Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

piątek, 7 stycznia 2022

Od Tsumi ~ "Szał rozpaczy"

< Time speed ~ akcja w opowiadaniu dzieje się miesiąc po powrocie do watahy z wątku: "W głowie się nie mieści" > 

Tsumi zawsze marzyła o założeniu dużej i kochającej rodziny, odkąd tylko sięgała pamięcią za szczenięcych lat. Przyjemne silne ciepło, które ogarniało jej serce za każdym spojrzeniem na jej rodziców, cudowną miłość namacalną w ich wzroku ku sobie i na ich dzieci — to było coś, co Tsumi od zawsze pragnęła doświadczyć i ofiarować. Sama euforia myślenia nad tym była, jak bogata oaza dla spragnionego wędrowca na pustyni. Marzyła o posiadaniu ukochanego partnera i ich wspólnych dzieci, które zawsze otaczałaby najczulszą miłością bogatą w ciepło. Jej cały sens opierał się na posiadaniu własnej rodziny. Dlatego była zadowolona z faktu, że ten mały diament lub może nawet kilka, osiadły się na jej łonie. Była niezmiernie rada z siebie oraz Piny, która okazała się nosić owoc miłości. Pamiętała jak później wraz z Naharysem cieszyli się informacją o rychłym utworzeniu ich własnej rodziny. Wszyscy po spędzeniu trochę czasu w jego oraz Lonyi rodzinnej jaskini wracali w dobrych humorach. Pierwsze stadium ciąży dla wszystkich gatunków jest kluczowe. Niska wadera zawsze zgłębiała się na ten temat, nie było więc opcji, żeby coś ją zaskoczyło, była po prostu zbyt dobrze przygotowana. Znała swoje możliwości. A jednak pewien czas po powrocie, jednego poranka drogą poczty pantoflowej dotarło do niej, co Atrehu robił i to nie sam a na pewno z jedną samicą. Ten basior, o którym od razu myślała jako mocno prawdopodobna miłość. Dokładnie ten, który ją oczarował nawet w tamtym syfilisie, jakim był przy ich poznaniu. Nie byli razem ze sobą, ale wadera miała nadzieję na lepsze jutro. Przecież chciała mu wyznać swoje uczucia po powrocie. Zamierzała dokładnie tego dnia.
Do końca dnia była w dość dużym szoku, miała w dużej mierze za złe sobie, że się nie pospieszyła. Realizacja jednak nowej wiadomości zawahała nią — miał inną kochankę i to nie na świeżo, spotykali się co najmniej od jakiegoś czasu. Miała wrażenie, że serce rozdarło się jej częściowo.
Do końca dnia męczyły ją nieprzyjemne bóle brzucha, które spotęgowały się rankiem następnego dnia, aż nie mogła wytrzymać z bólu. Dotarła do jaskini medyków niemal w ostatniej chwili, gdyż opadła na ziemię wyjąc z bólu, po czym rozdzierający ból i wylała się z niej krew. Nie pamięta co wtedy się działo, jakby przez bardzo gęstą mgłę. Zasłona dymna została jednak gwałtownie rozchylona, kiedy Lonya drżącą łapą na barku Tsumi, przekazała jej dwie tragiczne wiadomości, które raz na zawsze obróciły w pył jej marzenia.

Poronienie.
Komplikacje okazały się na tyle duże, że nigdy nie będzie w stanie donosić żadnej kolejnej ciąży.

