Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

niedziela, 30 stycznia 2022

Od Deusa: Quest nr 3 | 4 | 5 ~ Zaraza | Starzec | Niezwykłe wydarzenie

Od jakiegoś czasu do moich uszu docierały plotki o zmianie w zachowaniu zwierzyny łownej. Nie potrafiłem polować, więc moja wiedza na ten temat bazowała tylko na tym, co usłyszałem od innych, ale wydawało mi się to bardzo niepokojące. Na chwilę obecną nikt nie został ranny w wyniku ataku, a tajemnicza piana z pyska nasuwała mi kilka możliwych powodów owej choroby. W moim poprzednim miejscu zamieszkania, do usuwania czegoś takiego stosowano coś, co określali jako "szczepionki", wrzucane do jedzenia, by zwierzęta zamieszkujące las nabrały na tę chorobę odporności. Nie znałem jednak sposobu, by je pozyskać. Żadna opisana gdziekolwiek roślina w książkach, które miałem w rękach, nie uniemożliwiała mi wyleczenie zarazy dotykającej zwierzęta. Czułem się wręcz bezsilny i przytłoczony tym wszystkim, jednocześnie wiedziałem, że w najbliższym czasie będę musiał ograniczyć wędrówki do lasu. Bałem się, że jeżeli zostanę ugryziony przez zwierzę, to zachoruje jak one i stanę się niebezpieczny dla watahy. Mimo wszystko musiałem gdzieś rozruszać swoje kości, więc chodziłem na spacery w miejsca, w których raczej nie było dużej ilości zwierzyny łownej. Pewnego dnia, podczas takiego spaceru, w oczy rzuciła mi się szarawa, chuda, wilcza sylwetka, wpatrzona w niebo i szepcząca coś do niego. Początkowo zareagowałem na wszystko zupełną nieufnością oraz strachem, jednak jego wyblakłe oczy po chwili wbiły się we mnie.
- Podejdź, nie musisz się bać — po głosie słychać było, że wilk jest raczej wiekowy.
Byłem zaskoczony tym, jaką spokojną atmosferę przy okazji wywołały jego słowa. Od razu poczułem się spokojniejszy i że mogę zaufać osobnikowi znajdującemu się przede mną. Mimo wszystko dość ostrożnie zbliżyłem się do wilka, zostawiając niewielki dystans między nami. Był on dla mnie zupełnie obcy, nie widziałem nikogo podobnego do niego w watasze, ani nawet nie słyszałem o kimś w jego wieku. Miałem okazję przyjrzeć się starcowi i ku mojemu zaskoczeniu, wyglądał, jakby miał się zaraz rozsypać od zwykłego podmuchu wiatru.
- Co tutaj robisz? – zapytałem.
Gdybym nie znajdował się na terenie watahy, nigdy nie byłbym tak odważny, by w ogóle zbliżyć się do tak przedziwnej postaci.
- Nie jestem stąd – szepnął. – Chcę wrócić do domu.
Wryło mnie w tym momencie. Poczułem jakiś dziwny uścisk w gardle, który uniemożliwił mi wydanie jakiegokolwiek dźwięku ze swojego gardła.
- Skąd więc pochodzisz? – zapytałem.
Miałem nadzieję na uzyskanie jakiejś podpowiedzi czy wskazówki.
- Z ciemnego lasu.. nie wiem, co tu robię – jego głos był słyszalnie podłamany, był po prostu chodzącym nieszczęściem.
Pokiwałem tylko głową, od razu zastanawiając się, czym może być wspomniany ciemny las. Do głowy przyszło mi tylko zakazane dla mnie Forêt Ombragée, w którym ponoć zdarza się, że ktoś ginie i nie może liczyć na wieczny spoczynek. Zerknąłem ku niebu. Ostatnie dni przynoszą mi coś za dużo zmartwień. Najpierw choroba zwierząt, a teraz ten dziadek. Mimo wszystko, chciałem się dowiedzieć, czy może ten starzec będzie wiedział coś o tej zarazie.
- Widziałeś może zarazę zwierząt, przez którą leci im piana z pyska? – powiedziałem.
Nasze spojrzenia spotkały się, a on wydał z siebie dość głośne westchnienie, jakby próbował coś sobie przypomnieć.
