Noiter przeciągnął się powoli. Obrócił się, dopiero co przebudzony, by zobaczyć, że nikogo przy nim nie ma.
- Pewnie obudziłem się później. Co zdarza się rzadko, czuję się trochę dziwnie, budząc się sam –
pomyślał. Otrząsnął się jednak z dziwnego uczucia i postanowił się czymś zająć. Sprawdził stan
swojego magazynu. Był on zapełniony po brzegi drewnianymi figurkami, bączkami, przytulankami
oraz innymi zabawkami i przyborami do zabawy. Westchnął. Od tak dawna z nich nie korzystał.
Bardzo żałował, że dzieciaki tak szybko urosły. Nie były jego w biologicznym sensie, ale po takim
czasie opieki, zdążył się do nich przywiązać. Bardzo polubił swoją pracę i prawdę mówiąc, ogarniało
go takie uczucie, które nie do końca potrafił opisać. Czuł się w pewnym sensie bezradnie oraz jak
obciążenie dla innych. Każdy miał swoją rolę i ją na co dzień wykonywał. Widywał jak Yn wraz z Copy, noc w noc patrolują tereny watahy, tak samo, jak widział Shori i tego innego wilka Atrehu, którego znał tylko z widzenia, jak robią to samo w dzień. Widział jak szkraby, które wcześniej potrzebowały jego opieki, teraz w pewnym sensie opiekują się nim, podejmując ważne prace i dbają o dobrobyt watahy. Zżerała go bezsilność oraz nie pomagały w tym niepokojące wizje… Otrząsnął się z tego
stanu.
- Nie pora o tym rozmyślać – wygarnął sobie w myślach – Muszę się czymś zająć, bo oszaleje z nudów
i natrętnych myśli. Znam już tereny watahy całkiem dobrze, ale z moją orientacją w terenie
przydałoby się odświeżyć pamięć. Nacieszę się pogodą, poobserwuję naturę i wykorzystam dzień. Kto
wie, może akurat spotka mnie jakaś przygoda? - spytał sam siebie z rozmarzeniem. Bardzo chciał, by
coś go wyrwało z tej męczącej monotonii, nawet jeśli miało mu to sprawić trochę kłopotów. Na tym
polega w końcu cała ich zabawa. Jak postanowił, tak zrobił. Zarzucił tylko swoją niezawodną torbę na bok, bo nigdy nie wiesz, na jakie skarby trafisz, po czym wyszedł z jaskini i rozłożył swoje skrzydła. Rzadko kiedy ich używał w ostatnich czasach, więc trochę ruchu dobrze im zrobi. Po dłuższej chwili dotarł na granicę terenów watahy. Dalej nie śmiał się zapuścić, aż tak ryzykować nie chciał. Wylądował na ziemi, nie aż tak zgrabnie
jakby chciał.
- Nota do samego siebie, trzeba latać częściej – powiedział pod nosem, śmiejąc się sam z siebie.
Postanowił ruszyć przed siebie, szukając wczesnych owoców na krzakach. Po chwili miał już całkiem
niezłą kupkę w swojej torbie. Wtedy jego uwagę przykuł szelest, który dobiegł z pobliskich krzaków.
Ruszył w tamtym kierunku, ostrożnie by nie spłoszyć tego, co wydało ten dźwięk. Gdy się zbliżył,
zobaczył jednego z najbardziej uroczych maluchów, jakie Noiter kiedykolwiek widział. Stał on, a raczej
stała ona, bo była to młodziutka wadera, nad młodą sową, która wyglądała, jakby coś jej się stało.
Wtem, niechcący stanął na gałąź, która wydała głośny trzask i szczeniak, który wyglądał na
przestraszonego w jego oczach, odwrócił się w jego kierunku. Miał on nieziemskie oczy, który
przykuły jego uwagę, tak że w pierwszej chwili zabrakło mu głosu. W końcu jednak znalazł słowa:
- Hejka maluchu. Co porabiasz sama w lesie? Zgubiłaś się? Mogę ci pomóc znaleźć dom, jeśli chcesz.
Szczeniak nie odpowiedział. Może się go bał? Trzeba było coś z tym zrobić.
- Nie bój się, nie chce ci zrobić krzywdy. Może się przedstawię, to brzmi jak dobry pomysł. Na imię mi
Noiter, miło mi cię poznać! A ty jak masz na imię? Opowiesz mi coś o sobie? Może wtedy będę w stanie ci pomóc?
Pliszka?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 561
Ilość zdobytych PD: 280
Obecny stan: 280
Brak komentarzy
Prześlij komentarz