Cały jej wewnętrzny świat rozsypał się jak domek z kart. Ot tak, bardzo łatwo. Potworne wiadomości pociągnęły za sobą energicznie poćwiartowane serce i umysł, ogarnęła ją rozpacz. Negatywne emocje były tak silne, że nawet nie pamiętała, jak znalazła się z powrotem w swojej jaskini. Wszystko jakby stało się zniekształcone. Jak dotarła do watahy? Na jakim etapie poznała swoją przyjaciółkę Pinę? Cała jej pamięć została zaburzona. Z jaskini wyszła dopiero po kilku dniach, całkowicie inna od tej Tsumi, jaką wszyscy znali. A ona postanowiła pożegnać się z ciężarną mentalną siostrą i wrócić do rodzinnej watahy w celu lizania własnych ran.
Spotkała go po drodze, gdzie nie było nikogo innego. Bezczelny się uśmiechnął lekko, jakby nic się nie stało.
- Dzień dobry Tsumi, jak się dziś masz? Martwiłem się, jak przez te kilka dni nie wychodziłaś. Potrzebowałaś nacieszyć się spokojem, prawda?
- Zamilcz. - syknęła głucho. Jej spojrzenie stwardniało tylko, gdy go ujrzała. - To wszystko twoja wina. Jak śmiesz mi się pokazywać na oczy?! Ty męska zdradziecka szujo! Ufałam ci!
Nawet jeśli Tsumi nigdy nie umiała używać mocniejszego języka, jak na przykład Pina, z jej słów dobitnie ociekał jad i nienawiść zmieszana z żalem. Gardziła nim na tyle, że miała głęboko w poważaniu jego uczucia w tamtej chwili. Wszystko ciskało się w niej, by wyrzuciła z siebie wszystko w stosunku do niego.
- Jesteś łajdakiem. - jej głos stał się lodowaty z nienawiści.- Każdą tak traktujesz? Najpierw czułe słówka, a potem do przelecenia na jedną noc, może dwie? Zero odpowiedzialności za swoje czyny. Nawet, gdy powiedziałam ci o ciąży, ty... Wiem co cię łączy z Itami. - warknęła. - Wiem, co robiliście. A ja głupia chciałam ci wyznać miłość, podczas gdy ty sobie ją bzykałeś... Żałosne, doprawdy żałosne. I to nie tylko ja, ale i twoje zachowanie. Każdą kolejną waderę zamierzasz puknąć? Kretynie, czy kiedykolwiek wziąłeś pod uwagę uczucia każdej z osobna? Myślisz, że każda będzie ucieszona z takiego numerka? Nawet jeśli niską się cenią, dalej chcą więcej. A ty im tego nie dajesz, wręcz odbierasz. Jesteś dokładnym przeciwieństwem tego, co się szuka u drugiej połówki. Nie jesteś wart czegokolwiek. Haha, wiesz co? Nawet nie musisz się martwić o swoje młode. Poroniłam, przez ciebie. - powiedziała już niskim głosem. Nie w sposób było dokładnie wskazać, kogo wówczas bardziej nienawidziła, jego czy siebie.
- Zniszczyłeś mi wszystkie moje najgłębsze marzenia. Odebrałeś mi wszystko, czego pragnęłam. Ale hej, czy to cię obchodzi? Oczywiście, że nie! Myślisz tylko i wyłącznie nim. - wskazała łapą w kierunku jego przyrodzenia. - i w kwestii którą teraz puknąć. Nic więcej. Nie obchodzi cię nic poza własnym chorym niepohamowanym popędem seksualnym. Zero myślenia o konsekwencjach i cudzych uczuciach. Liczy się tylko seks, prawda? Co tam stan myśli i serc wader, na co to komu! Mają być tylko puste i bezmyślne, żeby sobie dogadzać. Ojej, czyżby cię to bolało? Pewnie duma, co? A wiesz co? Gówno mnie to obchodzi. - dodała słodszym tonem, tylko przez chwilę. - Przeleciałeś mnie przynajmniej raz, kiedy już miałeś Itami na boku. A może to ja byłam tą drugą? Bez różnicy. Nawet nie jest mi cię szkoda w tym stanie. Dupcz sobie dalej Itami i kolejne, przecież tylko to się dla ciebie liczy. Żal mi jedynie twoich podbojów, zwłaszcza po zorientowaniu się przez nie co sam sobą reprezentujesz. Ja umywam od tego łapy. Nie zamierzam cię już widzieć na oczy kiedykolwiek. Po lodowatym monologu pełnym nienawiści do Atrehu minęła go, w pełni ignorując. Pozostała jej jeszcze jedna kwestia przed rozmową z Renesmee.
Pina dopiero co budziła się z drzemki, była taka spokojna. Spojrzała zatroskana na przyjaciółkę z nutą niepokoju, widząc jej wzrok.
- Tsumi, co się dzieje? Wszystko gra?
- Chciałabym... wrócić do rodziny. - powiedziała łagodnie bursztynowooka. Mimo wszystko, wahanie w jej głosie było słyszane. - Potrzebuje ich bardziej niż kiedykolwiek.
- Wrócisz? - Spytała się Pina, lustrując ją uważnie.
- Nie... Nie wiem już. - odparła dopiero po chwili. Zaraz wysiliła się na ciepły uśmiech. - Masz teraz skupić się na Naharysie i waszych szczeniętach, rozumiesz? Zawsze będę przy tobie duchowo, jeśli odejdę.
- Tsumi, niepokoisz mnie. - powiedziała bez ogródek po zebraniu się do siadu. - Co się stało?
- Wiele rzeczy. - powiedziała wymijająco. - Niekoniecznie przyjemnych. Dlatego powinnam wrócić w swoje strony, zobaczę co i jak się potoczy. Chciałam ci jednak życzyć z całego szczerego serca co najlepsze na drodze macierzyństwa. Czasem nie będzie łatwo, ale to chyba wiesz. Nie poddawaj się, jesteś silna... Możliwe, że nie będziemy się widzieć. Na razie muszę cię jednak zostawić, w dobrych łapach twojego partnera. Trzymaj się moja droga mentalna siostro. Z tymi słowami opuściła lokum. Bolało ją to, że ukryła przed nią swoje poronienie i co dowiedziała się o Atrehu, ale nie wybaczyłaby sobie, gdyby Pina podzieliłaby jej los. Lepiej, żeby nie wiedziała. Jej szczęście było dla niej najważniejsze. Wkrótce była na krótkiej rozmowie z alfą o swoim pomyśle. Nie zatrzymywała jej, jedynie życzyła pomyślnej przyszłości i aby myślała o watasze.
Po wyjściu od Renesmee odwróciła głowę i ostatni raz spojrzała na jaskinię przyjaciółki, do której właśnie wchodził jej ukochany. Oj, ale jej zazdrościła. Cieszyła się z tej potoczenia historii. Jej jednak tu się kończyła. Chyba.
Nadszedł czas przeciąć więzy związania z watahą.
...
Ale czy na pewno to będzie dobre rozwiązanie?

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1251
Ilość zdobytych PD: 625 + 5% (31) za długość powyżej 1000 słów.
Obecny stan: 656

Brak komentarzy

Prześlij komentarz