Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

niedziela, 5 czerwca 2022

Od Sininen c.d Attano ~ Odwilż

Głuchy dźwięk przełamania się dosyć grubej gałęzi przeszył powietrze, by zaraz do niego dołączył cichy odgłos opadania na glebę i przyspieszony oddech w wyrażeniu formy ostrości treningu, który już trochę trwał. Ćwicząca samica spojrzała krytycznym okiem na zapisane ślady na drewnie od zadanej siły uderzenia. Nie dobrze, pomyślała sobie w duchu, dalej była słabsza od starszej siostry — chociaż różnica nie była duża między nimi, ciemna zauważała ją za każdym razem. I chociaż do starszej należało przodowanie w sile fizycznej, młodsza wyprzedzała całe swoje pozostałe rodzeństwo pod względem szybkości i zwinności. Cóż, może była nawet za szybka i równie co prędko się przemieszczała, w sposób zrównoważony się potrafiła męczyć. Niestety, musiała pracować szczególnie nad kondycją i siłą, które pozostawiały ją w tyle do reszty, nawet jeśli w małym stopniu. A ona musiała dążyć do jak najprężniejszego samorozwoju. Nie może pozwolić sobie na to, żeby być w dalszym ciągu i na zawsze najsłabszą z całej trójki jako młodych, musiała stać się znacznie silniejsza. Musi być, żeby w razie zagrożenia stanąć i zasłonić najbliższych w celach walczenia za nich oraz bronienia od wszelkiego pojętego zagrożenia.
Żyła tak od dawna, pewności nabrała z rozpoczęciem trenowania z ojcem. Kolejnym krokiem milowym było porwanie matki na jej oczach...
Natychmiast pokręciła głową i przy tym gwałtownie odepchnęła te myśli w głębsze otchłanie umysłu, tylko żeby w kolejnej sekundzie spojrzeć przed siebie. Jaka to była pora dnia? Wadera nie wiedziała, ponieważ pojęcie czasu już sporo czasu temu stało się dla niej pojęciem czysto abstrakcyjnym. Dowodem na to świadczył fakt, że to ojciec całej gromady ostatnio powiedział uwagę, że wszystkie jego dzieci stały się już dorosłe. Nie mogła uwierzyć mu na słowo, dopiero spojrzenie w zaburzoną taflę wody od płynącej leśnej rzeczki utwierdziło ją w tym fakcie. Rany boskie, ile to już zleciało? Ciężko było jej przyswoić fakt, że wyrwali się z sideł dzieciństwa i wkroczyli w nowy etap życia.
- Pewnie dziwne uczucie, co? Nie martw się. To naprawdę ty. - Kuki wydawała się wtedy chcieć ją pocieszyć, a wyszło bardziej w odczuciu wilczycy umocnić ją w pewności, że czas mijał w sposób nieubłagany.
- Czy cykady zapłaczą za przeminiętym dla nich i naszym czasem? - Mruknęła w odpowiedzi ciemna podczas spoglądania w niespokojny przepływ wody.
To miało miejsce gdzieś tydzień temu, w chwili obecnej kończyła sprzątanie pobojowiska po swoim treningu. Podczas zmiatania ogonem pozostałości w postaci wiórów oraz drzazg leżących na ziemi przysięgła sobie w duchu, iż znacznie bardziej przyłoży się do pracy nad sobą. Może ojciec będzie zadowolony i uzna, że jest, chociaż w małym procencie warta bycia jego córką z krwi?
I tak na niego trafi do końca dnia: żaden wilk z ich trójki w rodzinie nie opuściło jeszcze wspólnej jaskini, być może też nikt jeszcze o tym za bardzo nie myślał, zatem na pewno wieczorem spotkają się nad posiłkiem kończącym dzień. Całkiem możliwe, że właśnie w tej samej chwili co myślała, ojciec ćwiczył solo bądź prowadził trening. Zresztą, od kilku dni oficjalnie zaczęła wraz z rodzeństwem wykonywanie obowiązków z wybranymi ich zawodami, więc mieli znacznie więcej okazji od teraz na spotykanie się. Zwłaszcza Sininen: odkąd jej mentor i jednocześnie strateg odszedł w towarzystwie innego członka z watahy, została jedynym wilkiem zajmującym się oficjalnie rozstawianiem wilków w czasach wojennych, zaburzających ich ukojny panujący mir. Oznaczało to, że miała być teraz w ścisłym kontakcie z samicą alfa, samcem beta oraz ojcem, który pełnił służbę kapitana wojska.
