Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

niedziela, 9 stycznia 2022

Od Shori c.d Atrehu ~ Nowy dom

Schowałam się za rudym basiorem. Wyglądałam za niego ostrożnie i przyglądałam się stworzeniu. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką istotą. Z wyglądu przypominała sporego łosia. Jej poroża i ogólnie ciało pokrywała roślinność. Tak jak otoczenie była à la zimowa. Istotę pokrywał szron, sprawiając, że w mych oczach wyglądała majestatycznie. Zielone, świecące ślepia wybijały się znacząco. Wyrażały one mądrość, ale i wyższość. Atrehu stał gotowy chyba na wszystko, co mogłoby się stać. Ja natomiast stałam za nim. Czułam strach, choć wiedziałam, że lisi basior nie pozwoliłby mnie skrzywdzić. Czułam też wielki respekt przed stworzeniem, którego obecności czułam się niegodna. Istota patrzyła na nas spokojnie. Mruknęła przeciągle, jakby dając do zrozumienia otoczeniu, że ma nastać cisza.
Tak też się stało. Nagle wszystko ucichło. Ptaki przestały śpiewać, wszystko jakby zamarło w oczekiwaniu. Nawet ta niesforna wiewiórka, którą dostrzegłam wcześniej kątem oka. Słychać było tylko nasze oddechy oraz bicia serc. Stworzenie zrobiło krok w naszą stronę, na co oboje cofnęliśmy się nieznacznie. Majestatyczna istota ponownie mruknęła, a ja nie wiedząc jak, znalazłam się pół metra przed Atrehu. Basiora też najwidoczniej zaskoczyła nagła zmiana mojego położenia. Chciał bowiem znowu mnie sobą zasłonić, jednak łosio-podobna istota mruknęła karcąco na ową próbę i zagrodziła rudemu wilkowi drogę kopytem. Zerknęłam na basiora ze wzrokiem mówiącym "będzie dobrze", choć sama nie bardzo w to wierzyłam. Atrehu najwidoczniej też mi nie uwierzył, zrezygnował jednak z ponownej próby przesunięcia się do mnie. Żadne z nas nie wiedziało, co zrobiłoby stworzenie. Widziałam, jak napięte mięśnie wilka drżały. Były gotowe do gwałtownego ruchu. Basior bacznie obserwował poczynania łosio-podobnej istoty. Siedziałam ni to sparaliżowana strachem, ni to zahipnotyzowana. Wpatrywałam się w zielone ślepia dziwnego zwierzęcia. Stworzenie również wpatrywało się w moje oczy. Nie wiem, ile to trwało, czas dookoła jakby zwolnił. Tylko ja i łosio-podobna istota istnieliśmy swoim tempem. Nagle usłyszałam niski, przeszywający głos. Jego ton był wyniosły, nieprzyjemny w odczuciu, a jednak sprawiał, że czułam wewnętrzny spokój.
- "Lumen subductum sideribus. Ignis viam ambulas. Cave virtutem eius, nam ignis omnia consumet." - powiedział głos, a istota tknęła mnie nosem, po czym zniknęła, dosłownie rozmywając się gdzieś w powietrzu. Atrehu momentalnie do mnie doskoczył, zasypał mnie pytaniami, przyglądając mi się uważnie. Nie dotarł do mnie żaden konkretny zlepek słów spośród tych, które ewidentnie wilk skierował do mnie. Czułam, że to, co się stało było zbyt nietypowe, nawet jak na standardy magicznej watahy.
- Słyszałeś to? - Spytałam, przypatrując się reakcji basiora. Wilk zaprzeczył ruchem głowy.
- Dobrze się czujesz? - spytał zatroskany, po czym ciszej, jakby do siebie, dodał. - Powinienem coś słyszeć? Duch lasu wyglądał, jakby rzucał jakiś urok... - Gorąc. Poczułam nieprzyjemny gorąc. Ni to we wnętrzu siebie, ni to napływający z otoczenia. Wstałam, gwałtownie odsuwając się od Atrehu. Odniosłam wrażenie, że rudą sierść wilka trawił ogień. Wiedziałam, że to złudzenie, ale było tak prawdziwe, że poczułam potrzebę ucieczki. Atrehu spojrzał na mnie zaniepokojony. Nie wiedział, co się stało, a ja nie potrafiłam i nie chciałam mu tego wyjaśnić. Złudzenie zniknęło równie szybko, co się pojawiło, a jednak niepokój pozostał.
- Gwiazda, ogień, strzeż się. Gwiazda, ogień strzeż się... - mruczałam, jak mantrę. Pokręciłam głową sfrustrowana tym, że nie zapamiętałam dokładnie słów głosu. Gdy w końcu pozbierałam myśli, nieznacznie podeszłam do swojego mentora, który nadal analizował moje, zapewne niepokojące zachowanie. Zatrzymałam się i spojrzawszy w coraz bardziej zaniepokojone oczy Atrehu, powiedziałam.
- Gwiazda, ogień, strzeż się... Nie wiem, co to znaczy. Nie zrozumiałam i nie zapamiętałam reszty tekstu. Był w innym języku. Mam złe przeczucia co do tego, a to spotkanie musiało być ostrzeżeniem. - Powiedziałam z pewnością, jakiej nigdy bym po sobie się nie spodziewała. Podświadomie wiedziałam, że moje oczy i znaki zażyły się, jakby gniewnie. Czułam tę energię, ale i niepokój. Kto lub co jest tym ogniem? Atrehu przez dłuższą chwilę analizował to wszystko, po czym...

<Atrehu?>

W prawdzie to nie błogosławieństwo, a raczej przestroga, która po polsku ma brzmieć: "Światełko skradzione gwiazdom. Kroczysz drogą ognia. Strzeż się jego potęgi, albowiem ogień pożre wszystko." Stwierdziłam, że to świetna okazja, by zakreślić już zarys przyszłych losów Shori, które ściśle powiązane będą z watahą. Mam nadzieję, że nie będziesz mieć mi tego za złe. Liczę na to, że Atrehu pomoże zrozumieć sens tych słów i że wesprze waderę na "drodze ognia" ;3

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 618
Ilość zdobytych PD: 309
Obecny stan: 309

Brak komentarzy

Prześlij komentarz