Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

poniedziałek, 24 stycznia 2022

Od Naharysa c.d Shori ~ Burza w kostce lodu

Weszli do jaskini Atrehu, zostawiając śnieżycę za sobą, a w środku powitało ich przyjemne ciepłe wnętrze. Shori, wtulona w futro basiora, trzęsła się z zimna i dojmującego bólu, dręczącego jej bark. Następnie, najdelikatniej jak umiał, chwycił swą przybraną córkę i pomógł jej położyć się w stercie miękkich i ciepłych futer. - na wszelki wypadek ściągnął poszarpany przez wiatr, pobrudzony krwią bandaż i obłożył stłuczenie wyciągiem z arnikii górskiej i nagietka z zapasów zimowych Atrehu.
- Będzie dobrze, już jesteś bezpieczna. - wyszeptał ciepłe i uspokajające słowa, wcierając delikatnymi ruchami preparat w miejsce stłuczenia, a potem wziął się za nakładanie nowego opatrunku. Atrehu przyglądał się temu wszystkiemu w milczeniu, z wyraźnie wymalowanym wyrzutem sumienia na pysku, a do tego, w kąt ciskał przekleństwa, których Shori nie wypadało słuchać.
- Odpocznij.
Z tymi słowy, Naharys obdarował swą przybraną córę ciepłym całusem w czoło. - mała waderka wyglądała, jakby zaraz miała paść z wycieńczenia. Potem poszedł z Atrehu do odnogi jego mieszkalnej jaskini i spytał z powagą.
- Jak to się stało?
Atrehu był tak zły i zrozpaczony jednocześnie, że nie wiedział od czego zacząć. Miotał wściekłe słowa typu "Mogłem to przewidzieć" albo " Ale ze mnie..." , dopóki aż Naharys nie potrząsnął nim gwałtownie.
- Uspokój się, chłopie! Powiedz, jak to się stało?
- Zostawiłem ją w miejscu, gdzie zawsze, a stamtąd miała prostą drogę do waszej jaskini. I... nie mogłem przypuścić, że znikąd nagle pojawi się śnieżyca. Dlatego najszybciej, jak mogłem, przeniosłem się do z powrotem, ale Shori już nie było. Nie wyobrażasz sobie, jaki ja byłem... jestem wściekły na siebie. Bogowie... przecież to jeszcze szczeniak...
- Atrehu, uspokój się, stary! Nikt nie mógł przewidzieć tego, co nadeszło. Nikt z nas nie ma zdolności przewidywania, jaka będzie pogoda za pięć minut. Najważniejsze, że Shori jest cała i zdrowa. No.. nie do końca cała. Ma stłuczony cały bark i podejrzewam jakieś uszkodzenie. Jutro zabiorę ją do Lonyi.
Naharys zdawał sobie sprawę, że Atrehu nie tylko miał perfekcyjne podejście do wader, bowiem nie raz widział, jak czarował wzrokiem Tsumi, albo Itami podczas wizyty u medyczki, ale jedno też musiał mu przyznać. - miał wrażliwość do szczeniąt, bo po zakończonej rozmowie, basior wrócił do śpiącej już Shori, po czym musnął swym językiem jej policzek, przez co mała zareagowała cichym śmiechem przez sen. Naharys uśmiechnął się ciepło na ten widok, podszedł śmiało w ich stronę, po czym zapytał.
- Atrehu, mogę dziś przenocować u ciebie?
Atrehu, jakby otrzeźwiał z przykrych emocji, powiedział z powagą.
- No pewnie, pewnie... nie wypuszczę was na taką śnieżycę.
Basior obdarował go uśmiechem wdzięczności, ale dodał pośpiesznie.
- Kolejna prośba... wiem, że pomagasz mi dzisiaj bardzo, ale... mógłbyś przenieść się do Piny i sprawdzić, co u niej? Martwię się, że została sama i do tego... w ciąży.
- Zrobię to z przyjemnością. - odparł i poklepał basiora przyjacielsko po ramieniu i nagle w czasie szybszym, niż uderzenie serca, basior zniknął Exanowi z oczu. I zostali sami, we wnętrzu jaskini, otoczeni przez pewien rodzaj grzybów, które wypełnione substancją fluorescencyjną, emitowały z kapelusza i trzonu mocne zielone światło. Shori, wcześniej smacznie śpiąca w najlepsze, zakopana pod ciepłymi futrami, zerwała się nagle ze snu, jakby była dręczona przez koszmarną marę.
