Obserwował malca, próbującego się wzbić w powietrze ze współczuciem, gdyż sam doskonale wiedział, jak to jest nie umieć latać oraz samemu się uczyć latania. Wszystkie wilki, które mogły mu zdradzić sekret latania albo go nie cierpiały, albo wolały sobie nie psuć opinii na kimś takim jak on. Pamiętał swoje pierwsze wyprawy nad polane, gdy wspinał się na wysoką sosnę, tylko po to, by spaść następnie brutalnie na dół. Ah, ileż to prób i siniaków minęło, nim nauczył się jak poprawnie latać. Wrócił jednak myślami do tu i teraz.- Pokaże ci i wszystko ci się postaram wyjaśnić – odparł spokojnie. – Widzę, że szybowanie ci dobrze wychodzi, ale masz problemy z samodzielnym utrzymaniem wysokości. Wszystko zależy od szybkości, z jaką machasz skrzydłami. Nie możesz nimi wachlować za wolno, ale nie możesz też nimi trzepotać jak koliber. Do takich treningów sugerowałbym osłonięte przed wiatrem miejsce, w którym na spokojnie nauczysz się dobierać odpowiednie uderzenia.
Po skończeniu swojej wypowiedzi wzbił się w powietrze, by zademonstrować. Zwolnił skrzydła, jak bardzo mógł, by wciąż swobodnie opadać. Następnie zaczął machać szybciej by stopniowo się wznieść w górę. Wylądował, mając jeszcze jedną ważną radę:
- Pamiętaj też o postawie oraz o tym, że reszta ciała też jest ważna. To, że latasz dzięki skrzydłom, nie oznacza, że twoje łapy przestają mieć znaczenie. Możesz ich używać do różnych rodzaju skrętów i obrotów, pozycja ma też znaczenie w zależności od tego, co planujesz zrobić. Nie możesz być sztywna jak stary dąb, tylko giętka jak młoda sosna. – zakończył swój wywód, patrząc na młodziutką waderę.
- Jakieś jeszcze pytania masz? Chętnie na nie odpowiem! – powiedział z uśmiechem.
Shori?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 261
Ilość zdobytych PD: 130
Obecny stan: 663
Brak komentarzy
Prześlij komentarz