wilk, po wykonaniu kilku manewrów wymienił się miejscem z biesem. Teraz to on znajdował się w okolicy kamienia po łosiu. Bestia nie spowalniała tempa i napięcia sytuacji. Po nie udanej szarży obróciła się i spostrzegła przyczajoną waderę. Samica wyskoczyła, omijając stworzenie z gracją. Bies nie wyglądał na zdziwionego, kontynuował swój bieg przed siebie. Oczy Yneryth’a lekko rozjaśniały, żywszymi odcieniami żółci. Postura basiora była już zupełnie inna niż wcześniej. Brak pewności i przerażenie przeminęło. Pewna siebie sylwetka wyszła wprost na tor stworzenia. Zimne noce powietrze zaczęło okalać jego ciało, tworząc zimny całun. Kamień znajdujący się teraz, zanim, zaczął pękać i formować się. Powłoka przybrała kształt wilka i przywarła do niego. Zimne powietrze zaczęło się kompresować, uzupełniając przybraną przez kamień formę. Okrycie wyglądało fantastycznie. Szara skała pokryta krwią kontrastowała z ciemnym lodem. Lód uformował się w ostrza wystające poza pancerz. Na głowie basiora powstał swego rodzaju róg. Samiec ruszył zimnym krokiem prosto na biesa. Nie trzeba było wiele czekać, by usłyszeć głośny trzask. Wilk odleciał, odtrącony łapą stworzenia, wpadając w jeden z pobliskich krzaków. Kamienna pokrywa, nie wytrzymała uderzenia i rozpadła się. Zimne lodowe kawałki, jednak przetrwały. Trzy lodowe kolce wbiły się w przeciwnika. Dwa z nich z tułowia wilka wbiły się w łapę. Ostatni z głowy wylądował prosto w tułowiu biesa. Zwierzę stanęło chwile z odrętwieniem w łapię, którą uderzyło Yneryth’a. Stwór machnął nią, dewastując pobliskie drzewo. Oba lodowe ostrza złamały się, a w nim pozostały tylko ułamane ostrza. Podnosząc się z ziemi, Yneryth zdawał się znów być sobą. Samiec, zdając sobie sprawę, że znów nie pamięta, co uczynił, udał się w długą. Na szczęście, wściekły bies pobiegł za nim. Oboje oddalili się od miejsca zdarzenia, pozostawiając Belief samą. Ostatnie spojrzenie w jej kierunku pokazywało jej dość zdziwiony wyraz pyska.
Yneryth donośnie słyszał już głosy. Dźwięk dręczył go jak zwykle. Samiec biegł jednak przed siebie w określone miejsce dające mu dużo możliwości. Odgłosy biesa biegnącego nieugięcie za nim, nie napawały go optymizmem. Stworzenie wciąż wydawało z siebie przeróżne odgłosy. Dźwięki były coraz donośniejsze, świadczyło to o wciąż skracającej się odległości między nimi. Basior, zdając sobie z tego sprawę, trochę zaczął panikować. Tym razem mogło nie ujść gładko. Zarówno jak ciało tak i psychika wilka stopniowo opadała. Na szczęście do obranego przez niego punktu, nie było już tak daleko. Od wybranego miejsca dzieliło go już tylko sześćset metrów. Wilka zamierzał pokonać kanion, zostawiając biesa po drugiej części, taki przynajmniej był plan.
Basior widział już krawędź przepaści. Teraz wcisnął gaz do końca. Biegł tyle, ile potrafi, jak najszybciej jak tylko mógł. Nie zdając sobie sprawy, jak blisko niego jest już bestia. W biegu jego łapy pokryły się lodem. Pazury na pewno mu się przydadzą, niezależnie od tego, jak wyjdzie z planem. Głos w głowie coraz bardziej wybrzmiewał echem w jego głowie. Wilk, zamiast biec prosto, wykonywał drobny slalom. Na samej krawędzi, wysunął przed siebie rampę wykonaną ze skalnych kolców. Skoczył, wydawało mu się, że wszystko poszło zgodnie z planem. Lecąc wprost przed siebie, usłyszał, znów ten dźwięk. Straszny ryk wydobył się tuż za jego plecami. Zaraz po tym wilka został uderzony potężną głową złowrogiego biesa. Z bólem pofrunął na drugą stronę. Upadł i przeturlał się po twardym podłożu. Cały okleił się piaskiem i krwią, z własnej pociętej przez kamienie skóry. Zatrzymał swój bolesny wślizg dwa metry od krańca. Głowa Yneryth’a od razu spostrzegła brak biesa. Zdenerwowany i wystraszony wstał i zaczął oglądać się, szukając potwora. Po kilku sekundach zdał sobie sprawę, że pewnie nie udało mu się pokonać przepaści. Ryk jednak wyprowadził go z mylnego stwierdzenia. Łapa stworzenia wychyliła się zza krawędzi, próbując złapać się i wydostać. W tamtym momencie samiec znów posztywniał i zaczął chodzić specyficznym krokiem. Pełne dumy łapy powoli zbliżały się prosto do biesa. Oczy wilka znów delikatnie lśniły. Stając nad przepaścią, Yneryth chwilę przyglądał się bestii walczącej o życie. Wyraz jego pyska stale był jednak nie zmienny, cały czas pusty od emocji. Na sam koniec basior delikatnie się uśmiechnął, a spod jego nóg wyrosło kilkanaście kamiennych sztyletów, przebijających stworzenie na wylot. Bies wydobył z siebie przeraźliwy okrzyk. Ostatkami sił, łapą próbował chwycić samca i zabrać go ze sobą. Teraz to bies był ofiarą, samiec, odchodząc równie pustym krokiem, z dumą zawył. W tym samym momencie bies ucichł, a z jego głowę rozpruł lodowy kolec. Zawartość czaski wylała się po jego grzbiecie i osadzając na kamiennych ostrzach. Bies martwo zwisał jak jeż nad przepaścią. Yneryth nie zatrzymał swoich kroków, zdawać się mogło, że znów ruszył w pobliskie góry. Coś jednak nie było w nim takie samo.

Belief?

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 879
Ilość zdobytych PD: 439
Obecny stan: 739

Brak komentarzy

Prześlij komentarz