- Tato...- mruknęła lekko oszołomiona.
- Tutaj jestem. - odezwał się Naharys i zbliżył się nieznacznie do małej Shori. - Śniło ci się coś?
- Nie, tylko to skrzydło. Budzę się co chwilę przez ból.
Basior przekrzywił lekko głowę, zastanawiając się przez chwilę, jak mógłby ją uspokoić. Przegryzł dolną wargę, poderwał lewą brew i tak zastanawiając się przez jakiś czas, wpadł na pewien pomysł.
- Shori, opowiedzieć ci historię?
Shori nie musiała nic mówić, wystarczyło, że entuzjastycznie pokiwała głową, a w jej oczach, Naharys ujrzał blask szczęścia i zaciekawienia. Nabrał jeszcze powietrze w płuca, wstrzymał, zastanawiając się, od czego zacząć historię, aż głośno wypuścił je przez usta i zaczął.
- Noc zaczęła się od potwornej burzy, która nadeszła z południa, a wraz z nią deszcz paskudny. A w tym deszczu błądziła młoda lwica. - szukała swoje rodzeństwo, które zgubiła po ostatniej zabawie w chowanego. Krzyczała zrozpaczona w niebogłosy, będąc jednocześnie bliska panicznego strachu, bowiem strasznie się o nich martwiła. Rzadko kiedy brat czy siostra bało się o bezpieczeństwo drugiego, ale ona była wyjątkowa. Nie traciła sił ani nadziei, że uda się jej odnaleźć swoich braci, ale też pragnęła schronić się przed deszczem, gdyż jak ci wiadomo, kotowate nie bardzo przepadają za wodą... a gdy była bliska jakiejś jaskini, miała zamiar się w niej skryć i nagle...
Część opowiadania przerwał nagle Atrehu, który pojawił się tuż obok nich. - miał niewiarygodnie podnieconą i ucieszoną minę, która mogła oznaczać wiele. Bardzo wiele.
- Co jest? No mówże, Atrehu! - rzucił Naharys, wstając na równe nogi z grymasem niepokoju.
Atrehu długo zbierał swoje myśli i doprowadzał się do stanu normalności. - krążył we wszystkie strony i mamrotał coś pod wpływem szczęścia. - Atrehu, nie zmuszaj mnie, abym cię znowu...
- Pina urodziła! - Zawołał Atrehu, a tym samym zamknął Naharysa w silnym uścisku, wykrzykując mu do ucha gratulacje. - Gdy pojawiłem się w waszej jaskini, Pina... ona... jej wody odeszły i zwijała się z bólu w kącie. Była niemalże bliska agonii, dlatego przeniosłem ją i siebie do medyczki, a tam zajęli się nią. Urodziła ci dwa zdrowe szkraby! Exan, ty bestio, gratuluje ci, chłopie!
Naharysowi wydawało się, że to, co powiedział przed chwilą przyjaciel, to jedynie iluzja. Czuł się, jakby przed chwilą oberwał solidnie w łeb. Gdy wreszcie otrząsnął się z szoku i zrozumiał, co się stało, jego wnętrze zaczęła rozrywać fala nieopisanego szczęścia i ekscytacji. Chciało się mu krzyczeć "Jestem tatą!" a Shori powiedzieć " Zostałaś starszą siostrą!"
Dwa basiory stali tak przez chwilę, patrząc sobie w oczy. - Naharys dostrzegał równe szczęście w płomieniach oczu Atrehu, jakby to z jego nasienia, Pina wydała na świat owoce. Spoglądając to na Atrehu, to na zaskoczoną Shori, łykał głębokie hausty powietrza, jakby właśnie wpadł w kompletny bezdech. Ze szczęścia, myśli w głowie szalały mu, jak wściekły rój szarańczy, zamknięty w ciasnej puszce. - otwierał usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale natychmiast je zamykał.
- Exan, w porządku wszystko? - zapytał Atrehu.
- Tak! Wszystko jest okej. O bogowie...
Następnie zwrócił się do Shori.
- Będziesz starszą siostrzyczką, Chmureczko.

<Shori?>

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 991 
Ilość zdobytych PD: 495
Obecny stan: 2155 PD

Brak komentarzy

Prześlij komentarz