- Pod moim drzewem rośnie pewna roślina, która wyginęła tutaj. Ponoć chroniła przed takimi chorobami – powiedział.
Nie podobało mi się jego „ponoć” w zdaniu, wolałbym mieć przed sobą pewnik. Dziadek był jednak tak zagubiony, że nie liczyłem na dalsze rozwinięcie tego tematu. W takim razie nie zostało mi nic innego, jak wybrać się do tego nieszczęsnego lasu z wilkiem, licząc na to, że po drodze nic mnie w nim nie zje i wszystko rozjaśni się na miejscu. Usiadłem na trawie, analizując to, jak wielki obszar zajmuje wcześniej wspomniany ciemny las i czy nie lepiej zaangażować w wyprawę Maluma.
- Musimy iść sami, jeżeli masz wrócić cały – szepnął starzec. – Drzewa wyjątkowo cię wpuszczą, skoro idziesz ze mną.
W tym momencie na moim grzbiecie zjeżył się włos. Moje wcześniejsze obawy nie zostały w żaden sposób uspokojone przez dziadka, a tylko podsycił w moim sercu uczucie strachu. Rozejrzałem się nerwowo, dosłownie czując, jakbym przeniósł się w inny wymiar. Nikogo nie było, nawet żaden ptak nie przeciął nieba. Uświadomiło mi to tylko, że aktualnie nie mam innego wyjścia, jak iść ze starcem do jakiegoś drzewa w ciemnym lesie, w którym nigdy nie było promieni słonecznych i w każdym momencie może mnie coś zjeść.
- Dobrze, chodźmy – powiedziałem, na refleksję będzie czas po wszystkim.
Znałem drogę, w końcu przeanalizowałem wiele map, jednak każdy krok, który pokonywałem dzisiaj, miałem wrażenie, że nie przybliża mnie, a oddala od celu. Byłem po prostu ścięty przerażeniem, które towarzyszyło mi od czubka głowy, do opuszek łap. Próbowałem się dobrze dotlenić, łapiąc głębokie wdechy i długie wydechy. Dawało mi to złudne poczucie bezpieczeństwa oraz pewności siebie.
Po jakimś czasie zauważyłem, że jednak pojawiają się pierwsze drzewa, pokryte mroczną łuną. Pierwszy trzask gałęzi pod moją łapą sprawił, że miałem ochotę wrócić do jaskini. Jeszcze niepewnie zerknąłem za siebie. Nikogo, poza starcem nie było. Tak naprawdę byłem w tym momencie zostawiony samemu sobie, nikt nie pomógłby mi. Nawet jeżeli zginę, prawdopodobnie podzielę losy wcześniej uwięzionych tu duchów. Gdy tylko przekroczyłem granicę lasów, moje oczy zakryła zupełna ciemność. Mimo wszystko kroczyłem dalej, dając im kilka chwil na przyzwyczajenie się do nowych warunków.
- Pozwól, że teraz ja będę prowadził – usłyszałem głos, ale nie mógł on należeć do starca.
Odwróciłem się zmieszany, widząc jasną, świetlistą postać, niemal anioła. Byłem zszokowany, jego uspokajająca energia zadziałała na mnie jeszcze mocniej. Śmiało wyprzedził mnie i lekko unoszącym się w powietrzu krokiem podążał w nieznanym mi kierunku. Ruszyłem od razu za nim, żeby w mroku lasu nie zgubić jego sylwetki. W tym momencie czułem, że mogę mu po prostu zaufać. Zrobiłem jednak dobrze decydując się na pójście za nim i uda mi się uratować watahę poprzez znalezienie tej tajemniczej rośliny. Przyspieszyłem nawet kroku, czując jakby przyciąganie mnie do wielkiego drzewa, wśród którego gałęzi tańczyły kolejne wilkopodobne, świetliste kreatury. Zatrzymałem się obok niego, zupełnie ignorując mojego niedawno poznanego towarzysza i przyglądając się starej roślinie. Nie wyglądała najlepiej, posiadała niewielką ilość liści na sobie. Widać, że duchy starały się jakkolwiek pomóc jej, jednak bezskutecznie.
- Czy to drzewo umiera? – było to raczej pytanie retoryczne, bo oczywiście znałem odpowiedź na nie.
