Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

niedziela, 23 stycznia 2022

Od Lonyi c.d Naharysa ~ Zakute łby

Naharys nie był zadowolony z mojego planu, jednak wiedział, że moja praca pochłania sporo czasu, nawet jeśli alfa poleci nam pilnowanie jego podopiecznego. Ruszyłam w stronę szpitala, układając w głowie listę obowiązków i organizowanie ich tak, by uporać się z nimi w jak najkrótszym czasie.
Kto miał przyjemność obserwować życie, toczące się na izbie chorych, ten wie, że jest to jedna wielka niewiadoma, więc w jednej chwili pacjent, który dobrze rokował, nagle może zarzygać pół sali, albo wymagana jest dodatkowa zmiana opatrunków. - nie wspominajmy też o nagłych przypadkach. Toteż mój plan na szybsze wyjście został szybko poddany próbie. Itami i ja miałyśmy czas tylko na szybką wymianę informacji, co która ma zrobić i czy udało się to zrobić. W duchu dziękowałam, że Nabi zgodziła się nam asystować przez podaż odpowiednich ziół i wyrabianie z nich maści.
- Dzięki za pomoc. Gdyby nie ty, pewnie wszystko puściłabym z dymem. - zażartowałam do białej wadery.
- Naprawdę nie ma o czym mówić. To drobiazg, poza tym może lepiej, żeby pacjenci nie nabawili się dodatkowo poparzeń. O tej porze roku, ciężko o bez, czy rumianek. - Nabi przysiadł obok, uśmiechając się delikatnie.
- Lonya chyba nie jest typem, któremu przeszkadzałby brak rumianku i bzu. - wtrąciła Itami, która właśnie odprawiła ostatniego pacjenta.
Wyraz twarzy pyska Nabi przybrała dosyć specyficzny wyraz. Mieszanka zdumienia i przerażenia wybornie komponował się z próbą usilnego uwierzenia, że obydwie żartujemy.
Spojrzałyśmy z Itami na siebie, próbując jak najdłużej wytrzymać z wybuchem śmiechu. Pękłam pierwsza, gdy niewidoma wadera gorączkowo próbowała ukryć swoje emocje, natomiast jej mimika, ani trochę nie chciała współpracować. Parsknęłam śmiechem, niemal zmuszając ją do mimowolnego wzdrygnięcia, na co Itami także dołączyła się do mojej salwy śmiechu.
- Aż tak źle ze mną nie jest, spokojnie. Lubię tak czasem niezobowiązująco sobie ponarzekać- wyjaśniłam, gdy tylko mój maniakalny śmiech ustał, pozwalając na zachowanie wyraźnej mowy.
- Każdy ma jakiś sposób, żeby nie zwariować. - Itami wzruszyła ramionami, po czym zwróciła się do Nabi. - Jeszcze raz wielkie dzięki za asystę. Bardzo nam dziś pomogłaś. Gdybyś miała ochotę, możesz czasem wpaść.
- Nie obrazimy się, gdybyś zaoferowała nam pomoc.
- Zapamiętam. Ale skoro na dzisiaj macie już wolne, jakie plany na wieczór?
- Ja jeszcze żadnych, może skoczymy gdzieś w trójkę? - Itami zerknęła na nas, wyglądając na nieco podekscytowaną.
- Ja niestety odpadam. Mam dziś wartę przy Niko, ale wam życzę miłego wypadu.- skinęłam głową w stronę wilczyc i ruszyłam w miejsce, gdzie ostatnim razem pożegnałam brata i podopiecznego Rene.
Czułam, jakby ktoś walnął mnie w łeb sporych rozmiarów pniakiem. Wrzawa w lecznicy długo szumiała jeszcze w mojej głowie, a wzrok delikatnie się mącił po długim czasie dłubania przy ranach pacjentów. Nie mniej po wejściu w zasięg wzroku brata wysiliłam się na uśmiech.
- No to co? Zmiana warty, bracie? Maszeruj do tej swojej Piny, a ja zajmę się malcem.
- Nie ma mowy. Zostanę z tobą, bo siedzimy w tym razem. - brat zaprotestował, na co od razu wzbudził we mnie konsternację.
- Prawda, ale nie tak się umawialiśmy. Ja i tak nie mam planów, także zajęcie się Niko, nie koliduje z resztą moich obowiązków. Poza tym chyba nie będziesz ze mną spać w jaskini.
- A jaki to problem? Co prawda przystosowałaś jamę pod siebie, ale powinna pomieścić szczeniaka i basiora.
