Gdy Noiter wyszedł z jaskini alfy, wydawał być się zadowolony. W tamtym momencie wilk czytał go jak otwartą księgę, od razu wiedział, że może zostać, i cieszy się z widoku pobratymca. Yneryth wstał i próbował nie być sobą, teraz on kłamał i grał. Pytał, jak gdyby obchodził go los nowego wilka. W głębi jednak czuł odrobinę współczucia. Jego historia nie była ciekawa, odrzucony, a nawet wygnany przez własną rodzinę. W tym momencie wilk zdał sobie sprawę, że on sam został wygnany, a raczej porzucony. Myśl o rodzinie zamieszała w głowie Yneryth’a na tyle, że zaczął być naturalnie miły. Mówiąc krótko, oddał swoją samotność dla nieznajomego mu wilka, ba cała wypowiedź Noiter’a miała kształt układający się w wampiryzm senny. Wilk postanowił, że dziś nie zaśnie. Nie wiadomo do czego był zdolny przybysz.
Wędrowali razem przez gaj. Była to idealna okazja, by dowiedzieć się czegoś o instynkcie albo doświadczeniu towarzysza obecnej podróży. Był jeden problem jak wymusić na nim użycie umiejętności. Basior szedł równym tempem, nie zatrzymując się ani na najmniejszą sekundę. Wydawać się mogło, że idą jak równy z równym, lecz Yn słyszał przyspieszone bicie serca z tyłu. Być może było to związane z jego przelotem nad oceanem, brzmiało to komicznie, ale miało to sens. Ocena szybkości i kondycji nie była wiarygodna. Jedyną rzeczą, jaką mógł się nacieszyć basior była lekko wątpliwa historia Noiter’a. Doszli oboje na granice lasu i polany. Oboje zatrzymali się. Cały obraz natury wokół nich był bajeczny. Z jednej strony ciemny, pełny zagrożeń las, otaczany wonią krzewów i żywicy. Cały obraz gaju, z którego wychodzili, domykał kontrast ich umaszczenia. Dwa wilki obok siebie, pierwszy śnieżno biały, drugi natomiast smolisto czarny. Razem wyglądali jak dwie różne strony medalu. Pytanie tylko który z nich jest dobry, a który zły, a może obaj tacy sami, lecz zgoła inni? Przed nimi była polana, świeża wiosenna trawa, małe kwiatki. Najważniejszy jednak był zapach, było czuć aromat trawy i pola zmieszany z aromatem ziemi/błota. Na niebie było widać powoli wschodzące słońce. W tym momencie Yneryth pomyślał o niej, o Tsumi i jednym z ich wspólnych spotkań tutaj. Szybko uciekł od tego myślami i warkną;
- Kto pierwszy na szczycie pagórka, ten nie musi polować.-Basior zniknął w iluzji i ruszył jak strzała przez trawę w kierunku drzewa.
Nowo poznany basior starał się z całej siły dogonić białego wilka, były to jednak daremne próby, był zbyt zmęczony, by go dogonić. Gdy wszedł na szczyt pagórka, widział już go leżącego i napawającego się zwycięstwem. Usiadł obok niego i zapytał:
- To tu ?
- Tutaj śpię. - Odpowiedział Basior
W tym momencie Yneryth uznał za stosowne powiedzenie mu czegoś o sobie. Zaczął od ułożenia się w tej samej pozycji jak przy rozmowie z Tsumi.
- Generalnie mam teraz pięciu lat. Jedyną rzeczą, jaką pamiętam z dzieciństwa, jest porzucenie przez rodziców w środku lasu bez powodu, w trakcie straszliwej burzy. Dalsza historia raczej nie ma znaczenia i szkoda czasu, by ją opowiadać. Od 2 roku życia jestem samotnikiem z przymusu. Kilka tygodni temu pojawiłem się tak, jak ty dzisiaj. Co prawda nie dałem się znaleźć, tylko ja kogoś znalazłem. - Opowiadał, wpatrzony w las jak gdyby czegoś w nim szukał.
Yneryth nie był pewien czy streszczanie swojej historii nowemu miało sens. Jego zdaniem warto było spróbować, może jednak coś wiedział lub znał wilki z talentem ziemi i lodu. Mogłaby to być potencjalna rodzina basiora. Nie czekając na odpowiedź, wtrącił:
- Dobranoc.
Nie spuszczał oczu z pobratymca, ponieważ mu nie ufał. Leżał wpatrzony w niego przez co najmniej jedną godzinę. Potem bezwładnie zasnął ze zmęczenia.
Noiter ?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 634
Ilość zdobytych PD: 317
Obecny stan: 4948
Brak komentarzy
Prześlij komentarz