To właśnie był powód, dla którego w ogóle się tutaj znalazłem? Nie słuchałem nawet odpowiedzi ducha, po prostu delikatnie naciąłem swoją łapę, by drzewo mogło skorzystać ze spływającej z rany złotej cieczy i uleczyć się. Uniosłem głowę do góry, obserwując, jak odzyskuje swój dawny blask. Jego uszkodzenia w korze zasklepiły się, liście odrosły. Moją uwagę od razu przykuły rosnące wśród konarów kwiaty, o pięknym, burgundowym kolorze.
- To kwiat, o którym mówiłem – powiedział duch. – Wystarczy, że rzucisz go w drodze powrotnej na ziemię. Rozrośnie się, a jedzące go zwierzęta będą odporne na zarazę. Jeżeli znowu zacznie ich brakować, wystarczy, że skropisz je krwią jak to drzewo.
Kiwnąłem głową i zbliżyłem pysk do konaru, by zerwać jednego ze wspomnianych kwiatów. Nie mogłem uwierzyć, że tak piękna i nieznana mi roślina może być rozwiązaniem dla naszego problemu.
- Dziękuję ci za pomoc z powrotem do domu – dodał. – Wydaje mi się, że pora na ciebie.
Kiwnąłem głową i podziękowałem za kwiat. Ruszyłem w drogę powrotną, mając nadzieję, że nie zgubię się wśród drzew. Bardzo niewiele widziałem w obecnych ciemnościach, każdy dźwięk na swój sposób przerażał mnie, aż w końcu postanowiłem zwyczajnie wybiec z gęstwiny drzew. Miałem dość ogarniającego mnie tam strachu, a bez towarzyszącego mi ducha, był on o wiele bardziej dla mnie wyczuwalny. Zatrzymałem się dopiero gdy ból łap stał się nie do wytrzymania, a dodatkowo miałem pewność, że znajduję się już w bezpiecznym obszarze. Widziałem słońce, poczułem wiatr oraz zapach świeżego powietrza. Na całe szczęście w pysku cały czas miałem kwiat. Rozejrzałem się po okolicy, szukając odpowiedniego drzewa do rozpoczęcia hodowli owej rośliny. Gdy znalazłem dość wysokie i rozległe, podszedłem do niego i rzuciłem, tak, jak powiedział mi duch, go na ziemię. By upewnić się, że wszystko będzie działać, skropiłem go jedną kroplą krwi z lekko cieknącej jeszcze rany i zostawiłem, by mogło sobie spokojnie działać. Mam zamiar w przyszłości zbadać dokładniej te kwiaty, bo miałem przeczucie, że mają one o wiele więcej ukrytych właściwości. Warto też byłoby odkryć, dlaczego w pewnym momencie znikły z tych terenów. Dodatkowo dalej w głowie miałem słowa ducha, że kwiat uratuje przed zakażeniem. Oznaczało to, że obecnie chore zwierzęta nie są w stanie wyzdrowieć i najlepiej byłoby je zabić, by nie stwarzały dłużej zagrożenia. Nie nadawałem się do tej roli, ale wiedziałem, że Malum będzie raczej chętny do wykonania tego typu zadania, więc wracając do centrum watahy, szukałem go cały czas kątem oka. Gdy go znalazłem, powiedziałem mu, bardzo urywkowo, co się stało i dlaczego musimy wybić owe zwierzęta, by przywrócić dawne bezpieczeństwo. Nie wspominałem mu o duchu w lesie, ani nawet o tym, że uratowałem drzewo, ponieważ wiedziałem, że tylko niepotrzebnie bym go zdenerwował. Uważał bowiem, że moje moce są zbyt kosztowne, by od tak ich używać i nigdy nie poparłby mojej decyzji. Po wszystkim musiałem jeszcze znaleźć alfę, by powiedzieć jej o moim odkryciu. U niej nie kryłem się ze szczegółami. Tak ważna osobowość powinna wiedzieć o wszystkim, co dzieje się w watasze.

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1480
Ilość zdobytych PD: 740 PD
Nagroda za Questy: 350 PD +2 siła, +4 inteligencja ,400 PD +5 pkt inteligencja, +3 pkt zwinność, +4 pkt kondycja ,350 PD +3 pkt siła, +3 pkt obrona, +2 pkt spryt
Obecny stan: 3249 PD

Brak komentarzy

Prześlij komentarz