- Definitywnie, mam sporo do roboty — powiedziała cichym tonem do samej siebie, kiedy już opuszczała miejsce, w którym jeszcze chwilę temu ćwiczyła. Od jutra dowali sobie więcej ćwiczeń siłowych i na wydolność, ponieważ to nie ma prawa bytu pozostawać w takiej formie. Dlatego wracała z możliwymi do zauważenia śladami na swoim ciele po intensywnym treningu w jasno określonym kierunku, jakim było odwiedzenie samej wadery zarządzającą watahą w celu wglądu do dokumentacji pozostawionej przez poprzedniego stratega watahy.
Nie mogłaby powiedzieć, że spodziewała się natknąć na całkiem obce wilki, które zdawały się smacznie spać na terenach, do jakich nie należeli. Zmęczenie fizyczne natychmiast zostało zapomniane i odrzucone w kąt, umysł rozjaśnił się jej czystością, natychmiast się rozejrzała za możliwie innymi intruzami, sprawnie kalkulując szanse jej przeciwko temu dwojga nieznanych osobników. Nie dość, że była ich para, to ona na dodatek była zmęczona, zatem łatwo wskazać jak przedstawiała się szala i komu bardziej dopisywało widmo wygranej. Nie powstrzymywało to ją jednak od zbliżenia się do nich spokojnym, acz pewnym krokiem.
Była dosłownie dwa metry od nich po zatrzymaniu się i stania, kiedy to rdzawy wilk jako pierwszy się przebudził i, po zorientowaniu się o obecności innego psowatego w dodatku obserwujących ich, natychmiast się uśmiechnął na widok obcego dla nich wilka.
- Przychodzimy w pokoju! - Samiec odezwał się radosnym tonem, niemal śpiewnym, wstając natychmiast w celu zrobienia kroku przed siebie i zasłonięcia znajdującą się za nim wilczycy, która sama unikała spojrzenia drugiej wadery, ale cicho się przywitała. - Czy jesteś członkiem watahy? Razem z moją drogą siostrą szukamy nowego domu i jesteśmy gotowi służyć alfie swoją siłą za bezpieczne schronienie.
Stojąca nie odezwała się od razu, spoglądała badawczo na tą parę rodzeństwa. Mówiąc szczerze, wyglądali marnie, skutki długiego podróżowania wyraźnie rzucało się w oczy z ich sylwetki i całokształtu. Nie wyglądali ani nie dawali po sobie odczuć nieprzyjaznych intencji.
A jednak to stojąco cicho parsknęła pod nosem, zapewne wywołując u nich zdezorientowanie.
- Czy ja naprawdę wyglądam na tyle męsko, żeby z bliska powiedzieć, że jestem basiorem? - Zapytała głosem wyrażającym pewnego rodzaju niedowierzanie. Już się pogodziła z faktem, że z daleka łatwo było pomylić jej płeć po samym wyglądzie, ale żeby z tak małego dystansu? Bogowie, starsza siostra z pewnością skona ze śmiechu.
Basior zdawał się zblednąć po zorientowaniu się o swoim błędzie, z kolei znajdująca się za nim samica o intencjach chęci skrycia się mimowolnie wypuściła powietrze zdradzającym jej zakamuflowany śmiech.
- Najmocniej przepraszam, nie chciałem cię urazić! Po prostu... - Przedstawiciele sadyzmu z pewnością mieliby umilenie na widok samca podczas motania się w swoich wytłumaczeniach. Posiadaczki kosmicznego ogona to nie dotyczyło, jedynie obserwowała ich reakcje.
- Szukacie domu dla siebie? - Zapytała się swoim zwyczajnym opanowanym tonem, czym ściągnęła na siebie ich uwagę. Oboje kiwnęli głowami, z tym że przysłonięta wadera wykonała ten gest znacznie mniej zauważalnie. - Od jak dawna podróżujecie?
- To, em...
- Wolimy o tym nie mówić — powiedziała głośniej tamta samica, tym samym wyręczając swojego brata w kwestii dania odpowiedzi. Sininen wzruszyła ramionami w duchu. Ze zgromadzonych przez siebie informacji oraz zasłyszanych od wilków, które nie urodziły się na tych terenach, domyślała się, że niewiele zdradzało powody swojego zawędrowania do watahy.
- Jesteście tylko wy? Nie ma nikogo z wami? - Postawiła im kolejne pytanie. Była ciekawa ich szczerości, mimo faktu, ze sama posiadała wyostrzony słuch i rejestrowała więcej niż inny wilk. Oboje bardzo szybko wymienili się spojrzeniami, nim zaprzeczyli ruchem głów. Lekko westchnęła na tą reakcję z nutą ulgi, nawet jeśli wiedziała, że otoczenie nie zdradzało jej obecności innych wilków. Sama wykonała ruch głowy w geście zachęcenia do rozpoczęcia marszu. - W takim razie chodźcie, zaprowadzę was do naszej alfy.
