- Miło poznać. Serio, dzięki niebiosom, że byłaś w okolicy. - Ta na to tylko odparła:
- Nie ma za co. Tylko pamiętaj o naszej umowie, bo inaczej nie będziesz szczęśliwy, że mnie widzisz.
- Pamiętam, pamiętam. – stwierdził, po czym się namyślił. – A jak właściwie dołącza się do klanu?
- Ty tak na serio? Skądś tyś się urwał?
- O, to jest dobre pytanie. – odparł szczęśliwy, że może coś o sobie powiedzieć. Dawno z nikim o tym nie rozmawiał, zapomniał już jak lubi opowiadać swoją historię.
- A więc tak. Wszystko zaczęło się w spokojnej, małej dolinie. Jednak w tej dolinie gnieździły się dwa klany, które żyły w nieustępliwej walce o tereny. Dzieliła je rzeka, która była głównym polem walki, ciągle obserwowana za dnia i nocy, przez strażników obu stron. Tak się zdarzyło, że na samym krańcu doliny, rzeka się rozdzielała i tworzyła małą wysepkę, która była pilnowana tylko przez dwoje wilków. Pewnego razu jednak zdarzył się wypadek, przez który nieprzytomna wilczyca wylądowała w rzece. Zauważył ją młody basior u straży, wyciągnął z wody i zaopiekował się, nim się obudziła. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła wydusić słowa. W ukryciu opiekował się nią, przez następny miesiąc, nim w końcu mogła zacząć mówić. To wystarczyło, by między nimi narodził się prawdziwy ogień gorącej miłości. Gdy ta w końcu odzyskała głos, okazało się, że jest wilczycą z drugiej strony. Młodemu basiorowi było ciężko uwierzyć, że ktoś tak wspaniały, mógł być z przeciwnego klanu, jednak z trudem pozwolił jej odejść. Nie na długo, gdyż na tamtej właśnie wyspie, spotkali się jakiś czas później, nie mogąc żyć bez siebie. Spotykali się tak, przez jakiś rok, jednak wszystko zmieniło się, gdy wilczyca urodziła syna. Mnie! To jednak był początek problemów – chcieli uciec razem, jednak wilczyca została przyłapana przez własnego brata, który ją wydał. Zaczęła się pogoń. Razem z ojcem, starali się opuścić dolinę, jednak zostali złapani – to mówiąc, zasmucił się. – Jednak w ostatnim momencie, błagając o uratowanie jej dziecka, wilczyca wręczyła szczenię swojej matce, która z łamiącym się sercem postanowiła przyjąć małego. Razem z nim, uciekła z doliny, by nigdy do niej nie wrócić. Babka wychowała mnie, nauczyła wszystkiego, co trzeba, by przetrwać w lesie. Podróżowaliśmy przez wiele terenów, poznaliśmy wiele klanów, jednak nigdy nie zostaliśmy na długo w jednym miejscu. Z czasem staruszka zmarła, a ja zacząłem dorabiać sobie jako najemnik – zawsze jest potrzebny jakaś para łap do pomocy. Jednak nagrabiłem sobie przy ostatniej robocie, nawaliłem. To zaczęło łańcuch niefortunnych zdarzeń, który sprawił, że wylądowałem w dole.
Zakończył opowieść, zauważając zdziwienie wilczycy, która definitywnie nie spodziewała się takiej historii po tak prostym pytaniu.
- A, no to w końcu, jak się dołącza do klanu? Nigdy jakoś mi to potrzebne nie było, bo nie miałem planów zostać długo w jednym miejscu.
< Lonya? >
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 460
Ilość zdobytych PD: 230
Obecny stan: 482
Brak komentarzy
Prześlij komentarz