- Komuś odezwał się instynkt. - zażartowałam. Exan zapewne chciał w tym momencie powiedzieć coś, czego nie powinien mówić żaden dobrze wychowany wilk w obecności szczeniaka, toteż tylko ugryzł się w język i przewrócił oczami.
- Nauczyłem się rozpoznawać kłamcę! - Niko podbiegł uradowany w naszą stronę, gdy tylko mnie zauważył.
-Naprawdę? A kto Cię tego nauczył? - moje spojrzenie utkwiło na malcu i przybrało najcieplejszy wyraz jaki kiedykolwiek mogłam wykrzesać.
- Naharys oczywiście! Pokazać Ci? - młody zaczął machać ogonem, zapewne licząc na kontynuacje zabawy, którą Exan zorganizował podczas mojej nieobecności.
- No jasne! Ale ostrzegam, że jestem w tym świetna. - rzuciłam szczeniakowi wyzwanie.
- Co powiecie na to, że pobawimy się wspólnie w jaskini? Robi się ciemno, a wtedy trudniej będzie odkryć kłamstwo.
Niko przytaknął na propozycję brata. Tak, więc basior, który jeszcze kilka chwil temu był śnieżnobiały, bezceremonialnie wygrał dyskusję i wprosił się do mnie do jamy, aby dalej opiekować się brązowym malcem. Ruszyliśmy, więc w stronę mojej jaskini, obserwując jak Niko co jakiś czas nadal próbuje złapać wyimaginowane stworzenie, ćwicząc tym samym techniki łowieckie.
Nim dotarliśmy, ustaliłam z bratem, że ten zorganizuje coś do jedzenia dla malucha, a ja tym samym zostanę na ten moment z podopiecznym.
- Czuj się jak u siebie. - rzuciłam, kiedy weszliśmy do jaskini, a wtedy Niko momentalnie wybałuszył oczy.
Od razu po wejściu pociągnął kilka razy nosem, do którego dotarł zapach mieszanki różnych ziół. Idąc za tropem, dotarł do niewielkiej skalnej półki, gdzie te się mieściły. Kroki stawiał niepewnie, jednak chęć odkrycia, była silniejsza od strachu.
Ułożyłam się na kamiennej posadzce, obserwując poczynania małego wilka. Ten dokładnie badał wszystko po cichu. Kiedy tylko Exan zniknął, maluch ponownie stał się nieco skryty, mniej pewny. W sumie spędził z nim więcej czasu, dlatego musiałam sama zadbać, aby wypracować z nim więź.
- To są owoce bzu czarnego. - wtrąciłam ciepło, kiedy maluch na dłuższą chwilę, zatrzymał się przy misie wysuszonych czarnych kulek. - pomaga przy drogach oddechowych, ale trzeba na niego uważać, bo jeśli się przesadzi, można kogoś otruć.
Niko popatrzył na mnie z zaciekawieniem, przytakując po mojej wypowiedzi.
- A ten tu obok. - podeszłam do malca. - to suszony mak. Robi się z niego napar, który może uśmierzyć ból.
- Na przykład taki, kiedy się przewrócisz i łapa Cię boli? - przekrzywił łeb, badając wysuszone główki czerwonych kwiatów.
- Zgadza się, chociaż w takich przypadkach często stosuje się nieco łagodniejsze środki. Chciałbyś mi pomóc taki zrobić?
Szczeniak entuzjastycznie pokiwał głową, nie mogąc się doczekać podjęcia pracy przy tworzeniu leku. Basiorek wedle wskazówek, precyzyjnie oddzielił płatki od nasion, aby następnie wrzucić makowe kuleczki do wrzątku. Kiedy wywar, mozolnie uzyskiwał swoje właściwości, a my zaczęliśmy łapać wspólny język, Exan wrócił w dwoma królikami, delikatnie kulejąc na przednią lewą nogę.
- Co się stało? - ruszyłam w stronę brata.
Nie czekałam na odpowiedź, aby zając się oglądaniem kończyny. Skóra na łopatce była rozcięta. Nie była to poważna rana, jednak przy dalszym oglądaniu nogi, brat wykazywał dolegliwości bólowe w okolicy nadgarstka
- Damy Ci napar z maku. Lonya mówi, że niedługo będzie gotowy. - Niko przysiadł przy moim bracie, próbując go pocieszyć, co wyglądało nad wyraz cudownie.
-Pokaźne stłuczenie. Coś ty za królikami po drzewach łaził? - patrzyłam wyczekująco na Exana

<Naharys?>

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1036
Ilość zdobytych PD: 518 + 5% (25 PD) za długość powyżej 1000 słów.
Obecny stan: 1451 PD

Brak komentarzy

Prześlij komentarz