- To... Już? Jesteśmy członkami watahy? - Zapytał się basior, chyba nie mógł uwierzyć w to, co właśnie miało miejsce.
- Oficjalnie staniecie się nimi po zapoznaniu się z przywódcą — odparła mu krótko samica. Jeszcze stała, nie ruszyła się z miejsca, co ponownie pan gagatek wyczytał z panującej atmosfery.
- Mów mi Lawrence — przedstawił się jedyny męski przedstawiciel w tym gronie trójki wilków.
- Attano — rzuciła cicho tamta, która dalej nie wydawała się skora z bratem, na wyjście zza jego zada.
- Jestem Sininen — w końcu, po wymianie formułek grzecznościowych z ujawnieniem swoich imion, ta ostatnia zaczęła ich prowadzić do jaskini Renesmee. Cała trójka niespecjalnie rozmawiała dużo, głównie to basior co jakiś czas pytał się o jakąś sprawę, co mu błękitnooka odpowiadała lub wyjaśniała, w zależności od tematu.
Trasa do konkretnego celu nie schodziła tak długo, jak zwykle, być może to przez kwestię towarzystwa, jak to czasem zauważała w stosunku do przebywania z własną rodziną, zwłaszcza ze starszą siostrą. Nim się obejrzeli, stali pod szukaną jaskinią, do której całkiem możliwe najmłodsza z nich zapukała wyraźnie, ale i delikatnie. Miała szczęście, szukana skrzydlata samica właśnie przebywała w swojej jaskini.
- Och, witaj Sininen — alfa uśmiechnęła się ciepło, widząc przybycie młodej wadery. Wspomniana przywitała się z uprzejmym wyrażeniem szacunku gestem skinięciem głowy.
-Dzień dobry alfo. Czy mogę zająć ci chwilę?
- Naturalnie. Co się stało?
- Dwójka wilków chce dołączyć.- Powiedziała, przenosząc swój wzrok na rodzeństwo, za czym podążyła samica alfa. Obecnie brat wydawał się z trudem powstrzymywać ogarniającą go radość, czego z kolei nie mogła się pochwalić jego siostra, bardziej otaczała ją niepewność z całej tej sytuacji.
- Rozumiem, dziękuję. Zajmę się nimi — powiedziała do błękitnookiej.
- W porządku. Pozwolisz, że przez ten czas zajrzę w dokumenty po moim mentorze? - Zapytała się ją już ciszej, tylko po to, by dostać nieme przyzwolenie. Albo raczej niedowierzanie i zgodę. Widocznie musiała się dalej dziwić, że Sininen jeszcze pytała o pozwolenia mimo tego, iż miała do tego prawo z racji pełniących obowiązków. Najpewniej była to kwestia przyzwyczajeń, kto wie.
Zdając sobie sprawę, że nie ma potrzeby jej obecności przy pewnego rodzaju kwalifikowaniu nowych członków do watahy, spokojnie skierowała się do pozostawionych pergaminów i zwojów, które musiała przejrzeć, żeby później swoje własne skompletować o uzupełnienie kilku informacji. Nie trwało to długo, ponieważ w zasadzie znalazła od razu, co było jej potrzebne. Dopiero po zapamiętaniu niezbędnych faktów mogła z czystym sumieniem odłożyć na swoje miejsce materiałów: później je najwyżej zabierze do siebie i porówna z własnymi. Na razie wynurzyła się z małej części jaskini, w której przebywała tylko po to, by być świadkiem posyłania ostatniego uśmiechu samicy alfa do rodzeństwa, gdzie brat już całkiem tryskał pozytywną energią, a siostra już raczej niekoniecznie. Mogło to oznaczać tylko to, że oficjalnie właśnie stali się częścią watahy.
- Sininen, czy mogłabyś wskazać drogę do lecznicy na kontrolne badania? - Renesmee zapytała się łagodnym tonem najmłodszą.
- Zaprowadzę ich — odparła spokojnie błękitnooka. Następnie zwróciła się do nowych. - Chodźmy, to nie jest daleko.
Wadera wiedziała, że pewnie również im wskaże część mieszkalną i możliwie oprowadzi po terenach watahy, dlatego nie było sensu powrotu do siebie. Postanowiła im towarzyszyć do właściwego momentu, później zajmie się aktualizacją posiadanych zapisanych informacji o te zapamiętane. Na razie należało zająć się rodzeństwem na nowych dla nich ziemiach.

<Attano, Lawrence?>

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1672
Ilość zdobytych PD: 836 + 5% (42) za długość powyżej 1000 słów.
Obecny stan: 878

Brak komentarzy

Prześlij komentarz